W śnie tłumaczyłem młodemu człowiekowi jak obudzić sumienie z poczuciem grzeszności, a przeszkadzał nam młody człowiek pięknie ubrany z brudnymi rękoma. Zobacz symbolikę boju duchowego. Podczas modlitwy na pustyni Panu Jezusowi ukazał się Szatan jako mężczyzna o miłej powierzchowności od którego wiało chłodem.
W ręku mam „Książeczkę o człowieku” Romana Ingardena, który rozważa filozoficznie o przemijaniu. Gdzie dojdziesz negując posiadanie duszy, duchowości człowieka i naszego istnienie po śmierci...z wcześniejszą odpowiedzialnością przez Bogiem?
Mam też zdjęcie klepsydry...symbolu przepływającego czasu, który jest drugim darem Boga Ojca oprócz wolnej woli. W kazaniu radiowym była mowa o wieczności. Tylko garstka w to wierzy, a każdy pragnie długiego życia.
Dalej była sprawa darów, których nie potrafią docenić dzieci (art. „Gra o dzieci”), a także dorośli, bo nie widzą łask otrzymanych od Boga Ojca! Tam też było „Wesołe miasteczko dla aniołów” i kapłan-poeta ks. J. Twardowski, który napisał wiersz o Matce Najświętszej: „Oto Maryja jako mała dziewczynka „ze splecionymi warkoczykami i wesołą grzywką”.
Autentycznie popłakałem się i zawołałem: „Mamo! Matko! Każdy chwali Ciebie jak potrafi”, a w tym czasie Laskowski śpiewał w telewizji, że miał piękny sen o swoim dzieciństwie...o matce, która pytała dokąd biegnie? Wprost ujrzałem naszą Matkę jako dziewczynkę z warkoczykami.
Na Mszę św. trafiłem pod Jej figurę. Podszedłem do Eucharystii jako jeden z niewielu...tak mało przyjmuje Pana Jezusa, a proboszcz wciąż chwali parafian czyli samego siebie.
W telewizji trafiłem na reportaż o szukających nieśmiertelności poza Bogiem Ojcem oraz widok zagubionego gnu i lwa, które w końcu biegnie do matki. Przypomina się klepsydra zmarłego z marginesu...tak odpowiedział zapytany o niego. Ból zalał serce, bo przepłynęły osoby: zagubionych sierot (bez matki), a nawet dzieci porzucanych i ginących w tym stanie...ogarnij cały świat, a zobaczysz cierpienie Boga naszego.
Stwórca dał nam pierwszych rodziców i Matkę Pana Jezusa, który otworzył Królestwo Boże...możemy wracać, ale tylko garstka pragnie tego. Jesteśmy na szkoleniu, gdzie jest pokazana Matka Prawdziwa na tle matki ziemskiej. Na ten czas wzrok zatrzymał obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem.
Przez ten obraz mam pokazane dziecko i jego czas na wzrastanie przy matce ziemskiej oraz czas dla dorosłych na nawrócenie z powrotem duszy ludzkiej do Boga. W wielkim bólu krążyłem odmawiając koronkę do MB i moja modlitwę…
W telewizji była scena porodu z dzieciątkiem duszącym się pępowiną zawiniętą na szyi. Ile czyha na nas niebezpieczeństw od czasu poczęcie - poprzez poród i pierwsze dni życia - aż do śmierci. Zapoznałem się z tym jako lekarz „pierwszego i ostatniego kontaktu” ze stażem na noworodkach (musiałem być przy porodach).
Podczas kontynuowania mojej modlitwy w „św. Agonii” zwróciły uwagę słowa Pana Jezusa: „Oto Matka twoja, oto syn Twój”. W momencie śmierci Zbawiciel przekazał mnie Swojej Matce. Jakże podobne są odczucia dzieci Boga Ojca...od Jana Pawła II do mnie.
W ręku znalazł się artykuł o dzieciach z domów dziecka, a teraz, gdy to przepisuję (17.02.2018) ulotka Polskiej Fundacji dla Afryki: uratujmy 700 dzieci. Z drugiej strony film „Jacki” o wdowie po Kennedym i Onasisie) pokazuje ilu ginie zawierzając się bogactwu!
Teraz spojrzał Pan Jezus w koronie cierniowej, płyną obrazy modlitw z katedry za prezydenta Havla. Łzy zalały oczy na widok kielicha w rękach kardynała „Jezu! Jezu!”...Pan przybył do mojego mieszkania!
Teraz mówią o wypędzonych Niemcach i Polakach (nowe granice), a w sercu Raj z podobnym wypędzeniem nas z powodu grzechu pierworodnego i obecnym otworzeniem Królestwa Bożego. To czas wielkiej łaski dzięki Matce Zbawiciela i Bolesnej Męce Pana Jezusa. Właśnie czekam na powrót zbuntowanego syna, który nie widzi obdarowania...nawet tego, że ma swój pokój!
Dziękuję za wszystko Bogu Ojcu, a szczególnie za Jego dobroć. S. Faustyna czyniła to kilka razy w nocy (21 września 1937 r). Nie ujrzysz obdarowania bez łaski wiary...tak jak małe dzieci. Jakże chciałbym mówić o tym...
Na koniec Pan Jezus obiecuje mi „Dzienniczek” 1061), że za wierność z jaką towarzyszę Mu w Jego męce i śmierci...śmierć moja będzie uroczysta i Sam będzie towarzyszył mi w tej ostatniej godzinie. Moje serce zalała wielka radość. „Dziękuje Panie Jezu za ten dzień”.
Na dobranoc ucałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu...
APeeL