Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

19.03.2011(s) WDZIĘCZNY ZA OPIEKĘ ŚWIĘTEGO JÓZEFA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 marzec 2011
Odsłon: 716

Św. Józefa

    Życie z takim jak ja nie jest łatwe. Nic nie planuję, bo naprawdę nie wiem jaki będzie przebieg dnia, a to sprawia różne kłopoty.  Zapomniałem, że dzisiaj jest święto Opiekuna Pana Jezusa, a także mojej rodziny.

    W tej sytuacji nie byłem przygotowany na atak złego. Nastawiłem się na wyjazd, ale żonę złapała migrena. Idziemy na Mszę św., a wokół bylejakość. Właśnie rozwalają jezdnię, bo zapchała się studzienka.

    Pragnę ciszy, a za mną babcia głośno odmawia modlitwy...także po rozpoczęciu nabożeństwa. Uciekłem na koniec kościoła, a tam zły wpuścił w serce krzywdzicieli, a dodatkowo z trzaskiem drzwi kościoła wpadła „wierząca”. Przypomniał się „nawrócony” oficer polityczny z mojej jednostki wojskowej, który czynił podobnie...

    Przeszły czytania i  nic nie zmieniła Komunia św. bo Pan Jezus nie lubi łączyć się z duszą w złości, a nawet w nienawiści. Planuję wyjść po nabożeństwie, bo zamiast wołań do św. Józefa będzie modlitwa do 7-u Boleści Matki Bożej.

    Przetrwałem napór złego na kolanach, a łzy zalały oczy podczas litanii: „Św. Józefie patronie nasz...módl się za nami”. W ciągu 10 minut z człowieka cielesnego i buntownika stałem się uduchowiony. W ustach pojawiła się słodycz, pokój zalał serce i minęła złość na cały świat.

    Co sprawiło moją przemianę? Czy techniki medytacji?...trwanie na modlitwie z powtarzaniem mantr?...a może dał to masaż relaksujący z użyciem pachnideł?...dobra wróżka lub jakiś guru?

    Jaki zabieg ziemski może sprawić pokój w sercu, słodycz Bożą w duszy oraz sytość ciała po 34 godzinach postu? Na ziemi nie ma takiego. Sprawiło to przybycie św. Józefa, który jest postrachem duchów piekielnych. Nie mogłem sam sobie poradzić z atakiem demona.

    Nikt nie zrozumie moich cierpień, bo w tym momencie nie mam ciała i pragnę jednego: trwania w ciszy i milczeniu z Panem Jezusem, św. Józefem oraz Matką Zbawiciela. To  ś w i ę t y  czas. Nie potrzebuję śniadania, bo byłem na Uczcie Niebieskiej.

     Wierzysz lub nie, ale to świadectwo nie jest dla ludzi "normalnych". Takie doznania są obce ludziom bez szczególnej łaski (zwykła wiara nie wystarczy). Sceptyk-racjonalista ośmieszy te  „dziwactwa”, a psychiatra stwierdzi "brak krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć"...

   Ciało padło po śniadaniu i kilka godzin dochodziłem do siebie.

    W podziękowaniu za opiekę nad rodziną i nade mną poszedłem na ponowną Mszę św. która skończyła się pieśnią o tych, których patronem jest  św. Opiekun Pana Jezusa. Taki nie zginie i niczego się nie boi, bo „św. Józef przy nim stoi”...

                                                                                                             APEL   

 

18.03.2011(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WSTYDZĄ SIĘ KRZYŻA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 marzec 2011
Odsłon: 794

    Nie mogłem spać, a teraz zły zaleca Mszę św. o 7.30 oraz drogę krzyżową „w jakimś pobliskim sanktuarium”. Piszę to, aby pokazać technikę jego działania.

    Większość uważa, że kuszenie to namawianie do grzechu lub zła. Do czego może namawiać mnie szatan w piątek przed drogą krzyżową? Pragnie oszukać, zmienić czas nabożeństwa, rozdrażnić. W kuszeniu tracisz pokój, pojawia się zbyteczny pośpiech oraz  nieskoordynowane działania.

    Posłuchałem natchnienia ze strony Bożej: „Msza św. o 8.00 z drogą krzyżową”. Napłynęło odczucie, abym nie zostawił Pana Jezusa w naszym kościele...w sensie niesienia krzyża. Faktycznie nie będzie  chętnego.

    Dzisiaj padną ostrzeżenia przed upadkiem sługi Bożego: „A gdyby sprawiedliwy odstąpił od swej sprawiedliwości i popełniał zło, naśladując wszystkie obrzydliwości, którym się oddaje występny, czy taki będzie żył?"  Ez 18, 21-28

    „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”. Mt 5, 20-26

   Proboszcz wyszedł zza ciemnej zasłony foliowej, ponieważ trwa renowacja prezbiterium, a w moim sercu pojawił się czas śmierci Zbawiciela. To, co stare odeszło raz na zawsze. Już nie są  potrzebne ofiary z baranków i gołębi, bo zastąpiła je Eucharystia. 

    W ręku znajdzie się zapis przeżyć duchowych (z 1992 r.), które miałem podczas oglądania filmu o Męce Pańskiej. Pan Jezus był cichy i całkowicie poddany okrutnikom. Nie umierał jak rewolucjoniści z okrzykami na ustach! Wszystko skończyło się przerwaniem zasłony w świątyni Jerozolimskiej.

    Wziąłem krzyż i niosłem jakbym czynił to zawsze. Szkoda, że nie było niewiast ze świecami. W czasie nabożeństwa siostra śpiewała pieśni o Królu Świata, który w ten sposób zakończył życie. Dreszcz przepływał przez ciało.

    Cały dzień stykałem się z krzyżem Pana Jezusa (artykuły), a w Internecie na stronie „Niedzieli” spotkałem wzmiankę o  konkursie „Mój krzyż”, gdzie opisałem mój kult do tego świętego znaku naszej wiary oraz walkę z antykrzyżowcami.

    Dziwnie potraktowano moje wielkie świadectwo wiary, bo wspomniałem o psychuszce za obronę krzyża, a napisano o borykających się z chorobą psychiczną. Wówczas jeszcze nie wiedziałem, że w roku 2016 wyczyny psychiatrów ujrzą światło dzienne! 

    Podjechałem i zapaliłem Panu Jezusowi lampkę pod krzyżem, a po drodze podniosłem przewrócony krzyż w miejscu tragicznego wypadku (zginęło 5 młodzieńców).

    We  włączonej TV Trwam trafiłem na kapliczkę z krzyżem Pana Jezusa w Bawarii oraz krzyż w ołtarzu Bazyliki z której  król Jan Sobieski wyruszył na bitwę pod Wiedniem.

   Następnego ranka tuż przed obudzeniem zostałem pobłogosławiony przez postać stojącą z uniesioną rękę na tle krzyża...                                                                                      APEL

 

17.03.2011(c) ZA MAJĄCYCH BEZNADZIEJNE SPRAWY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 marzec 2011
Odsłon: 735

    Dzisiejsza doba duchowa zaczęła się o 16.00. To ważne, ponieważ czas został rozciągnięty. W kościele znalazłem karteczkę z ręcznie przepisaną modlitwą do Judy Tadeusza, który jest świętym od spraw beznadziejnych. W nagłym błysku odczytałem intencję modlitewną i jasne stały się czytania.

   Królowa Estera w zagrożeniu śmiercią błagała Boga: „Panie mój, Królu nasz, Ty jesteś jedyny, wspomóż mnie samotną, nie mającą prócz Ciebie żadnego wspomożyciela (...) Władco nad wszystkimi władcami. (...) Wybaw nas ręką Twoją i wspomóż mnie opuszczoną i nie mającą nikogo prócz Ciebie, Panie, który wiesz wszystko". Est 14, 1. 3-5. 12-14 (Wlg).  

    Przesunęły się wydarzenia:

Protest górników w Katowicach grożących rządowi i wołających złodzieje!

Wybuchy w reaktorach atomowych w Japonii.

Sytuacja rebeliantów w Libii, a po interwencji ONZ-tu samego Kaddafiego.

Wyjaśnianie katastrofy w Smoleńsku.

Sprawa finansów państwa.

Pielęgniarki okupujące sejm RP.

Pokazują dwójkę ciężko poparzonych dzieci oraz chorych, którym NFZ nie refunduje leczenia.

Moja sprawa zawodowa.

            Pasują tutaj słowa właśnie śpiewanego psalmu:

                        „Pan mnie wysłuchał, kiedy Go wzywałem.

                        [...] Wysłuchałeś mnie, kiedy Cię wzywałem,

                        [...] Pan za mnie wszystkiego dokona”. Ps 138, 1-3. 7-8

     Pan Jezus mówi: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. [...] Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre tym, którzy Go proszą”.  Mt 7, 7-12

    Po Komunii św. moje ciało doznało nieznanego dotąd stanu. Proboszcz rozpoczął odnawianie kościoła i w litanii prosił o pomoc św. Józefa, bo to zadanie przerastające siły słabnącej parafii w okresie kryzysu finansowego.

      „Św. Judo Tadeuszu wysłuchaj mojej prośby i módl się w mojej sprawie”...  

                                                                                                                            APEL  

 

16.03.2011(ś) ZA POTRZEBUJĄCYCH SKRUSZENIA SERCA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 marzec 2011
Odsłon: 898

     Żona z przejęciem opowiedziała mi bajkę. Pan Bóg zlecił Jonaszowi, aby poszedł do wrogiej Niniwy, ale on wsiadł na okręt i i uciekł do Tarszisz. W czasie przeprawy rozpętała się straszliwa burza, a na żeglarzy padł strach i każdy wołał do swojego boga.

    Jonasz poszedł na dolny pokład i twardo zasnął. Zerwano go z oburzeniem, że giną, a on się nie modli. Zażądano wyjaśnienia, ponieważ los wskazał, że to wszystko przez niego! Poprosił, aby wrzucili go do morza, co uczynili. Jonasz znalazł się we wnętrzu wielkiej ryby, gdzie przebywał trzy doby.

    W utrapieniu ujrzał swoją marność i wołał do Boga: „rzuciłeś mnie w samo serce morza (...) objęły mnie wody aż po szyję (...) trawa morska oplotła mi głowę. (...) Jednak Ty, Jahwe, Boże mój, wywiodłeś mnie żywego z otchłani podziemnej. (...) Modlitwa moja dotarła do Ciebie (...) chcę złożyć Ci ofiarę i spełnić, com ślubował”...

    Podczas zbliżania się do kościoła moje serce zalał ból z powodu wyrzutów sumienia. Bez łaski Boga nie ujrzysz swojej nędzy i grzechów, życia w pustce duchowej i marnowania czasu z krzywdzeniem innych.

    Nawet sobie tego nie przypomnisz, bo własne „ja” tłumi wszystko, a szatan wskazuje, że to nic takiego. Prostemu człowiekowi szepnie, że „przecież nikogo nie zabiłeś!”, a komuś z łże-elit złagodzi nazwę grzechu, że: złodziejstwo jest wyprowadzaniem pieniędzy, kłamstwo niepoprawnością polityczną, a łapówkarstwo gratyfikacją!

    Za Jonaszem i psalmistą  wołam: „Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość. Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego”.

     Pan przemówił ponownie do ocalonego Jonasza: "Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam". (...) Począł więc Jonasz iść przez miasto (...) i wołał: "Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona". Uwierzyli (...) ogłosili post (...) Doszła ta sprawa do króla Niniwy. Wstał więc z tronu, zdjął z siebie płaszcz, oblókł się w wór i siadł na popiele”. Jon 3,1-10  

    Pan Jezu na ten moment powiedział: „Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia”. Łk 11, 29-32

    Po Komunii św. zostałem odmieniony. Sam z siebie nie mogę stać się takim. To łaska. Łzy zalewały oczy podczas litanii do św. Józefa, który przez całe życie był pokorny, cichy, czysty i święty.

   Wracałem z kościoła w uniżeniu, z pochyloną głową, całkowicie skruszony i w tym stanie wołałem: „Jezu! Litościwy Panie!...obmyłeś mnie. Dla Ciebie nic innego się nie liczy. Jakże chciałbym takim zostać. Jakże to wszystko proste, że aż niepojęte"!

    Skrucha to pierwszy stopień do ś w i ę t o ś c i, ale bardzo trudny. „Panie! serce mi pęknie! Spraw Jezu, abym nigdy nie zboczył z tej drogi. Jakże chciałbym takim zostać”. Ból rozrywał serce prawdziwe (duchowe), a  łzy zalewały oczy. To niewyobrażalne cierpienie. Przypomniało się wczorajsze i dzisiejsze wołanie psalmisty: 

    „Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, ocala upadłych na duchu. Ps 34, 4-7. 16-19

  "Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste. Boże, moją ofiarą jest duch skruszony, pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz".   Ps 51, 3-4. 12-13. 18-19

    W „Dzienniczku” jest zalecenie Pana Jezusa dane siostrze Faustynie, aby przeczytała o proroku Jonaszu. Jakże przydałby się taki posłaniec Boży wcześniej w Japonii, a dzisiaj u nas, bo w oczach tracę moją umiłowaną ojczyznę. Tylko nie mów mi, że to zbyteczne, ponieważ PO i prezydent „Zgoda buduje” chcą dobrze, ale...                                                                                                              APEL

 

15.03.2011(w) ZA POTRZEBUJĄCYCH MODLITEWNEGO UNIŻENIA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 marzec 2011
Odsłon: 732

    Przebudziłem się z wielkim bólem w sercu. Tak chciałbym paść na kolana, ale jestem w grupie miliona ludzi objętych opieką Wielkiego Brata. Ta świadomość sprawia brak intymności podczas rozmowy z Bogiem (modlitwy). Zrozumie to para zakochanych.

    Pan Donald Tusk powiedział o tym z rozbrajającą szczerością: „możecie spać spokojnie, bo ja nie jestem ciekaw o czym rozmawiacie”, ale własnego prezydenta inwigilował.

    Napłynął obraz JP II modlącego się nocami i stosującego różne umartwienia, które w „Faktach i mitach” wyśmiewała wielce nie szanowna prof. Joanna Senyszyn. Chorzy na władzę boją się własnego narodu i chcą wiedzieć, co dzieje się w domach ludzi kochających Boga i ojczyznę. Zatrudniają do tego każdego chętnego, a szczególnie swoich zakładników.

     Płynie koronka do Miłosierdzia Bożego, a moja dusza woła do Boga, ale nie mogę tego nagrać, bo wyjdzie, że „gadam do siebie po nocach”, a stąd blisko do psychuszki. Piszę to dlatego, abyś zobaczył jakie cierpienia duchowe ma człowiek żyjący wśród „nie swoich”.

    Rano dowiedziałem się o wybuchu reaktora atomowego w Japonii. Łzy zalały oczy, ponieważ cała ludzkość powinna wołać za tych biedaków, bo wielu Japończyków nie zna Boga Prawdziwego. Wstydzą się łez i udają zewnętrznie, że wszystko jest w porządku. To błędny trening i uwierzenie w siły własne, co wyklucza uniżenie się przed Bogiem.

    Na polskim portalu w Londynie napisałem: „Wielka  szkoda, że  nasi  bracia  w  Japonii  porzucili  Boga   Prawdziwego. Ich kraj powinien być powierzony Jego Opatrzności, a wówczas katastrofa  miałaby inny przebieg”. Na ten moment w TVN radzi psychologi. Cóż może poradzić nawet milion takich, gdy Sam Bóg nad nami płacze!

    Jutro Pan pokaże, co uczynili mieszkańcy Niniwy, którym Jonasz zapowiedział, że miasto zostanie zniszczone za 40 dni. Wszyscy w to uwierzyli, ogłoszono post oraz przywdziano "wory pokutne, od największego do najmniejszego”. Wydano ogłoszenie zmuszające do postu i zaprzestania swoich występków. Nawet król nie wstydził się ubrania w wór pokutny...Jon 3,1-10

    Dzisiaj Pan Jezus nauczył nas modlitwy „Ojcze nasz”, bo lubimy gadanie i trudno nam przebaczyć innym. Mt 6, 7-15  Ktoś powie, że gdyby każde wołanie do Boga przynosiło pomoc to żylibyśmy w raju na ziemi, a tak nie będzie. To prawda, ale Niniwa została ocalona.

     Wyobrażam sobie, że jestem cesarzem Japonii lub Donaldem Tuskiem. Cóż zmieniłbym? Na pewno nie pozwoliłbym na wyrzucenie krzyża sprzed Belwederu. Tam stanąłby pierwszy na świecie krzyż Pana Jezusa...cały ze szczerego złota,a ponadto Zbawiciel zostałby powołany na Króla Polski.

    Wszystko czyniłbym po wołaniach za psalmistą, bo „Pan słyszy wołających o pomoc i ratuje ich od wszelkiej udręki”. Ps 34, 4-7. 16-19 Pan Bóg naprawdę wysłuchuje biedaka, wyzwala nas od trwogi i uwalnia od ucisku.

    Co ty na to? Na pewno krzyczałbyś, że to zamach na demokrację, bo liczy się głos ludu, a nie Boga. Za tobą odezwałby się Jonasz, ale z „Faktów i mitów”, dziennikarze z TVN i Super Stacji”oraz wojskowi w czerwonych kołnierzykach.

    W naszym kościele zaczyna się renowacja i jest zastawiony rusztowaniami. Podczas modlitwy o szczęśliwy przebieg prac remontowych zauważyłem, że stacja „Pan Jezus umiera na krzyżu” leży na ziemi wśród bałaganu!

    Podniosłem Pana, a kościelny w złości postawił tą  ś w i ę t o ś ć  na ołtarzu bocznym. Sam zobacz naszą beznadziejność! Wracałem podenerwowany, a z piętra bloku „spojrzał” krzyżyk...                                                                                                                                         APEL

  1. 14.03.2011(p) ZA ZAPRASZANYCH DO ŚWIĘTOŚCI
  2. 13.03.2011(n) ZA MĄDRYCH NIEDOWIARKÓW
  3. 12.03.2011(s) ZA NAWRÓCENIE GRZESZNIKÓW
  4. 11.03.2011(pt) ZA ZDRUZGOTANYCH
  5. 10.03.2011(c) ZA POTRZEBUJĄCYCH ROZLICZENIA
  6. 09.03.2011(ś) ZA TENDENCYJNYCH
  7. 08.03.2011(w) ZA OFIARY ZŁEJ WŁADZY
  8. 07.03.2011(p) ZA ŻYJĄCYCH EUCHARYSTIĄ
  9. 06.03.2011(n) ZA STOJĄCYMI PRZED WYBOREM
  10. 05.03.2011(s) ZA MAŁŻEŃSTWA ŻYJĄCE W CZYSTOŚCI

Strona 1055 z 2348

  • 1050
  • 1051
  • 1052
  • 1053
  • 1054
  • 1055
  • 1056
  • 1057
  • 1058
  • 1059

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1954  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?