Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

26.02.1993(pt) ZA ŻYJĄCYCH Z KRZYWDY INNYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 luty 1993
Odsłon: 963

    Wyszedłem na Mszę św. o 6.30 i po drodze zapaliłem lampkę pod krzyżem Pana Jezusa, a serce zalała radość.

    Z czytań wynikało, że wielu wiernych przyjmuje różne wyrzeczenia dla Boga, ale żyje z krzywdy innych! Ja też jestem w tej grupie, bo poszczę i czczę Boga, a jako lekarz przyjmuję dary. Zawsze marzyłem o pracy bezinteresownej i walczyłem z przynoszeniem podarunków.

   To się nie udało, bo żartownisie na drzwiach wymieniali to, co wręcza się lekarzom. W tej rozterce zacząłem odmawiać różaniec Pana Jezusa.

   Eucharystia była za tych, którzy żyją z krzywdy innych. Pozostałem w ciszy i wołałem do Pana Jezusa o przebaczenie tym ludziom...”Jezu przebacz, przebacz, bo nie wiedzą, co czynią”. Nagle zrobiło się późno i w pośpiechu zacząłem pracę w przychodni.

   Blada, starsza pani podarowała mi pieniądze, ale napłynęło ostrzeżenie: „nie bierz...oddaj”. Włożyłem pieniądze między recepty, a ona po zauważeniu tego powiedziała „Bóg zapłać!”

   Przed chwilką wołałem za podobnie czyniących i miałbym natychmiastowy grzech, a to była bardzo prosta próba! Przecież prosiłem o moc w dawaniu świadectwa: mam mówić o Bogu i czynić wszystko w Jego Duchu.

    Wdowie wypełniłem druk na rentę, a młodej z niesprawną ręka dałem zwolnienie i zaproponowałem wszelką pomoc. Teraz obcej, szukającej zdrowia wszystko wyjaśniłem bezinteresownie (hipochondria), a do recept dołączyłem pieniądze.

    Po pracy radość zalała serce, bo tak uczyniłem z wszystkimi...nie przyjmowałem i oddawałem datki. Udało się być bezinteresownym, ale to sprawiła moc Boża. Jakże ciekawe i piękne jest moje obecne życie.

    Ludzie dziękują, a każdemu jest ciężko. Bogacze leczą się u innych lekarzy, jeżdżą do profesorów. Jeszcze załatwiłem dziadka „jak własnego ojca”, a w wiejskim domu, gdzie trafiłem karetką był obraz Pana Jezusa po ubiczowaniu. Tam właśnie wdzięczna córka chorej matki przełamała moją czystość! Przeprosiłem Pana Jezusa, bo tyle dobra mogłem uczynić całkowicie bezinteresownie.

    Bóg Ojciec kocha nas wszystkich, ale w Jego Sercu „pierwsze miejsce” mają słabi z różnymi kłopotami, cierpiący, a wśród nich są starzy, chorzy, opuszczeni oraz pozbawieni wszelkiej nadziei. Moje serce też jest z takimi...

    Dzisiaj pracowałem na dwa fronty: dyżur w pogotowiu i przyjęcia w przychodni (8.00-12.00). Na kolanach podziękowałem Matce Bożej za każdą chwilkę mojego obecnego życia i za każdy przeżyty dzień, a także za pomoc i otrzymywaną opiekę. "Dziękuję Matko moja, Prawdziwa i Ostateczna”...

                                                                                                                       APEL

 

 

 

25.02.1993(c) ZA TYCH, CO KRZYŻ UWAŻAJĄ ZA GŁUPSTWO

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 luty 1993
Odsłon: 728

   W modlitwie porannej na kolanach wołałem w intencji córki i za nią przyjąłem cierpienie zastępcze. Wówczas spłyną na mnie jej słabości. W dwóch błyskach napływają zdania: „weź swój krzyż” (z wczorajszej pieśni) oraz „głupstwo krzyża” (Jerzy Urban).

    Podczas trwania w wołaniu do Boga Ojca znalazłem się „w Niebie na ziemi”. Nie wiem czy do pracy mam iść pieszo czy jechać samochodem. To niby głupstwo, ale idąc mogę się modlić. Ponadto nie wiedziałem, że będzie nawał chorych z trzema wizytami i to, że będzie padał deszcz, a żona poprosi później o przywiezienie pączków. 

     Co zalecałbyś mnie na miejscu szatana? Jest oczywiste, że „idę pieszo i będę się modlił” (kuszenie napływa w pierwszej osobie), ale przezornie odmówiłem „Pod Twoją obronę” i wiem, że muszę jechać samochodem! Szatan podsunął „reperację zęba”, bo wiedział, że nie będę wolnej chwilki! Czy namawiał mnie do złego?

    Nie przyjmowałem podarunków, a około 9.00 serce zalał pokój i miłość aż zawołałem: Jezu mój! Jezu!” Jakby na ten moment z radia popłynie piękna melodia ze słowami o zapachu bzów. Powtarzałem westchnienia do Zbawiciela, które koiły duszę.

   Dużo pacjentów miało sprawy „urzędnicze”. Niektórzy specjalnie przychodzą do mnie, bo taką dokumentację wypełniam dokładnie pisząc wszystko na maszynie. Dobrze, że rano odmówiłem „Pod Twoją obronę”, bo oberwał się sufit nad umywalką...tam, gdzie przed chwilką stałem z pacjentką! Niewiele trzeba, aby zedrzeć skórę z nosa lub doznać jego złamania albo stracić okulary i przeżyć zamieszanie...

   Z trudem mogłem wyjść na obiad do stołówki w przychodni, ale trafiłem na brak talerzy, bo mają tylko dwa i są właśnie zajęte. Po rusku to „sabotaż”! Kończę, a wpada babcia z bólem ucha, ktoś „tylko z wynikami” i po zaświadczenie. To sprawiło, że byłem w gabinecie i wpadali następni, a miałem jeszcze 3 wizyty domowe. To mój codzienny krzyż...

    Jeszcze o 15.00 nie mogę jechać na wizyty, bo zostałem powalony na kolana...popłynie koronka pokoju, a w koronce do ukrytych cierpień Pana Jezusa w ciemnicy będę wołał za tych, którzy „traktują krzyż za głupstwo”.

    Dobrze, że tak uczyniłem, bo pacjenci na wizytach wymagali kontrolnego obejrzenia i tylko powtórek leków. Na pierwszej wizycie trafiłem na 8 osób towarzyszących. Wykorzystałem to na ewangelizację. Mówiłem o Niebie, Matce Najświętszej, Objawieniach, poście i zsyłanych na nas próbach. W tym momencie „spojrzał” obraz Pana Jezusa z Gorejącym Sercem.

    Wizytę skończyłem słowami, że na tym zesłaniu potrzeba nam niewiele: drewnianej miski i takiej łyżki oraz drewnianych butów, a niektórym dodatkowo gips na nodze (chora ze złamaniem). Śmieliśmy się...

   Trafiłem do babci, którą dręczy rodzina . Mówię, aby przyjęła ten krzyż. Ona potwierdza, że „nie ma kącika bez krzyżyka”. Wróciłem z radością o 17.00, a z telewizji popłynie relacja z Sowietów z czasów, gdy produkowali broń chemiczną. Wszystko mają zdemolowane. Zobacz siłę Szatana na ziemi. Na kolanach skończyłem moją modlitwę.

     W katolickim programie radiowym popłynie pieśń o krzyżu: „pospiesz do krzyża, on ciebie wesprze, ocali”, a właśnie  „patrzył” Pan Jezus w koronie cierniowej.

    W programie III mądrzyli się „nauczyciele” prowokacyjnie pytający: „czy Kościół Święty nas oszukał?”. Na koniec dziewczyna wskaże, że do kościoła chodzimy, aby spotkać Przemienionego Pana Jezusa.

    Jeszcze relacja b. więźniarek (Fordon k. Bydgoszczy), które jako skazane na śmierć mówiły o poniżaniu, głodzie, braku środków czystości i karcerze...

    "Jezu wybacz”...                                                                                                         APeeL

 

 

24.02.1993(ś) ZA WSKAZUJĄCYCH DROGĘ DO BOGA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 luty 1993
Odsłon: 719

Popielec

   W nocy czytam „Echo”, gdzie Matka Boża Pokoju wzywa do życia modlitewnego, które przybliży nas do Boga. Większość żyje daleko od naszego Prawdziwego Ojca. Jakże chciałbym wydać pisemko wskazujące d r o g ę. Najpierw trzeba poświęcić Bogu 5 minut na modlitwę: „Ojcze nasz”...jak w alfabecie, a później dalej.

    Przypomniała się rozmowa z umundurowanym i mocnym wrogiem naszej wiary świętej. Ja wówczas stałem w pokorze i wołałem do Ducha Świętego o Światło i łaskę wiary dla niego. W wyobraźnie ujrzałem taki strumień padający na niego. Mnie często zdarza się, że w kościele nagle zalewa mnie światło słoneczne wpadające przez witraż...to namiastka działania Światłości Prawdziwej. Poproś, aby Pan ukazał Ci to, a będziesz wiedział.

  Z radia (6.05) popłynie „Słowo nadziei”, gdzie będzie mowa o naszym pragnieniu życia...nieskończoności, a właściwie wieczności. Dziwne, bo teraz, gdy to opracowuję (10.01.2012) z TV Trwam padają słowa o Objawieniu się Boga Ojca. W jakiej inne wierze tak się stało?

   Szkoda, że takie programy są zepchnięte do „getta”...nawet brak było informacji o tej audycji. Świat nie chce Pana Jezusa, boi się Go. Podczas smutnej muzyki napłynęło pragnienie oddania życia za Pana Jezusa...tak było w 36 r.  w Hiszpanii, gdzie wówczas zabito 69 takich!

   Jak wielkim darem Boga jest oddzielny pokój lekarski. Na początku dyżurów w pogotowiu w Słupsku zaczynałem od sali 8-łóżkowej. Teraz podczas mojej modlitwy napłynęły osoby z rodziny całkowicie oddalone od Boga. Wołałem też za rządzących (patrz: instruktaż):

- O! Jezu miłości moja, bądź uwielbiony i miej miłosierdzie (wymieniamy osoby z intencji)

- Matko Miłosierdzia módl się za nimi

- Boże Ojcze Przedwieczny - przez zasługę (tutaj wymienimy cierpienie Zbawiciela podczas drogi krzyżowej i św. Agonii) - miej miłosierdzie nad: wskazujemy osoby z intencji...

   Teraz młodej dziewczynie tłumaczę jak odczytać Wolę Boga Ojca? To jest teoria zamkniętych nożyc...miałem zdjęcie takiego rysunku. Pomogłem też obcemu biedaczynie (wypełniłem dokumenty na rentę), a serce zalała radość.

   Przybył do mnie także dyrektor poprawczaka, któremu zaproponowałem spotkanie z osadzonymi, którzy są oddaleni od Boga. W wyobraźni przepływały więzienia po których chodziłem i mówiłem o Bogu Ojca, Bogu Panu Jezusie, Bogu Duchy Świętym oraz o Matce Bożej.

    Podczas nagłego transportu chłopca z urazem głowy, którego życie było zagrożone...przekazałem w jego intencji - na św. Ręce naszej Matki - moje wyrzeczenie (dzisiaj nic nie jadłem, nie piłem...nawet kawy).

    Po śmierci dowiem się o efekcie takich ofiar i modlitw. Masz ciężki uraz głowy, pomyśl o jego następstwach, a cóż oznacza dla Boga Ojca dotknięcie Swojego Dziecka…

                                                                                                                                         APeeL

 

23.02.1993(w) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ZNAJĄ ŻYCIA PRAWDZIWEGO

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 luty 1993
Odsłon: 657

„Ostatki”...

   Po wczorajszym zakończeniu dnia mam wyrzuty sumienia, męczyły mnie koszmary senne, a do tego źle się czuję. Teraz przed Mszą św. wzrok zatrzymała książka: „Biuletyn historii i sztuki”. A cóż tam jest dla mnie...

„Alfa i Omega” - Chrystus

Wiara, nadzieja i miłość - krzyż zakończony kotwicą z płonącym sercem

Trójkątne oko - znak Trójcy Świętej (Oko Opatrzności).

    Teraz sam pocieszam przestraszonych chorobami, przestrzegam przed chwaleniem śmierci nagłej, namawiam do rzucenia palenia i słucham: „nie bierz”, „załatw”.

   Babcia ze łzami w oczach mówi, że „przyszedł zmarły mąż i powiedział, że źle się odżywiam i niepotrzebnie oddaję rentę dzieciom”! Powiedział też, że „dusze modlą się za nas tak jak my za nich...nawet uczestniczą w dzieleniu się opłatkiem w Wigilię”!

   Ponieważ w przychodni miałem ciężki dzień...teraz na początku dyżuru w pogotowiu wyświęciłem pomieszczenia. Stał się pokój w którym trafiłem na poród, a to dało możliwość odmawiania modlitwy „za tych, którzy nie znają życia prawdziwego”.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (24 luty 2019) na Mszy Św. Apostoł Paweł wskazał (1 Kor 15,45-49), że pierwszy człowiek Adam był duszą żyjącą. Natomiast na ziemi wpierw było to, co ziemskie...duchowe stało się potem. „Pierwszy człowiek z ziemi ziemski, drugi Człowiek z nieba. Jaki ów ziemski, tacy i ziemscy; jaki Ten niebieski, tacy i niebiescy.”

    To bardzo trudny język, który wyjaśni moje dzisiejsze "kazanie" – po tym nabożeństwie – do sąsiadki z bloku. Zapytałem ją czy wie, że jesteśmy tuż po śmierci. Wskazałem, że jesteśmy żyjącymi duszami, które zostały uwięzione w śmiertelnych ciałach.

    W momencie śmierci ciało fizyczne odpada („na nic się nie przyda”), a my wracamy do Królestwa Bożego. Większość nie wierzy w to. Przekazałem jej znane relacje z „życia po życiu”...w tym prostej pacjentki, profesora UW oraz towarzyszki Joanny Senyszyn, która otrzymała ten znak z nieba, ale nawet to jej nie przebudziło. Negowała tunel ze światełkiem, a ja napisałem na jej blogu, że „chciała zobaczyć Boga Ojca twarzą w Twarz”.

    Wówczas podczas powrotu karetką z wyjazdu płynęła muzyka „jak na ostatkach”, a przed nami tańczyła  zawierucha śnieżna. Przez radiotelefon przekazano wezwanie do porażonej matki kapłana, który zginął tragicznie w wypadku samochodowym (zabił też pasażera).

   Tak trafiłem pod figurę Matki Bożej przy moim bloku. Z pacjentką  wiele razy rozmawialiśmy...teraz wszystko rozumie, ale płacze, ponieważ nie może mówić. Poprosiłem ja, aby przekazywała codzienne cierpienie w jakiejś intencji.

   Ponownie miałem daleki wyjazd. Trwała zawierucha, przed karetką przebiegł zając, a dziki buszowały w polu. To ciężki czas dla wszystkich, a w kabinie ciepło, gra muzyczka i mam łatwy przypadek: babcię z dusznością.

   Podczas powrotu ze szpitala wróciłem do modlitwy w intencji tego dnia i zastanawiałem się jak można wierzyć tylko w to życie? W tym czasie falami napływała tęsknota za Matką Bożą. Modlitwę skończyłem na kolanach w pokoju lekarza dyżurnego.

   Spóźniona kolacja, bo jutro mam dzień postu w intencji pokoju na świecie, a planuję pić tylko wodę…                                                                                                                      APeeL

 

 

22.02.1993(p) ZA WIERNYCH WŁADZY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 luty 1993
Odsłon: 681

    Położyłem się o 4.00...wstałem o 7.00 i wołałem do Boga. Dzisiaj mam przyjąć dodatkowy post w intencji pokoju w b. Jugosławii. Poprosiłem Matkę Zbawiciela o wysłuchanie 1000 wołających stamtąd, bo dzisiaj jest rocznica (22.02.1931) przekazania Dzieła Miłosierdzia...w tym pokazania obrazu „Jezu ufam Tobie”.

    W telewizji donoszą o zbrodniach na świecie. Oglądałem wojnę USA / Japonia oraz eksterminację Indian i bizonów. Strach sprawił, że odczułem potrzebę ochrony Boga na tym świecie. Teraz czytam o boju z kościołem, ale o. Jacek Salij nie wspomniał o szatanie!

    Błyskawicznie przepłynęły obrazy:

1. „Gazeta Polska” z art. „Bezwstyd”, gdzie była informacja o agentce Zofii Reynar, która na rozkaz połączyła się z Pawłem Jasienicą (stała się jego „żoną”)...to postępowanie jest stosowane dotychczas…

2. Sanitariusz czytał fragment z Kafki: „Szacunek dla władzy jest u was czymś wrodzonym, potem przez całe życie w różny sposób ze wszystkich stron go się wdraża, a nawet wy sami pomagacie w tym jak możecie.”

   Płynie informacja o "dyktacie jednej partii", a ja już wiem, że jest to koniec lewicy i Lecha Wałęsy. Płaczą teraz w mass-mediach po obalenie rządu Jana Olszewskiego („nocna zmianie” 4 czerwca 1992), a zespół „Kult” zaśpiewał premierowi Pawlakowi:

                             „Tak panie Waldku, Pan się nie boi

                              dwie trzecie sejmu za Panem stoi.

                              Panie Waldku, Pan się nie boi

                              cały naród murem za Panem stoi”...

   W intencji wiernych tej władzy poświęciłem renowację „mojego” krzyża i modlitwę...w tym „Drogę Krzyżową” oraz „św. Agonię” (na kolanach). Przypomniał się Judasz żałujący na olejek, którym został namaszczony Pan Jezus w Betanii...

 Wróciło też spotkanie z Janem Pawłem II w którym towarzyszył mi sanitariusz...wierny do końca władzy ludowej. W czasie, gdy umierał na nowotwór chciałem przebudzić go duchowo, ale nie drgnął! 

   Napłynęła informacja, że została zamordowana lekarka - inwalidka, która przyjęła dziewczynkę na wychowanie i włożyła serce w leczenie uzależnionych...razem skończyliśmy studia w Gdańsku (1968). Specjalnie pojechałem z transportem chorej, aby modlić się w karetce.

    Jakby na znak - podczas wołania do Ducha Świętego - z zachmurzonego nieba przez trzy wielkie dziury spłyną strumienie światła słonecznego. Umęczony zasnąłem na sekundę i byłem „zdejmowany z krzyża” (odjęte cierpienie)...nagle stałem się rześki i mogłem uczestniczyć w Mszy św. z Eucharystią za tych braci i siostry!

   W drodze do kościoła uwagę zwróciło słowo: „winowajcy", a moje serce w jednej sekundce objęło wszystkich. Sprawiła to wszechogarniająca miłość Pana Jezusa, bo ujrzałem ich wszystkich jako moich braci!

   Bóg Ojciec zapowiedział przez proroka ofiarowanie Syna (Iz 42,1-7): „sprawiłem, że Duch mój na nim spoczął /../ On z mocą ogłosi Prawo, nie zniechęci się ani nie załamie /../”.

   Płynie Ps 27: „Pan obrońcą mego życia, przed kim miałbym czuć trwogę? Gdy mnie osaczają złoczyńcy, którzy chcą mnie pożreć, oni sami, moi wrogowie i nieprzyjaciele../../.”

   Jakże piękne jest moje obecne życie. Dzisiaj jest ostatni dzień karnawału...kilka razy otwierałem barek, ale zawsze trafiałem na krzyżyk, który włożyła tam żona…

                                                                                                                           APeeL

 

 

  1. 21.02.1993(n) ZA MAŁŻEŃSTWA ŻYJĄCE W NIECZYSTOŚCI
  2. 20.02.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY GRAJĄ NA NERWACH
  3. 19.02.1993(pt) ZA ZAGUBIONYCH W CIERPIENIU
  4. 18.02.1993(c) ZA STĘSKNIONYCH PANA JEZUSA
  5. 17.02.1993(c) ZA PRAGNĄCYCH POŚWIĘCANIA SIĘ ZA INNYCH
  6. 16.02.1993(w) ZA BIEDNYCH, ABY NIE ZWĄTPILI W DOBROĆ BOGA
  7. 15.02.1993(p) ZA PRAGNĄCYCH ZBAWIENIA LUDZKOŚCI
  8. 14.02.1993(n) PROŚBA DO MATKI BOŻEJ, ABY BYŁA PRZY MNIE...
  9. 13.02.1993(s) ZA SAMOTNYCH W SWOIM CIERPIENIU
  10. 12.02.1993(pt) ZA SAMOTNYCH PRAGNĄCYCH MIŁOŚCI

Strona 1999 z 2336

  • 1994
  • 1995
  • 1996
  • 1997
  • 1998
  • 1999
  • 2000
  • 2001
  • 2002
  • 2003

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 575  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?