Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

21.02.1993(n) ZA MAŁŻEŃSTWA ŻYJĄCE W NIECZYSTOŚCI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 luty 1993
Odsłon: 1262

    Wczoraj widziałem „gwałt na kurze". Sam zdziwiłem się, że każdy kogut ma swój harem...obcy podbiega znienacka, a kura wrzeszczy! Wówczas wkracza właściciel i odpędza intruza! Kura należąca do odpowiedniego koguta współżyje z nim bez krzyku!

    Niedziela, ale wypadł dyżur w pogotowiu. W sercu małżeństwa, które nie żyją w czystości, ale tylko dla seksu. Napłynęły obrazy z wczorajszego kabaretu oraz moje grzeszne życie, a na tym tle św. Rodzina. Nigdy nie uzyskasz pełni miłości poza małżeństwem!

    Opracowuję ten zapis (styczeń 2012), a w TVN Style pokazują panie, które szykują się do seksownych spotkań z mężami. Ile czasu wymaga umalowanie się, a nawet balsamowanie ciała. Prowadząca trafiła do sklepu z gadżetami i miała w ręku „palikoty”, ale nie padło słowo...m i ł o ś ć.

    Małżeństwa bardzo grzeszą, a często dochodzi do gwałtów z poczęciem dzieci. Zwolennicy aborcji nie wspominają o tym, a takie ciąże można przerwać! Właśnie napływa zła energia od żony, którą „nudzi”...

    Pocałowałem Twarz Jezusa z Najśw. Sercem, a w kościele wzrok zatrzymała piękna figura Zbawiciela. Rekolekcjonista powiedział, że: „Pan Jezus jest tutaj, wśród nas”, a psalmista dodał, abym nie zapomniał o wszystkich dobrodziejstwach Boga, który odpuścił mi winy. To przeniknęło do mojej duszy.

    Przyjąłem św. Hostię i na kolanach wołałem: „Panie Jezu! proszę w intencji małżeństw żyjących w nieczystości oraz z różnymi dewiacjami i za dusze takich. Jezu, Jezu...wybacz im, przecież ze mną było podobnie". Poprosiłem też za koleżankę oraz za jej małżeństwo.

    Całkowicie zesłabłem: pogłębił się oddech ze wzdychaniem i nie mogłem otworzyć oczu. Napłynął obraz św. Hostii w Zakopanem, którą podawano umoczoną w winie...”Ciało i Krew Pana Jezusa”. Tak chciałbym tutaj zostać, ale muszę wyjść. Żegnam kościół klęknięciem i przeżegnaniem się.

    Napełnienie duszy było tak wielkie, że tego nie można wypowiedzieć w naszym języku. Może kiedyś będzie jakaś technika „niebiańska”, ale na razie nie ma takiej! W sercu zapanowała cisza Boża, którą odczułem pierwszy raz. To nie jest pokój...to cisza Boża!

    Nie wiem jak to opisać, ale docierające do zmysłów odgłosy świata są odległe: nie rażą brudy tego świata, koi szczekanie psów, szum ludzkich rozmów, a także zapach kawy z ciastkiem.

    Mogę wysłuchać Mszy św. radiowej, bo kolega wyjechał na drugi koniec powiatu. Nadchodzą potwierdzenia intencji:

- w sekundowym śnie ujrzałem małżeństwo oddające swoje  dziecko w ręce mężczyzny. Ile jest takich porzucających swoje pociechy?

-  rząd Włoch zrównał rozwody cywilne z kościelnymi. JPII zaprotestował przeciwko urzędowemu wydawaniu rozwodów kościelnych we Włoszech!

- w ręku pielęgniarki zauważyłem pismo pornograficzne, a dzisiaj niedziela.

- piszę, a kolega, minister zdrowia Bartosz Arłukowicz mówi, że jest za małżeństwami homoseksualistów, in Vitro i aborcją. Powtarza to poseł Robert Biedroń.

- właśnie opracowywałem intencję z 26.11.2011 „za małżeństwa grożące rozpadem”.

    Jakże cierpią w Niebie, gdy to wszystko widzą. Zawołałem tylko: „Jezu mój! Panie wybacz!” i zacząłem odmawiać  moją modlitwę, a smutek zalewał serce, ponieważ napływały małżeństwa tkwiące w różnych dewiacjach seksualnych. Po skończeniu modlitwy radość zalała serce. Właśnie wyszło słońce i stopniał śnieg, a w tv wspomniano, że do mojej rodzinnej miejscowości przyleciały już bociany!

    Teraz trafiłem do znajomego małżeństwa z pięknymi obrazami: Pana Jezusa z Najśw. Sercem oraz Matki Bożej i św. Antoniego z Dzieciątkiem. Zerwano też do porodu. Karetka płynie, mijamy samochody leżące w rowach (ślizgawica), cicho gra muzyka, a ja proszę Boga, aby przyjął dzieciątko od tej rodzącej: „Panie! poprowadź go Swoją Droga”.

    Pojawiło się poczucie bliskości Boga: „Ojcze mój. Dziękuję Ci za Pana Jezusa, za kościół, św. Hostię, łaskę wiary i za prowadzenie w modlitwie. Dziękuję też za rodzinę, żonę, opiekę nad nami oraz za ojczyznę i świat...dziękuję za wszystkie Twoje dobrodziejstwa”...       APEL

 

 

20.02.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY GRAJĄ NA NERWACH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 luty 1993
Odsłon: 1540

     Kończy się dyżur, a ja wolno dochodzę do siebie czekając na zmiennika. To najgorszy czas, bo 5 minut przed zejściem możesz trafić na wyjazd do wypadku i wrócić za 1.5 godziny.

    Z radia samochodowego płynie piosenka miłosna: „mamy pragnąć miłości w sercu, aby odmienić ten świat”. To jakby podziękowanie za wczorajsze modlitwy. Napłynęła wielka tęsknota za Zbawicielem. Wzrok zatrzymał krzyż, bo z radia popłynęły słowa o poniżaniu Pana Jezusa.

    Duszę niespodziewanie zalał pokój Boży. Żadnym językiem nie mogę tego opisać, bo wówczas wolno mówię, a miłość rozlewa się wokół: „Jezu! mój Jezu”...szkoda, że ludzie nic nie wiedza o Niebie! Po latach poznam, że taka słodycz wzmacniająca pojawia się przed nieoczekiwanym cierpieniem.

    Po wejściu do gabinetu poczułem wielkie rozdrażnienie, ale ta energia nie była od złego tylko od chorych, którzy w napięciu tak właśnie promieniują. To trudno odróżnić, bo podobnie jesteś niespokojny, nie wiesz „za co się zabrać”, pojawia się  rozproszenie i  zamęt w myślach, a nawet pobudzenie psychoruchowe ...można dostać bólu wieńcowego, a nawet umrzeć.

    Tą formę złej energię nie można pokonać modlitwą, „żegnaniem” wodą świeconą. Podobny dylemat przeżywali uczniowie, gdy nie mogli wypędzić złego ducha z epileptyka.

   Właśnie weszła pacjentka i mówi o tych „co grają na nerwach”. To chyba intencja modlitewna dnia, bo dzisiaj planuję iść na kabaret „Polskie ZOO”. Tak się stanie. Trafiłem na całą salę ludzi. Zrobiło mi się smutno, bo bilety drogie (80 tys.), a w kościele, gdzie dają wieczne dary zawsze ta sama garstka wiernych!

    Podczas występu satyryków odmawiałem początek mojej modlitwy z „ukrytymi cierpieniami Pana Jezusa w ciemnicy”, a łzy chwilami zalewały oczy. W tym czasie rozradowany lud klaskał, bo szydzono i poniżano przedstawicieli władzy oraz śmiano się z kościoła i wody święconej. Pan Jezus pokazał mi radość ziemską, która nie ma nic wspólnego z radością Bożą, a wiedz, że Ojciec Prawdziwy ma także poczucie humoru. Znasz przecież żarty ojca z dzieciątkiem, które coś odkrywa.

    Wszystko trwało do Mszy św. wieczornej, gdzie spotkałem świętą ciszę i kilka osób. W intencji dnia podszedłem do Komunii św. i pozostałem w kościele na modlitwie. Prawie omdlewałem podczas „św. Agonii” za dusze satyryków: „Jezu! wybacz kalającym świętość, bo nie wiedzą, co czynią. Matko nasza módl się nad nimi. Jezu! Ty pragniesz także ich zbawienia, przecież wybaczyłeś Swoim szydercom i oprawcom. Proszę, Jezu, bo to moi bracia”.

    Podczas powrotu do domu łzy płynęły po twarzy, gdy odmawiałem koronkę do 5-ciu św. Ran Pana Jezusa. W tym bólu rozrywającym serce wołałem do Boga: „przez zasługę 5-ciu św. Ran Pana Jezusa miej miłosierdzie nad nimi”. Czy mogłem spodziewać się takiego przebiegu „o s t a t k ó w”, gdy świat się weselił, a lud z kabaretu poszedł do knajpy. 

    Wypiliśmy po lampce szampana, ale radości ziemskie są poza mną. W barku stał koniak, ale wzrok zatrzymał mały drewniany krzyżyk, który wziąłem do ręki i padłem na kolana: „Ojcze mój! Świat pragnie atrakcji. Cóż można uzyskać poza Tobą? Ojcze! Ty dałeś nam Syna, który otworzył Niebo i przyniósł zbawienie”. Trwałem tak na kolanach, zwolnił się i pogłębił oddech z zawołaniami: „Jezu...Jezu...Jezu”.

    Wyjaśniło się natchnienie, aby ten zapis opracować dzisiaj (12.12.2011), bo właśnie wysłałem list do prokuratury w W-wie Jagiellońska 5. Chodzi o „Super Stację” z programami „satyrycznymi” pełnymi szyderstw z wiary katolickiej („Krzywe zwierciadło” z Kubą Wątłym oraz „Nie ma żartów” z Elizą Michalik). Oto fragmenty mojego pisma:

    Pani prokurator stwierdziła, że obrażanie wiary to moje subiektywne odczucia, bo z programem satyrycznym „Wiąże się określona formuła, gdzie /../ osoby wyrażają własne spostrzeżenia i opinie /../ w tym również związane z religią, Kościołem i osobami z nimi powiązanymi”.

   Moje odczucia są subiektywne, a przecież normalny człowiek potrafi odróżnić szyderstwa z Boga oraz świętości od śmiania się z przywar kapłana lub wierzącego.

     Oto przykład „żartu” w „Krzywym zwierciadle”, gdzie gościem był profesor Antoni Kopff, który mówił, że z krwi pobranej od Jana Pawła II będzie robiło się kaszankę. Prowadzący Kuba Wątły ze śmiechem wlazł  pod stół. Jaka to satyra? To ateizm głupkowaty. 

    Nie wolno żartować z prezydenta, premiera, określonych osób i np. z kogoś z rodziny Pani Prokurator, ale można żartować z Ojca Prawdziwego i wiary Objawionej.       

                                                         Pani Prokurator.

       Jako katolik mam obowiązek upominania pogan i bronienia wiary: „/.. upomnisz ich w moim imieniu. /../ jeżeli nie upomnisz, aby go odwieść od jego bezbożnej drogi i ocalić mu życie, to bezbożny ów umrze z powo­du swego grzechu, natomiast Ja ciebie uczynię odpowiedzial­nym za jego krew. Ale jeślibyś upomniał bezbożnego, a on by nie odwrócił się od swej bezbożności i od swej bezbożnej dro­gi, to chociaż on umrze z powodu swojego grzechu, ty jednak ocalisz samego siebie.  Ez. 3,16-21

    Ja zrobiłem, co do mnie należało, a odpowiedzialność przed Bogiem spadnie na Panią Prokurator, bo ja nie mam żadnych środków do walki z czerwonym Goliatem. Kuba Wątły właśnie powtarza, że: „nie reagujesz to akceptujesz”...                                                                                                                                                                                                                                                APeeL 

 

 

 

19.02.1993(pt) ZA ZAGUBIONYCH W CIERPIENIU

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 luty 1993
Odsłon: 766

    5.00...nie chce się wstać. Nawet przestawiłem budzik, ale napływa, że „wyśpisz się później”. Smutek zalał serce, bo wielu cierpiących nie może odnaleźć drogi do Boga.

    Zacząłem odmawiać „św. Osamotnienie”, a od ołtarza płynie rozważanie o celu naszego życia...zbawieniu naszej duszy! Pan Jezus właśnie pyta:

    „Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją”. Mk 8,35-38

    Przyjąłem św. Hostię w intencji chorych, aby odnaleźli tą drogę i zawołałem: „spraw Panie Jezu, aby zły stracił moc i wielu chorych przyjęło przed śmiercią kapłana”. Komunia święta wywołała w ustach wspaniały smak.

    Wróciła sprawa ciężko chorych, którzy boją się kapłana, bo jego przybycie oznacza umieranie. W nocy czytałem „Kodeks Etyki Lekarskiej” i rozważałem sprawę podtrzymywania życia, przeszczepiania narządów, a zarazem stosowanie eutanazji.

    Szatan z jednej strony zaleca podtrzymywanie życia za wszelką cenę, bo "żyje się raz", zabieranie narządów innym, a nawet zabijanie dla tego celu. Z drugiej strony szepce, aby stosować aborcję i eutanazję.

   Dzisiaj, gdy to opracowuję (11.12.2011) w Holandii istnieją zespoły uśmiercania. Dzwonisz, przyjeżdża karetka i w pełni prawa jesteś zabijany. Na pewno jest tam lekarz...

    Strona Boża: nie ma śmierci, śmierć to życie, ciało fizyczne jest świątynią duszy, trzeba żyć w bojaźni bożej. Nie wolno stosować eutanazji i aborcji, oraz in Vitro. Pięknym czynem jest dobrowolne oddanie życia za innych, w tym podarowanie narządów.

    Kolega lekarz w wieku „odlotowym” stwierdza, że przerywając ciążę nie zabijamy człowieka! Powiedziałem mu: „moim wzorem jest Pan Jezus, jeżeli ma pan inny, lepszy to proszę go wskazać”!

    Pacjentka opowiada o oddaniu znalezionych pieniędzy, a ojciec ziemski obdarował ją za to swoimi. Wyjaśniam jej, że to próba od Boga, bo wszystko jest Jego. Dzisiaj od niechcenia poszedłem sprawdzić kupon „Lotto”, który chciałem wyrzucić, a tam wygrana 250 zł...za znaczki do listów, które wysyłam jako defensor fidei (obrońca wiary). Wszystko jest Stwórcy...

    W pokoju lekarza dyżurnego pogotowia padłem na kolana i wołałem „za cierpiących, którzy nie potrafią odnaleźć drogi do Pana Jezusa”. W chwilce ciszy napisałem też do komisji etyki lekarskiej.

    Z radości po przyjęciu Komunii św. zapomniałem zapalić znicze pod „moim” krzyżem Pana Jezusa. Tak się złożyło, że dwa razy przejeżdżałem tamtędy karetką, ale wstydziłem się poprosić kierowcę o zatrzymanie, bo jest ateistą pewnym, że „po śmierci tylko poklepią łopatami”!

    Skończyłem koronkę do miłosierdzia, a pacjentka dała mi pisemko kościelne, gdzie słowa JP II z dnia 21 X 1992: „choroba, która w codziennym doświadczeniu jest uważana za zagrożenie /../ staje się dla wierzących wezwaniem do >odczytania< /../ drogi do Jezusa i Boga naszego. Dalej „/../ choroba /../ jest widziana /../ jako >Boże nawiedzenie<  z okazją wyzwolenia miłości wobec bliźniego”!

    Dziwne, bo o tym myślałem. Jak JPII „to wykrył”, bo rozważania są całkowicie niezrozumiałe dla normalnych ludzi. Na pewno sprawia to Światło Boga, które u różnych ludzi daje takie samo widzenie problemów.

    W czasie modlitw trafił się wyjazd do chorego psychicznie. Tak jakby szatan chciał powiedzieć: „kochasz chorych? cierpiących?...to zobaczymy”! Pan Tadzio coś bełkocze do siebie, przeklina, złorzeczy i nie wiem czy nie uderzy mnie stołkiem!

   Syn uciekł, a żona była w zniechęceniu i rozpaczy. Usiadłem w ciszy i wołałem: „Matko Boża! Proszę Cię, aby złagodniał i dał się zabrać...proszę Matko...proszę, pomóż!”. Powiesz, że powinienem wezwać policję. Tak, ale czekalibyśmy godzinę, bo dom „daleko od szosy”.

    Pacjent położył się na ziemi, zaczął płakać i złagodniał. Nałożyliśmy mu buty i poszedł z nami do karetki. Przez całą drogę odmawiałem „św. Agonię” z koronką do 5-ciu św. Ran Pana Jezusa „za chorych psychicznie i ich rodziny”. Podziękowałem Matce Bożej za dowiezienie chorego, który ponownie zaczął szaleć w izbie przyjęć szpitala psychiatrycznego.

    Brak lampek pod krzyżem nie dawał mi spokoju. Zawołałem „Pod Twoja obronę” i wyrwałem się na 10 minut z dyżuru. Radość - której nie znają normalni ludzie - wróciła do serca.

    Zdziwiony stwierdziłem, że znajomy przybył z cewnikiem i jest przygotowywany do zabiegu operacyjnego. Jakże marne jest nasze ciało, a tyle lat wiernie służył „władzy ludowej”. Codziennie otwierał swój garaż równo z moim i pozdrawiał mnie z daleka. Z tego powodu później umrze.

    Tłumaczę mu urządzenie tego świata (zesłanie). To „obóz ziemia”, którego królem jest szatan ze swoimi religiami: komunizmem, faszyzmem i kapitalizmem (bogiem dolar). Dzisiaj, gdy to opracowuję trzeba dodać demokrację, gdzie przeważa wola większości, a to jest niezgodne z hierarchią od Boga Ojca aż do mnie i posłuszeństwem („bądź Wola Twoja”). Nikt nie chce państwa katolickiego (cywilizacji miłości), gdzie naprawdę byłby broniony słaby i chory. Nie wejdziesz na tą drogę bez Światła Bożego.

    Tuż przed północą trafił się daleki wyjazd - z przejazdem koło pięknej figury Matki Bożej - nieznaną drogą, co pasuje do intencji. Kończy się dzień postu (kawa oraz 3 kawałki chleba) i spracowania...jakże smakuje jabłko. „Ojcze mój! Dziękuję”!   

                                                                                                                                     APeeL

 

 

 

 

18.02.1993(c) ZA STĘSKNIONYCH PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 luty 1993
Odsłon: 1094

    W nocy czytałem o powołaniu nadzwyczajnych szafarzy Eucharystii, a w kościele na Mszy św. napłynął obraz w którym wspólnie modlimy się, a on podaje mi Komunię św. ze złotego kielicha, która jest w białym „opakowaniu” z napisem IHS...„Jezu mój”!

   Po przyjęciu Ciała Pana Jezusa napłynęła radość oraz chęć do pracy. Moją mocą jest Pan, a w praktyce jest to codzienna Eucharystia. Ja czekam na ten dar każdego dnia...

     Żona zachorowała, ale gotuje mi „lane kluski” i prosi o modlitwę, bo chce być zdrowa. W różańcu Pana Jezusa poprosiłem o cierpienie zastępcze. Podczas przyjęć chorych dostałem biegunki, a żona wyzdrowiała.

    Nie śmiej się, ale przyjmij czyjeś cierpienie (krzyż), a będziesz wiedział. Siostra Faustyna musiała wejść do zimnej wody, bo zgodziła się na kuszenie zastępcze "zakochanego" w seksie.

    Rano było mało pacjentów...przypominał się spotkany gołąbek, który u mnie jest zwiastunem pokoju. Na ten moment z radia płynęła piosenka „z Tobą, tylko z Tobą Panie Jezu”. Pomyślałem, że Pan Jezus lubi także takie melodie i wszystko, co jest dobre dla naszej duszy.

    Serce zalała tęsknota wynikająca z rozłąki ze Zbawicielem, której nie można wypowiedzieć. Zawołałem tylko: „Panie Jezu! Mój Boże! Władco mojego serca i duszy, wszystkiego co posiadam”, a z innej piosenki padły słowa: ”Boże daj cichy kąt”...przypomniał się róg za szafą, który dała mi babcia w swoim pokoju, gdy byłem w L.O. 

     Do gabinetu weszła pani ze zdrowym mężem (61 lat), któremu po badaniu wytłumaczyłem, że jego dolegliwości są wynikiem zużycia. Moje widzenie internisty-reumatologa potwierdzi każdy ortopeda, bo zużytej chrząstki stawowej pokrytej dodatkowo substancją szklistą i mazią nie potrafimy regenerować.

    Dołóż do tego chorobę przyczepów ścięgnisto-okostnowych (reumatyzm pozastawowy), a tej ortopedzi nie znają. Ponieważ te miejsca bolą to szatan straszy, aby odwrócić naszą uwagę i zapomnieć o duszy...to bardzo prosta i skuteczna sztuczka.

     Po ich wyjściu moją duszę ogarnęła ponowna tęsknota za Panem Jezusem...”Jezu mój! Panie! Mistrzu!”. Ból zalał serce, w oczach pojawiły się łzy, a wpadł pacjent...po wniosek do sanatorium! Podszedłem do szafy i ukradkiem wytarłem łzy. Świat nie zna bólu rozłąki z Panem Jezusem. W tym smutku pielęgniarka podarowała mi książeczkę o MB Pocieszenia.

   Położyłem głowę na stole gabinetu lekarskiego, a później padłem na kolana i odmawiałem „św. Osamotnienie”. Wróciły obrazy wczorajszych reportaży telewizyjnych: o inwalidzie bez czterech kończyn, płaczących na cmentarzu, gdzie zniszczono 400 nagrobków...oraz cierpienie matki synka, którego badałem, osamotnienie głuchych, niewidomych, a na końcu  moja rozłąka z Panem Jezusem.

  Jakże koiła moja modlitwa, a „patrzył” Pan Jezus Gliniany wykonany przez chorą w Instytucie Reumatologii w W-wie. Wracałem z pracy ze łzami w oczach, prawie omdlewając, bo sercem znalazłem się w b. Jugosławii.

    Napłynęło poczucie, że tak jest „z duszami wybranymi, bo muszą nieść krzyż Pana Jezusa”. Jakby na znak przechodziłem obok krzyża przy cmentarzu i figury Pana Jezusa w koronie cierniowej...„Jezu! Jezu!”

    Wokół normalni ludzie...zaganiani, bo to „tłusty czwartek”. Kupiłem pączki, ale syn, który nigdy ich nie jadł...zabrał trzy i nie starczyło dla żony. Wstąpiłem do piwarni, gdzie trwały kłótnie i bluźnierstwa, a barmanka musiała tego słuchać. W modlitwie za nich zawołałem, nie widząc siebie:

    „Panie! daj im choć odrobinę dobrej woli, przecież niszczą swoje ciała (opakowania dla duszy). Boże po Trzykroć Święty okaż im miłosierdzie”. Uśmiechnąłem się, bo oni nawet nie wiedzą, że jest Bóg. Dalej nie mogłem się ukoić, łzy zalewały oczy. Wyszedłem z domu, aby skończyć modlitwy i trafiłem na niebo pełne gwiazd...czerwone i piękne.   

     Wieczór. Prawdziwy "tłusty czwartek". Żona umęczona zasnęła, a syn przyłączył się do jedzenia mojej jajecznicy...miałem też trochę wódki...”jak dobry jest Pan”. Wypiłem piwo żony i zjadłem otwartą czekoladę, a wzrok zatrzymała jej modlitwa ze słowami: ”Panie! modlę się za pijaków, bo wielkie spustoszenie czyni w człowieku ten grzech”.

    „Boże! dziękuję za ten piękny dzień, za uzdrowienie żony, za pokój, ciepło, sytość i poczucie bezpieczeństwa. Dziękuję Ci, Ojcze z głębi mojego serca”. Na zakończenie odmówiłem litanię do Najśw. Serca Pana Jezusa...

                                                                                                                           APEL   

17.02.1993(c) ZA PRAGNĄCYCH POŚWIĘCANIA SIĘ ZA INNYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 luty 1993
Odsłon: 691

    W nocy kręciłem się, a rano walczyłem z wypiciem szklanki piwa. W drodze do pracy odmówiłem „Anioł Pański” i powtarzałem „abym stał się godnym obietnic Chrystusowych"...

   Serce znalazło się wśród braci na terenach objętych wojną w b. Jugosławii, bo jesteśmy wielką rodziną. Popłakałem się, bo tam jest zimno, głód i brak wody, a Serbowie blokują napływającą pomoc!...”Jezu! Jezu!”.

   Dzisiaj jest mało pacjentów, ponieważ trwa śnieżna zawierucha. Biednemu dałem na leki, a przez moje serce przepłynęła strzała miłości oraz pokój z pragnieniem modlitwy. To wprost rozrywało serce i w takim momencie możesz zrozumieć chęć oddania życia za innych.

   To cierpienie Pana Jezusa wyrażało słowo na krzyżu „Pragnę”. Zwolnił się i pogłębił mój oddech z pojękiwaniem: „Jezu! Jezu”! Padłem na kolana i zacząłem odmawiać „św. Osamotnienie” Pana Jezusa w intencji tego dnia.

    Podczas wyjścia na nagłą wizytę w drzwiach zatrzymuje mnie kobieta, której maż umiera na nowotwór. Zapytałem czy jest pogodzony z Bogiem. Nie może się wyspowiadać, bo ma porażenie strun głosowych, ale może pisać! Powiedziałem jej o śmiertelnym boju o dusze...w tym właśnie momencie. Nawet stwierdziłem, że „musimy go wyrwać dla Boga”...

    Mówiłem jej o odpowiedzialności za męża, bo w śmierci jest nasza nadzieja na wyzwolenie duszy. Idę i odmawiam modlitwę za maltretujących własne dzieci, którzy powodują urazy pięt, narządów wewnętrznych aż do wywołania śmierci.

   Zaczynam ten zapis 09.12.2011, a właśnie Pan Jezus mówi do tłumów o przewrotności tego pokolenia (Mt 11, 16-19): Jana Chrzciciela, który nie jadł i nie pił...potraktowano jako opętanego. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią: «Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników». Tak będzie do końca, bo szefem tego świata jest upadły Archanioł o nadprzyrodzonej inteligencji.

   Właśnie dzisiaj z prasy donoszą, że policjant zamordował dwie osoby, małżeństwo z Pakistańczykiem, który z zemsty zamordował żonę za jej ucieczkę (został zhańbiony)...czwórkę dzieci pozbawił matki!

    Z włączonego radia popłyną słowa piosenki:: „kocham cię, kochanie moje”, a ja odbieram, że tak wołają do mnie z Nieba. Zły mylił odczyt intencji i rozpraszał:

  •  wróciła pacjentka, bo nie wiedziała, że lek trzeba zażywać „w opłatku”
  •  pacjent, który źle przeczytał moje dobre zaświadczenie
  •  pijana wzywała mnie do badania ojca w oddziale, gdzie nie pracuję
  •  a u dentystki przywitała mnie kartka: „dzisiaj nieczynne”...

    Trafiłem na wizytę do młodej dziewczyny, której zginął mąż. Pocieszałem ją, że on jest i teraz potrzebuje jej pomocy. W atakach zwątpienia, które wpuszcza Szatan trzeba uciekać do Matki Bożej. Na wizycie nie chciałem żadnej zapłaty, a Matka Boża dała mi cały pęk kwiatów dla żony...w kwiaciarni!  

  Późno. Wzrok padł na jeden z pięciu tomów Edwarda Stachury, gdzie w wypowiedziach rozproszonych czytam: „Ten, który siebie poznał. I wyskoczył z martwego, ze znanego, wskakując tym samym do żywego, do nieznanego”.

   Teraz, gdy to piszę pokazują film o więzieniu, gdzie wyniesiono „zabitego” do kostnicy. Tam tracił i odzyskiwał świadomość. Chwilami stał obok zimnych zwłok i wchodził w nie. Stał tak zadziwiony nad swoimi zwłokami. Dziwne, bo dalej Stachura pisze o radości i zadziwieniu się tym „nowym człowiekiem”.

   Książka przechyliła się i wypadło z niej niezwykle piękne zdjęcie Pana Jezusa z Sercem w koronie cierniowej ze słowami błogosławieństwa! Tam też było zdjęcie świec ze słowami: „Tak niech świeci wasze światło".

    To słowa do mnie i dla mnie, ponieważ dzisiaj szerzyłem Światło Boże, a modlitwy zajęły mi wiele czasu. W nocy dalej trwało pragnienie modlenia się, bo napłynął obraz chłopca, który był u mnie...pijany ojciec uderzył go w twarz jakimś przedmiotem. Teraz pokazano inwalidę bez rąk oraz zniszczenie 400 grobów!

   Dzisiaj, gdy mam to edytować (21 marzec 2019) Enrico Macias śpiewał piosenkę Zingarella, a ja popłakałem się z twarzą w dłoniach…

                                                                                                             APeeL 

 

 

 

 

  1. 16.02.1993(w) ZA BIEDNYCH, ABY NIE ZWĄTPILI W DOBROĆ BOGA
  2. 15.02.1993(p) ZA PRAGNĄCYCH ZBAWIENIA LUDZKOŚCI
  3. 14.02.1993(n) PROŚBA DO MATKI BOŻEJ, ABY BYŁA PRZY MNIE...
  4. 13.02.1993(s) ZA SAMOTNYCH W SWOIM CIERPIENIU
  5. 12.02.1993(pt) ZA SAMOTNYCH PRAGNĄCYCH MIŁOŚCI
  6. 11.02.1993(c) ZA NIEWIERZĄCYCH W CUDOWNE UZDROWIENIA
  7. 10.02.1993(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NIE POJMUJĄ NASZEJ WIARY
  8. 09.02.1993(w) ZA OSTATNICH
  9. 08.02.1993(p) W INTENCJI POKOJU W MOJEJ OJCZYŹNIE
  10. 07.02.1993(n) ZA SZUKAJĄCYCH DOWODÓW NA ISTNIENIE BOGA

Strona 2000 z 2336

  • 1995
  • 1996
  • 1997
  • 1998
  • 1999
  • 2000
  • 2001
  • 2002
  • 2003
  • 2004

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 579  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?