Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

12.02.2008(w) ZA NIENAWIDZĄCYCH ŚWIATŁA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 12 luty 2008
Odsłon: 974

    W środku nocy jakiś „człowiek” specjalnie uderzył w klosz lampy nad wejściem do naszej klatki schodowej; wszystko wyrwało się z wielkim hukiem. Niektórym przeszkadza światło, bo wolą ciemności…

    To zdarzenie fizyczne, a ja czuję znak duchowy. Dodatkowo spaliła się żarówka w małej lampce. Podczas wchodzenia do świątyni zgasły lampy uliczne, a św. Hostia pękła na pół. To zapowiedź cierpienia, które spotka mnie faktycznie: będę pracował bez wytchnienia przez 10 godzin!

    Poprosiłem Pana w intencji rodziny i żony. Niech wszystko, co złe spadnie na mnie, bo wiele lat grzeszyłem i chcę to odpokutować. Na ten moment kapłan zawołał o ochronę do św. Michała Archanioła.

    „Niech żyje Jezus zawsze w sercu mym, na zawsze, na zawsze, na zawsze w sercu mym”. Chciałbym tak wołać do końca świata…czyli do spotkania z moim Zbawicielem, z Bogiem - Tatą, z Matką i niezliczonymi tłumami zbawionych.

 Po pracy zerwałem się z drzemki i niepotrzebnie pobiegłem na zebranie z neokatechumenami. To nie moja ścieżka duchowa, bo  nie wystarczy nauczyć się  mówić o Bogu. Garstka dla garstki!

    Czas jest zbyt krótki i trzeba uderzać z mocą. Nawet Episkopat śpi i nie widzi ciemności nadchodzącej z wyzwolonej Europy. Wokół mówią o „nowoczesności” Kościoła, sekularyzacji i poprawności politycznej, a Kościół nie potrzebuje żadnych reform...zawsze będzie taki sam. Kościół to Eucharystia.

    Na tym polega jego moc, prawda, wolność i sprawiedliwość. Kościół Zbawiciela nigdy nie upadnie. Za te słowa z radością oddam  swoje życie. Niech racjonalista też odda swoje życie za to, co wyznaje, a komunista za swoją ideologię. Poddajmy się próbie.

    Masz komputery i nie możesz zebrać wszystkich „nowoczesnych” religii na przestrzeni wieków. Wróciłem z rozterką, a w tv Trwam trafiłem na słowa pieśni: „Jezus! Jezus na krzyżu umiera. Słońce! słońce jasność swą zabiera”.

    Moje oczy spotkały się ze wzrokiem Pana Jezusa. Jak to wszystko przekazać? Jak opisać stan mojego serca? Wyobraź sobie ten moment, gdy nasz Pan po sadystycznym znęcaniu się oprawców woła: „W Twoje Ręce oddaję dusze i ducha Mego”.

    Piszę, a dreszcz przepływa przez ciało, bo zostały wstrząśnięte posady Nieba i ziemi. Przerwała się zasłona w świątyni. To co było zapowiedziane spełniło się co do joty, ale naród wybrany nie odczytał znaków czasu!

    Jaka będzie intencja? Coś ze światłością, a z tv pada słowo „jasność”. Właśnie kupiłem klosz i żarówkę, bo wymieniono tylko zniszczoną lampę. Z tv płynie reklama:  „Mój papież” z góralską pieśń dla JPII. Jakże Pan prowadzi! Przecież nasz papież to następca Pana Jezusa...Światłości, która nigdy nie zgaśnie!

    To Światło oświecające duszę każdego człowieka. Dzisiaj Pan zapalił Swoją Lampkę w mojej duszy. Właśnie chłopak śpiewa o swojej dziewczynie, a ja odnoszę to do mojego Pana; „Na kraj świata za Tobą pobiegnę...choćby głupim mnie nazwali”.               APEL


 

 
 

11.02.2008(p) ZA MAJĄCYCH MISJĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 11 luty 2008
Odsłon: 623

Dzień Chorych

   Trafiłem na zebranie neokatechumenów, bo pragnę spotkania z szukającymi Boga Ojca. Wg mnie ta forma przekazywania wiary jest przestarzała. Tam zrozumiałem, że ja pragnę mówić o Bogu, a nie słuchać wyuczonych nauk…

    Dzisiaj jest dzień chorych, ale zauważyłem, że nie ma dnia chorych duchowo. Nasze zdrowia ma trzy poziomy: duchowe, psychiczne i fizyczne, które są powiązane.

    Później będę miał wyjaśnione dlaczego Pan wybrał mnie do Swojego Dzieła...dlaczego mam być wojownikiem Boga. Wiara to wielki krzyż, bo w Świetle Pana widzę wrogość wobec Prawdziwego Boga, Ojca naszego Jedynego.

    Wprost chciało się krzyczeć w czasie nabożeństwa; „Dlaczego nie wskazuje się na ośrodki, które szerzą tą nienawiść? Dlaczego nie mamy własnych środków masowego przekazu?” Kapłan modlił się, a ja wołałem; „Jezu! Twoje Usta dziś wyrzekły me imię…jeszcze tego dnia. Daj moc w szerzeniu świadectwa.”

   Siostra zaśpiewała: „O Boże mój, o Panie mój /../”, a ja wołałem „Kimże jestem Panie, że powołałeś mnie na Swoją wojnę...wojnę o serca i dusze? Prowadź Ojcze dalej, niech brnę pod tą górę. Prowadź Ojcze, daj moc w przekazie…może jakiś drgnie”.

    Po Komunii Św. siostra śpiewała wprost z mojego serca; „Jeszcze się kiedyś rozsmucę, jeszcze do Ciebie powrócę Chrystusie /../ Panie Jezu, Jezu! Jeszcze tak strasznie zapłaczę, że przez łzy Ciebie zobaczę. /../ Chrystusie. /../ I wtedy przed Tobą klęknę i wtedy serce mi pęknie…serce mi  p ę k n i e!"

    "Jezu! Jezu!! Właśnie to chciałem Ci powiedzieć! Jak Ty zaskakujesz Panie…każdego dnia. Jak słodki jest Twój krzyż. Jak wielką łaskę mi dałeś."

     Dobrze, że wcześniej przybyłem do pracy, bo dzisiaj jest nawał chorych. Postanowiłem pracować ze szczególnym oddaniem, ale Zły natychmiast przysłał mi „potrzebujących”;

  • ciężko chora jest wzywana na drugi koniec Polski…w sprawie spadkowej, ma uzyskać 600 zł. (specjalny paragrafizm sądów)

  • wyrodna mamusia z młodym gachem nie może być na sprawie pozbawiającej ją rodzicielstwa (ojciec bił córkę po głowie)

  • dalsze zwolnienie dla rolniczki, a przy okazji dla synka, którego nie ma (kryminał)…z namolnym proszeniem (w sensie; dobry to nie odmówi)...

    Wychodzę, wszystko pozamykane, a tu: „ja tylko z książeczką do podbicia". Tak  demon zepsuł radość poświęcania się chorym! Dzień zakończyła wizyta u umierającego z ponowieniem próby jego powrotu do Boga…może dlatego żyje, bo był już nieprzytomny. Dwa kroki do kapłana, słychać dzwony kościelne...sam zaniósłbym go do Domu Boga.

    Za takich poświeciłem dzisiejszy dzień (Msza Św., modlitwy, upracowanie)...

                                                                                                                                    APeeL

 

 

10.02.2008(p) ZA ZDZIWIONYCH WYBRANIEM

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 luty 2008
Odsłon: 488

    Musisz przeczytać zapis z dnia wczorajszego, bo zrozumiesz mój ból duchowy. To schizofrenia dusza/ciało, bo nie pogodzisz ognia z wodą. Wybrałem ciało (gadanie, śmiech, żarty, luz, cały zestaw przyjemności, a nawet pracoholizm)…zapomniałem się i wróciłem do człowieka zewnętrznego (stałem się „normalny”).

   Teraz stoję skruszony - przed kościołem - i słucham słów kazania o męce Zbawiciela. Nie mogę „spojrzeć Bogu w oczy”…nawet teraz, gdy to piszę mam łzy w oczach. Jeżeli ja zapominam o postanowieniu, to cóż inni, przecież moja odpowiedzialność jest piramidalna (mój „mały” grzech równa się „dużemu” grzechowi normalnego). „Święty Boże, Święty mocny /../ Wielbić Pana chcę /../ Jezusa ukrytego /../”...

   Na ten moment wzrok przykuł plakat: „Bóg cię kocha”. Zrozumiałem, że upadasz, ujrzysz to i w smutku przeprosisz. Bóg zna nasza nędzę. Jednak przykro mi, że po wielu godzinach milczenia i bliskości Boga…tak się stało. Z TV Kultura popłyną słowa; „było, minęło, co złe to za wami”. Tak właśnie jest u Boga Ojca z naszymi grzechami…w drgnięciu serca stają się raz na zawsze „byłymi”.

    Płyną słowa (Ps 51/50); „Zmiłuj się nade mną Boże /../ obmyj /../ z mojej winy /../ oczyść /../ z grzechu mego /../ Przeciwko Tobie zgrzeszyłem /../ Przywróć mi radość /../.” W telewizji będzie program o  m e d y t a c j i. Zobacz różnicę. Tutaj z wyciszenia ciała (różne techniki) wpływ na „ducha”, a u nas Eucharystia w oka mgnieniu sprawia „utratę” ciała fizycznego poprzez połączenie duszy z Bogiem!

    W tej sekundzie zrozumiałem moje „wybranie”, bo właśnie lekarz potrafi to opisać (zachowanie ciała fizycznego i duszy, odróżnienie duszy od jakiegoś „ducha”). Jeszcze jedno spostrzeżenie: używki, a znam działanie alkoholu powodują różne przyjemności w  m ó z g u, a Komunia Św. w duszy…jej odpowiednikiem w naszym ciele jest ludzkie serce!

   Normalny człowiek nie zauważy „dobra„ wpuszczanego do naszej głowy przez Szatana (rozproszenia). Właśnie w czasie konsekracji napływa:

  • intensywny zapach w gabinecie lekarskim

  • sprawa wykonywania zawodu

  • szaleniec, który grozi wysadzeniem budynku

  • ostatni dyżur z kierownikiem pogotowia!

  • krzywda lokatorów budynku z widokiem na Pałac Kultury w W-wie (reprywatyzacja

    To wszystko odpływa po Eucharystii, a w sercu pojawia się ciepło i następuje „odlot” ciała fizycznego. Cud! Cud!! Cud!!! „Jakże pięknie urządziłeś to Boże Ojcze! Jak wielki to dar dla nas na tym zesłaniu. Nie ma nic innego i już nie będzie, bo wszystko zaczęło się od Męki Pana Jezusa...wytrwałeś Jezu tylko podczas samego biczowania (większość umierała)”...

    Widzę siebie mówiącego o łasce Mszy Św.; „Czy wiecie w jakim wydarzeniu uczestniczycie? Ilu szuka cudów…nawet jadą daleko. Czy wiecie jaki cud będzie tutaj…za chwilkę? Dlaczego przychodzisz tutaj z obowiązku, bo tak wypada lub każe żona. Przyjdź do Pana naprawdę, do Twego Boga z otwartym Sercem i zawołaj;
      Panie spraw, abym ujrzał wszystko w Twoim Świetle
      Daj Twoją Moc i Słodycz Twojej Miłości”...

    W czasie przyjęć chorych z radia Maryja popłynie piosenka, której słowa wywołają łzy w oczach; „Kim ja jestem, że mnie wzywasz na Swa Drogę? Kim ja jestem? Dlaczego ja? Dlaczego taka łaska?"

    W domu do małej portmonetki wrzucam drobne…dla 4-latka z biednej rodziny. Dlaczego dla niego?                                                                                                                                    APeeL

 

 

09.02.2008(s) TRZY INTENCJE W JEDNEJ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 luty 2008
Odsłon: 993

 Ten jeden dzień mojego życia zapisałem z trzech punktów widzenia:

- wg „duchowości zdarzeń” (wpisz: „Niedziela” Bóg może chcieć czegoś innego)

- z punktu widzenia cierpienia

- oraz wg „satyryczności zdarzeń”

  

09.02.2008(s)     ZA  ZJEDNANYCH Z TOBĄ, BOŻE OJCZE              

zapis wg „duchowości zdarzeń”.

     Minęła północ. W ręku mam „Listy” św. Hieronima, gdzie trafiłem na zdanie; „Weź skrzydła gołębicy, odleć i odpoczywaj i pojednaj się z najłaskawszym Ojcem”. Po Mszy świętej  w wielkim pośpiechu trafiłem do pokoju lekarza dyżurnego w pogotowiu. Tutaj mam intymność o której marzył skazany na wieloletnie więzienie, a wylądował w hali z dwupiętrowymi łóżkami.

    Od rana trwa bliskość Boga-Ojca. Teraz, gdy włączyłem melodię „Dzieci Pireusu” wróciła wizyta u  staruszków z wielkim obrazem Ostatniej Wieczerzy. Napłynęła też scena z dzisiejszych czytań o powołaniu celnika Lewiego…wprost widzę siebie wśród tych uczniów.

   Ja jestem w lepszej sytuacji niż oni wówczas, bo wiem, że Pan Jezus Jest. To wyjaśnia ich rozproszenie po pojmaniu Zbawiciela i zaparcie się Piotra.

   Dzisiejsza intencja napłynęła w kościele, bo Pan Jezus j e d n a  nas z Bogiem w Eucharystii. Teraz „spojrzał” wizerunek o. Pio, który wywołał „błysk” miłości do Boga. Przede mną znalazł się wycinek z gazety z informacją, że syn głodził ojca, trafił do więzienia i otrzymał przebaczenie o które prosił.

    Sam zawołałem; „Ojcze! Przecież ja tak właśnie  postępowałem  w stosunku do Ciebie”... ”wg litości Twej niepoliczonej chciej zmazać mnóstwo przewinienia mego (...)”.

    Psalmista wołał; „(...) Ty jesteś moim Bogiem (...) zlituj się nade mną (...) nieustannie wołam do Ciebie (...) ku Tobie wznoszę Panie moją duszę (...)”.

    Nawet teraz, gdy to piszę ból ściska serce, a Pan jest na wyciągnięcie ręki. Jezus jak lekarz przychodzi „do tych, co się źle mają”, a kapłan mówił o „ofierze pojednania z Bogiem-Ojcem”. Modlitwa „Ojcze nasz” jest na każdej Mszy św. ale dzisiaj wpadła w serce. Po Komunii św. poprosiłem Boga Ojca o błogosławieństwo.

    Przepływa zjednanie z Bogiem oraz bliskość  św. Hieronima, o. Pio (mam dwa jego wizerunki) oraz ks. J. Popiełuszko. Z włączonego radia „Maryja” pada nazwisko sowieckiego prokuratora Wyszyńskiego („dajcie mi człowieka, a znajdę mu paragraf”), ale w moim sercu kard. St. Wyszyński i Jan Paweł II. „Dobry jest Pan i łaskawy”…do serca falami napływała  w d z i ę c z n o ś ć  Boga.

   Zrozum, że Bóg cieszy się z naszych dobrych uczynków i jest wdzięczny…jak ojciec ziemski. Wiem, że za wszystko mamy dziękować, ale tak samo czyni Dobry Bóg. My często zapominamy o tym, a nawet nie widzimy tych podziękowań.

    Ruszamy karetką, a chory dziadek nie chce jechać do szpitala...podenerwowanie krzątającej się przy nim babci i niewiast. Na ścianie zobaczyłem wizerunek MB z Najść. Sercem.

- Patrzcie jak ta pani jest podobna do Matki Bożej…mówię do rodziny.

- To prawdziwa matka. Cztery lata opiekowała się moim ojcem...mówi synowa. Kobieta uśmiechnęła się i w pokorze nic nie odpowiedziała.

    W tej samej „Niedzieli” jest wspomnienie „Wyznań” św. Augustyna z cytatem jego zawołań do Boga. Łzy zalały oczy, ponieważ ten święty jest mi bliski (podobna  droga życiowa i duchowa). Płynie wołanie; „to Ty, Ojcze zapaliłeś Swoje Światło w moim sercu i mojej duszy. Ty ukazałeś mi Swoją prawdę i sprawiedliwość.

    W  moim sumieniu nauczyłeś mnie dziękczynienia za otrzymywane łaski. Ukazałeś jak czynić dobro prawdziwe i sprawiłeś, że wiem co to miłosierne przebaczenie. Pokazałeś Swoją moc i dałeś Ciało Zbawiciela. Raz na zawsze zmazałeś moje grzechy i dałeś Twój pokój kojący duszę. Od Ciebie napłynęły dary; łez, chryzmat odczytywania Twojej Woli, ujrzenie „duchowości zdarzeń”. Ty sprawiłeś moje nawrócenie i otworzyłeś Niebo”.

     Przypomniały się słowa Pana Jezusa: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał”. J 6,44                                                                                               APEL  

 

09.02.2008 (s)                         ZA  WSPÓŁCIERPIĄCYCH  

zapis z punktu widzenia cierpienia

    Ten sam dyżur. Pośpiech, szybkie śniadanie i pragnienie chwilki snu, a każdy telefon w dyspozytorni sprawia bicie serca. To niepotrzebny stress, ponieważ przez długi czas będzie spokój. Zza ściany pojękuje nękany kolega, bo jego wzywano.

   Dziadek boi się lekarza i szpitala. Prawie zdziecinniał: bardzo niepokoi rodzinę (chyba rak jelita grubego?)…jego żona ma wiele kłopotów, a rodzina nie może sobie poradzić!

    Nawet dyspozytorka nie chciała przyjąć wezwania, „ponieważ nie chce hospitalizacji”. Nad chorym wisi wizerunek Matki, której Twarz jest podobna do twarzy cierpliwej małżonki. Rodzina potwierdza jej „świętość”...babci - opiekunki (także innych). Wjeżdżam z chorym, a chirurg wygonił mnie z gabinetu, bo sądził, że jestem sanitariuszem (pchałem wózek).

   Młody człowiek przyjechał do starych rodziców, a  napad kolki nerkowej pokrzyżował mu plany...dodatkowo zginęły dokumenty („ukradliśmy mu”)…w tym paszport do USA !

    Babcia zgłosiła wszystko na policję, podejrzewano sanitariusza, który siedział w smutku, a jest właśnie redukowany z pracy (przychodzą przeszkoleni). Dokumenty znaleziono w psiej budzie (skóra)!!

    Kolega-Kurd męczył się z pacjentami, a szczególny kłopot sprawiają mu starsi! Z jego chorą pędzimy do szpitala (sygnały, mgła), bo „obserwował„ ciężki krwotok z nosa.

    Chatka. Ciasno. Załamana kobieta, matka (śpi łącznie z dziećmi)…mąż w szpitalu (zawał serca), smutek: stres sytuacyjny. Nie ma czasu na rozmowę duchową, ale tutaj może pomóc tylko zawierzenie Stwórcy.

    Teraz konflikt kompetencyjny. Karetka „R” wyjeżdża do przypadków zagrożenia życia…i takie dwa wyjazdy otrzymał kierownik pogotowia, a pretensje przerzucił na dysprozytorkę, która  przestraszona musi palić papierosa po papierosie i cała „chodzi”, bo to jej przełożony!

    Z tego wszystkiego o 3.00 zjadłem resztę kolacji i męczyły mnie poty, pragnienie oraz koszmary senne. Koniec. Czekam na zmiennika, a kolega-Kurd przechodził tylko z pokoju do pokoju…dorabia się, a rodzinę ogląda w komputerze. Mijam utykającego (złamanie)!  Przespałem pół niedzieli…   APEL

 

 09.02.2008(s)        ZA  WIDZĄCYCH JAK W KRZYWYM ZWIERCIADLE

Zapis wg „satyryczności zdarzeń”.

Słowa kluczowe; „pogotowie rabunkowe”, ”przemocy udzielono na miejscu”...

      Przykro, ponieważ po wielu godzinach milczenia i bliskości Boga wróciłem do ciała i stałem się „normalny”, a to oznacza; głupie żartowanie (humor sytuacyjny) i grzeszne gadanie (wada). Nie wiem, może tak miał przebiegać ten dzień, aby opisać go z różnych punktów widzenia?

    Polak, gdy głodny to zły, a sytemu chce się spać. „Państwową wodą” umyłem włosy, a na ten moment wszedł kierownik pogotowia. Nic nie pomogło zakrycie głowy ręcznikiem („turban”)…on śmiał się, a ja właśnie wyjąłem sztuczne zęby!

- Ach! To doktór, a ja myślałem, że to któryś z dyżurujących Arabów?

- Za umycie głowy otrzymałem 300 zł, bo przez osiem godzin nie było wyjazdu!

      Opanowałem się i nie kontynuowałem żartowania, bo chciałem dodać, że to jeden z cudów Tuska w oczekiwaniu na powrót „Festiwalu Piosenki Radzieckiej”!  Kiedyś skrzyżowaliśmy szpady polityczne i kierownik z urzędu musi chwalić „Pełnych Obietnic”, a wypadało rzucić od niechcenia, że rządzą nami czupiradła, które nawet nie potrafią szkodzić Polsce tak jak PiS wg posła Wiesiołowskiego.

    Teraz całkiem zapomniałem, że nie wolno chwalić kobiety przed śmiercią, a szczególnie dyspozytorki, bo przed nami 24 godzinny maraton...i o  17.00 lawina ruszyła ze szczytu!

    Niewinny wyjazd do dziadka, którego już dawno powinien zdiagnozować lekarz ostatniego kontaktu (trochę otępienia, ale ma objawy raka jelit grubego?). Nigdy nie był u lekarza i boi się szpitala. Usiadłem przy nim i zacząłem głośnio krzyczeć do ucha, że był na wojnie, a teraz boi się lekarza! Pomogło, bo drgnął ku uciesze żony staruszki z córką i synową.

 - Dzwoniliśmy wcześniej, ale ta pani powiedziała: jeżeli nie zgadza się na szpital to szkoda jechać!  A może już szkoda jechać…dodali!

- Och! jaka to wygoda, ubierają pana trzy kobiety! Dziadek załadowany, a my dzielimy łup. Na izbie przyjęć tłumaczyłem wszystko chirurgowi, ale on mnie wygonił, bo wyglądałem na sanitariusza!

    Znowu trafiłem na pochylonego dziadka w chatce z bezwładną żoną, ale zabieramy młodego człowieka z kolką nerkową, którą ma od lat. Ten „podarunek” przywiozłem koledze obsługującemu ambulatorium.

Dobrze, że zabrałem go bez  badania, bo powiadomił policję, że skradliśmy mu wszystkie dokumenty;

-  paszport do USA (mogę tam jechać, ale za karę)

- karty kredytowe (nie wiem co to jest)

- i prawo jazdy (mam swoje jeszcze sprzed stanu wojennego). Zapytałem kolegę Kurda czy to on tak dokładnie zbadał pacjenta (przeglądanie kieszeni)?!!

    Teraz trwa zmiana dyżurnych: krzyki, szum na poczekalni, telefony, złość. Dobrze, że trafił się wyjazd. W poszukiwaniu domu wzywającej pogotowie trafiliśmy na podwórko przysadzistej pani „Uff”!, która wskazała nam miejsce: ”tam...tam”! Zaśmiała się po moim ostrzeżeniu;

- Proszę panią o zamknięcie drzwi domu, ponieważ idzie mróz!  

    Teraz w mgle i na sygnałach pędzimy z pacjentem na laryngologię! Wciąż dzwonią w sprawie kradzieży; podejrzewają sanitariusza, ponieważ kręcił się i wyglądem pasuje do złodziejaszka. Przypomniała się piosenka: „daj mi tę noc, tę jedną noc”. Pamiętaj! Nie chwal kobiety przed śmiercią, a dyspozytorki w pogotowiu przed zakończeniem dyżuru.

- Dziecko dusi się i sinieje!

     Przez chwilkę wczuj się w stres siostry przełożonej, która zrywa na wyjazd...własnego kierownika!

- Dorosły ma krwotok z płuc, sinieje i nie może oddychać.

     Powtórka stresu szefowej…od telefonu 999. Dobrze się śmiać, ale w mgle bez helikoptera nie trafią, bo to odludzie i jakieś „działki”.

- Siostro! Proszę się nie martwić...będę panią bronił przed zwolnieniem z pracy.

    Dziwne, ale strzał był celny, bo  słysząc krzyki (3.00 nad ranem) wyszedłem na korytarz, gdzie ujrzałem kierownika w gumowych rękawiczkach krzyczącego na swoją szefową, bo dyspozytorka jest osoba najważniejszą! W tym celu specjalnie zboczył z trasy i przyjechał do pogotowia zamiast do umierającego!!

     Dziewczyna ze złości wypaliła dwa papierosy; jeden po drugim oraz spożyła pół czekolady, którą jej podarowałem (ludzie tyją ze stresu). Nic nie mówię, że „mię dym szkodzi i zatyka”. Nie pomagają wyjaśnienia, że to wszystko przeze mnie, bo marzy mi się stanowisko kierownicze.

- Och! dobrze się panu śmiać…och! doktorze!

    Dyspozytorki pracujące w pobliżu wysyłanych na wyjazdy lekarzy i kierownika to duży błąd, który zagraża ich zdrowiu i życiu. Ja zorganizowałbym CP (centrum powiadamiania) w W-wie: mapa Polski, dyżurujące i strajkujące szpitale, łączność z całym światem. Stamtąd płynęłyby polecenia; zespół „R” 1235 jedziesz tu i tu ! 

    Coś czuję, że PO poradzi; na pewno skasują łóżka do spania, zaczną płacić za konkretny przypadek, bo mamy państwo przyjazne pacjentowi! Każdy lekarz będzie rwał się do wyjazdu, aby nie mieć godzin „przestojowych”!  Znowu wypowiedziałem "proroctwo", bo tą stację zamknięto!    

    Z tego wszystkiego chce się pić, ale pojemnik z napojem spadł z parapetu…dziurka mała, a środek pusty. Taka noc się zdarza raz. Zrobię zastrzeżenie, aby kierownik (układa grafiki) nie łączył naszych dyżurów…co on we mnie widzi? 

    Teraz czekam na zmiennika, a on jest na miejscu od wczoraj. To maratończyk, który dzieci ogląda w Internecie! Muszę jeszcze dopisać uwagę do wyjazdu rabunkowego, bo dyspozytorka przypomniała sobie, że „skradzione” dokumenty znaleziono w psiej budzie!

- Siostro! kiedy mamy następny wspólny dyżur? Och! już w ten czwartek? No, to do wesołego zobaczenia! W domu przespałem pół niedzieli, ale już za darmo!!                                               APEL


 

 

 

 

 

 

08.02.2008(pt) ZA TYCH, CO W SMUTKU ROZSTANIA Z TOBĄ, OJCZE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 luty 2008
Odsłon: 550

    Tęsknej miłości za Bogiem nie można opisać żadnym językiem. Ta miłość ("będziesz miłował Pana Boga swego jak siebie samego") jest pokazana: jako pierwsza (czysta), miłość do dziecka i do najbliższych.

    W moim wypadku można powiedzieć: „zabrałeś serce moje”. Ukrainka, która trafiła do mojego gabinetu lekarskiego wyraziła to słowami: „Ty mój Lubownik”...

   Dzisiaj mam dobry dyżur w pogotowiu, który zaczął się poczuciem bliskości Matki Pana Jezusa ze znalezieniem różańca. Podczas tej służby był sanitariusz, który pomógł mi wykonać zmiany na stronie internetowej. Nie mam gdzie się zgłosić, małe miasto, a jestem zielony.

   Na wyjeździe trafiłem do staruszków blisko pięknej kapliczki, gdzie nad łóżkiem był wielki obraz Ostatniej Wieczerzy…nigdzie takiego nie widziałem. 

   Po powrocie od nich - w środku nocy - wołałem: „Tato! Tato!”, a rano z zabranej kasety popłyną słowa pieśni o Jahwe. Napłynęła bliskość Boga – Ojca. Przeważnie jest to słodycz, ale dzisiaj miałem pokazane poczucie rozstania z tęskną miłością, której nic nie możne ukoić.

      „Ojcze mój! Dlaczego tutaj jestem, na tym wygnaniu? Ojcze! Ty wiesz, że pragnę powrotu do Ciebie, a Ty czekasz na Mnie z otwartymi Ramionami...na szczycie złotych schodów wśród blasku diamentów. Poprowadzą mnie do Ciebie śpiewający Aniołowie. To nieprawda, że Cię nie ma! W miłości do Ciebie zbyteczne dowody - cisza i spojrzenie wystarczy!”

   Napłynęło pragnienie bycia na Mszy św. która koi tęsknotę, ale było dużo chorych, a zdenerwowana pielęgniarka rzuciła karty na stół. Popłakałem się podczas muzyki poważnej z XV w. pieśni i w tęsknej rozłące wołałem: „Ojcze! Nie chcę niczego, nie chcę świata…pragnę tylko Eucharystii, która koi moją tęsknotę na tym zesłaniu z Twojej Miłości".

   Około 13.00 popłynie piękna melodia, a ja zawołam; „Ojcze! Ty! Ty!! Ty!!! Najsłodszy, Najbliższy, Najmilszy. Nie chcę nikogo i niczego, pragnę powrotu do domu swego. Znowu, po czasie i w ciszy spotkamy się, zbyteczne będą słowa, bo wystarczy szept, a w oczach łzy…krzyk duszy będzie głośniejszy! W ciszy me serce bije dla Ciebie...pełne miłosnej rozpaczy.

   Właśnie Pan Jezus mówił o smutku rozstania z Uczniami, którzy będą tęsknić po Jego odejściu…

                                                                                                                 APeeL

 

 


 

  1. 07.02.2008(c) ZA OFIARY AGRESJI ZWIERZĄT
  2. 06.02.2008(ś) ZA KORZĄCYCH SIĘ
  3. 05.02.2008(w) ZA OFIARY ABSURDALNYCH ZARZUTÓW
  4. 04.02.2008(p) ZA CHORYCH PSYCHICZNIE
  5. 03.02.2008 (n) ZA OFIARY ATAKU
  6. 02.02.2008(s) ZA TYCH, NA KTÓRYCH SPADŁO PRAWDZIWE NIESZCZĘŚCIE
  7. 01.02.2008(pt) ZA PRZYNOSZĄCYCH „WSTYD”...
  8. 31.01.2008(c) ZA NIEWINNE DZIECI
  9. 30.01.2008(ś) ZA PRZEŚLADUJĄCYCH CHRZEŚCIJAN
  10. 29.01.2008(w) ZA ZAWALONYCH PAPIERAMI

Strona 1279 z 2345

  • 1274
  • 1275
  • 1276
  • 1277
  • 1278
  • 1279
  • 1280
  • 1281
  • 1282
  • 1283

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1288  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?