- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 977
Wstałem z poczuciem nędzy w sercu, bo siedziałem w nocy...po kieliszku. Na podłodze zauważyłem zabłąkaną mrówkę wniesioną z kwiatami, a w wannie miotał się rybik. Napłynął obraz pieska, który zgubił swojego pana.
Na ten moment trafiam na słowa o Bogu, który kocha także „ludzi niedoskonałych, nie odznaczających się niczym specjalnym”.
W kościele znalazłem się pod stacją drogi krzyżowej „Nakładanie krzyża”...to zrozumiałe, bo ja dzisiaj uczyniłem to Panu Jezusowi! Poprosiłem o. Kolbe, aby przeprosił Boga ode mnie. Łzy zalały oczy, bo poczułem opuszczenie Zbawiciela (właśnie żona ma wyjechać).
Napłynęły obrazy wojny w Jugosławii oraz sytuacja zwykłych ludzi w Czeczenii, a także płacz matek w różnych krajach, które nie mają na chleb dla dzieci! W ich intencji Eucharystia, a podczas przejazdu do przychodni łzy płynęły po twarzy...”Tato! Abba! Tato!"
Przesuwają się chorzy, słabi, opuszczona przez męża oraz starowinka z niemiarowością serca i krwawieniem z przewodu pokarmowego. Nie miałem chwilki wytchnienia, nawet zapomniałem o kawie. Wracałem umęczony, a zły kusił zimnym piwem.
Dobrze, że przeczytałem modlitwy zawierzenia, a teraz „patrzy” figurka Pana Jezusa z porcelany, a w moim zrozumieniu to prośba o czystość.
W pogotowiu od razu trafiłem na daleki wyjazd w czasie którego odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego i zacząłem moją modlitwę w intencji tego dnia. Nawet trafiłem do małżeństwa emerytów mieszkających w środku pól. Ponownie poczułem w sercu takich ludzi, którzy czują się gorsi, opuszczeni, nic nie znaczący...w sensie „jestem nikim”.
Pan jest dobry, bo zostałem obdarowany pokojem, nic nie działo się przez 2 godziny...nawet mogłem się przespać. Nagle zrozumiałem, że takim opuszczonym, nic nie znaczącym dla większości ludzi jest Pan Jezus.
Właśnie czytam Jego prośbę: „Potrzebuję dusz ofiar, aby stały się ofiarami Miłości, ofiarami Mojej Męki, ofiarami umierającymi dla samych siebie, ofiarami pragnącymi dzielić Mój Krzyż”.*
Dzisiaj jest to kierowane do mnie, abym poświęcał się, pościł i wynagradzał, bo Pan Jezus nadal idzie na Kalwarię i w każdej godzinie jest krzyżowany. „Pozwól twoim łzom połączyć się z Moimi, by stały się jednym”...Bóg Ojciec wówczas łagodnieje.
Przepłynął dzisiejszy dzień z moim porannym wołaniem „Abba”, a teraz z radia watykańskiego płynie wiersz Zbigniewa Herberta „Mój Ojciec” (20.15). Bóg wprost prosi, aby tak wzywać Go od czasu do czasu, bo to sprawia Mu wielką radość.
Pocałowałem Pana Jezusa z Całunu i krążyłem przy pogotowiu...powtarzając 10 x w „św. Agonii” zawołanie umierającego Pana Jezusa: „Boże, mój Boże czemuś Mnie opuścił”. Jak to przekazać, bo przecież wielu nie zna i nie ma miłości nawet do ojca ziemskiego.
Dalej trwa dyżur lekarski w pogotowiu...o 3.30 zerwano nas na daleki wyjazd. Dzieciątko zbadane...koklusz, ale źle leczone, bo lekarze sugerują się szczepieniami i nie rozpoznają tej choroby. Z tego powodu musieliśmy jechać do szpitala.
Po 30 godzinach postu, spracowania i modlitw w karetce wypiłem jogurt i kefir. Teraz budzą mnie ptaszki, a Pan Jezus pyta dlaczego mimo tylu cudów nie rozpoznajemy czasu łaski?
Ja to wszystko widzę i bardzo cierpię, bo Pan Jezus dawał znaki widzialne, a teraz jest wylewane działanie Ducha Świętego! Ja mam tą łaskę, bo znalazłem się w „resztce Pana”.
Pocałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu (4.30)...z całkowicie odmienionym sercem! Zerwałem się po krótkim śnie i wprost czuję, że Pan Jezus mi błogosławi!
Przeżegnałem się, a z włączonego magnetofonu płyną słowa piosenek o nadziei i szczęściu pełnym blasku...stojącym w drzwiach. Bóg jeszcze obiecał, że przyozdobi moją duszę..."Ja i ty, ty i Ja zjednoczeni w Miłości". Dzisiaj, gdy to przepisuję (15 maja 2015) potwierdzam, że wszystko się spełniło!
Padłem na kolana i podziękowałem za ten dzień „Boże mój! Boże!” Podszedłem do dyspozytorki z zaleceniem otworzenia „Prawdziwego Życia w Bogu”...co powie do niej Pan Jezus?
Trafiła na słowa: „Postaw Mnie na pierwszym miejscu”... APEL
* „Praw. Życie w Bogu” V. Ryden t III str. 206
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1030
Zerwałem się z sercem pełnym poczucia ludzkiej nędzy, bo siedziałem w nocy po wcześniej wypitym alkoholu. Teraz w wannie wita mnie miotający się rybik i chodząca po ścianie łazienki mrówka, która spadła z kwiatów.
Większość ludzi jest tak zagubiona, słaba, bo nic nie wiedzą o Bogu i Jego Mocy nad nami. Napłynął obraz ładnego pieska, który zgubił swojego pana. Wielu jest takich...nic nie znaczących.
Na ten moment „Słowo” otworzyło się na zdaniu, że Bóg kocha także ludzi „niedoskonałych i nie odznaczających się niczym szczególnym”.
Nie chcę już być człowiekiem normalnym, ale duchowym...zawsze z Panem. Wiem jednak, że to łaska, a zostawienie mnie i czas, gdy jestem „sobą” („chcę być sobą” wg słów piosenki) to sieroctwo w którym dusza jest wystawiona na pastwę ciała.
Tacy ludzie o nic nie proszą i nie wiedzą, że w Ghanie każdy po przebudzeniu się dziękuje i ma podstawowe pragnienie, którym jest woda i zdrowie.
Bój Boga o mnie trwa i sprawi ocalenie, bo szatan wiele razy będzie chciał mnie zabić...przez hulanki, swawole i hazard. Sam się zdziwię jak to wszystko wytrzyma moje serce z wadą po chorobie reumatycznej (w 14 r. ż.).
W kościele znalazłem się pod stacją drogi krzyżowej: „Nakładanie krzyża”...tak, bo dzisiaj czynię to Panu Jezusowi! Poprosiłem o. Kolbe o przeproszenie ode mnie Boga Ojca. Płyną czytania o Tobiaszu i Sanie...moje serce znalazło się blisko żony, a łzy zalały oczy, bo Pan dał mi odczuć co oznacza stan, że nic nie znaczysz. Wówczas wszyscy cię opuszczają...właśnie żona ma wyjechać.
Przepływają ofiary wojny w b. Jugosławii i Czeczenii pozbawione wszystkiego, a dzisiaj, gdy to opracowuję (11.03.2015) na wschodzie Ukrainy płaczą niewiasty, które przybyły do zniszczonej cerkwi, bo straciły dach nad głową.
Ogarnij świat płaczących matek, które muszą patrzeć na swoje głodne dzieci, inwalidów, osamotnionych i zapomnianych, a także szarych ludzi. W ich intencji przekazałem dzisiejszą Eucharystia... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 429
Trwa zmiana pogody na wyż, a to dla mnie zły czas (zawroty i bóle głowy, złe poczucie). W tym stanie mam zaproszenie na Mszę św. o 7.00. W kościele znalazłem się przed stajenką z zapalającym się sercem Jezuska oraz w ołtarzu w błyskającym krzyżu.
Św. Paweł (Hbr 9,15.24-28) przekazał, że Chrystus przybył, aby zmazać nasze grzechy, a przez śmierć trafił „do samego nieba”, aby wstawiać się za nami przed obliczem Boga!
Ja nie śpiewam w kościele, ale dzisiaj czyniłem to z serca i z największą radością: "Śpiewajcie Panu, bo uczynił cuda (…) cieszcie się, weselcie i grajcie”. Błyskawicznie przepływały obrazy: wcielenia i zmartwychwstanie Pana Jezusa. Później popłaczę się przy pieśni „Zmartwychwstał Pan”…
W Ew (Mk 3,22-30) uznano, że Pan Jezus czyni cuda mocą Belzebuba (w tym wyrzucanie złych duchów). Zważ, że byli to uczeni w Piśmie, którzy trwają w tym dotychczas. Z serca zawołałem za tych, którzy nie widzą i nie wierzą w cuda Boże.
Po Eucharystii padłem na kolana i wołałem za wszystkich, których spotkałem w moim życiu...żyjących i zmarłych. W błyskach wróciło dzieciństwo i otoczenie, woda pobierana ze studni. Przy okazji przepraszałem za bezeceństwo mojego życia, bluźnierstwa, czas odwrócenia się od Boga i pijaństwo. Napłynął obraz ze Święta Wojska (byłem lekarzem jednostki)...przywieziono mnie nieprzytomnego po gościnie w postawionym namiocie. Jakże cierpiała wówczas żona...
Z wielką radością i mocą trafiłem do pracy: pomogłem chirurgowi, przyjąłem dzieci za pediatrę i nie odmawiałem obcym. Około południa 12:00 matka kapłana opowiedziała swój sen: „szłam koło krzyża, a Pan Jezus oderwał przybite ręce i prosił, abym modliła się za wszystkich”. Na koniec zawołała: „Jezuńku! Jezuńku!” Popłakałem się…
Chora pokazała wielki kamień, który urodziła...mąż wyciągnął go szczypcami z cewki moczowej. Przed godziną była pani relacjonująca spalenie mieszkanie jej rodziców, a inny mówił o śmiertelnym zaczadzenie całej rodziny.
Wróciłem ledwie żywy, a przed wyjściem na modlitwę „spojrzała” figurka Pana Jezusa w koronie cierniowej (czekające cierpienie) i tak będzie, bo przepłyną obrazy cudów Boga Ojca: śnieg, samolot zostawiający smugę, rozświetlone domy ogrzewane gazem, „uschnięte” drzewa, które ożyją wiosną...
"Ojcze mój! Pobłogosław te wszystkie domy. Pobłogosław dom w którym mieszkam. Obejmij Swoją opiekę wszystkich ludzi niechętnych Tobie. Proszę Ojcze mój!” Z płaczem zapaliłem lampkę pod figurą Matki Bożej, która „przyszła pod nasz blok”.
W czasie odmawiania Drogi Krzyżowej popłakałam się, ponieważ zrozumiałem miłość Boga Ojca do nas wszystkich! Ta miłość jest największa do dzieci złych i tych, które Go nie chcą! Przed chwilką pokazano Hindusów, którzy wyrzucili swoją schorowaną matkę: „nie chcemy jej”...”nie jest już naszą matką”. Przepłynie świat zbrodni i wojen, a książeczka otworzy się na słowach: „Jezu! Twoje ręce i Twoje nogi oraz Twój bok zostały przebite dla naszego zbawienia".
Jakby dla kontrastu w ręku znalazł się poradnik pani psycholog, która pisze, że „nasze powodzenia, a nawet samopoczucie zależy przede wszystkim od nas samych”. Natomiast przeciwieństwem jest książka Stefana Ossowieckiego: „Świat mego ducha i wizje przyszłości”. We wstępie są tam słowa proroka Joela. Ogarnij wszystkich wskazujących na cuda Boga Żywego.
Nawet nasze ciała fizyczne są jednym ciągiem cudów! Cóż dopiero dusza! Ile piękna jest w oczach, a irydolog może przeczytać choroby. Jeszcze „eksterioryzacja” ukazujące posiadanie duszy. Przypomniała się dziewczyna, która zginęła zaczadzona w garażu z chłopakiem. Przyśniła się koledze („nie żyję”)...
To wszystko jest nieskończone, a ateista powie, że jest to „natura". "Panie zmiłuj się nad nimi, nie wierzącymi w Twoje Cuda". Późno, podziękowałem Bogu Ojcu z całego serca i duszy za obdarowanie z poczuciem bezpieczeństwa…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 482
Dziwne, bo w śnie ujrzałem perystaltykę przełyku...wszystko jest cudownie stworzone przez Boga Ojca. Ogarnij ogrom zaburzeń; przepukliny przeponowe z refluksem, uchyłki, stan po oparzeniu, itd.
Żona z migreną odepchnęła moją rękę, a w oczach pojawiły się łzy. Ile zła może wyrządzić jeden ruch ręką. Przypomniało się zatrzymanie wzroku na figurze Pana Jezusa. Wiem, że mam pokazane odrzucenie przez najbliższych, a to później okaże się intencją tego dnia.
Z radia popłynie piosenka o złych dniach, gdy trudno żyć.
„Ciebie Jezu chciałbym spotkać w takie dni.
Duszę swa nasycić Tobą
Smakiem Twej Miłości żyć”.
Poprosiłem św. Michała Archanioła o ochronę oraz Boga Ojca o błogosławieństwo tego dnia, bo miałem puste serce. Zabrałem też wizerunek św. Jerzego walczącego ze Smokiem! Trafię na nabożeństwo Adwentystów Dnia Siódmego, gdzie będzie mowa o tolerancji i jedności (ekumenizmie), a oni nie chcą następcy św. Piotra (Jana Pawła II)!
W pogotowiu - po chwilce snu - moje serce zostało odmienione, napłynęła miłość do żony...zawiozłem jej kwiaty, a w tym czasie towarzyszyły mi gołębie (znak pokoju). Teraz uśmiecha się do badane dzieciątko. Ile trzeba się namęczyć, aby wychować takie, a ono nagle odwróci się od rodziców.
W transmisji naszej Mszy św. ponownie padły słowa o jedności, a nie ma jej nawet w rodzinach. Kapłan nawoływał, abyśmy „stali się jedno”, ale nie wspomniał o szatanie i Judaszu (zawsze będą tacy). Podczas załatwiania chorego chłopczyka jego rezolutna ciotka gadała;
- Kościół? Znam sąsiada kapłana i jego kochankę…
- Kościół to Pan Jezus, a nie grzeszny kapłan.
Właśnie w „Przewodniku katolickim" ks. Wojciech dał art.”Ksiądz”. Padłem na kolana, z wołaniem do Boga w intencji tego dnia; „za swoich, którzy odpychają”. Jakby na potwierdzenie intencji z kabaretu M. Wolskiego popłyną słowa „o swoich, który odpychają; kradną, rządzą, widzą tylko siebie”.
Teraz jedziemy do dzieciątka w Boskiej Woli, a ja odmawiam cz. chwalebną różańca. W tym czasie popłyną słowa piosenki; „przez pole idzie z bratem brat...wędrują w dłoni dłoń!” Po drodze wstąpiłem do pacjentki sprzed trzech dni, którą zawiozłem do szpitala...właśnie wychodziła do mnie z łazienki, a była umierająca.
Na ten czas z „Prawdziwego życia w Bogu” (tom 1) spojrzy Pan Jezus, a Jego Oczy obejmują moją osobę. Trudno to przekazać, ale widzimy to u zakochanych. Wówczas nie trzeba słów, bo wystarczy tylko spojrzenie. Pocałowałem Zbawiciela, który powiedział; „Ja cały jestem Miłością i chciałbym, aby takimi byli moi uczniowie. Ja Jestem Kościołem, nigdy o tym nie zapominaj!”
Jakże piękny jest każdy dzień mojego życia. W południe trafię do babuszki pod lasem z obrazami i dwoma małżeńskimi łożami, a po chwilce - dla odmiany - do podobnej, ale biednej.
Z „Prawdziwego życia w Bogu” (str. 363) padną piękne słowa podziękowania Bogu Ojcu; „Dziękuje, że spojrzałeś na mnie (…) za Twoje miłosierdzie, gdy wypierałem się Ciebie”. Także do mnie wywołując refleksję, że „jestem niczym i na nic nie zasługuję, ponieważ zaparłem się Ciebie, Boże. Chcesz mnie odrzucić – uczyń to, pragniesz zadać cierpienie – zadaj! Jeżeli pragniesz mieć mnie w Swoim Sercu – nie zasłużyłem”.
Pocałowałem Pana Jezusa, popłakałem się, chcę być tutaj tylko dla Pana. Na kolanach poprosiłem o uzdrowienie duchowe i fizyczne córki, która jest córką Boga! Przepłynął cały świat swoich, którzy odpychają. Trwała bliskość Zbawiciela na wyciągniecie ręki.
Zerwano w środku nocy na daleki wyjazd do małżeństwa starych ludzi w nędznej chatce. Tam wszystko było stare i brudne...z takimi obrazami na ścianach (w tym MB Nieustającej Pomocy).
W tym czasie babcia powiedziała; widzę, że pan jest dany od Boga i chciała mnie obdarować, a ma zasiłek z opieki społecznej. Łatwo pojmiesz moją intencję w sytuacji takich ludzi, którzy potrzebują wyciągniętej ręki, wspomożenia. Przepłynął cały świat z miejscami, gdzie są wojny, zaraza, bieda, brak wody i wszelkie kataklizmy; „Jezu!Jezu! Jezu!”
Podczas podziękowania Bogu Ojcu za ten dzień miałem pokazane odrzucenie przez swoich...nawet zgubił się piesek przybłęda, który był przy przychodni.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 875
Na dyżurze w pogotowiu zerwano o 5.00 i właśnie przejeżdżamy karetką koło pięknej figurki Matki Bożej, a ja pomyślałem o jej budowniczym...jak otrzymał takie natchnienie? Zapalone lampki pod moim krzyżem też mogą wywołać u kogoś drgnięcie w sercu...
Jestem u 62-letniego palacza tytoniu „od małego”. Jęczy, chwyta się za głowę, a jego ciało jest pełne bezwładności. To są wyraźne cechy niedokrwienia mózgu. Wracamy ze szpitala, a w sercu wielcy tego świata: Jelcyn, Kohl, defraudanci z władzy, zbrodniarze wojenni...niech nikt nie będzie pewny dnia ani godziny. Przepłynie też moje nędzne życie z różnymi wyczynami: „Wybacz Jezu!”.
Spotkałem kolegę lekarza, który nie wraca do Boga i żyje tylko tym światem…ostrzegłem go przed dostaniem się do Czyśćca, gdzie będzie czekał na modlitwy innych. Na moje zaproszenie do kościoła, odpowiedział: musisz modlić się także za bliźnich!
Jadę na spotkanie z Bogiem, a zły zaleca „dobro” czyli wstąpienie do domu i podwiezienie syna do autobusu, a dzisiaj jestem sam w przychodni i muszę być w odległym banku. Zobacz co wyprawia z nami demon. Przecież ja jadę na spotkanie z Bogiem...
Dobrze, że wcześniej prosiłem o ochronę św. Michała Archanioła. Jeżeli prosisz o ochronę Boga to jesteś dodatkowo atakowany, ale nieskutecznie. Na tym polega efekt modlitewnego wołania do Boga naszego. Powie ktoś, że to głupstwo, ale małe zdarzenie stanowi o całych ciągach. Przykładem może być „złapana guma”.
Właśnie kończy się Msza św. i na placu kościelnym żegnam się razem z ludem i kapłanem, którzy są w świątyni. Płynie wspomnienie św. Agnieszki: ład. agnus (baranek), grec. hagnos (czysty, święty). Zamordowana jako nieskalana. Przepływają obrazy z mojego podłego życia. Wycieczka do NMP w Częstochowie, a ja pijany po nocnej balandze. Przypomina się mężczyzna przebrany za Dodę!
Właśnie płynie Słowo:”/../ ciało obmywano rytualnym zabijaniem (krwią), a Ciało Pana Jezusa obmywa nasze dusze /../”. W Ew (Mk 3 20-21) Pan Jezus nie miał czasu spożyć posiłku, a ja buntuję się z powodu nakładanych obowiązków. Łzy zalały oczy, bo mówiono „odszedł od zmysłów”.
Przeszedłem na stronę, gdzie Matka Najświętsza klęczy przed Dzieciątkiem w żłóbku. Ile Matka Święta musiała przejść udręk. Płyną słowa celebracji Mszy św. a ja widzę, że garstka z nas ma świadomość uczestniczenia w tym cudzie.
Pierwszy pobiegłem do Pana, a św. Hostia „trzasła” na pół, co oznacza cierpienie, a zarazem Pan Jezus mówi: „My”. Łzy zalały oczy, padłem w ławkę, a właśnie płynęła pieśń o „cudzie niepojętym”. Tak. To cud niepojęty, który Pan Bóg zsyła nam z Nieba...także dla mnie.
Zaczynam pracę, pocieszam i pomagam jak mogę. Ile werwy mają ludzie. Oto 70-latka prowadzi sklep i pali papierosy. Przybył ojciec syna, który zaczadział z dziewczyną w samochodzie stojącym w garażu.
Zapaliłem lampkę pod krzyżem Pana Jezusa, a łzy zalały oczy z powodu obdarowania, pomocy Boga i chronienie nas przez św. Michała Archanioła, którego wizerunek właśnie kupiłem. Dzisiaj nasz dom odwiedził Pan Jezus (kapłan) i pobłogosławił nas.
W TV pokazano kopulację krabów. W kabarecie zmuszano dziadka do ożenku, bo w domu zbyt ciasno i musi się wynieść. W TV płynie wybór miss i królowej strip-tease’u, a aktorka opowiada o scenach rozbieranych.
Mignęła para całujących się mężczyzn i studniówka z mniej i więcej rozebranymi dziewczętami. Seks to straszliwa broń szatana, którą - w różny sposób - może zabić duszę, rozbić rodzinę i skompromitować. Po przebudzeniu „patrzył” Pan Jezus porcelanowy, który symbolizuje czystość, a także w koronie cierniowej, bo wielu rani tym grzechem Zbawiciela.
Wyszedłem na spacer modlitewny i w bólu wołałem do Boga Ojca, a wzrok zatrzymało uschnięte drzewo...tacy są ci, co wpadają w takie grzechy, a ja jestem tutaj dlatego, że szatan skusił naszych pierwszych rodziców (Adama i Ewę)...
APEL
- 20.01.1995(pt) ZA PORÓŻNIONE DZIECI BOŻE
- 19.01.1995(c) ZA OFIARY POMYŁEK
- 18.01.1995(ś) ZA UCZESTNICZĄCYCH W NIESIENIU POMOCY
- 17.01.1995(w) ZA ZAPLĄTANYCH W SIECI SZATANA
- 16.01.1995(p) Cicho szefie...!
- 15.01.1995(n) ZA OFIARY NIESZCZĘŚĆ
- 14.01.1995(s) ZA KOCHAJĄCYCH MATKĘ SYNA TWEGO, OJCZE
- 13.01.1995(pt) ZA TYCH, KTÓRYCH SERCA SĄ ZAMKNIĘTE NA BOGA
- 12.01.1995(c) ZA GUBIĄCYCH WIELU
- 11.01.1995(ś) ZA ŻYJĄCYCH W KOMFORCIE