Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

06.12.1991(pt) ZA MAJĄCYCH PRZESZKODY W MODLITWIE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 grudzień 1991
Odsłon: 1305

     Pan dał ten zapis nieprzypadkowo, bo w tych dniach moją duszę zalewała pustka duchowa. Wówczas modliłem się "obowiązkowo" i byłem jeszcze dzieciątkiem niezdolnym do obecnej próby („opuszczenia przez Boga”), bo mógłbym upaść sromotnie.  

    Wróćmy do tamtego poranka, gdy po przebudzeniu na stole zauważyłem „mikołajkowe” prezenty: jakiegoś skrzata, słodycze i butelkę wódki! Dwa dni walczyłem, aby nie kupić alkoholu, a szatan dostarczył go wprost na stół!

    Zerwałem się, ale spotkała mnie następna „mikołajkowa” niespodzianka: brak wody w kranie! W drodze do pracy zabrałem koleżankę, którą „nawracałem”.

    Z trudem udało się poprosić Boga o błogosławieństwo na dzisiejszy dzień i już zaczęła się „młócka”.

- Dwie staruszki wcisnęły mi pieniądze. Łapczywie chwyciłem kopertę, gdzie był jeden dolar. Po chwilce zrozumiałem, że moja czystość po wczorajszej Eucharystii jest warta 1.5 dolara (tyle było łącznie).

- Nadeszła pomoc w osobie biedaka, który powiedział, że szkoda pisać recepty, bo on nie ma nawet grosza.  Dałem mu te „dolary” i dołożyłem buty, które właśnie przyniosłem („na duże śniegi”). Rozmiar pasował...

- Teraz zalecam mamie maluszka (4 miesiące), aby podziękowała Bogu za dar, bo synek urodził się w wolnym kraju, gdzie słychać bicie dzwonów kościelnych. 

-  Napłynęło ostrzeżenie, abym nie rozmawiał z następnym  pacjentem, ale nie posłuchałem. Na mój wywód duchowy opowiedział mi kawał o tacy i kapłanach!

- Teraz godzę małżeństwo emerytów, które szatan rozbił przy pomocy chorej siostry i własnej córki. Poprosiłem męża, aby padł do stóp żony i nie zajmował się swoim zdrowym ciałem. Zażartowałem, że jak się nie pogodzi to nie pójdę na jego pogrzeb!

      W samo południe napłynęła wielka tęsknota za Panem Jezusem z pragnieniem modlitwy, która koi w takich momentach, ale właśnie trwało głosowanie nad powołaniem rządu Jana Olszewskiego (z 440 posłów za było 250). Wstrzymujący się uzasadnili swój czyn tym, że chcą głosować na program, a nie na człowieka. 

     Serce ścisnął smutek zmieszany z radością, a łzy zalały oczy. Krzyknąłem tylko: ”dziękuję Ci Matko. dziękuję”!  Ile męki przechodzę każdego dnia. 

     Na koniec przybył pacjent, który zawsze przynosi pokój i „dobrą energię”. Nie mówiłem mu o tym, ponieważ zajmuje się parapsychologią (przechodziłem tą ścieżkę) i może uwierzyć w słuszność swojej drogi.

   Wyjaśniłem, że w poszukiwaniach duchowych trzeba wołać do Boga i prosić o prowadzenie. Wskazałem mu błąd, który popełnił podczas umierania ojca ziemskiego. Nie wezwał kapłana, aby nie przestraszyć ojca, którego kochał. Nie wiem czy straciłem czas, ale bój toczy się o pojedyncze dusze.

     Podjechałem pod „mój” krzyż, a serce zalała radość. Nie wytłumaczysz tego człowiekowi normalnemu, bo to „głupoty”, maniactwo i fanatyzm religijny!

     W domu trafiłem na bałagan, bo przyjechała córka. Nie posłuchałem natchnienia, aby wcześniej wyjść do kościoła i pomodlić się w drodze, a na dodatek wstępowałem, gdzie się dało. Odbierałem też szyderstwo, że: „idzie ś w i ę t y...jaki będzie miał atrybut”? 

     Wieczór. Wreszcie odmówię moje modlitwy, ale na ten moment żona krzyczy, że oberwał się pojemnik z wodą nad ubikacją! Przypomniał się sen w którym widziałem uszkodzony przewód z wyciekiem wody. 

     Uciekłem do kuchni, ale na ten moment syn włączył „aparaturę”, a na dodatek odwiedził go kolega. W tej udręce smutek zalał serce aż zawołałem do Matki Bożej. Jakby na dobicie poczęstował mnie orzeszkami, a wie, że dzisiaj pościmy.

    Dzisiaj zły otrzymał zezwolenie na przeszkadzanie mi w modlitwie, którą odmówiłem dopiero przed północą, a radość i pokój zalały serce...              APEL

 

 

05.12.1991(c) Samotność wezwanych...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 grudzień 1991
Odsłon: 540

    Od północy do 2.00 słuchałem audycji radia katolickiego...o samotności. W tym czasie odmówiłem cz. bolesną różańca, a później modlitwy poranne do Boga Ojca. Złagodniałem do tego stopnia, że serce zalało natchnienie, abym przyjął w sercu działanie redaktorów, bo "oni mają takie właśnie światło...nic nie mogą stworzyć wg twoich myśli".

    Chodziło mi o pominięcie "św. Osamotnienia" Pana Jezusa. Nie wspomniano też o Jego Życiu, które zeszło Mu na samotnej walce z wrogami i to z Sanhedrynu. Zważ na moją złość na redaktorów, a tu uczeni w Piśmie oczekujący na zapowiadanego Zbawiciela...dotychczas kiwający się przed Ścianą Płaczu. Wielka jest marność tej audycji - napiszę do nich, ale już z miłością i ciepłem.

    W Sejmie RP pojawił się na trybunie poseł Moczulski (wreszcie jakiś bez kartki). Mnie w tym czasie udało się wysłać list do ks. Pawła Piotrowskiego (od dawna przygotowywany). Z trudem zwlekłem się do koronki do Miłosierdzia Bożego, a teraz zdziwiony czytam pisma Jana Pawła II o Świątyni w Jerozolimie.

    Wszystko jakoś ułożone, przecież w niedzielę miałem takie odczucia podczas Mszy św., gdzie byłem ochrzczony: "Jezus czyli Ten, Który Zbawia". Dlatego to Imię ma taką wielką moc! Pisałem do kapłana o kuszeniach, ale teraz zły podchodzi mnie delikatnie: w pierwszy czwartek (modlitwy za kapłanów) zalał mnie zniechęceniem, złym poczucie, a właśnie z miasta wróciła zadowolona i radosna żona.

    Pokonuję to wszystko i ze łzami w oczach biegnę do Domu Pana. Podczas zawołań kapłana do Pana Jezusa, aby zmiłował się nad nami...wrócił obraz mojego wołania do Boga w dniu, gdy pierwszy raz zetknąłem się z tym miastem (biły wówczas dzwony kościoła). Dzisiaj wołam do Matki" "spraw, aby mój list dotarł do tego kapłana...proszę Matko w intencji syna, aby ujrzał swoje obowiązki".

    Z katedry św. Stefana w Wiedniu popłynie transmisja Mszy św. z koncertem "Requiem" W. A. Mozarta. Jakże jest to piękne, bo ja jako katolik mogę przyjąć św. Hostię na całym świe­cie...w Chinach, Indonezji, w Wiedniu! Jak piękna i pełna Miłości jest Ojczyzna Pana Jezusa.

    Jakże nędznie na tym tle wypada audycja katolicka (w tym czasie): o działalności społecznej i integracji społeczności wielkiego osiedla warszawskiego!

                                                                                                                                  APeeL

04.12.1991(ś) Syn nas nie chce...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 grudzień 1991
Odsłon: 871

    W drodze do pracy odmawiałem ułożone modlitwy poranne. Dzisiaj trafiłem na dobry dzień, bo w przychodni nie było nawału chorych. Nagle napłynęło natchnienie dotyczące syna, który stał się „dorosłym” (18 lat) i buntuje się.

    W tym też jest zawarta Mądrość Boga Ojca, którą potwierdza mój bunt przeciw Bogu Ojcu, który do niczego nie był mi potrzebny! Zarazem pojawiła się refleksja, a może nawet pytanie...przez kogo zadane?

  „Pomyśl jak ciebie znosił Ojciec Prawdziwy?...jak cierpliwie czekał i wołał każdego dnie, prosił o twoje odezwanie się! On dziękował za słuchanie...czy ty nie podziękowałbyś synowi za słuchanie ciebie?

   Ile łask otrzymałeś w tym czasie. W końcu przez cierpienie (izolację w środowisku) odnalazłeś Drogę do Nieba! teraz już wiesz jaki jest prawdziwy sens cierpienia!"

   W drodze z pracy powtórzyła się pokusa zakupu wódki, a jej nasilenie doszła do szczytu obok pawilonu, z odmawianiem modlitwy przebłagalnej: „za kapłanów i zakonników”...

- Porozmawiaj z synem: gdzie chodzi, dlaczego ucieka z domu i jest zły na nas?...zaleca żona.

- Gdzie chodzisz synku? Nie podoba ci się dom! Twój synek odpłaci ci to!

    W modlitwie wieczornej poprosiłem Matkę Bożą o światło dla syna, aby ujrzał swoje obowiązki i otrzymał chęć do nauki”...

                                                                                                                                APeeL

 

 

 

 

03.12.1991(w) Świeca roratna...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 grudzień 1991
Odsłon: 584

    O 1.30 przebudziły mnie niepokoje i jakiś smutek w sercu. Myśl wróciła do wczorajszego "Słowa na dzień", gdzie wskazano, że Pan Jezus całe Swoje Życie był poza ("aut")! Urodzony na wygnaniu, odrzucony przez świątynię, społeczeństwo...samotny w czasie Męczeńskiej Śmierci.

    W myślach szukałem połączenia pomiędzy Jego Męką, a własną izolacją. Nadszedł obraz M. M. Kolbe zamęczonego przez hitlerowców: cóż złego zro­bił w życiu, że znalazł się w obozie śmierci? W tej sytuacji jasno ujrzałem marność mojego osamotnienia...

- Co mam czynić?

- Módl się!

    Dzisiaj, gdy przepisuję to świadectwo wiary (21.09.2021) w czytanym "Dzienniczku" s. Faustyny padnie rada dla niej: do Królestwa Bożego wchodzi się przez cierpienie. To oznacza świadome przyjęcie różnych prób, które nas uświęcają. Wiele cierpień wynika z naszych wyczynów ("diabelskiego krzyża")...

    W ciszy nocnej popły­nie "św. Osamotnienie Pana Jezusa". Zbudził ranek i dalej odmawiałem modlitwy, ale bałem się przekazać ten dzień Ojcu Ojcu z prośbą o Jego błogosławieństwo, ponieważ planowałem pić alkohol!

    Natenczas Bóg Ojciec powiedział do mnie - przez starego pijaczynę (nad grobem): "w Adwencie i Poście nigdy nie piję...absolutnie, nie wypada!" Słuchałem tego zadziwiony, ponie­waż codziennie trzeba stawać się lepszym. Zapragniesz, poprosisz, a Bóg Ojca - da moc!

    Młodej astmatyczne zaleciłem, aby prosiła Matkę o złagodzenie ciężkich napadów astmy nocnej. Poprosiła i napadów nie ma, wygląda ładnie i jest pogodna.

     O 14.30 wracałem do domu z napadem tęsknej miłości do Pana Jezusa, której nic nie może ukoić! Zapaliłem lampki na krzy­żu, a zły podsuwał: "kup alkohol...coś dla ducha i dla ciała". Zobacz zgrywusa, a wiedz, że nasz Tata ma poczucie humoru, a on jest zimnym draniem. To wielki bój, ale posłuchałem mocnego "nie! nie! nie!"

    O 16.00 żona zapaliła świecę roratną i w ciszy modliliśmy się - pierwszy raz wspólnie! Program katolicki pokazał sylwetkę prawdziwego kapłana, ale dla Pana Jezusa po­psuły się mikrofony lub głośniki w telewizji. To przykrość, której nie dostrzegła moja żona.

    Jak wielką łaskę dał nam Bóg Ojciec poprzez przekazanie Syna na Męczeńską śmierć. Pan Jezus wskazał nam Drogę, Prawdę i Życie...otworzył Niebo! "Dzięki Ci, Ojcze"...

                                                                                                               APeeL

02.12.1991(p) Bóg Ojciec pobłogosławił dzień mojej pracy...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 grudzień 1991
Odsłon: 785

   Podczas szykowania się żony na Roraty sięgnąłem po różaniec znaleziony w kościele z pięknymi modlitwami z Medjugorje:

    <<Ojcze, dziękuję, że stworzyłeś mnie takim, jakim jestem w moim ciele i mojej duszy. Dziękuję, że stworzyłeś czas, który mija i który idzie ku wieczności. Dziękuję za wieczność, która nie przemija./../ Dziękuję za nadzieję, która na nowo zbudziła się tego rana./../ Wszystko ma swój sens dla tych, którzy są z Tobą i szukają Cię we wszystkim. Ojcze, dzięki, że zesłałeś nam na ziemię Twego Syna Jezusa Chrystusa /../ i Ducha Św. /../

    Przede mną dzień, ofiarowany z Twojej łaski /../ Błogosław moją pracę /../ aby Twój Duch kierował /../ Umocnij moje serce i mój umysł, abym mógł dzisiaj wypełnić mą pracę. Oto jestem Ojcze! >>

    Tak rzadko prosimy o Ojcowskie błogosławieństwo. To wielki błąd, bo takie błogosławieństwo daje siłę i zmniejsza pokusy szatańskie. Już od siebie poprosiłem: „Ojcze pobłogosław moją pracę w dniu dzisiejszym”...

   Czy wiesz jak zaczął się dzień z błogosławieństwem Boga Ojca? Nie planowałem Mszy Św. porannej, ale zdążyłem. Zawsze rano napada mnie rozdrażnienie i niechęć do pracy z poczuciem przymusu (niewolnictwa)!

    Teraz w sercu mam pokój i słodycz, których nie można opisać. Pacjentów przyjmowałem z miłością , a na próbę przybył pewien ich zestaw: cuchnący z daleka, głucha staruszka, która wkoło mówiła: „Panie, co mi je?”, otyły z niedorozwojem umysłowym oraz młoda bezzębna trzaskająca w ustach ziarnkiem kawy złapanym ze stołu. To wszystko nic mnie nie wzruszało. Tłuścioszka pocieszyłem, babcię zaprowadziłem do ginekologa, a bezzębnej dałem nienależne zwolnienie.

   Teraz monologuję do wierzącej: mur berliński jest na targu...narobiła Matka Boża bałaganu, a ile zamieszania sprawił Pan Jezus! Szatan królował, tworzył bożki, religie, a tu Syn Boży otwiera Niebo i pokazuje na Ojca Prawdziwego! 

    W tej mocy błogosławieństwa Ojca odrzucałem wszystkie dary, a Pan sprawił, że bogaty wszedł z innym i uniknąłem szarpaniny. Najważniejszy jest spokojne sumienie. Dziwne, bo dzisiaj było dużo proszących o „lewe lub naciągane" zwolnienia lekarskie.

    Rozpadają się zakłady i ludzie biegną do lekarza, który daje chwilowy ratunek. Powstała wewnętrzna rozterka, a nawet smutek, ponieważ nie potrafię odmawiać. W tym stanie  zawołałem do Matki: „jak to jest? jak mam czynić?"

- Ty masz dawać...Ojciec też daje, to o co proszą i patrzy co czynią! 

    Jest mi przykro z powodu dobrych ludzi, którzy w późnym okresie życia i przy niepewnym zdrowiu wdają się w interesy. Szczytem jest para zgrzybiałych staruszków robiących po nocach „pączki na targ”. Babuszka przyznaje, że pochodzi z modlącej się rodziny, ale dzisiaj, jest „tyle zła i złych ludzi wokół”, a przed chwilką kłóciła się w kolejce. 

    W południe podziękowałem Bogu Ojcu za błogosławieństwo i z powodu miłosnej rozłąki zawołałem:

„Ojcze mój! Nieskończenie Dobry!

Twoim me serce i dusza

Twoją jest każda chwilka mojego życia...

Kim jestem bez Ciebie Panie? Kim byłem? - to wiem!

Ojcze mój!

Nie wytrzymam tego rozstania, daj mi siłę w napadzie tęsknoty, daj pocieszenie w smutku rozłąki.

Ojcze mój! Dlaczego mnie opuściłeś? Nie chcę być, tym kim jestem!

Ojcze! Daj odczuć, że czekasz!”...

    Z „Echa” dowiedziałem się o przeżyciach muzyka rockowego, który otrzymał łaskę wiary. Nie może już słuchać tej muzyki (pobudzającej agresję i seks, zabijającej duszę) i ucieka w ciszę. Czytałem to ze łzami w oczach, bo to było potwierdzenie zapisywania moich przeżyć.

         Tuż przed snem dodałem: „Ojcze oddaję Ci moją duszę na czas snu”...

                                                                                                                                   APeeL

 

 

  1. 01.12.1991(n) WDZIĘCZNY ZA POWRÓT RODZICÓW DO BOGA
  2. 30.11.1991(s) ZA RYBAKÓW LUDZI...
  3. 29.11.1991(pt) Kuszenie w intencji kapłana...
  4. 28.11.1991(c) Pan Bóg łączy, diabeł dzieli...
  5. 27.11.1991(śr) Lampka na Krzyżu...od ojca ziemskiego
  6. 26.11.1991(w) Może będę miał większe prawa od piesków i kotków...
  7. 25.11.1991(p) Posiedzenie Sejmu RP niby wolnego państwa...
  8. 24.11.1991(n) Za chwiejnych w wierze...
  9. 23.11.1991(s) Wygrałem bitwę z Szatanem...
  10. 22.11.1991(pt) Wdzięczność Bogu Ojcu za wszystko...

Strona 2178 z 2425

  • 2173
  • 2174
  • 2175
  • 2176
  • 2177
  • 2178
  • 2179
  • 2180
  • 2181
  • 2182

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1880  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?