Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

30.10.1999(s) ZA POTRZEBUJĄCYCH OCZYSZCZENIA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 październik 1999
Odsłon: 791

    Zerwałem się o 4.00, a później o 5.30, a demon natychmiast zaleca spanie (bardzo dba o moje zdrowie), a dzisiaj  mam dyżur w pogotowiu (od rana). Przełamałem ciało i wyszedłem w ciemność na Mszę św. o 6.30.

    W kościele pocałowałem Głowę Pana Jezusa na stojącym krzyżu, gdzie prawa ręka Pana nie miała gwoździa. Ja wiem, że to oznacza: „dzisiaj wyjmujesz mi jeden gwóźdź”. Tak też jest po zatrzymaniu wzroku na stacji drogi krzyżowej: Pan Jezus zdejmowany z krzyża..."zdejmujesz Mnie z krzyża".

    Teraz znalazłem się pod wizerunkiem św. Jana Chrzciciela...największego człowieka na ziemi! Od niego chrzest Janowy przyjął Sam Pan Jezus. To później sprawi odczyt intencji modlitewnej dnia. Ilu ludzi pragnie szczęścia na ziemi, a odrzuca Raj. Nie wierzą, ale prawdę naszej wiary możesz prześledzić na zapiskach. To nie są wspomnienia po latach, ale relacja z „tu i teraz”.

   Ten dzień duchowy zacznie się od 15.00, bo do tego czasu będzie trwała intencja z 29.10.1999 (za potrzebujących wsparcia). Właśnie umyłem samochód i go odkurzyłem, a w tym czasie ubrudziłem sobie spodnie, które wyprałem. Znam już intencje modlitewną, płynie koronka do MB i moja modlitwa.        W tym czasie przepływały obrazy:

- chory z personelu (po alkoholu)

- wyjazd do zatrucia pokarmowego

- skieruję do szpitala babcię z uporczywym półpaścem (trzy razy był lekarz)

- poronienie w toku oraz poparzona wymagającą chirurgiczny oczyszczenia rany

- skrywa się prawdę o bolszewizmie w szkołach i książkach...

    Przepływa świat potrzebujących oczyszczenia: od zdrajców, członków „państwa w państwie” do wyznawców Boga Objawionego i Jego namaszczonych sług (nie było wstydliwej lustracji, a powinna dotyczyć przynajmniej hierarchów).

   Podczas odmawiania mojej modlitwy trafiałem: do zatrutej lekami, mającej napad histerii oraz do padaczki...zerwano też do dzieciątka z zapaleniem krtani.

   Napłynął też obraz Czyśćca z Matką Bożą i świętymi. Ilu tam czeka na oczyszczanie duchowe...                                                                                                                                            APeeL

29.10.1999(pt) ZA POTRZEBUJĄCYCH WSPARCIA MEDYCZNEGO

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 październik 1999
Odsłon: 797

    Z umęczenia nie mogłem spać...2.00, 4.30, 5.30, a po wstaniu niepokój zalewał serce, ponieważ w pogotowiu trzeba przejść na kontrakt. Ciemno, zimno, strasznie, a ja niewyspany jadę na pierwszą Mszę św. o 6.30.  Po Eucharystii poprosiłem Boga Ojca, Najświętszego Tatę, aby był w mojej słabości, a poczucie niebezpieczeństwa odeszło.

    Wcześniej zacząłem przyjęcia chorych, ale już muszę jechać do babci zmarłej w nocy. To jest sytuacja, gdy zmarły ma pierwszeństwo, bo trzeba wystawić kartę zgonu...bez tego nie ruszysz. Pan pomógł zarazem załatwić moje dokumenty do kontraktu w pogotowiu. Zobaczysz dalszą pomoc, wsparcie, wspomożenie Boga Ojca, a zarazem pocieszenie dla chorych:

- babuszcze potrzebna jest witamina B12 (1000 mcg)...stosowałem ją u starszych, bo źle się wchłania, a to powoduje słabość (podawałem 1 x w miesiącu, można okresowo)...minutę wcześniej ktoś oddał ampułkę (zawsze miałem na wymianę, aby starsi nie biegli do apteki...zwracali przy następnym zastrzyku)

- pacjentka z lekami, a w ręku mam art. na ten temat w piśmie lekarskim

- chłopak pogryziony przez psa...z natchnienia Bożego dzwonię do jego sąsiadki, lekarki, która potwierdziła, że to jej pies i był szczepiony!

    Nawał trwał do 17.00...kręciłem głową, bo Pan pomógł mi, a ja teraz czynię to samo chorym. Nie znałem intencji, a w telewizji pokazano uniewinnienie oskarżonego, wcześniej śnił się zmarły teść i moja babcia (proszą o wsparcie modlitewne, w ramach tej intencji). Napłynęła też postać żony inwalidy po przeszczepie nerki (odrzuconej) oraz zniszczona matka wielu dzieci (dałem jej zwolnienie lekarskie).

   Na końcu tego dnia ze łzami w oczach podziękowałem Bogu Ojcu za wsparcie...poprosiłem o dusze zamarłych z mojej rodziny, za duszę babci i teścia i mojego ziemskiego tatę. Jakże wielka jest delikatność płynąca z Królestwa Bożego!

    Ta doba duchowa będzie trwała jeszcze następnego dnia podczas dyżuru w pogotowiu od 8.00-15.00, gdzie pracowałem spokojnie, bo sprawę kontraktu miałem już poza sobą. Dalej trwała pomoc Pana, bo wstąpiłem do przychodni (jeden budynek), a właśnie zmarł mój pacjent i pojechałem stwierdzić zgon (8.15), wydałem też kontynuację zwolnienia przed rentą, a na końcu prowadziłem utykającą chorą, którą dosłownie wspierałem...

   Dopiero teraz mogłem odmówić moją modlitwę, a w tym czasie napływało pragnienie oddania życia za innych. Wieczorem będą informowali o Czeczeni, Kosowie i zesłańcach w Kazachstanie...nawet A. Kwaśniewski mówił o poparciu dla ich powrotu. W  „Sup. Ex.” pisali o organiście, który pociesza rodziny zmarłych na cmentarzu!

                                                                                                                                        APeeL  

 

 

28.10.1999(c) ZA TYCH, KTÓRZY UTRACILI NADZIEJĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 październik 1999
Odsłon: 860

   Po przebudzeniu o 5.55 trwała walka o wyjście na Mszę św. W tym czasie dotknąłem krzyż z kwiatów, który żona kupiła na groby. Te kwiaty powinny być dla Pana Jezusa, a nie dla zmarłych znających już swoją niegodność i potrzebujących tylko naszych modlitw i wyrzeczeń.

   Nie wiem dlaczego „patrzył” Pan Jezus w koronie cierniowej, ale w telewizji pokazano towarzyszy radzieckich, którzy otoczyli Grozny w Czeczenii. Ze względu na jawne ludobójstwo ich prezydent apelował do Jana Pawła II.

   W czasie przejazdu do kościoła serce zalewał strach ofiary „śmiertelnej inwigilacji”. Gdy wszystko wiemy o danej osobie i znamy jej zwyczaje...nie trzeba strzelać z kałasznikowa, bo sprawienie „naturalnej” śmierci jest śmiesznie proste.

   To zarazem jest łaska niezasłużonego cierpienia, bo w Jednostce Wojskowej jako lekarz byłem na każde zawołanie. Bardzo lubiłem żołnierzy, ponieważ – z powodu wady serca – nie uczestniczyłem w tych zajęciach.

    W kościele znalazłem się pod wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego, a z oddali „patrzyła” MB Częstochowska: „Matko! Mateczko Zbawiciela, Matko Najświętsza obejmij Swoją Opieką moją rodzinę, dziękuję za wszystkie łaski”…

   Podczas Eucharystii jedna ze starszych pań ukłoniła się przed Panem Jezusem, bo nie mogła przyklęknąć. W moich oczach pojawiły się łzy, bo siostra właśnie zaśpiewała: „O Szczęście niepojęte, Bóg Sam odwiedza mnie”...tak jest naprawdę.

   W przychodni od 8.00-16.30 trwał nawał chorych, pośpiech i bałagan, a przyjęcia zakończyła wizyta domowa u umierającej na raka trzustki. Z powodu śmiertelnego zmęczenia prysła radość z niesienia pomocy, a serce i duszę zalał smutek. Jak się okaże to będzie w ramach później odczytanej intencji modlitewnej.

    W ręku znalazł się „Super Express” w którym na pierwszej stronie 47-letni analityk medyczny Sławomir Piramowski (stracił nogi w przebiegu cukrzycy) prosił o datki na nowy wózek inwalidzki („Pomóż mi i dzwoń”). Tam też było zdjęcie wynoszonych Polaków, którzy zginęli w hiszpańskiej kopalni węgla oraz mapka Polski pozostających bez pracy.

   Towarzysze „kasy i pracy” mają się dobrze, bo opanowali wszystkie Urzędy Bezrobocia i pracę przydzielają swoim. W tym czasie żona tułała się jako mgr geografii, bo pani sekretarzowa „poszła na studia”. Wówczas nauczycielem nie mógł być "ten, co nie z nami"...

   System budowano precyzyjnie, a dzisiaj, gdy to przepisuję (04.12.2017) jest wielki krzyk, bo robi się krzywdę sędziom wydającym wyroki jeszcze w PRL-u. W tamtym czasie przychodził do mnie najbogatszy szewc w rejonie i płakał, że mu słabo idzie. Jeden komuch specjalnie gadał na drugiego i wielu się na to nabierało. Bolszewizm to fałsz w każdym calu...

   Wyszedłem na modlitwę...uciekałem przed śledzącymi, bo tacy jak ja są bardzo niebezpieczni. To prawda, bo Państwo Szatańskie zostało obalone dzięki Bogu...tak stało się też z Pełnymi Obłudy, którzy teraz donoszą na moją ojczyznę do Parlamentu Europejskiego. Właśnie tłumaczyła to chora na głowę Julia Pitera („Piaskiem po oczach”)…

   Wówczas z telewizyjnej „Panoramy” płynęły informacje i obrazy :

- spaleni stracili dach nad głowa i dobytek życia

- nie płacą producentom rzepaku

- biedni eksmitowani z mieszkań, ponieważ nie mają pieniędzy na czynsz

- rodziny zastępcze nie otrzymują pieniędzy...

   Dołóż do tego moje niewolnictwo w przychodni, które trwało do sierpnia 2008 r. Wtedy otrzymałem podziękowanie od „bandy dwojga” (Konstantego Radziwiłła i Andrzeja Włodarczyka z Izby Lekarskiej), którzy - 4 miesiące przed przejściem na emeryturę - zawiesili mi pr. wyk. zawodu lekarza...za obronę krzyża Pana Jezusa.

   Premier Beta Szydło nie wie o tym, że Departament Spraw Obywatelskich ukrywa moją sprawę. W tym czasie minister od chorób naucza etyki lekarskiej, szczepi się w telewizji, udaje katolika-patriotę, a jako hrabia reformuje naszą słuzbę zdrowia.

     Trwa precyzyjnie budowana Wieża Babel...

                                                                                                                              APeeL

 

 

25.10.1999(p) ZA ZAGUBIONYCH W POSZUKIWANIACH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 październik 1999
Odsłon: 1186

                                                                                                                                                                       Kończę dyżur, ale po śniadaniu i sprzątnięciu wszystkiego trafił się jeszcze daleki wyjazd. Kierowca nie mógł trafić na miejsce wezwania, a to sprawiło, że poznałem intencję i mogłem się modlić. Na ten moment z radia płynęły słowa piosenki kto cygańskie serce ma, tego coś po świecie gna...

    Zacząłem pracę w przychodni z sercem pragnącym pomagania potrzebującym, a tu same niespodzianki, bo ten prosi o lewe zwolnienie z pracy, a tamten ze świadkowania w sądzie. Niesmak, bo nie lubię odmawiać. Po dyżurze i pracy w przychodni stałem się senny i na Mszy św. byłem drętwy. 

    Podano informację o zagubieniu się dziadka w górach, którego GOPR szukał przez 20 godzin. Przepłynął cały świat zagubionych w poszukiwaniach...od bożków w Indiach poprzez św. Jehowy do bolszewizmu, który miał dać nam wieczne szczęście, a okazał się zbrodnią przeciw ludzkości. Ilu nie może odnaleźć swojego powołania życiowego.

    Trafiłem do banku, ale był nieczynny. W drodze spotkałem zapartego w pogaństwie, który starzeje się, ale nie chce wrócić do Boga. Wg niego wszystkie religie są równe i tylko rozumowo można dojść pewnych spraw...Bóg zawsze był znany z surowości, a nawet z mściwości.

    Na moje zapytania i sugestie miał natychmiastowe odpowiedzi: cel naszego życia? - nażyć się! nasze spotkanie jest nieprzypadkowe? - wszystko jest przypadkowe! Zaproszenie na Mszę św. codzienną zbył żartem, że nie pójdzie, bo pies się zgubi, a zresztą w kościele był z żoną w niedzielę! Jak takiego nienawracalnego dotknąć?

    Dzisiaj, gdy to opracowuję (10 września 2013 r.) trafiłem do Urzędu Skarbowego, bo jestem zagubiony w trwającej sprawie spadkowej. Tam rozmawiałem z ochroniarzem zainteresowanym duchowością. Z szermierki słownej wynikało, że jest w miejscu które przechodziłem na początku mojego nawrócenia.

    W jednym słowie to chrześcijaństwo + reinkarnacja. Nawet wypowiedział słowa o medytacji mistycznej typu wschodniego, ale wykazałem mu, że jest to droga błędna. Sama medytacja prowadzi do uniesienia duchowego poprzez wyciszenia ciała, ale ja to otrzymuje natychmiast...po zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii. Na odchodne zaleciłem, aby nie błądził tylko zawołał do Ducha Świętego.    

    W nocy pisałem polemikę profesorem medycyny, który tkwi w światopoglądzie materialistycznym, a nasze myślenie traktuje jak bożka. To droga, którą nigdzie nie dojdzie. Można ją określić jako „lewe myślenie”. Tak jest też z racjonalistami oraz z naszymi psychiatrami po szkole sowieckiej. 

    W ręku znalazł się zapis wywiadu z 12.11.1993, który przeprowadziła Krystyna Czerni z Jerzym Nowosielskim w „Magazynie Gazety Wyborczej” 1993 nr 4 (wyd. warsz.). Obecnie połączyłem go z jej aktualnym art. „Bóg i szatani Jerzego Nowosielskiego” na wyborcza.pl i tam będzie moja polemika.

     Wynurzenia duchowe słynnego malarza czytałem z mieszanymi uczuciami, bo obok pięknych słów o Panu Jezusie jako Zbawicielu znalazły się tam duchowe brednie na które nabrała się także moja córka.

    To m.in. obietnica apokatastazy czyli powszechnego zbawienia z wizją pustego piekła! Szatan wskazuje nam, że możemy grzeszyć, bo Bóg jest miłosierny. Tutaj próbował wskazać, że potępienie nawet jednej duszy jest porażką Stwórcy.

    Po co w takim razie jest Sakrament Pokuty, umartwienia, wyrzeczenia, posty i cierpienia zastępcze oraz modlitwy o które błaga Matka Boża i Pan Jezus! Po moich uwagach córka zdenerwowała się, a nawet protestowała.

    Dalej autor przedstawił swoją drogę nawrócenia i stwierdził, że trzeba "studiować hinduizm, aby utwierdzić się w Chrystusie! Religia na pewnym poziomie swoich manifestacji zawsze jest wynaturzeniem. Przeżycia mistyczne św. Teresy z Avila czy św. Jana od Krzyża /../ odbiegają od normy przeżyć ludzkich”.

    W obu doniesieniach nie ma słowa o Mszach świętych i Eucharystii oraz wykonywaniu woli Boga Ojca. Nie wystarczy otrzymanie łaski nawrócenia, bo bez trzymania się ręki Pana Jezusa nigdzie nie dojdziesz...                                                                                 APEL 

     Polemike edytowałem na forum Gazeta.pl w wątku: Wszystko jest prawdziwe w kościele katolickim. Autor: apel1943 (www.gazeta.pl forum religia) oraz na wolabogaojca.blog.pl, gdzie można dawać komentarze. Zapraszam.

 

 

24.10.1999(n) ZA TĘSKNIĄCYCH ZA SYNEM TWOIM, OJCZE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 październik 1999
Odsłon: 881

     Dzisiaj wypada dyżur w pogotowiu. Napływa złe natchnienie, aby opuścić nabożeństwo, a serce zalała tęsknota za Bogiem Ojcem. Zawołałem tylko w duszy Tato! Tato!!

    Podczas śniadania oglądałem serial o ludziach żyjących bez Boga! Życie tylko dla ciała to życie dla śmierci. Pożegnałem żonę. Brzydko, zimno, wieje i pada. Wygnanie. Na trawniku leży garbaty alkoholik. Łzy zalały moje oczy, bo jeszcze niedawno tak właśnie kończyłem „balety”. Tutaj ciekawostka, bo on tak umrze, ale dopiero po 20 latach!

    Zerwano na wyjazd do „mojej” chorej u której pogotowie było już 5 razy. Pan sprawił, że dzięki zamianie kolejki wysłuchałem początku Mszy św. radiowej, bo mieszka daleko. Pan Jezus wskazał na dwa największe przykazania: to miłość Boga-Ojca i bliźnich, bo Żydzi mieli nakaz miłowania najbliższych.

    Po powrocie w ręku mam „NIE” z opisami tych, którzy utracili człowieczeństwo. Znowu wyjazd do „mojej” chorej, ale innej. Pojechaliśmy z nią do szpitala. Próbowałem modlić się, ale nie mogłem odczytać intencji: czy za tych, którzy szukają czegoś poza Twoim Domem, Ojcze?...czy za tych, którzy nie mogą spełnić swoich pragnień?

    Podjechałem na dobry obiad, ale nie miałem nawet złotówki, aby kupić żonie obwarzanki, bo była smutna z powodu oddalenia od domu rodzinnego, cmentarza, gdzie leżą jej rodzica i nasza roczna córeczka Marta. Mnie też zrobiło się przykro, bo zawieruszyłem gdzieś wizerunek Pana Jezusa z Najśw. Serce w koronie cierniowej.

    To pomogło mi w odczycie intencji i pozwoliło odmówić połowę mojej modlitwy. Nie byłem na Mszy św. a dopiero - w pragnieniu zjednania z Panem Jezusem w Eucharystii - można pojąć tą największą łaskę Boga dla nas...na tym zesłaniu!

    Prosiłem, aby smutek żony przepłynął na mnie, a teraz martwię się o pracę. Jakby na pocieszenie z radia płyną słowa piosenki: „Ja się nie skarżę na swój los”, a w telewizji padają słowa o tęsknocie. W bólu dokończyłem moją modlitwę, a Pan sprawił, że „przypadkowo” złapałem transmisję Mszy Św. z katedry w Radomiu.

    Podczas konsekracji padłem na kolana: "Pójdź do Jezusa, do Niebios Bram i tylko szukaj pociechy tam". Jakże Pan Jezus prowadzi mnie każdego dnia i daje ukojenie...dzisiaj tęsknoty. Wcześniej poszedłem spać, ale później zrywano co 2 godziny.

    Przepraszałem w tym czasie Boga Ojca za nędzę mojego życia i prosiłem o ochronę (kłopoty z zatrudnieniem, zagrożenie). Nie można zasnąć po każdej interwencji, bo wiele cierpień mają ludzie...szczególnie, gdy chorują dzieci wywołujące strach.

   Dodatkowo miałem symboliczny sen, bo trafiłem do kościoła, gdzie śpiewano, ale nastąpiła awaria światła i została przerwana radość z oczekiwania na kolanach na Eucharystię, bo przybył człowiek mający usunąć awarię.

    Nad ranem przebudził mnie sen w którym prostowałem krzywy krzyż...wzywałem do pomocy ludzi. W końcu zauważyłem, że to jest „mój” krzyż...długi czas stał pochylony i w końcu przewrócił się. Postawiliśmy go i zostanie już ze mną do końca życia.

    Wstałem wcześniej i zawołałem o pomoc do Matki Bożej. Serce ponownie zalał ból, bo wróciły obrazy z mojego nędznego życia...

                                                                                                                          APEL

 

  1. 23.10.1999(s) ZA UDRĘKI NIEWINNYCH
  2. 15.10.1999(pt) ZA OFIARY UPŁYWAJĄCEGO CZASU
  3. 10.10.1999(n) ZA TYCH, KTÓRZY SĄ NIEWDZIĘCZNI ZA ODKUPIENIE
  4. 08.10.1999(pt) ZA KRZYWDZONYCH
  5. 07.10.1999(c) ZA USUWANYCH Z SIEDZIB
  6. 06.10.1999(ś) ZA ZMORZONYCH NIEMOCĄ
  7. 05.10.1999(w) ZA CZEKAJĄCYCH NA NALEŻNOŚĆ
  8. 04.10.1999(p) ZA POZBAWIONYCH ŚRODKÓW DO ŻYCIA
  9. 03.10.1999(n) ZA OFIARY PRZEMOCY I DUSZE TAKICH
  10. 01.10.1999(pt) ZA PRZYCHODZĄCYCH JAKO OSTATNI

Strona 1823 z 2405

  • 1818
  • 1819
  • 1820
  • 1821
  • 1822
  • 1823
  • 1824
  • 1825
  • 1826
  • 1827

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 2194  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?