Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

02.08.1992(n) ZA OFIARY OSTRACYZMU

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 sierpień 1992
Odsłon: 631

     Walka polityczna wciąż trwa walka, a w jej zaostrzeniach "towarzysze" wykazują niezwykłą czujność. Trzeba przyznać, że bez nachalności...chociaż są wszędzie. Bardzo to przeżywam, ponieważ wiem, że Bóg Ojciec kocha każdego tak samo, a ich bardziej ode mnie! Nawet wiem, że trzeba dziękować za prześladowców!

- Panie Jezu, bardzo proszę...powiedź mi, co mam czynić, przecież ci ludzi to Twoje umiłowane dzieci, bo kochasz nas wszystkich, a ich więcej!

- Mają rozum i wolną wolę!...módl się za nich, aby otrzymywali natchnienia od Ducha Św.!

    Nigdy sam nie wpadłbym na to, bo myślenie ludzkie...nawet z pewnym światłem idzie ku chęci zwracania uwagi, pouczania, wykazywania błędu i tłumaczenia!

    Jeżeli Duch Św. otworzy "oko rozumu"...nagle ujrzy taki potworność tego, co czyni, bo wkracza w intymność innego człowieka, udaje przyjaciela, a wszystko to za miskę strawy!

    Ujrzy wówczas swoje zniewolenie; przecież o każdej porze dnia i nocy jest w dyspozycji innych ludzi (nie Boga!)...musisz chodzić, gdzie "pan każe", a powinien chodzić Drogami Pana! Dziękuję Jezu za to wyjaśnienie!

   Przed Mszą Św. Szatan drażnił mnie ostracyzmem (wykluczeniem społecznym), a pracuję bardzo ciężko i resztę czasu poświęcam dziełu zbawienia. Zresztą Pan Jezus też doświadczył tego aż do męczeńskiej śmierci! Jest to wynik Mądrości Boga Ojca, który od Swoich wyznawców wymaga świadectwa wierności, przyznawania się, uczestnictwa w nabożeństwach, itd.

    Dobrowolna wierność i posłuszeństwo Bogu jest pokazane w służbach. Dzisiaj, gdy to przepisuję (07.08.2019) tow. Putin mówił, że w ich służbach obowiązuje wierność do końca, podobnie jest w Państwie Islamskim.

    Mam konflikt wewnętrzny, bo przyjęcie cierpienia daje wielkie owoce, ale ciało buntuje się...nie chce spotykać "towarzyszy" od towarzyszenia. Chodzi też o to, że gubią swoją wiernością człowiekowi dusze.

    Przypomniał się film (z maja tego roku) prod. austriackiej: „Requiem dla Dominika” ofiary ostracyzmu w Rumunii, podobnego do mnie. To była fałszywka, bo wskazano na niego jako mordercę 100 osób. Został zamordowany przy pomocy służby zdrowia!

    Kapłan wspomniał w modlitwie o tych, którzy nie przyjmują Eucharystii ("zamykają sobie drogę do Nieba"). Przyjąłem Ciało Pana Jezusa w intencji "dusz powstańców warszawskich", bo tam mogli być pragnący Komunii św. przed śmiercią.

    Ponadto płynie za nich koronka do Miłosierdzia Bożego; "Panie Jezu wspomóż ich dusze, przecież wielu nie wiedziało nic o Tobie, niektórzy mieli łaskę śmierci po Mszy Św. Wielu wierzyło, że wolność ojczyzny (namiastki nieba na ziemi) jest najważniejsza."

    Po radiowej Mszy św. z uporem reklamują wspólnotę ekumeniczną w Taize z b. Rogerem. Cóż mogą nam ofiarować "lepsze" Kościoły w których nie ma Eucharystii. To kościoły oderwane od Prawdy i powinny do niej wrócić...ekumenizm jest błędny. Zapamiętaj. Nie szukaj daleko, bo prawda jest tam, gdzie dzwonią.

    Przepływa świat z wojną bratobójczą w Mołdawii...ich dowódcy umówili się, że nie będą do siebie strzelać! Łzy zalały oczy, bo wszyscy jesteśmy dziećmi Boga Ojca!

   "Spraw Panie, aby Twoja Miłość napłynęła do serc wszystkich posiadających władzę! Twoja Miłość może to uczynić! Twoje Światło może to ujawnić.

    Ty, Ukochany Ojcze pragniesz pokoju i dobra dla wszystkich dzieci. Większość o Tobie nic nie wie, ale Ty Ojcze nie lubisz się narzucać, zabierać ludziom ich wolę i ich rozum.

    Ojcze! Jakże pragniesz naszego wołania...dajesz nam wszystko nawet bez proszenia. Ojcze, gdy dasz Światło wszystko staje się proste. Spraw Ojcze, abyśmy nie zginęli!"

    Jakże pasują tutaj słowa wizjonera Władysława Biernackiego; "Bóg daje siłę, ale nie w zbrojeniu się, ale w Słowie". Ja mam dar łez, a ten wskazuje na Prawdę. W sercu pojawił się Pokój Boży.

    Popłynie moja modlitwa, a właśnie w b. Jugosławii ostrzelano autobus z dziećmi. Podczas wołania do Pana Jezusa prawie zesłabłem, a dodatkowo przepływał cały świat; "Proszę Cię Panie Jezu, błagam - przez Niepokalane Serce Matki - bądź miłosierny i daj Swoje Światło rządzącym." Proszę o Jugosławię, Kurdów, Ormian,a także tych w Sudanie.

    Wczoraj pod zakamuflowanym tytułem; "Redaktorzy dwójki przedstawiają" (21.30) płynęła straszliwa relacja o Sybirakach. Starszy mężczyzna mówił płacząc o umierającym rodzeństwie wołającym o chleb! Po powrocie nie mógł się nadziwić, że u nas nikt nie kradnie chleba. Ot, chleb leży na stole. Tam był głód, ziąb i trupy. Te trzy odczucia nigdy go nie opuszczą...

    Usiadłem pod starym rozłożystym dębem, wzlatują kuropatwy, śpiewają świerszcze, a w oddali osiedla ludzkie. Prawie chce się to wszystko błogosławić! Łaska wiary oznacza obowiązki i cierpienia w których ujrzałem przyczynę zła (Szatana z jego technikami).

    Dano mi Światło dotyczące boju duchowy w świecie nadprzyrodzonym! W tej walce moją bronią jest modlitwa, ofiarowywanie cierpień oraz codzienne uczestnictwo w Mszach Św. Jeszcze raz padłem na kolana i podziękowałem Bogu Ojcu za wszystko.

                                                                                                                                       APeeL

 

01.08.1992(s) Serce Maryi w koronie cierniowej...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 sierpień 1992
Odsłon: 599

 Przebudziłem się w ciemności, padłem na kolana i zawołałem; "Ojcze pobłogosław cały sierpień! Matko prowadź! Panie Jezu bądź mi ochroną! Duchu Św. dawaj natchnienia!"

    Czas na Mszę św. (pierwsza sobota m-ca), a córeczka blokuje łazienkę. "Jezu mój...jak wszystko jest darem!" W tym oczekiwaniu odbywa się dodatkowy bój o wolną sobotę ("czy mam iść do pracy, czy wolny dzień").

   Odmówiłem "Pod Twoją Obronę", a w tym czasie żona powiedziała; "po co masz się spieszyć, przedłużysz sobie urlop." Tak wyjaśniło się kuszenie! Dodatkowo dzisiaj trwa Sejm RP, a ja zagrażam wolnej ojczyźnie.

    Towarzysze dobrze wiedzieli, że ich wrogiem jest Bóg i wierzący...dlatego czciciele wiecznie żywego Lenina mieli zabronione chodzenie do kościoła! Może to wyjaśnia wrogość do mnie? Raz wskażą kogoś i już nie wyjdzie z tego, bo "ty będziesz dobrym poetą, ty kierownikiem, a ten tam to wróg".

   Pan postawił mnie tutaj, gdzie jest dużo niewierzących i sług panów ziemskich...już dawno powinienem przyjąć ten dar. Przed wyjściem do kościoła otworzyłem książkę; "Boże Ognisko" Normana Daviesa, gdzie przeczytałem o skazańcach po upadku Powstania Kościuszkowskiego! To zapomniany holokaust Polaków...

   Tam trafiłem na ślepego, zakutego w łańcuchy, który zmarł po 46 latach przeżytych w absolutnej ciemności.Jakże Pan wszystko pokazuje, bo sam pisałem, że z Bogiem Ojcem mogę być przykuty do ściany...w największym poniżeniu! Cóż oznaczają moje obecne cierpienia? Teraz wołam;

<<Matko moja, tak mało uznaje Twoje Niepokalane Poczęcie, Dziewictwo, i Macierzyństwo...tak wielu szerzy do Ciebie niechęć, zobojętnienie i nienawiść...tak wielu obraża Cię i znieważa Twoje Wizerunki!>>

   Panie Jezu całe życie Twojej Matki było jednym cierpieniem; od porodu w Betlejem - poprzesz poszukiwanie Ciebie w zagubieniu - do Golgoty!

<<Gdzie byłaś Matko podczas Jego biczowania i koronowania cierniami? Jego skazano na śmierć, a Tobie zarzucano krzyż. To Ty upadałaś, to Ciebie przeszył miecz boleści podczas spotkania z Synem.

    Ty pragniesz, aby każdy z nas trafił do Syna i pomagał Mu w niesieniu krzyża. Ty pomagałaś nieś Jego krzyż i Ty, Matko otarłaś Jego Twarz. Do dnia dzisiejszego pocieszasz wszystkie niewiasty w cierpieniach.

   Co czułaś, gdy Jego obnażono, rozciągano i przybijano do krzyża, a co, gdy Go uniesiono nad światem? Ty wszystkim wybaczasz i pragniesz, aby każdy trafił do Raju. Ciebie nam dał Bóg. Jakże pragnęłaś Matko mojego zbawienia i wszystko wykonałaś z Synem...razem z Nim oddałaś Swoją Duszę Ojcu i Tobie przebito Serce>>.

     Nagle z wielką jasnością ujrzałem obraz Serca Maryi w koronie cierniowej. Kto to przedstawił, bo pewnych uczuć i przeżyć nie wyrazisz słowami. Wszystkie cierpienia Matki, które teraz przeżyłem może wyrazić; "serce w koronie"!

   Eucharystię przekazałem jako wynagrodzenie cierpień Matki Bożej, a później podczas błogosławienia Monstrancją aż krzyknąłem w sercu, a moja dusza zjednana ze Zbawicielem uniosła się ponad ciało. 

   Przypomniały się słowa o. Pio; "To dusza zostaje zawieszona w Bogu. To chwile, które dają więcej niż wiele lat ćwiczeń z całych sił /../ serce jest ogarnięte /../ bardzo delikatnym i słodkim płomieniem gorącej miłości /../". Przeżywam to samo, ale słowami tego nie wyrazisz.

    Wymieniłem kwiaty na krzyżu, a łzy zalewały oczy podczas odmawiania cz. chwalebnej różańca...szczególe uniesienie sprawiło "Wniebowzięcie i "Ukoronowanie NMP". "Och! Matko moja...nadejdzie taki dzień, gdy każdy ujrzy Twoje Ukoronowanie, ale dla wielu będzie za późno, jakże cierpisz z tego powodu."

    Wróciłem do mojej modlitwy za dusze ofiar Powstania Kościuszkowskiego, a to zawsze trwa ok. godziny. Wciąż trwała ekstaza, nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Dopiero sen ukoił tęskną rozłąkę z Bogiem...

                                                                                                                                 APeeL

 

31.07.1992(pt) ZA PRZEŚLADOWANYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 lipiec 1992
Odsłon: 581

    Z trudem odmówiłem "Anioł Pański", a w telewizji już urzęduje Kotański..."Jezu bądź mi siłą i ochroną" powtarzam w różańcu Pana Jezusa. W środy i piątki pościmy, a to wygoda dla żony, bo nie musi szykować śniadania i obiadu.

    Nagle rozprasza listonosz z rachunkiem za telefon, który nadużywa córcia; prysnął pokój w sercu, narasta rozdrażnienie i chęć kłótliwości, przycinam sobie palec, a drzwi w samochodzie - po stronie żony - nie domykają się.

   Planowałem modlitwę "za prześladowanych", ale Szatan mylił i w żaden sposób nie można jej odmawiać; "Panie Jezu zostałeś zamęczony dla mnie, dla mojego cierpienia", a miało być "dla mojego zbawienia".

    Bestia nawet śmieje się; "widzisz, widzisz, co oznacza Jezus - cierpienia...musisz się modlić, a nie możesz"! Cały czas "rozmawiam wewnątrz" i wskazuję na zniewolone umysły, bo ludzie szukają daleko (właśnie jest spotkanie z guru hinduizmu), a do kościoła, gdzie jest Prawda mają dwa kroki...służysz Bogu lub Szatanowi, nie ma innych możliwości ("tak, ale")!

   Gdyby pojawił się Pan Jezus też przyszliby na takie spotkanie posłuchać...czy w pani religii jest umieranie i modlitwy za innych, sporo wysiłku wymaga sprowadzenie pani, a to jest rozbijanie jedności Prawdziwego Kościoła - Kościoła Pana Jezusa!

    Dobrze, że pojechałem na to spotkanie, bo to było "dobro" od Szatana! W tym czasie nie modliłem się za prześladowanych, a zwalczałem złego w myślach i marzeniach!

    Zobacz atak demona; to złość, rozdrażnienie, rozmyślania, rozproszenia, uczucia nienawiści, w tym czasie niemożliwa jest modlitwa! Jest to tak proste i tak skuteczne, a każdy normalny kapłan powie; "nie, to bracie są własne rozmyślania".

    W takim razie zapytam; dlaczego w ataku pomogła mi woda święcona (nie żałować)? Ustąpiła złość, ale dałem się złapać "na dobre zebranie". Czy wiesz jak mnie złapał?

- Ty masz do wypełnienia misję! Apostołowie też cierpieli w czasie podróży, mieli niewygody i różne niedogodności! Coś za coś...Ojciec dał ci piękny urlop, a ty musisz dać coś z siebie!

   To ostatnie było dziwne, bo Bóg Ojciec daje mi i nic nie żąda - reedukowałby wówczas naszą wolną wolę, byłby to handelek! To było bardzo podejrzane.

   Po modlitwie do Matki o prawidłową decyzję...żona powiedziała "Nie!". Wówczas wiedziałem, że miałem dobrą intencję. Nastał wielki pokój w sercu. To był znak. Wszystkie decyzje od złego przebiegają w niepokoju, złości, gadaniu wewnętrznym.

    Na tę chwilkę otworzyłem "Tajemnicę Szczęścia"; "Niech Twój Pokój będzie z każdym cierpiącym". Z tego wszystkiego kamiennym snem zasnąłem na gołej ziemi. "Jezu, Ty Jesteś. Wstawiaj się zawsze za mną...chciałem wykonać Twoją misję...dla Ciebie i Twojej Chwały, dla Twojego Kościoła".

   W wielkim pokoju serca zaczynam modlitwę; "za prześladowanych", a o 15.00 usiedliśmy w ciszy na działce i modliliśmy się wspólnie z żoną przez 1.5 godz. To trwało, bo każdą stację Drogi Krzyżowej przekazywałem Bogu Ojcu...z późniejszą koronką do 5-u św. Ran Pana Jezusa.

   W tym czasie przepływała wojna w b. Jugosławii, głód w Somalii, porwanie 11-letniej dziewczynki w Radomiu oraz niszczenie żywności podczas strajku rolników francuskich.

    W tym smutku mój wzrok padł na wizerunek Ojca Pio na książce "W hołdzie Ojcu Pio"...on stale patrzy na mój pokój, ale teraz wydał mi się smutny. Zerwałem się do czytania jego słów. 

    "Czy jest możliwe nie być smutnym widząc Boga cierpiącego z powodu zła? /../ Czy my biedni grzesznicy możemy oczekiwać od Boga bardziej droższego daru (od Eucharystii)? /../ odczuwam tak wielki głód i pragnienie połączenia się z Jezusem /../ brak mi słów /../ nieraz wydaje mi się, że serce chciałoby mi wyskoczyć z piersi /../ nie istniały dwa serca bijące, lecz tylko jedno /../ przenika mnie w przedziwny sposób Jego piękno i uśmiech, Jego troski, miłosierdzie, wyroki Jego sprawiedliwości /../".

   22.00 morzy senność, a Anioł przypomina; "nie podziękujesz"? To pytanie bardzo istotne, ponieważ prosiłem Ojca o błogosławieństwo urlopu, który udał się udał. "Ojcze dziękuję Ci za Twoje błogosławieństwo mojego urlopu"... 

                                                                                                                           APeeL

30.07.1992(c) Pielgrzymka z prośbą o błogosławieństwo urlopu...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 lipiec 1992
Odsłon: 604

    W śnie pojawił się piękny młodzieniec, który mówił o Duchu Św. W środku nocy przekazano, że ta pielgrzymka do Łagiewnik jest; za niewierzących. Na odchodne obiecałem żonie, że pomodlę się za nią.

    Przed wejściem do autobusu Szatan straszył mnie zamordowaniem żony podczas mojej nieobecności. Pojawiła się osoba Lecha Wałęsy, który puścił złodziei w skarpetkach, ale do Mercedesów oraz kolega, który zjednał się ze szpiclującymi mętami.

    Ze strony Bożej popłynie "Anioł Pański", cz. radosna różańca oraz różaniec Pana Jezusa z modlitwą za rodzinę...poprosiłem o uwolnienie córki z nałogu, która już 3 dzień nic nie je, bo ma mieć spotkania z chłopakiem i "ma być przeczyszczona!

    Po drodze o 7.00 znalazłem się w archikatedrze radomskiej i w oczekiwaniu na Mszę św. wołałem; "Matko! Ja jestem dziecięciem Twoim", a wzrok zatrzymała obraz Matki z Dzieciątkiem Jezus. Do Mszy Św. wyszło czterech kapłanów, a przy słowach o świeckich świętych...pierwszy raz w życiu moje serce przeniknęło pragnienie zostania świętym! To jest zadanie dla każdego, bo inaczej nie trafisz do Królestwa Bożego.

   Do wizerunku MB Częstochowskiej padnie prośba, aby modliła się o moje znalezienie się w rodzinie Bożej! Mówiła o tym dzisiejsza Ewangelia; złe ryby z połowu zostaną wyrzucone. Eucharystia pękła z trzaskiem na dwie części, a właśnie wołałem za moje dzieci.

    Serce zalało wielkie zdziwienie, a zarazem radość Boża...chciałbym o wszystkim opowiadać obcym ludziom. To przypomina narodzenie upragnionego syna...po latach oczekiwań! To marny cień tej Radości Bożej! Tu mam świadomość, że Ojciec Jest i błogosławi mój wyjazd, prowadzi i Jest przy mnie. Ojciec wie o mnie! W pociągu usiadło przy mnie trzech facetów z wódką, oddałem im moją wodę, a oni chcieli mnie poczęstować...

     Do Łagiewnik trafiłem punktualnie o 12.00, dobrze, że byłem już na Mszy Św. bo teraz w stanie łaski uświęcającej dziękuję Bogu Ojcu i proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich ludzi, których spotykam. Nawet pobłogosławiłem tramwaj, którym jechałem.

   Prawie chce mi się płakać, ponieważ wszyscy mi pomagali. Poświęciłem dwa różańce, zakupiłem książeczki, dałem na Mszę Św. zbiorową z listem; "Ojcze! Dziękuję! Dziękuję za Syna Twego, a Pana mojego Jezusa Chrystusa, którego Św. Męka otworzyła Niebo. Dziękuję za rodzinę i wszystko,co otrzymałem. Dziękuję. Marnotrawny syn Twój Andrzej."

    Po wszystkim wyszedłem jako inny człowiek, pełen zadowolenia z podziękowania Ojcu i za otrzymane błogosławieństwo mojego urlopu. Po drodze trafiłem do Kościoła Mariackiego, gdzie podziękowałem za wszystko przed obrazem MB Częstochowskiej. Ja wołam właśnie do Pana Jezusa w koronce do 5 św. Ran Pana Jezusa za pragnących wrócić do Bożej Rodziny. Teraz przebiegają widoki, stukają koła pociągu, a ja wołam

" Boże Ojcze!

Niech Twoje Serce ogarnie cały świat.

Bądź uwielbiony Ojcze mój, który Byłeś, Jesteś i Będziesz.

Każde Twoje Słowo to Dobro, Prawda, Mądrość, Miłość, Miłosierdzie, Wolność i Sprawiedliwość...to Prawdziwe Szczęście! Ojcze, Twojego Dobra nikt nie zrozumie

Ojcze, Twojej Mądrości nikt nie pojmie ("głupstwa krzyża") Twoja Niewola to Prawdziwa Wolność...z Tobą mogę być przykuty do ściany w najgorszym poniżeniu...nic bez Ciebie nie oznacza najpiękniejszy pałac królewski!

Twoja Miłość i Miłosierdzie oraz Nieskończona Mądrość to Krzyż Jezusa.

Dobra Twoje, którymi obdarzasz każdego nieustannie...to śpiew ptaszka o 4.00 i nagła cisza w szumie, to świeży chleb po poście, a nawet kieliszek wódki w domu. Z Tobą Ojcze nigdy się nie nudzi, ponieważ przeogromny jest "ugór duchowy", a robotników mało.

Kto pojmie Twoją Sprawiedliwość opartą na intencji! A kto pojmie Twoją Nieskończoną PRAWDĘ?

A Twoja delikatność, takt, cierpliwość, ufność w naszą poprawę, czekanie...na powrót każdego marnotrawnego syna i córki". Tak wołam w Radości Bożej...

    W domu zastałem smutną żonę, bo włączyła jej się taśma ze słowami od niechcianych dzieci; "nie chciałaś mamo moich rączek...nie chciałaś moich nóżek."

    Przed snem otworzyłem zakupioną książeczkę; "Bóg przemawia do duszy", gdzie trafiłem na słowa o witaniu przez naszego Ojca syna marnotrawnego z jego ucałowaniem! 

     Padłem na kolana i zawołałem; "Cóż tu mówić Ojcze! Dziękuję!"

                                                                                                                                  APeeL

29.07.1992(ś) ZA DOBRYCH LUDZI, ABY POZNALI PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 lipiec 1992
Odsłon: 806

     W śnie przestraszyło mnie robactwo. Po przebudzeniu padłem na kolana i we własnej litanii wołałem do Serca Ojca Przedwiecznego, które jest pełne miłości, dobra, miłosierdzia, prawdy i sprawiedliwości. Dlaczego nie ma w książeczce takiej litanii? Dlaczego zapomniano o Najświętszym Sercu Boga? 

   Wzrok zatrzymała książka „Szatan istnieje naprawdę”, gdzie były słowa, które skierował do mnie Pan Jezus: „Twoja miłość ku Mnie niech będzie tak wielka, by wszystko inne oraz sądy o tobie były niczym. Na sądy ludzkie patrz jak na bańkę mydlaną. Co bańka mydlana może ci uczynić? I cóż mogą zrobić ci sądy tych, którzy nie wierzą? Błogosławię cię Mój synu!” Ponowne padłem na kolana i zawołałem ze łzami w oczach: 

    „Panie Jezu, Ty wiesz jak Cię kocham i jak cierpię razem z Tobą, ponieważ jasno widzę to wszystko, co ukazałeś! Spraw drogi Jezu, abym nie ustawał i stale wynagradzał Ci obojętność i wrogość innych...jakże często są to dobrzy ludzie, ale Ty dla nich nic nie oznaczasz.

    Wroga można zrozumieć, ale często dla dobrego człowieka, Ciebie, Jezu mój nie ma! Jakże mało jest Twoich wiernych wysłanników! Prowadź mnie Jezu mój Twoją drogą i spraw, abym doprowadzał do Ciebie liczne rzesze dusz. Dziękuję Ci Jezu za Twój Krzyż!”

   Trafiłem na „moją opiekunkę”, a pasuje do niej tytuł z tej książki: "Dwulicowość”, bo udaje chorą katoliczkę i gada na policję, a jest z nimi. Nie mogę pokonać niechęci do niej i poprosiłem: „Jezu daj mi Twoje Serce”, a po tym zawołaniu przypomniałem sobie, że właśnie ona przyniosła mi książkę „Ojciec Pio”...to był odległy początek mojej obecnej drogi.

   Tak, trzeba odmawiać koronkę do Miłosierdzia Bożego za wszystkich, których podsuwa Zły i do których napływa niechęć: „Panie Jezu przyjmij ją i moich prześladowców w Swoim Miłosiernym Sercu. Ja jestem prowokowany, a oni są nieświadomi, tego co czynią"….napłynęła radość w której zacząłem odmawiać różaniec Pana Jezusa.

   Teraz pasuje Różaniec Jezusa, gdzie wypada: „Pan Jezus całkowicie zaufał Swemu Ojcu i spełnił Jego Wolę”. W drodze na działkę zadziwiło mnie piękno „mojego” krzyża, który podniosłem...nawet wykonałem jego zdjęcie ze słonecznikami. Jutro jadę do Łagiewnik, odwiedzić moją opiekunkę, która zna kłopoty „tajnego” zapisywania przeżyć duchowych.

    O 12.00 trafiłem na Mszę św. oazową w kościele zamkniętym, ale nie wygonili. Poczułem się wśród pierwszych chrześcijan, gdzie były tak zakamuflowane Msze św. Sprawiła to oprawa nabożeństwa, woń kadzidła i śpiew: "Panie zmiłuj się nad nami", a w czytaniach była wzmianka o pierwszych komunach chrześcijańskich (wspólny majątek i trwanie modlitewne)

  . To wszystko przenikało serce i duszę. Tego nie wyrazisz słowami. "Matko, która nas znasz do Syna Swego nas prowadź." Płoną świece, a w moją duszę wpadają słowa, że jestem wysłany, mam trwać w Jezusie i przez Niego wszystko czynić. Na mnie i na moje czyny będą patrzyli ludzi i ja mogę wskazywać im Ojca Niebieskiego. Ja jestem Jego dzieckiem. Ja mam im nieść Światłość. Ja mam przynosić owoc jako latorośl!

  „Jezu! Matko moja, módlcie się za mnie”...prawie omdlewałem, a podczas zawołań modlitewnych dołączyłem moje prośby:

- za ludzi dobrych, którzy nic nie wiedzą o Panu Jezusie!

- za kapłanów, najwyższych wysłanników Pana Jezusa, aby wskazywali na przeciwnika Kościoła, Matki i każdej duszy ludzkiej!

- za ludzi dwulicowych, aby Pan dał im Światło!

    Dzisiaj Eucharystia była pod postacią: „Ciała i Krwi Pana Jezusa”. Ile niespodzianek kryje każdy dzień życia w Bogu! Nie wiedzą ludzie co tracą żyjąc tylko tym światem! To co przeżywasz w duszy nie wypowiesz ludzkim językiem. Pojawił się obraz Twarzy Pana Jezusa zalanej krwią spływającą spod korony cierniowej.

   Tyle razy wołałem w koronkach: „przyjmij Ojcze Jego Ciało i Jego Krew”, a dzisiaj spotkała mnie taka łaska. Kapłan po Mszy św. poświęcił mój różaniec ze słowami: „każdy, kto weźmie ten różaniec”...dotykasz i otrzymujesz błogosławieństwo.

   Wiem, że jestem w stanie łaski i wszystkie moje prośby mają wielką moc..trzeba zaczynać cz. bolesną różańca z koronką do Miłosierdzia Bożego w intencji dobrych ludzi nie znających Pana Jezusa Chrystusa. Przygotowałem wszystko na wyjazd do s. Faustynki i na kolanach poprosiłem „Ojcze pobłogosław jutrzejszy dzień”... 

                                                                                                                              APeeL 

 

 

  1. 28.07.1992(w) ZA ZAĆMIONYCH PRZEZ SZATANA
  2. 27.07.1992(p) ZA POWRACAJĄCYCH Z ZIEMSKIEGO ZESŁANIA
  3. 26.07.1992(n) Zielony krzyż...
  4. 25.07.1992(s) Grzeszymy każdym oddechem...
  5. 24.07.1992(pt) Pragnienie poświęcenia życia dla innych...
  6. 23.07.1992(c) ZA DUSZE OZIĘBŁE
  7. 22.07.1992(ś) Pobłogosławiona z nałożeniem rąk...
  8. 21.07.1992(w) Mam być w ciągłej dyspozycji...
  9. 20.07.1992(p) Przyszła słabość o którą prosiłem...
  10. 19.07.1992(n) Nie ma nic ważniejszego od Boga...

Strona 1993 z 2288

  • 1988
  • 1989
  • 1990
  • 1991
  • 1992
  • 1993
  • 1994
  • 1995
  • 1996
  • 1997

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 257  gości oraz jeden użytkownik.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?