Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

01.01.2007(p) ZA PRAGNĄCYCH DZIECIĘCTWA BOŻEGO

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 styczeń 2007
Odsłon: 1027

NMP Rodzicielki Zbawiciela

Modlitwy o pokój.

    Siedziałem w nocy („Sylwester”) i dziwiłem się jak świat czci pogaństwo. Race i radość z oczekiwania na nadejście godziny 00.00! Dziwne, bo w wieczności nie ma czasu...tak powinniśmy czekać na ponowne nadejścia Zbawiciela!

   Teraz, gdy to przepisuję z radia Maryja płyną słowa Pana Jezusa do s. Faustyny, że wówczas zrobi się ciemność, na niebie ukaże się krzyż z Panem Jezusem, a ze św. Ran wypłyną promienie Bożej Światłości!

    Płyną piękne melodie (część nagrywam), które lubię i czuję bliskość Najświętszego Ojca. Nie wyjaśnię tego, bo to jest  nieprzekazywalne, a Nowy Rok zaczynam na kolanach. Pragnę prawdziwej przemiany (nie chcę głupio gadać, być „ważniakiem”, brylować, obrażać słowem) oraz świadczenia o Bogu.

    Później kapłan (z mszy radiowej) będzie mówił o dobrym chłopcu spełniającym swoje obowiązki, unikającym przekleństw i picia piwa, itd. To świadectwo życia młodego czło­wieka, który otrzymał łaskę wiary, a cóż dopiero ja...stary i wciąż walczący ze swoimi słabostkami oraz przywarami własnego ciała.

    Żona zerwała na Msza św. o 7.00, bo później mam dyżur w pogotowiu. W sercu płynie piosenka: „tak daleko nam do siebie i tak blisko” którą powtarzam do znużenia, a to wołanie do Boga - Ojca. Padłem na kolana przed szopką z Jezuskiem i nie mogłem wstać, a w sercu była pieśń: ”upadnij na kolana”. Jakże Tata mi to układa?

    W tym czasie przesuwały się obrazy mojego badania dzieci, nakładania na nich dłoni z prośbami o uzdrowienie, a ich matki i rodziny pocieszam: „Niech Pan Bóg was błogosławi i strzeże, niech rozpromieni nad wami Swoje Oblicze". Na ten moment Słowo czytał sepleniący chłopczyk, a jego głos wywołał ucisk w sercu i jęk mojej duszy. Dodatkowo słucham psalmu i prawie chce się krzyczeć: „Niechaj Pan błogosławi i strzeże”!

    Kapłan mówił o wojnach, podłości ludzi, okrucieństwach z niszczeniem siedzib (to stało się w Libanie), ale  nie wspomniał o księciu tego świata Szatanie, a było w czytaniach. Nawet musiałem go przegonić wołaniem do Boga i św. Michała Archanioła, bo wpuszczał mi "bardzo ważne sprawy" z przychodni, różne napra­wy, pisma...a to jego stały  zestaw.

     Przysypiałem, ale potrafię się zregenerować sekundowym snem...tak się stało i wróciłem do świata. Drogę przebiegł kot, a tak jest przy zmianie pogody (nie oznacza pecha), ale zapowiedź nawału chorych, bo nadejście wyżu z wiatrem sprawia zgony, zaburzenia rytmu serca, zawroty głowy i migreny, zaburzenia czynności błędnika, zawały serca i udary oraz wszelkiej maści kolki. Wszystko się potwierdzi, a kolega wczoraj nie miał żadnego pacjenta!

     W pokoju lek. dyżurnego włączyłem połamaną kasetę, a tam: „Kyrie, kyrie elejson” moc chóru, we wszystkich językach i prośby „dieti bożich”. Płaczę nawet podczas zapisywania tego, bo właśnie płynie pieśń: „idzie mój Pan, idzie mój Pan”...

     W tej radości dziecka Bożego słucham piosenkę: „bawmy się, bawmy się, niech cały świat o tym wie (...) całe nowe życie przed nami...dziś jest czas, dziś chce się żyć". Popłakałem się, bo to dzień podarowany przez mojego Jedynego Ojca, Świętego Świętych. Jego Serce jest jak kula ziemska, a Jego Miłość jak słońce! Jego domem jest Raj pełen wszystkiego dla każdego - wg pragnień każdego dzieciątka! Kto tego pragnie?

    Mało z tych, których spotykam każdego dnia. Pragną wygnania, niepewności dnia i godziny, osierocenia, zagrożenia nawet od najbliższych i umiłowanych (wnuczek zabija opiekunkę - babcię...dla kilku złotych, inny taką masakruje ku zadziwieniu sąsiadów, bo lubili się).

     Piszę to i płaczę, bo ja takim umarłem, a teraz po ponownym narodzeniu chcę stać się dzieckiem Boga. Dlatego klęczałem przed żłóbkiem i chciałem tam tkwić w adoracji. Niech to wszystko wyrażą moje łzy, które płyną podczas zapisywania tej intencji. W międzyczasie załatwiłem trzech pacjentów i słuchałem nagranych na kasecie słów kapłana: „o duchowej drodze nowego człowieka”.

    Piękne melodie wywołały tęsknotę, a na ten moment czytam słowa Pana Jezusa skierowane do mnie przez Marię Valtortę: „Bóg nas stworzył. Kocha nas i pragnie. Bóg wie co nam szkodzi. On wie to, co nas usiłuje oddzielić od Niego. My jesteśmy wolni w działaniu, szatan jest wolny w kuszeniu”.*

    Natomiast w „Agendzie liturgicznej” wzrok padł na zawołanie modlitewne: „Bóg jest naszym Ojcem, a my Jego dziećmi”.

    Następnego dnia wyszedłem z wielkim pragnieniem ostatecznego odczytania intencji, a wzrok zatrzymało graffiti ze słowami: „I ósmego dnia Bóg stworzył Białobrzeżaka”...uśmiechnąłem się i zacząłem odmawiać moją modlitwę. Na końcu zawołałem: "Ojcze pragnę, aby przez moje usta płynęły Twoje Słowa, moje serce było Twoim Sercem, a ręce dawały od Ciebie”...                                APEL

* "Poemat Boga-Człowieka” M. Valtorty Ks II cz.2 str. 203-218

 

 

31.12.2006(n) ZA WALCZĄCYCH Z WŁASNYMI SŁABOŚCIAMI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 grudzień 2006
Odsłon: 528

    Zbliża się Sylwester z różnymi zaproszeniami. Ja nigdzie nie mogę iść, bo mam dyżur w pogotowiu, ale dobry, bo przez dwie noce padało (wówczas nie wzywają). To zdarza się rzadko! Zawołałem tylko do Najświętszego Taty; "Dziękuję dziękuję"... 

    Wczoraj zmarł dziadek, zarobek przekazałem personelowi, ponieważ nie ugościłem ich w dniu imienin i urodzin w listopadzie. Obiecałem sobie, że nie będę tego czynił, bo jest to grzeszne. Już rano trafiłem karetkę do chorej babci, do padaczki oraz do umierającego...tuż po wypisie ze szpitala. 

    Na spacerze czułem, że intencja kręci się wokół wad, zachcianek, słabości oraz własnej grzeczności. Później z radia popłyną słowa piosenki; "nie zadzieraj nosa nie rób takiej miny", a z kasety (wybrana jedna z wielu)  kapłan w kazaniu będzie mówił o poczuciu wstrętu do własnej grzeczności.

    Tak bo gadam, żartuję, marnuje czas i nie podobam się sobie. Jednak nie mogę przezwyciężyć swoich słabostek...szczególnie w zgromadzeniach...nawet na stypach żartuję, a to nie podoba się mnie i innym. Muszę unikać ludzi, a ciągnie mnie do nich. Muszę się w tym ćwiczyć. Anioł podpowiedział, że w tej sprawie trzeba się modlić!  To samo pisze redaktorka "Gazety wyborczej"...o samej sobie!

    Msza św. o 17:00 przyniosła ukojenie i nie chciało się wyjść z kościoła. Północ, trwa kanonada petard i błyski, a ja w tym czasie wołam na kolanach do Najświętszego Taty, ponieważ pragnę zmienić się w tym roku. Głównie chodzi o moje gadanie, bo żarty często nie trafiają w nastrój innych. 

    Później byłem u zmarłej babuszki z mojego rejonu, gdzie podczas wypisywania karty zgonu mówiłem o Bogu oraz łasce dobrej i godnej śmierci. Jej mąż zmarł nagle, bo prosił o taką! 

    Trwa cisza, jak dobrze jest sam na Sam z Tatą! Wprost czuję Jego bliskość!  Podziękowałem za cud stworzenia wszystkiego...

                                                                                                             APeeL

 

30.12.2006(s) ZA ZALĘKNIONYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 grudzień 2006
Odsłon: 1258

opr. 13.11.2010

     Ciąg dyżurowy w pogotowiu. Przesuwają się zdarzenia duchowe związane z intencją modlitewną:

- wiozłem pacjenta z urazem oka (gips prysnął pod ciśnieniem)

- przybyli przestraszeni rodzice zdrowego dzieciątka, które karmią na siłę, a ono po tym wymiotuje

- matka niemowlaka aż drży z powodu stwierdzonej u niego choroby (niewielkiej gorączki)

- zaniepokojona objawami młoda sympatykotoniczka (adrenalina) z matką, która miała to samo w jej wieku

- babcia z „nadciśnieniem”, a od dawna cierpi na naczyniowy ból głowy

- aresztanci do badania w asyście policjantów.

     Sam boję się wyjazdów, bo to już 40-ta  godzina pracy, a w tym czasie wypadł dzień postu. Nie mogę usnąć z powodu zimna...cisza, cisza i już 7.30!

    Z włączonego magnetofonu płyną słowa piosenki: „wystarczyła ci uboga sutanna”, a właśnie zbliża się czas Mszy św. Popłakałem się, ponieważ napłynęło wielkie pragnienie przyjęcia Ciała Zbawiciela, a ja dalej mam dyżur.

    Lud nie potrzebuje bezpłatnego chleba dającego życie, ale lamentuje, bo pieczywo zdrożało o kilka groszy. Jakże obrażamy Boga...to tak jakbyś nie chciał prezentu. Piosenkarz Krzysztof Krawczyk wysłał swojemu wnuczkowi paczkę, którą odesłano.

    Po chwili wahania biegnę do Domu Pana aż naderwałem sobie mięsień łydki. Nawet nie mogłem się umyć i ogolić. To tak jak z apostołami... zostawiasz wszystko i idziesz za Zbawicielem. Nic się nie liczy, niczego nie chcesz. Ktoś powie: jak można zostawić rodzinę? Sprawia to miłość do Pana Jezusa, która zabija ciała, a opromienia duszę. To jest opisane w moich przeżyciach po Komunii św. 

   Trafiłem na konsekrację: „Pokój niech będzie z wami”. Popłakałem się. Po przyjęciu Komunii św. natychmiast wróciłem na dyżur i w podziękowaniu padłem na kolana: „Jezu! Panie Jezu! Nie chcę dyżuru, zarobku i świata. Pragnę tylko Ciebie”.

Znowu załatwiam przestraszonych:

- słabnącą staruszkę

- rodzinę przy zmarłym dziadku

- trzęsącego się alkoholika w trakcie leczenia

- ciężarną z bólem...przyczepu mięśniowego!

   Na korytarzu szpitalnym babcia siedzi na wózku inwalidzkim i błagalnie zaczepia wszystkich. Nie wie gdzie ma klucze od mieszkania (zostawiona przez jakąś karetkę). Chcę jej pomóc, a personel mówi o demencji. Zadzwoniłem do stacji wojewódzkiej. Wyjaśnili, że klucze ma sąsiadka, która opiekuje się babcią. Przekazałem to przestraszonej.

    Teraz trafiłem do zmarłej zaopatrzonej sakramentami. Śmierć dobra i godna. Wypisuję kartę zgonu i mówię o tej łasce, bo jej mąż prosił o śmierć nagłą i tak odszedł. 

   Sylwester. Postanowiłem nie „gościć”, ale to koniec roku i wielu żegna się z pracą (reorganizacja). Radość „ludu współpracującego” przy huku petard straszących zwierzęta oraz babcia bojąca się zastrzyku...„woli umrzeć”!

    Jakże to wszystko pięknie ułożone i nieskończone. Nastała cisza i napłynęła bliskość Boga, któremu podziękowałem za takie urządzenie tego świata.

    Dzisiaj, gdy to ponownie edytuję 10 lipca 2014 sam byłem przestraszony, bo padła firma Vel.pl i musiałem odtwarzać stronę internetową. Pan wskazał na Ewangelię Mt 8, 23-27 i Psalm 34 „do wykorzystania”:

1) Gdy Jezus wszedł do łodzi, poszli za Nim Jego uczniowie. Nagle zerwała się gwałtowna burza na jeziorze, tak że fale zalewały łódź; On zaś spał. Wtedy przystąpili do Niego i obudzili Go, mówiąc: "Panie, ratuj, giniemy!"

    A On im rzekł: "Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?" Potem wstał, rozkazał wichrom i jezioru, i nastała głęboka cisza. 

2) „Od wszelkiej trwogi Pan Bóg mnie wyzwolił (...) Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał i wyzwolił od wszelkiej trwogi. (...) Oto biedak zawołał i Pan go usłyszał (...) szczęśliwy człowiek, który znajduje w Nim ucieczkę”.   

    Tak było właśnie ze mną, bo zawołałem do św. Michała Archanioła i do Ducha Świętego...i w dwa dni...prawie za darmo mam nową stronę, a Ty możesz czytać i cieszyć się razem ze mną!

                                                                                           APEL

29.12.2006(pt) ZA PRAGNĄCYCH POPRAWY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 grudzień 2006
Odsłon: 661

    Tuż po przebudzeniu padłem na kolana i zawołałem: „Boże Ojcze! jakże pragnę Twego uśmiechu...uśmiechu Świętego Świętych, a może go wywołać: moje serce rozpalone miłością, zamknięte usta (milczenie), dające ręce oraz oddana wolna wola”. Wielką radością dla Boga jest każda spragniona i wielbiąca Go dusza... 

    Rano w sercu popłynie pieśń: „Idzie mój Pan, idzie mój Pan, On teraz biegnie by spotkać mnie”. Popłakałem się i nic nie powiedziałem na wypominanie mi przez żonę wczorajszego upadku. Ja znam swoją nędzę i toczący się bój o przetrwanie.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (29.12.2018) wiem, że to nie było przypadkowe, ponieważ Szatan znał mój przyszły los z wejściem na drogę prowadzącą do świętości. 

    Teraz od Ołtarza Świętego płynie ostrzeżenie dla mnie, bo ten który mówi, że zna Pana Jezusa, a nie zachowuje Jego przykazań jest kłamcą. Napływa pobliski p o p r a w c z a k, a to skierowało mnie na odczyt intencji modlitewnej.

   Trzeba przyznać, że w boju duchowym trwa rozdźwięk pomiędzy wiarą, a tym, co robimy. W upadkach musimy wracać do Miłosiernego Boga...tak jak dziecko do najlepszego ojca ziemskiego, który ukorzone dziecko przytuli i pocałuje.

    Szatan ma tutaj wielkie pole do popisu, bo w naszej osobie mówi: „przecież są gorsi ode mnie” lub wzbudzi zwątpienie, że „nie ma dla mnie już przebaczenia”. To jest bardzo proste i działa u nieświadomych jego istnienia!

    Jeżeli Szatan nie pokonałby mnie to nie miałbym ukazanej mojej nędzy pokazane...zarazem jest to Tajemnica Bożej mądrości, bo mam stać się „nowym człowiekiem”. Na ten moment napłynęła osoba św. Andrzeja Avellino, który walczył z zachciankami!

    Postanowiłem odpokutować wczorajszy dzień. Tak się stanie, bo będę pracował bez wytchnienia od 7.00 do 1.00 w nocy (po 15.00 dyżur w pogotowiu ratunkowym). W tym czasie odmówiłem - z potrzeby serca - całą „moją” modlitwę. Nie mogę modlić się wg zalecenia żony (na godzinę)...to tak jakby syn przychodził do mnie o stałej porze i mówił: „Tatusiu kocham Cię i proszę o”...

    Na zakończenie tego dnia czytam dodatek do „Dziennika”, gdzie padną słowa o poczuciu winy, a z tym wiąże się pragnienie poprawy…

                                                                                                                                  APeeL

 

 

 

 

28.12.2006(c) ZA POZBAWIONYCH OCHRONY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 grudzień 2006
Odsłon: 542

    Na Mszy św. porannej zapatrzyłem się na Dzieciątko Jezus w żłobie, a zza choinki „patrzył” wizerunek Pana Jezusa...później to samo będzie z obrazem Pana Jezusa z Całunu.

    Wcześniej słuchałem audycji o rzezi niewiniątek, gdzie apelowano o wołanie modlitewne za dzieci całego świata, aby nie zagrażało im żadne niebezpieczeństwo.

    Po Eucharystii łzy zalały oczy, a w ustach pojawiła się wielka słodycz...wówczas zawsze staję się cichy, milczę  i pragnę odosobnienia (powalony w ciele fizycznym); nie ma mnie i nic nie jest dla mnie ważne na tym zesłaniu.

    Zapragnąłem świętej ciszy, która jest wielką łaską. Nie wypowiesz tego wszystkiego, bo zalała mnie pogoda, a to sprawia Pan Bóg w mojej duszy. „Chwała na wysokościach”...to święta łączność z Samym Bogiem, która sprawia, że ciało wygląda na zmartwione. 

    Ponadto trwał Pokój Boży i niewysłowiona słodycz duchowa, która zalewa także usta sprawiając wydzielanie śliny. Wprost chciało się krzyczeć podczas łączności z Tatą dotychczas dzikiego dziecka zabranego ze śmietnika. Znasz takie, dręczące rodziców.

   Wszystkie sprawy tego świata odeszły. Nie mogłem się odzywać, a to dziwiło żonę, bo jestem na urlopie. Z nią jest odwrotnie, bo po Eucharystii staje się otwarta. Czekam, aby wyszła (ma sprawy do załatwienia), bo pragnę być sam na Sam z Panem Jezusem, ale nie spieszyła się.

    W ręku mam art. o spalonych w Nigerii. Żona powiedziała o lekarzu obrońcy dzieci nienarodzonych opisanym w „Gościu niedzielnym”, a wzrok przykuła „Niedziela” z pięknym Dzieciątkiem Jezus oraz wiele innych zdjęć dzieci.

    Napłynie obraz rzezi niewiniątek za Heroda oraz dalej trwająca rzeź dzieci nienarodzonych, zabijanie dziewczynek w Indiach, zakatowany przez rodziców 4-latek, lekarzowi zlecono zabicie dziecka z zesp. Downa. Wszędzie są zwyrodnialcy...

    Tam też był opis 7-latka, który żył na śmietniku (wagi 10 kg) i miał kuratora! Napłynie też obraz dziewczynki poparzonej przez pijaną matkę...pisałem do niej i wspierałem finansowo. Zapytana dlaczego tak się stało odpowiedziała, że „tak chciał Bóg”. 

    Poprosiłem Pana Jezusa, aby sprawił jej świętość. Wiele wycierpiała, a przed nią jest droga krzyżową. Przebywa w domu dziecka, bo matce zabrano prawa rodzicielskie. Prośbę do Pana Jezusa powtarzam wielokrotnie. Zrozum rozpacz dziecka i jego bezsilność. Jeszcze dzieci w Afryce, Iranie i Afganistanie oraz program 997 z poszukiwaniem przestępców i bezbronnych ofiar. 

    Zapomniałem o możliwości ataku Szatana, a przypominano mi, bo kilka razy „patrzył” wizerunek lamparta! Nie zauważyłem wstępnych ataków...już w kościele, bo uporczywie napływały głupie sprawy dnia codziennego, tak jest zawsze w ataku i nie można tego pokonać.

    Szatan zna moją słabość...naprawianie świata. W tym stanie niepotrzebnie zadzwoniłem do „Gościa niedzielnego”, ale pomyliłem numer i nagrałem się na sekretarkę telefonu prywatnego, a chodziło o ich fałsz w artykule, którego fragmenty przeczytałem! Pokój po zjednaniu z Panem Jezusem został zniweczony…ponadto załatwiałem wiele spraw, jeździłem po mieście, byłem w aptece, myłem samochód i zapaliłem lampki pod krzyżem.

    Wszystko wyjaśniło się ok. 14.00, bo zapomniałem, że dzisiaj odwiedza nasze mieszkanie Pan Jezus (kapłan po kolędzie). Podczas przybycia kapłana byłem w WC w jednym kapciu! To nie jest śmieszne, bo po wizycie Pana Jezusa pokłóciliśmy się z żoną o „wiarę”! 

   Ona nie rozumie, że nasze drogi duchowe są odmienne. Ja mam dawać świadectwo wiary, rozgłaszać wszystkim o mojej łasce, chwalić Boga. Dobrze, że nie ustałem w zapisywaniu dziennika, bo teraz możesz o tym czytać, a mało jest relacji o mistyce eucharystycznej.

   Na końcu w ręku znalazł się art. „Zleceniodawca jest na Kremlu” o zabójstwie Anny Politkowskiej. Wiedziała, że ją zabiją i odmawiała przyjęcia pracy na Zachodzie.

    W nocy padłem na kolana i przepraszałem za wszystko Boga Ojca, a z włączonej kasety popłyną słowa o Jezusku; „piękny, bezbronny mały skarb”…

                                                                                                                                 APeeL

  1. 27.12.2006(ś) ZA TYCH, KTÓRZY ODKRYLI SWOJE POWOŁANIE...
  2. 26.12.2006(w) ZA NIEOCZEKIWANIE WRACAJĄCYCH DO DOMU
  3. 25.12.2006(p) ZA DAJĄCYCH ŚWIADECTWO PRAWDZIE
  4. 24.12.2006(n) ZA SKRZYWDZONYCH PRZEZ LOS
  5. 23.12.2006(s) ZA NIOSĄCYCH POMOC
  6. 22.12.2006(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE PRAGNĄ POWROTU DO NIEBA
  7. 21.12.2006(c) ZA OBŁUDNYCH...
  8. 20.12.2006(ś) ZA PODAJĄCYCH POMOCNĄ DŁOŃ
  9. 19.12.2006(w) ZA ZAGUBIONYCH DUCHOWO
  10. 18.12.2006(p) ZA KORYGUJĄCYCH BŁĘDY

Strona 1379 z 2412

  • 1374
  • 1375
  • 1376
  • 1377
  • 1378
  • 1379
  • 1380
  • 1381
  • 1382
  • 1383

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 4924  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?