Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

06.10.1999(ś) ZA ZMORZONYCH NIEMOCĄ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 październik 1999
Odsłon: 935

   W śnie „do przodu” znalazłem się na brzydkim podwórku i faktycznie trafię tam do alkoholika zatrutego płynem „Borygo”.

   Wyszedłem na Mszę św. a demon przestraszył mnie osobą Jerzego Urbana, bo wielka jest moc sił ciemności i ich podłość...tacy mogą zwolnić z pracy, a ja mam rodzinę.  Powstał UOP, może ustaną obłąkańcze śledzenia wrogów ludu?

   Zacząłem wołać do Boga z tego zesłania z poczuciem łaski cierpienia...nawet napłynęła postać kard. Stefana Wyszyńskiego: „Tato, Tatusiu, ale ja mam rodzinę”. W czytaniu Jon 4, 1-11 będzie mowa o tych, którzy nie odróżniają swojej lewej ręki od prawej oraz Rz 8, 15, że ja mam ducha przybrania za syna. Tak, bo przecież przed chwilką wołałem Abba (Tato).

   Po Eucharystii odeszły strachy i wszelkie lęki przed pułapkami, zmalała siła agentów z brakiem ufności w moc Bożą, a pokój i słodycz zalały serce. Z powodu poczucia bliskości Boga nie mogłem wyjść z kościoła. Napłynęła też ufność z w Opatrzność Bożą z ujrzeniem obdarowania na tle losu ciężko poszkodowanych w Kosowie i w wypadku pod Londynem.

   Praca w przychodni trwała od 7.00 -15.15. Ta zasłabła po antybiotyku, ten ma anginę, a inny stara się o rentę z powodu dyskopatii szyjnej. Około 11.00 napłynęła wzmacniająca słodycz Boża, a to zawsze jest zapowiedź ciężkiego dnia i tak będzie na dyżurze w pogotowiu (do 20.30).

    Na jego rozpoczęcie (o 15.00) czekała na mnie kobieta, która zemdlała w kościele (nadwrażliwość na nitraty). Po chwilce pędziliśmy do udaru mózgowego, a później do pijącego od 4 tygodni (ze snu), który chciał popełnić samobójstwo. Popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji tego dnia...

   Z umęczenia zasnąłem w karetce, a później spałem od 20.30 do 6.30! To nigdy się nie zdarza, bo przez całą noc nie było żadnego pacjenta w ambulatorium i wyjazdu! 

    Teraz czas na prasę. We wczorajszym „Super expresie” była relacja z protestu głodowego pielęgniarek w Łodzi i w Zgierzu, a Goebbels stanu wojennego w „NIE” dał cały art. o Andrzeju Lepperze (NIE 36/99) pt. „Lepper Day” ubliżając naszej ojczyźnie, którą określa „Pomroczną”.

   Mnie zawsze podobały się przemówienia Pana Andrzeja. Tutaj mówił o o kłamstwach rządzących, że nasil rolnicy „produkują drożej, mleko jest za brudne, a świnie za tłuste /../ Nasze świnie są za tłuste? Te rządzące na pewno są za tłuste, ale nie nasze!”

- Czy da się pokojowo przejąc władzę?

- A czy świnia z własnej woli odejdzie od koryta?...zapytał retorycznie Lepper.

- Powiedziałem do Ryszarda Kalisza, aby oddał klucze do Pałacu Prezydenckiego, a ja zrobię porządek jednej nocy, bo barany rządzą już 10 lat, a mnie każą przedstawić program

- Naród jest coraz bardziej świadomy i zdesperowany. Na plecach czują nie tylko nasz oddech, ale także nasz pięści i chcą za to obarczyć Leppera!

- Papież podczas wizyty - tym judaszom w Sejmie - mówił, aby na pierwszym miejscu był człowiek, a nie własna kieszeń! I jak to do nich dotarło? Tuż po jego odjeździe strzelali do pracowników „Łucznika”, a za papieżem biegali jak kundle, by złapać purpurę i w rękę pocałować!

   Dostało się też prymasowi Józefowi Glempowi, który ubolewał nad losem policjantów, a protestujących potraktował jako Kainów. My wierzymy w Boga, a dla wielu hierarchów tym bogiem jest mamona. Chłop stracił oko, a rolniczka wzrostu 150 cm 80% zdrowia...o nich nikt nie wspomniał. Teraz wszystko filmujemy i te maseczki poznamy. Ta władza nie przetrwa...

                                                                                                                              APEL

 

05.10.1999(w) ZA CZEKAJĄCYCH NA NALEŻNOŚĆ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 październik 1999
Odsłon: 617

   Leje, a człowiek cały spocony z poczuciem wygnania. Góra piżamy jest wprost wyjęta z wody. Chciałem przestawić budzik, ale mam wstać wcześniej. Z radia płynie piosenka: „Sing may song”. Popłakałem się i zacząłem wołać do Boga Ojca jak małe dzieciątko; "Tato! Tato! Tatusiu!"

   Nawet teraz, gdy to przepisuje (30 stycznia 2014 roku) wstrząs przepływa przez ciało. „Anioł Pański”, a właśnie Paul Anka śpiewa „You're my destiny”..."Ty jesteś moim Szczęściem!" Ponownie popłakałem się i wołałem jak poprzednio, bo Bóg faktycznie jest moim Szczęściem!

   Wcześniej poszedłem do przychodni, wszystko rozłożyłem, ale ze względu na ulewę nie było żadnego pacjenta. Zrozumiałem dlaczego miałem wcześniej wstać, ponieważ Anioł podpowiedział „Msza św. o 7.30”. Tak! Tak!!

,,,Zdążyłem i pełen zadziwienia słuchałem Ew (Łk 10), gdzie Pana Jezusa gościła Maria i Marta. Posługa...posługujący. Napłynęła postać żony, która „wszystko trzyma w swoim ręku”.

    Eucharystia pękła na pół „My”. Popłakałem się w ciszy, która właśnie nastała, a której zawsze pragnę, bo żyję w potwornym stresie. Dzisiaj nie ma nawału pacjentów, jakoś poszło. Trafiliśmy do notariusza, bo sprzedałem garaż. „Super express” donosi o strajkach pielęgniarek, a jest bezrobocie.

    Po koronce do Miłosierdzia Bożego padłem w błogi sen do 18.00. Jak wielka jest dobroć Pana i Jego prowadzenie. Oto wojna w Czeczenii, gdzie pragną wolności, pracujący, którzy powinni otrzymać należną zapłatę, a w końca ja czekający na pomoc w ciężkiej pracy i emeryci na odpowiednie świadczenia, a nie łaskę, bo rozkradziono ZUS.

   Napływa sprawa radia Maryja, które walczy o swoje prawa do nadawania audycji. Tak czekałem na należne mieszkanie, a ilu czeka na pracę, którą blokują emeryci. Ze starej gazety „patrzy” informacja o dzieciach czekających na ciepły posiłek. Wieczór zszedł na skręcaniu tapczanika synowi. Przeprosiłem Boga i podziękowałem za ten dzień...

                                                                                                                                   APeeL

04.10.1999(p) ZA POZBAWIONYCH ŚRODKÓW DO ŻYCIA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 październik 1999
Odsłon: 614

Świętego Franciszka

   Męczą sny "do przodu." Właśnie przywiozłem pacjenta do szpitala i trafiliśmy na obchód. To sprawdzi się, bo skieruję pacjenta do szpitala, gdzie jego syn ma znajomego ordynatora. Teraz znalazłem się w budce na działce z małym okienkiem, a w telewizji pokażą wagony kupione dla bezrobotnych (slamsy w RP).

    Po przebudzeniu w sercu znalazł się grzeszny brat Jerzy Urban, proszący się o śmierć prawdziwą (duszy). Siostra Faustyna miała łaskę widzenia duchów nieczystych przy takich umierających grzesznikach. To jest zrozumiałe. Przecież Bóg pokazuje to na szakalach i różnych padlinożercach.

    W ciemności nocy zalał mnie strach i poczucie w y g n a n i a. Z tego powodu zacząłem wołać jak sierota lub przebudzone dzieciątko; ”Tato! Tato! Tatusiu!”. Po przebudzeniu popłynie „Anioł Pański”, a po pocałowaniu Świętej Głowy Pana Jezusa mam jechać do kościoła.

    Pan skierował slowa  do s. Faustyny: „nie patrz na ludzi”. Ja wiem o tym, że wokół są nędznicy tacy jak ja i nic nie obchodzi mnie ich opinia o mnie.

   Przypomniał się św. Franciszek, który lekkomyślnie spędził młodość, a później odpowiedział na tajemnicze wezwanie przez Pana i założył habit...mimo sprzeciwu rodziny i wydziedziczenia! Poszedł służyć biednym. Pan Jezus zaleca pozbyć się wszystkiego i czynić Wolę Boga Ojca. 

   Sam Zbawiciel to pokazał poprzez Swoją pokorę, wyzbycie się wszystkiego. Tak postępuje garstka!  Podczas Eucharystii ponownie wołałem do ABBA (TATY), a serce zalewało poczucie bezpieczeństwa. 

    Wcześniej zacząłem przyjęcia chorych, a już jest u mnie 80-latek, którego niesłusznie pozbawiono 30 zł, bo u nich nie ma lekarza, a my ich zastępujemy! Prawie chce się płakać z powodu bezduszności tych, którzy budowali komunizm, a teraz mienią się Europejczykami.

   Płacze dziewczyna, której nie chciano zarejestrować, bo nie miała pieniędzy, a miała błahe zakażenie naczyń limfatycznych po zakłuciu. Napisałem jej receptę na jakąś osobę, bo wrogowie rodaków oszaleli. Tak samo było z obcą kucharką.

    Przesuwał się świat biednych, pozbawionych środków do bytu, ogołoconych. Oto rejestratorka, której wypowiedziano pracę po 12 latach zatrudnienia i palacz z naszej przychodni, biedni, bezrobotni. Ciężko uszkodzony otrzymał należna rentę, ale połowę zabierają na alimenty. 

    On mówi do mnie „panie Andrzeju”, a moje serce zalewa Słodycz Boża. Zaprosiłem go do kościoła, bo gaśnie w oczach. Ostatniemu pacjentowi dałem zaświadczenie do opieki społecznej w UMiG oraz do parafii, gdzie zbierano na biednych.

   Dary Caritasu dla Kosowa trafiły na śmietnik, trwa agresja sowiecka w Czeczenii. Podczas odmawiania mojej modlitwy zauważyłem, że dyspozytorka została porzucona z dziećmi przez męża.

    Dzisiaj mam dyżur i muszę dać żonie „rozłąkowe”...dobrze, że zapłacili za badanie kierowców. Pan jest Dobry! Drobne dary i parę groszy oddaję obsłudze, bo przynieśli wyprane fartuchy.

    Synowi nie zapłacili za zwolnienie lekarskie z ZUS-u, bo kiedyś spóźnił się ze składką! To traktują jako „zerwanie umowy” - w styczniu 1999 r. pozbawił się ubezpieczenia. Dzisiaj Pan pokazuje mi to wszystko, a sam nie mam grosza w kieszeni.

    Po odmówieniu koronki padłem w błogi sen, ale zerwał mnie krzyk dyspozytorki, bo ktoś zranił się w rękę piłą tarczową. Młody człowiek utraci zdolność do pracy (okaże się, że szef go nie ubezpieczył, a dodatkowo umarł!).

    Zapisuję te przeżycia, a z radia płynie informacja o b. Albercie (Adamie Chmielowskim) i św. Franciszku oraz innych, którzy poświęcili swoje życie dla biednych. Mówiono też o ochronkach dla dzieci, a w ręku mam słowa z Ew (Łk 10, 25-37) o miłosiernym Samarytaninie.

   Kolega śpi, a ja pojechałem za niego na daleki wyjazd, aby odmówić moją modlitwę. Trafiłem do młodych po ślubie z zatruciem pokarmowym, ale chodziło o to, że w szpitalu trafiłem na scenę, która widziałem w dzisiejszym śnie: przedsionek, personel, lekarz dyżurny.

   Poprosiłem, aby Pan Jezus przyjął ten dobrowolny wysiłek i pocieszył żonę oraz sprawił ochronę mojej rodziny. O północy podziękowałem za wszystko.

                                                                                                                                 APeeL

 

03.10.1999(n) ZA OFIARY PRZEMOCY I DUSZE TAKICH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 październik 1999
Odsłon: 915

     Dyżur w pogotowiu. Zerwano o 2.00 do ciężko pobitego na dyskotece. Zabrałem go, bo podejrzewałem uraz śledziony. Dyspozytorka z władzy ludowej krzyczała na mnie, bo kolega pobitego podał jej swoje dane.

-  Przy każdym kontakcie krzyczy pani na mnie. Czy tak zalecili? Ostrzegam panią!

     Po chwilce pędzimy do wypadku, a ja zaczynam moją modlitwę, ale nie znam intencji: czy za poniżanych...deptanych, ofiary, ale czego?

    Na miejscu zastaliśmy straszliwie rozbitą furgonetkę „Żuka”, którą  17-latek z kolegą wyprowadził przed tatusiem. To zdarzyło się blisko ich domu. Przybiegli sąsiedzi...i rodzice! Pędzimy do szpitala, a ja znam już intencję modlitewną. Zdziwiony zauważyłem tablicę  (ortopedia) z nazwiskami pomordowanych przez hitlerowców pracowników. Podczas mojego wołania przepływały obrazy:

- Kosowo, Timor, Czeczenia z ofiarami agresji sowieckiej oraz Dagestan...

- Fundacja Ofiar Reżimu PRL (Ryszard Kukliński, któremu zamordowano synów)

- list z „Gazety Polskiej” na ten temat.

     Podczas przejazdu wzrok zatrzymuje wielki wizerunek MB Pokoju. To dzień także za dręczonych w więzieniach, pozbawianych snu, widzeń z bliskimi i zabijanych jeszcze w 1970 roku. Takiego „uwolnionego” dano do izby chorych, gdzie go zabito! Bolszewizm to zbrodnia, zbrodnia i jeszcze raz zbrodnia, a wielu chwali ten czas!

    Po powrocie do bazy dali trochę podrzemać i dobrze, że zerwałem się wcześniej, bo zmiennik przybył przed czasem. Jadę do domu, a zły podsuwa, aby podjechać do kościoła, przystąpić do Eucharystii i mieć wolne! Zobacz perfidię bestii, bo mam być na Mszy św. o 9.00, gdzie mimo drzemania na chórze (z umęczenia) miałem radość ze spotkania z Panem Jezusem.

      Płynie Ew Mt 21,33-43 o Winnicy Pańskiej, zabiciu Zbawiciela, a także o łasce Boga, którą odrzucił Izrael. Eucharystia pękła samoistnie na pół, a to zapowiedź cierpienia. W tej chwilce serce zalał pokój i słodycz.

     Przed późniejszym wyjściem na spacer modlitewny wzrok zatrzymało zdjęcie  JP II...och! to przecież ofiara przemocy. W ręku znalazła się też informacja o wymuszających haracze. To tylko przykłady potwierdzające intencję.

     Podczas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego trwała słabość i szybko zapadł wieczór. Jak niewiele można uczynić w ciągu dnia ("mgnienie" w wieczności). Późno, a właśnie  Pan Jezus zaleca s. Faustynie, aby nie zwracała uwagi na ludzi i wszystko czyniła zgodnie z wolą Boga Ojca.

    Przypomina się dzisiejsze czytanie Flp 4, 6-0: „O nic się zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze sprawy przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem”. Tak staram się czynić...

                                                                                                                          APEL

 

 

01.10.1999(pt) ZA PRZYCHODZĄCYCH JAKO OSTATNI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 październik 1999
Odsłon: 1112

    Nie mogłem być na Mszy św. porannej, a w przychodni trafiłem na straszny dzień z pracą od 7.00 - 18.00, ale nie skarżyłem się, bo wczoraj otrzymałem pomoc od Boga.

    Chorzy wpadali, personel wprowadzał znajomych, kłótnie, mdlejąca po zastrzyku i nagłe wezwanie do umierającej przywiezionej z ulicy! Do końca pytano: „czy pan mnie przyjmie?” Cóż miałem im odpowiadać. Ostatnich załatwiałem tak jak pierwszych!

    Około 18.00 napłynęło pragnienie spotkania z Bogiem i zamiast do domu pojechałem do kościoła, gdzie trafiłem na dodatkowo podawaną Eucharystię! Popłakałem z powodu tak nieoczekiwanej łaski, bo jako ostatni otrzymałem to, co pierwsi i wszyscy.  

   Nawet teraz, gdy to przepisuję po 15 latach płaczę i czuję umęczenie z tamtego czasu, a tego właśnie dnia skrócono przyjęcia z godziny 20.00 do 18.00. Po wyjściu z kościoła zgasiłem światła w samochodzie i siedziałem tam z sercem zalanym słodyczą i pokojem Pana.

    Sowieci atakują Czeczenię...ludzie uciekają z płaczem. Ile zła jest na tym świecie. Umęczony i rozgoryczony zasnąłem w fotelu, bo z naszego zespołu odchodzi koleżanka i będę pracował z mężem mojej kierowniczki. To nieprawiwidłowość, ale nic nie mogę zrobić (trwa drugie pokolenie poprzedniej władzy).

   Jak Pan Bóg to wszystko układa, bo dzisiaj (23.04.2015) byłem w przychodni i wszedłem do tego kolegi...jako ostatni!

- Ostatni będą pierwszymi!

- Ale to nie jest tak jak myśli większość: tutaj biedny, poniewierany niewolnik, krzywdzona wdowa, oszukani „frankowicze”, itd. Tak jest w wierze w reinkarnację: gnębisz - będziesz gnębiony, jesteś wielkim kierownikiem - będziesz pracownikiem... 

   W naszej wierze celem jest nawrócenie, a jest to pokazane na Golgocie, gdzie zły łotr szydził z Pana Jezusa do końca, a dobry zauważył Niewinność Zbawiciela i słuszność ich kary! 

- Panie! Wspomnij o mnie jak już trafisz do Królestwa Niebieskiego!

- Dziś będziesz ze Mną w Raju! 

    Mówiłem to „jednym tchem”, a teraz, gdy to zapisuję łzy zalały oczy, bo jego wiara była większa od mojej! Jako przykład dałem Jerzego Urbana, który ma szansę na Miłosierdzie Boże do ostatniego uderzenia serca, bo w momencie śmierci toczy się „bój nasz ostatni”...o duszę!

    Demony przeszkadzają w nawróceniu, a aniołowie czekają na zawołanie: „Panie przebacz”! Wówczas taka dusza jest porywana i trafia do czyśćca w pobliżu piekła...i czeka na nasze modlitwy! Jeżeli nie mieszkasz w bloku i nie słyszałeś nocnych krzyków chorego psychicznie to nie zrozumiesz tego wszystkiego.

   Kiedyś ofiarowałem Mszę św. za ostatniego w czyśćcu...wyobraź sobie zdziwienie takiej duszy, która jest nagle zawołana i przesuwana „piętro wyżej”. Tam już nie słyszy krzyków potępionych i ma pokazaną łaskę i czeka na nasze modlitwy.

    Dziwne, bo przede mną leży pismo do redaktora naczelnego „NIE” z 11 czerwca 1995 za którego wówczas modliłem się (wpisz w wyszukiwaniach: 11.06.1995 za przynoszących Bogu wstyd)...nawet mam dowód nadania!                                                                                                                         APEL

 

  1. 29.09.1999(ś) ZA TYCH, W KTÓRYCH NIE MA PODSTĘPU
  2. 28.09.1999(w) ZA ZJEDNANYCH SERCAMI
  3. 27.09.1999(p) ZA ODCHODZĄCYCH NAGLE
  4. 26.09.1999(n) ZA TYCH, KTÓRZY POWINNI OPAMIĘTAĆ SIĘ
  5. 18.02.1999(c) ZA POPEŁNIAJĄCYCH NIEPRAWIDŁOWOŚCI
  6. 17.02.1999(ś) ZA TYCH, KTÓRZY ODZYSKALI BOGA OJCA I WRACAJĄ W POKOJU
  7. 16.02.1999(w) ZA ODRZUCAJĄCYCH DAR WDZIĘCZNOŚCI
  8. 15.02.1999(p) ZA TYCH, KTÓRZY SĄ W SYTUACJI BEZ WYJŚCIA...
  9. 14.02.1999(n) ZA GINĄCYCH Z NAŁOGU…
  10. 13.02.1999(s) ZA OFIARY SROMOTNEGO UPADKU...

Strona 1825 z 2405

  • 1820
  • 1821
  • 1822
  • 1823
  • 1824
  • 1825
  • 1826
  • 1827
  • 1828
  • 1829

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 2159  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?