Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

05.01.1995(c) ZA PAROBKÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 styczeń 1995
Odsłon: 1137

   Dzisiaj spotkała mnie radość, bo wcześniej przyszedłem do pracy, a jest nas trzech. Pierwsza pacjentka to obca babcia, której szkodzą leki, ale ich nie zabrała. Następna „jest umierająca”, ale po badaniu stwierdzam, że jest zdrowsza ode mnie. 

    Pacjenci bardzo lubią takie określenie, a szczególnie:  „na pewno mnie pani przeżyje”. Dla kontrastu trafia się zgon zdrowego dziadka. Jadę na miejsce, aby wystawić "przepustkę do Nieba", a po drodze mówię do jego syna o duszy, życiu wiecznym i szatanie ("napieraj w porę i nie w porę"). 

    Po powrocie trafiam na bałagan. Pojawia się rozdrażnienie, bo chorzy kłócą się, a na szczycie udręk inwalida żąda badania „moczu  we krwi" (mocznika)...w końcu zgłasza wizytę do samego siebie! Po latach chce się śmiać, ale wyobraź sobie takiego upartego dziadka. 

    13.00 Prawie chce się płakać. Wołam „Panie Jezu! zmiłuj się nade mną”. My pracujemy w zespole, każdy ma zapisanych chorych. Właśnie kierownik podzielił rejony, ale co to da? Nie mam listy swoich pacjentów i muszę przyjmować wszystkich. 

    Pójście za Panem Jezusem to nawał w pracy z brakiem odpowiedniego wynagrodzenia, niezrozumienie, poniżenie, pretensje pacjentów. Dodatkowo zły wpuszcza niechęć do odwiedzenia biednego - od lat porażonego -  inwalidy. Bestia wie, że każdy woli emeryta bogatego, a taki też na mnie czeka.

    Dzięki spóźnieniu kapłana zdążyłem samochodem na Mszę św. o 17.00. Stoję umęczony do granic wytrzymałości, a od ołtarza płynie zawołanie modlitewne „za spracowanych”. Napływa obraz orzącego parobka, który ociera czoło i z nadzieją wzdycha do Nieba! Tak było - dzisiaj i w ostatnich dniach - ze mną. 

     Pan Jezus mówi o zbliżającym się Natanelu jako „prawdziwym Izraelicie, w którym nie ma podstępu”. Jakże to piękne. Intencja za spracowanych: za nich ten dzień, nabożeństwo i św. Hostia.

    W powrocie - w ramach trwania udręk - zatrzymuje mnie policja, bo nie włączyłem świateł. Zapaliłem lampki pod krzyżem Pan Jezusa, a zmęczenie całkowicie odeszło.

  W „Gazecie Polskiej” ks. Isakiewicz - Zalewski pisze o panach, którzy nie oddali domeczków, fabryczek i samochodzików, gdy „tylu Polaków bez mieszkań jeździ tramwajami”. 

    Dla grupki obłowionych Polska jest republiką bananową. To czerwoni biznesmeni, którzy żyją w kapitalizmie...reszta tkwi w socjalizmie, który tak gorliwie budowali. Pan Bóg widzi te krzywdy rodaków.

  Wzrok zatrzymuje „Ferdydurke” W. Gombrowicza, która otwiera się  na rozdziale XIII, gdzie poszukują prawdziwego p a r o b k a! Ja jestem za takiego...dobrze, że jeszcze nie biją.

                                                                                                               APEL 

 

 

 

 

 

 

04.01.1995(ś) ZA ŻYJĄCYCH I ZMARŁYCH Z MOJEJ RODZINY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 styczeń 1995
Odsłon: 679

   Nagle zapragnąłem być na Mszy św. porannej i „wołać za swoich”; żyjących i zmarłych, co czynię rzadko. Serce zalała bliskość Matki Najświętszej, którą poprosiłem o objęcie ich Swoją Opieką.

   Teraz czekam na kapłana, pierwszy raz wcześniej, bo przychodzę zawsze w ostatniej chwilce. Od Ołtarza św. popłyną słowa czytania...wprost do mnie: każdy, kto narodził się z Boga i nie grzeszy jest Jego dzieckiem. To jest problem, bo większość nie ma świadomości, że grzeszymy także w myślach!

   Serce zalało działanie Ducha Świętego, a po twarzy popłynęły łzy, bo dzisiaj za Panem Jezusem poszedł Apostoł Andrzej...mój imiennik.

   W przychodni pozornie była mniejsza liczba pacjentów, ale zły znał przebieg dzisiejszego dnia. Pomagałem z radością, bo moje serce po wczorajszej pustce odmieniło się. Pocieszałem i dawałem to, co się komu należy:

- 75 letniej babci tłumaczyłem, że zdrowie nie jest celem naszego życia

- starszemu wyjaśniłem, że Szatan straszy go śmiercią, bo wie, że śmierć to życie wieczne

- młodego z nerwicą - jako lekarz katolicki - zaprosiłem na Mszę św. z Eucharystią w której przychodzi do nas pokój Pana Jezusa...

   Gadałem, a "spoglądał" Pan Jezus trzymający się za głowę (wykonany z gliny). To jest zawsze przypomnienie, abym tego nie czynił, bo Pana boli głowa od tego („duchowość zdarzenia”).

    Szatan uśpił mnie i dopiero po czasie zaczął się bałagan: napłynęła fala chorych, „wpadających” i spóźnionych się. Na szczycie podenerwowania wezwano mnie na pilny wyjazd pogotowiem. Napłynęła pomoc, bo pojechał drugi dyżurny! 

   Wreszcie mogłem zapalić lampkę pod krzyżem i popłynie modlitwa za żyjących i zmarłych z mojej rodziny. W czasie na koronkę do Miłosierdzia Bożego, gdy w sercu miałem Pana Jezusa umierającego na krzyżu..."zobaczył” mnie znajomy elektryk i poprosił o receptę oraz podszedł pijany policjant. „Jezu zmiłuj się”...

    Padłem w ciężki sen z którego zerwano do wypadku przed kościołem (16.55) i już pędzimy do szpitala z potrąconym staruszkiem. W drodze z ofiarą wypadku odmawiałem cz. bolesną różańca, a później jechałem obok „mojego” krzyża, gdzie wypadły słowa Pana Jezusa: „Dziś będziesz ze Mną w raju”.

  Jakże piękny jest każdy dzień mojego życia...nawet ten wyjazd był od Pana, bo kolega miał fałszywe wezwanie, a to zmieniło kolejkę. Każde zawołanie ze „św. Agonii” odmawiam „dziesiątkami”. Przekazałem moje życie i cierpienia w intencji tego dnia. Wszystko zakończyło „przebicie Boku Zbawiciela z koronką do 5 św. Ran”. 

    Rodzina kojarzy się z najbliższymi, a przecież jej korzenie trafiają do Nieba. W podziękowaniu padłem na kolana w pokoju lekarza dyżurnego, a światło z lampy zewnętrznej padło na obrazek Pana Jezusa Miłosiernego...

                                                                                                                               ApeeL

 

 

03.01.1995(w) ZA NĘDZNIKÓW U WŁADZY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 styczeń 1995
Odsłon: 1218

opr. 13.09.2010

   Zaczynam stary zapis, a Jarosław Kaczyński mówi o odpowiedzialności polityków, bo mamy być państwem demokratycznym, państwem prawa, państwem elementarnej sprawiedliwości. „[...] Musimy walczyć o Polskę, ale nie możemy walczyć o Polskę inaczej niż razem z Kościołem [...]”.

   Wraca tamten poranek, gdy po wstaniu napłynęły sprawy: Urbana z prawym Polakiem Benderem (wygrał po 10 latach),  nędza katolickiego „Słowa”, „Nie”,  księża - patrioci, Wałęsa i czerwony Sejm RP oraz oddani okupantowi sowieckiemu i hołubieni (Berling, który zatrzymał się nad Wisłą, a dalej...dalej „dobry” Gierek). 

    Wzrok padł na „Państwo” Platona, które otwiera się na stronie o ustrojach: kreteński i lakoński, oligarchia, demokracja i dyktatura. Tam słowa „[...] czy myślisz, że ustroje powstają skądś tam [...] tworzą je ludzie, którzy są w państwie - oni pociągają w swoja stronę”!

    W pracy nawał. Wielu proszących o zwolnienia, a wśród nich bogata cholewkarka, bo w „zimie nie idzie”! Poprzez różne dary tracę pokój i radość serca. Wychodzę umordowany i trafiam na rozgoryczonego kierownika, którego zwolniono, bo przyszli ważniejsi.

    On nigdy nie powinien być na tym stanowisku, którego trzymał się kurczowo, a nie nadawał się od początku do końca. Demokracja demokracją, ale ważny jest „mierny, bierny, ale wierny”. Płynie koronka do miłosierdzia w tej intencji.

   W ręku  książka Ryszarda Kapuścińskiego „Cesarz” , gdzie opisy okrutnych tortur stosowanych przez zwalczające się strony. Przypominają się zbrodnie Sowietów w gułagach na wyspach Morza Białego.

    Zwyrodnienie władzy może mieć różny charakter, a zabijać mogą od słowa do broni. Do kompletu pasuje artykuł z "Nie z tej ziemi"...właśnie wypadł z "bałaganu": „Tajemne zapiski magów Hitlera”.

    Nadszedł czas pustki i poczucie „skundlenia”. W sercu zazdroszczę żonie, bo zarabia mało, ale w czystości może iść na spotkanie z Panem Jezusem. Ten stan będzie trwał jeszcze wiele godzin.

    Dziwne, bo z objawienia MB w Garabandal płyną słowa:”[...] ludzkość ma przeżyć krótkie, ale bardzo bolesne odczucie własnej nędzy. Nędzy wewnętrznej”! Stary kalendarz otwiera się na aktach pokuty.

    Padłem na kolana i odmówiłem całą cz. Bolesną „za nędzników u władzy”. Przepływa Pawlak, Wałęsa, kryzysy, okrucieństwa w Czeczenii, kruchość pokoju. Zarazem podziękowałem za dach nad głową, a ręku specjalna modlitwa o ochronę do Boga Ojca.

    Nic się nie zmieniło, bo dzisiaj 13.09.2010 trwa demontaż państwa, wyprzedaż, zadłużanie, które doprowadzi do utraty niepodległości, a to zdrada. Ma rację Jarosław Kaczyński, ale obudził się za późno. Właśnie spotkałem kolegę lekarza,  zwolennika PO:

   - Ty jesteś za obecnym rządem i prezydentem...za opcją fałszu, rozkradania Polski i panoszenia się służb specjalnych.

    - Zdziwiony pyta skąd wiem o tym?

    - Stąd, że jestem Polakiem, patriotą i katolikiem.

    Nic nie odpowiedział. Zadzwoniłem do Belwederu i ponowiłem propozycję podjęcia się mediacji w spawie krzyża smoleńskiego, ale centrala to jakaś pani z głosem sprzątaczki, która nigdzie nie łączy...tylko sama odpowiada. Próbowałem połączyć się z rządzącymi w moim  samorządzie lekarskim, ale telefon krzywdzicieli milczał.

   Nie poszedłem na Mszę św., a z pisma patrzy wizerunek Anioła podającego św. Hostię. Tak otrzymywała Ciało Zbawiciela - w dniach niemocy spowodowanych gruźlicą - s. Faustyna. To znak dla mnie, bo galery w przychodni sprawiły także moje zesłabnięcie.

   Nawet dzisiaj, gdy to przepisuję łzy kręcą się w oczach, a moje świadectwo pokazuje cierpienie duszy zawołanej przez Boga.                                                            APEL                                                              

02.01.1995(p) ZA NEGUJĄCYCH SYNOSTWO BOŻE PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 styczeń 1995
Odsłon: 783

    W śnie przestraszyła mnie sfora psów i rzuciłem słuchawką, bo ktoś z obcego terenu wzywał wizytę. Później okaże się, że będzie taka...do zmarłej! Zacząłem wcześniej, ale wyraźnie czułem atak złego. Nie chodzi o dużą ilość pacjentów, ale to niepokój i zamęt, który powtarza się w takich sytuacjach:

- nie mogę zrobić kawy, a jest niezbędna w mojej pracy (w mózgu stymuluje przechodzenie ATP w AMP...tak jak ropę w benzynę)

- złapać kojącej muzyki...na każdej fali "kocia"

- nie mogę się skupić i wszystko się myli...nawet trafiło się dwóch panów Kowalskich!

   Trwał nawał chorych, ale z Nieba falami napływała wzmacniająca słodycz, a to znak, że czeka mnie ciężki dzień pracy. Szczyt udręk był o 13.00 aż zawołałem: „Ojcze! zmiłuj się nade mną!” W tym czasie kolega spokojnie wychodził z pracy (płacą równo), a na mnie czekają galery...

   Rządzi lewica i zdrajcy...wszystko jest po staremu. Tracą pewność, ale udają wygranych. Czy to Polacy? Dzisiaj, gdy to przepisuję nic się nie zmieniło. Trafiła się córka matki, która jest św. Jehowy. Wskazałem jej na błędy sekty: nie uznają Pana Jezusa za Syna Bożego, nie ma u nich Eucharystii. Na nic zda się znanie Pisma na pamięć!

   Tuż przed zakończeniem przyjęć wszedł kapłan z błogosławieństwem Bożym. To wprost Bóg Ojciec mówił do mnie: „wiem o tobie, wiem!”. Łzy zalały oczy. Do domu trafiłem po 16.00, a przywitała mnie - poprzez nowy egz. „Echa Medziugoria” - Matka Boża Pokoju. Tam były słowa: "Bez modlitwy nie możecie żyć ani mówić, że jesteście moimi. Modlitwa jest radością /../ tym czego pragnie ludzkie serce /../.”

   Zerwałem się na Mszę św., a zły podsuwał kieliszek wskazując: "przecież tak się umęczyłeś”. Rozświetlone miasto skojarzyło się z Królestwem Bożym. Nawet zapytałem Boga czy dostaniemy się tam z żoną? Napłynęła pewność, że tak będzie!  

   Zdziwiony słuchałem czytań (1J 2, 22-28) o Jezusie Mesjaszu: „Któż jest kłamcą, jeżeli nie ten, który zaprzecza, że Jezus jest Mesjaszem. Ten właśni jest Antychrystem /../ Kto nie uznaje Syna, nie ma też i Ojca." W Ew. J1, 19-28 św. Jan Chrzciciel mówi: „Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie."...

   Natychmiast poznałem intencję modlitewną tego dnia. Łzy popłynęły po twarzy, wzdychałem, a serce zalewała dobroć Boga Ojca. Całkowicie ustąpił głód. Podczas odmawiania koronki pokoju uwagę zwróciły słowa do mnie: ”Twoja miłość Ojcze do mnie sprawiła, że zesłałeś na świat Syna Swego”.

   Nagle mój syn prosi o pomoc...muszę przywieźć go z koleżanką z pracy. Przez to trafiłem do kościoła w Zbroszy Dużej pw. św. Jana Chrzciciela. Tam był oświetlony krzyż z napisem „Oto syn Twój”. Tak właśnie mówi do nas Pan Bóg.

   Przypomina się zapis z 30.04.1994 „Jakże inny jest każdy dzień w łączności z Bogiem Ojcem. Człowiek już tutaj jest w Niebie! Naprawdę nie jest trudno wrócić do Boga. W tej chwilce nie ma syna, ale gdy wróci zawsze mu otworzymy. On wie, że zawsze będzie witany z radością. Im wcześniej wróci tym większą sprawi nam radość, bo niepokój budzą późne powroty.”

    Dawałem dzisiaj świadectwo i prosiłem Boga o pomoc...tak jak mój syn mnie.

                                                                                                                                        APeeL

 

01.01.1995(n) ZA OPIEKUNÓW DZIECI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 styczeń 1995
Odsłon: 755

    Na dyżurze w pogotowiu przeszkadzały wystrzeliwane race...lud chwalił bożka o nazwie: początek nowego roku. Wielu wcześniej postanawia poprawę, rzuca picie alkoholu i palenie tytoniu upijając się przed północą lub depcząc papierosy. Całkowicie zapominają o swojej nędzy. Przybędzie później ofiara takiego postanowienia...dziadek, który palił 40 lat i zemdlał bez nikotyny.

    Tuż po przebudzeniu poprosiłem Matkę Bożą, aby było z moją rodziną i chroniła nas. Proszę też Pana Jezusa, ale z lękiem, bo wówczas będę miał jakieś cierpienia duchowe. W tym momencie wyjaśnię, że nasz Bóg Jest w Trójcy Jedyny z zarzutem abnegatów lub wyznawców bogów wymyślonych, że wierzymy w wielobóstwo.

    Kontakt z naszym Tatą (Deus Abba)...każdy zna od dziecka mając dobrego ojca ziemskiego. Inny jest kontakt z Bogiem Panem Jezusem...często dla mistyków oznacza współcierpienie, bo wciąż trwa walka o zbawienie grzeszników.  Wreszcie bliskość Boga Ducha Świętego, która przynosi nam wiele łask.

   Nic nie mogę napisać bez natchnienia Boga...nie mam nawet chęci na modlitwę, a cóż mówić o opracowywaniu dziennika! Wówczas z włączonego radia popłyną słowa błogosławieństwa naszego  Boga Ojca! Przecież dobrzy rodzice czynią to samo swoim dzieciom.

    Podczas powrotu z dyżuru towarzyszyły mi pięknie śpiewane Godzinki (radio samochodowe). Teraz w telewizji pojawiła się MB Częstochowska i śpiew Jej czcicieli. Łzy zalały oczy, bo tak właśnie nasza Mama - na początku nowego roku - daje znak o Sobie.

    Nie wiem dlaczego „patrzył” Pan Jezus w koronie cierniowej ("współcierpienie"), Jezus porcelanowy („czystość”), MB z Lourdes i Matka przytulająca Dzieciątko. Tak, bo jest to dzień Świętej Bożej Rodzicielki.

   Idziemy do kościoła, jest piękny dzień wiosenny, a żona opowiada o cierpieniach dzieci z rozbitej rodziny. Teraz chór śpiewa o Narodzeniu Pana Jezusa, a wzrok zatrzymał Opiekun ziemski św. Rodziny. Napłynęły obrazy dzieci nie mających ojca lub matki z opiekunami, a także adaptujący takie dzieci oraz rodziny zastępcze.

    W sercu pojawił się ks. J. Bosko, a w telewizji trafię na wywiad z ks. Nowakiem o dzieciach. Wzrok zatrzymają postacie świętych z dziećmi. Przesuną się obrazy opiekunów: ciotka, która pomagała żonie na studiach, córeczka Marta, którą opiekowałem się podczas hospitalizacji żony, opiekunki malutkich dzieci w szpitalach, dwójka półsierot w naszej rodzinie. Moje serce było blisko Matki Bożej, a kapłan mówił o opiekujących się dziećmi.

   Zapowiedź podawania Komunii św.! Dzisiaj Pan Jezus przejdzie wzdłuż naszej świątyni (kapłan będzie podawał Ciało Zbawiciela stojącym). Łzy popłyną po twarzy na ubranie, a nawet będą spadały na ziemię. „Nie było miejsca dla Ciebie”.

   Nadal nie ma miejsca - w sercach większości ludzi - dla Pana Jezusa. Podczas adoracji Najświętszego Sakramentu - z czytaniem litanii do Imienia Jezus - skuliłem się, a świat przestał dla mnie istnieć. Później odwiedziłem matkę ziemską, a Matce Najświętszej zapaliłem lampkę…

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (24 kwietnia 2018 r.) trwa oblężenie Sejmu RP przez matki z dziećmi niepełnosprawnymi, a w moim sercu jest małżeństwo, które codziennie uczestniczy w Mszy św. z synem przywożonym na wózku inwalidzkim…

                                                                                                                   APeeL

 

  1. 31.12.1994(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE DĄŻĄ DO WIECZNOŚCI
  2. 30.12.1994(pt) UPADEK W PRÓBIE
  3. 29.12.1994(c) ZA ZBOLAŁE MATKI
  4. 28.12.1994(ś) ZA BESTIALSKO ZAMORDOWANYCH
  5. 27.12.1994(w) ZA UMIŁOWANYCH PRZEZ PANA JEZUSA
  6. 26.12.1994(p) ZA TYCH, KTÓRZY ZOSTAWILI PANA JEZUSA
  7. 25.12.1994(n) ZA PERFIDNYCH WŁADCÓW
  8. 24.12.1994(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ZAPRASZAJĄ PANA JEZUSA
  9. 23.12.1994(pt) ZA DZIECI – SIEROTY
  10. 22.12.1994(c) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ZNAJĄ DOBROCI BOGA

Strona 1823 z 2293

  • 1818
  • 1819
  • 1820
  • 1821
  • 1822
  • 1823
  • 1824
  • 1825
  • 1826
  • 1827

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 213  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?