Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

28.02.1990(ś) ZA PRAGNĄCYCH POSTU DLA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 luty 1990
Odsłon: 1148

Środa Popielcowa

     6.00...w ciszy czytałem Litanię kochających Jezusa (K. Iłłakiewiczówny), a podczas golenia rozmyślałem o śmierci z utopienia, która jest częsta po alkoholu i nagłym wskoczeniu do zimnej wody (zatrzymanie krążenia)...tak zginął silny mąż mojej pacjentki.

     Po zalaniu płuc wodą dochodzi do niedotlenienia i to jest ważne przy ratowaniu, bo trzeba podawać tlen, a nie uczyniono tego z młodą dziewczyną, która zmarła, ponieważ kolega opóźnił wyjazd (miał sprawę).

     Położyłem się obok żony i odmawiałem "Ojcze nasz” oraz „Zdrowaś Mario” z dodaną z serca prośbą: „Panie spraw, aby w tym domu przebywali aniołowie". Dzisiaj, gdy to przepisuję śmieję się prawie na głos, ponieważ całe nasze mieszkanie jest pełne różnych aniołków!

   Po wyjściu do pracy napłynęła radość z rozpoczynającego się postu...radość z towarzyszenia Panu Jezusowi w głodówce. Nigdy nie miałem takiego uczucia! Z pragnienia mojego serca zacząłem układać swoją modlitwę: „Panie Jezu bądź ze mną, prowadź, pomagaj, pocieszaj”...taki początek.

    Teraz pacjentce po rozpoznaniu i leczeniu raka radzę złożyć całą ufność w Panu, a w smutku natychmiast uciekać w modlitwę lub wezwanie "Jezu pomóż, pociesz...".

    Falami napływała wzmacniająca słodycz i radość z pomagania, a właściwie służenia chorym. Na ten moment przybył wdzięczny pacjent z butelką wódki!! Prawie krzyczałem na niego, że miał fatalny pomysł, bo dzisiaj jest pierwszy dzień postu...”proszę to zabrać, nie, nie, nie”!

-  Ja wierzę, ale nie chodzę do kościoła...tłumaczy się!

- To niemożliwe, człowiek wierzący musi chodzić do kościoła, bo ciągnie go jak knajpa pijaka...!

    W przerwach między przyjęciami pacjentów układałem własną litanię kochających Pana Jezusa.

„Panie Jezu, bądź ze mną pomóż, prowadź, pociesz.

Jezu najdroższy wskaż na Matkę Twoją, ześlij Ducha Świętego i  pojednaj z Bogiem Ojcem.

Jezu, Twa Prawda niezmienna  

Jezu, Twoja Prostota zrozumiała

Jezu, Nauczycielu codzienny

Jezu, zawsze Jednaki

Jezu, nigdy nie zawiedziesz

Jezu, nigdy nie opuścisz

Jezu, w Tobie ufność moja

Jezu, Ty kochasz mocniej niż własna matka!

Jezu, Ty będziesz przy moim skonaniu

Panie Jezu, Ty stale jesteś przy niewierzących i strasznych grzesznikach!

Panie Jezu, Ty czekasz na odwróconych

Jezu, Ty cierpiałeś i zostałeś zamęczony przez swoich i przebaczyłeś im. Bądź mi miłościw Jezu Chryste”.

                                                                                                                                          APEL

27.02.1990(w) Powrót syna marnotrawnego...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 luty 1990
Odsłon: 1077

     Syn uciekł z domu, a w nocy odczułem, że jest mu zimno, bo była wielka wichura, która wyrządziła różne szkody. Wiem, że bardzo cierpi, ale nic nie mogę uczynić. Tak jest też z buntującymi się przeciw Ojcu Prawdziwemu. To diabelski krzyż...

    "Cóż może mi się stać, gdy jestem z Panem?...nawet śmierć nie jest straszna, bo to tylko wyzwolenie ze zgniłej gliny! Wszyscy jesteśmy takimi gliniarzami. Zaczynam pracę i na pocieszenie płynie piosenka „Białe róże”, a w sercu znalazłem się z Panem Jezusem w W-wie...napłynęło wspomnienie dające moc duchową. 

    Dzisiaj mam wielką jasność dotyczącą istnienia dwóch światów: naszego życia pełnego zła oraz królestwa, które jest nad nami. Ta jasność sprawia wielkie cierpienie, bo nagle widzisz ludzkość, która powinna pomagać sobie i walczyć z przeciwnościami natury.

    To jednak jest marzenie, bo miłość przebija się z trudem, a nasza piękna wiara jest nieznana wśród ludzi. Oni tylko chodzą do kościoła, ale boją się śmierci, chorób i niedostatków w starości! Boją się tego co ma dopiero nadejść, a nie przeżyli jeszcze tego dnia!

- Proszę nie patrzeć na kapłanów tylko na Jezusa! Trzeba całą ufność pokładać w Bogu, bo nawet największym wysiłkiem nie możesz dołożyć jednej chwilki do swojego życia...tak mówię do zagubionej pacjentki, katoliczki!

    Żona jest smutna z powodu ucieczki i braku syna w domu. Ma do mnie pretensje, że nie zajmowałem się jego wychowaniem.

- Nie wierzę w żadne teorie o wychowywaniu dzieci, zły atakuje najsłabszych w moim otoczeniu. Ty jesteś smutna, a ja wierzę w Opatrzność Bożą i mój kłopot oddałem Jezusowi...całkowitą ufno­ść pokładam w Bogu. Nie czuję abym miał go szukać, a późnej go bić.

   Wiem, że mam działać zgodnie z Wolą Boga, a to oznacza postępowanie z miłością! Z Jego Światłem mam dobroć w sercu, łagodność, a nie chęć do sięgania po przemoc! Syn żyje i daje mocne sygnały, a ja potrafię to odebrać (mam ból w nadbrzuszu).

    Czekamy. Spokojnie piję koniak, co podwójnie denerwuje żonę. Syn wraca, robię mu kolację i nie krzyczę. Proszę, aby wykąpał się, bo jego łachy śmierdzą. W tym momencie w pełni pojąłem przypowieść o synu marnotrawnym...to radość z powrotu „buntownika” do domu ojca.

      Córka nie rozumie mojego zachowania, chodzi zła po mieszkaniu i coś mruczy...                        

                                                                                                                               APEL

26.02.1990(p) Niedorosły...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 luty 1990
Odsłon: 1111

    Normalny dzień pracy, ale około 9°° następuje napływ myśli od nieprzyjaciela ..."jacy wstrętni są ludzie"..."obrzydliwe ich ciała"..."jak kaszle"..."grubas". Na pewno nie są to moje myśli. Odczuwam pewien "napór" i chęć wywołania złości lub rozdrażnienia. Po tym napłynął obraz "jasności" w której ujrzałem człowieka po śmierci - coś jak z  "życia po życiu"...

   Nie znam przyczyny tego ataku. Kilku chorych w podzięce - za moją bezinteresowność - życzyło mi długich lat życia i takiego leczenia.

   Dyżur. Już mnie wezwano do odległej wioski, ale po drodze musiałem wstąpić do domu, bo zostałem zawiadomiony, że syn przygotował się do ucieczki z domu! Coś narozrabiał w szkole, nie chce rezygnować z karate i krzyczał na mnie, że "jestem wielkim ojcem duchowy"...

- Rodzice zastępują ci Boga na ziemi, na się nikogo nie można trzymać przy sobie. Z tego zła, które czynisz w tej chwili diabeł skacze z radości...i ucieka od ciebie ze wstydu, że to robisz! Tak ze wstydu! Nieprzyjaciel wie co robi uderzając w najsłabszego w moim otoczeniu...nie posiadającego żadnego światła.

    Po zbadaniu staruszki zajrzałem do stajni, gdzie było kilku mężczyzn. Po słomie chodziła wielka świnia...zamroczona (po uderzeniu), zakrwawiona i bardzo stękająca. Nie wiadomo było co z nią robić. Mężczyzna w złości uderzył ją z całej siły jeszcze dwa razy w łeb. Pada i zdychała w drgawkach.

    Wracając do bazy ponownie wstąpiłem do domu - syn uciekł! Wielki wiatr, wichura, deszcz i zimno. Nawet cieszyłem się z tego utrudnienia, które może go zatrzymać. Nie wiem co robić, nadszedł smutek, ale wiem, że muszę tą sprawę oddać w ręce Jezusa. „Panie Jezu proszę Cię ześlij na niego i jemu podobnych światło!”

    Wróciłem do pracy, a tam nalany dla mnie koniak. Nie, nie - to dodatkowe kuszenie i próba utopienia smutku w alkoholu! Wiem, że to dzisiaj nie dla mnie. Próbowałem czytać piękną „Litanię kochających Jezusa”, ale nie szło.

    Z serca pełnego smutku wyrwało się wołanie: "Jezu mój! Jezu! Całe morze miłości na mnie wylałeś! Jak mam ją oddać? Jak? Twoja troska...Twój ból i Twój smutek moim jest! Panie Jezu, Zbawicielu, Ty wciąż czekasz na mnie!”

    Z radia popłynęła szybka melodia bluesowa, a ja wołałem w jej rytmie:

Smutek w sercu, czarny śpiewa - czy Jezusa zna?

Harmonijka płacze, struny serca drżą!

Czy to dla mnie śpiewasz czarny bracie?

Czy Ty znasz Jezusa? Jeżeli nie, to do kogo łkasz?...

    Zbuntowany syn wrócił szybko, bo nie jest łatwo ujrzeć swoje obdarowanie...trzeba je utracić, a często jest to wynik naszego buntu.

                                                                                                                         APEL

 

25.02.1990(n) Noc karnawałowa...w pogotowiu ratunkowym!

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 luty 1990
Odsłon: 997

    Pacjenci "nadają", a ja odbieram te sygnały (telepatia), a wówczas serce zalewa niepokój...nawet pojawia się ból w okolicy splotu słonecznego. Można powiedzieć, że w moim wypadku jest to wielki minus pracy w przychodni lub na dyżurze w pogotowiu, bo człowiek chory, przestraszony wydziela „złą energię”.

    Faktycznie przybywają ofiary zapowiedziane wcześniej „w eterze”: oparzenie błyskowe oczu, zapalenie krtani, złamana szczęka i duszność. Zrywany myślę sobie: „leżało się w dzień to teraz trzeba odpracować w nocy"...

   Nadchodzi post...muszę sformułować postanowienia (lekka głodówka, bez kawy, alkoholu, piwa, przebaczenie, milczenie). Z radością muszę wszystko przyjmować, a obowiązki wypełniać bez szemrania!

   Obudziłem się wcześniej i słuchałem Słowa Bożego. Wielu żyje bez miłości, dobroci, bezinteresowności, zrozumienia innych. Musisz uwierzyć w Miłość Boga...większą od miłości własnej matki!

   Bóg zna nas i nasze sprawy - jest naszym największym Przyjacielem. Miłość to dawanie, otwarcie na innych...nie tylko przyjmowanie tego uczucia. Bóg daje nam Miłość codziennie i musimy ją przekazywać innym! Ta miłość przekazana innym wróci do nas!

   W pracy wykąpałem się i ogoliłem. Taki czysty wskoczyłem do łóżka z żoną! Objąłem jej głowę, przytuliłem się i w myśli odmawiałem „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Mario". Tak leżeliśmy w ciszy - para złączona przez Boga! Ten nastrój duchowy był wywołany przez działanie Ducha Świętego.

    Z Mszy św. radiowej popłyną słowa Jezusa: „Nikt nie może dwom panom służyć". To jest najprostszy program na życie;

1. jeżeli masz wątpliwości natychmiast wybieraj Pana Jezusa

2. nie troszcz się o sprawy materialne - one są dodane i będą płynęły same

3. nie zabiegaj o to, o co zabiegają poganie

4. martw się o życie prawdziwe czyli duszy (wieczne)...

    Mam wątpliwości czy iść do Eucharystii, a z otwartego "Dialogu" czytam, że w przyjmowaniu Sakramentu człowiek powinien być tak czysty jak tylko jest zdolny to uzyskać. Tą czystość powinien stale pielęgnować.

    Po tych słowach naprawdę nie wiem co robić. W innej książeczce szukam pomocy „Dziękuję Ci Panie Jezu, że każda chwila mojego życia jest nauką”. W kościele przez 10 minut byłem całkowicie pusty, ale szukam znaku.

    Wzrok zatrzymał obraz Matki Bożej obejmującej nogi Pana Jezusa Ukrzyżowanego. Po drugiej stronie gorejące Serce Jezusa. Nagle napłynęło wielkie pragnienie spowiedzi, a nawet byłem do niej przynaglany: „idź! idź! kiedy później pójdziesz?...to jest ten kapłan!"

    Nie wiem czy jest spowiedź, a w czasie kazania nie wypada chodzić. Tak tkwiąc doczekałem się momentu opuszczenia konfesjonału przez spowiednika, a łzy zakręciły się w oku.

    Mały chłopczyk delikatnie wynosił kielich z Komunią Św. a ja tylko zawołałem „Jezu, Jezu, Jezu...jak piękna to powinność"!

                                                                                                                             APEL

 

 

 

24.02.1990(s) Nie ma natchnień...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 luty 1990
Odsłon: 1023

    Dzisiaj czeka mnie dyżur w pogotowiu, Tuż po przebudzeniu w sercu pojawiły się „problemy”, bo właśnie Sejm RP intensywnie pracuje, a rząd szuka pieniędzy. Obłuda trwa, bo rozwiązano różne znienawidzone struktury, ale one nadal normalnie działają. Czytam to pełen zadziwienia, bo to jest wciąż aktualne, a ten zapis opracowuję 30 maja 2016 roku!

    Ludzi pobierają pieniądze z drugiej kasy. Wzrok zatrzymał art. o Mandeli...popieraliśmy ruchy narodowo - wyzwoleńcze, a sami jesteśmy dalej w niewoli. Złapałem się na tych myślach i zacząłem odmawiać „Ojcze nasz”, ale po chwili już jestem przy „dobrych” rozważaniach! Oto daję apel do braci Polaków, aby zrezygnowali z pracy w pewnych służbach:

    "Nie baczcie na nic, dajcie początek, przestańcie być wiernymi do końca! Komu jesteście wierni? Przy okazji proszę wszystkich wiernych o modlitwę za tych braci Polaków"...

    Wróciłem do „Ojcze nasz”, które przerwał monolog wewnętrzny, bo teraz mówię to do kolegi: „robisz to tyle lat...porzuć to, nie patrz na nic! Porzuć!" oraz do pracownicy, że „kiedyś czyniła to z wyższej konieczności, bo budowaliśmy wszystko od początku, a wróg czyhał wszędzie, a dlaczego czyni to teraz?" W wielu rodakach zostało przekonanie, że ważniejsze jest służenie Polsce od służenia bliźniemu!

    Zobacz jak ciężkie są kuszenia, a właśnie żona wraca z zakupami...w tym z ciepłymi bułeczkami. Kojarzy mi się to z filmem o rybołowie. Ona siedzi na jajkach, a on przylatuje z rybą, którą oddaje, ale niezbyt chętnie!

   Przez pewien czas jesteśmy „jednym ciałem”, ale ja wstydzę się świata niewidzialnego! To nic złego, nie masz grzechu, ale poddanie się przyjemności...to wejście w butach po parkiecie...możesz, ale nie wypada.

    Pies cieszy się z ciepłej strawy. Nic nie wolno marnować, wszystko może służyć innym. Kuszenia opadły, ale teraz w myśli wyliczam zarobki...jednego z pracowników! Wokół tyle biedy, każdy żyje na kredyt, a ten prosty człowiek wyciąga za 2 doktorów.

     Szatan ma wielki worek z napisem „dobre myśli”, ale ja idę właśnie na spotkanie z Panem Jezusem! Dlaczego miałem takie kuszenia? To proste, bo chciałem modlić się za prześladowców! Tego szatan nie może ścierpieć, a chcąc uzyskać przebaczenie - musisz sam przebaczyć!

    Wyjeżdżamy karetką. Siedzę malutki, cichutki i tak mi dobrze z Jezusem. Mam łzy w oczach, a w tym momencie atakuje mnie sanitariusz, że się na niego gniewam, bo unikam rozmowy...coś do niego mam! Delikatnie tłumaczę, że ćwiczę się w milczeniu, ale to tylko pogorszyło sytuację. Zobacz jakie szatan ma sztuczki, aby kontakt z Bogiem, rozproszyć i w milczeniu zmusić do gadania.

    Opracowuję to już jako mocny (31 maja 2016) i nie mogę zrozumieć jak korporacja psychiatrów może wykluczać takie kuszenia. Zakładają, że Tam Nic Nie Ma, a to wiara o nazwie ateizm i nawracają na tą pustkę duchowa przy pomocy miecza, którym jest rozpoznawanie choroby psychicznej u wierzącego.

   To niedopuszczalny dżihad w walce o państwo bezbożne...za przyzwoleniem naszego samorządu lekarskiego!  „Panie Jezu zmiłują się nad nimi i nad ich przełożonymi, bo nie wiedzą, co czynią”.

    Zapytasz o dziwny tytuł tej starej intencji? Na komisji lekarskiej, która „badała” mnie 8 stycznia 2013 roku ówczesny konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii prof. Marek Jarema kategorycznie stwierdził, że nie ma natchnień, bo on tylko myśli...

                                                                                                                                         APEL

 

 

  1. 23.02.1990(pt) Upadnij na kolana...
  2. 22.02.1990(c) Poród!
  3. 21.02.1990(ś) Pierwsze potyczki duchowe...
  4. 20.02.1990(w) Melina...
  5. 19.02.1990(p) Cierp mężnie aż do śmierci!
  6. 18.02.1990(n) Dobry Jezu,Dobry Jezu...
  7. 17.02.1990(s) Bunt syna...
  8. 16.02.1990(pt) Pierwsze kłopoty z modlitwą...
  9. 15.02.1990(c) Moje drogi nie są drogami waszymi...
  10. 14.02.1990(ś) Czyń ofiarę z siebie dla Jezusa...

Strona 2201 z 2321

  • 2196
  • 2197
  • 2198
  • 2199
  • 2200
  • 2201
  • 2202
  • 2203
  • 2204
  • 2205

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 458  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?