Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

07.07.1990(s) ZA ŻYJĄCYCH NORMALNIE...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 lipiec 1990
Odsłon: 1082

    W piwnicznej izbie w pogotowiu ratunkowym kolega smacznie chrapał, a mnie o świcie śpiewały, a właściwie krzyczały ptaszki. To przypominało gwar przedszkolaków prowadzonych przez opiekunkę, a często słyszę ich przechodzących pod moim gabinetem lekarskim.

    W tym czasie niemiłosiernie atakowały mnie dwie muchy, a demon podsuwał obrazy ohydnego seksu aż musiałem potrząsać głową w stylu „nie! nie! Jezu, Jezu mój"...

   Z głębi serca wyrwał się krzyk: "Boże mój spraw, aby jasność spłynęła na tych, którzy służą panom ziemskiem. Ojcze nasz, gdyby tak służyli Tobie!" Nie można służyć dwóm panom: ziemskiemu (dobra doczesne) i Niebieskiemu (dobra duchowe i życie wieczne). Jest mi przykro, że tak postępują także bracia w wierze (często "praktykujący" komuniści).

   Wczoraj zwalili Czesława Kiszczaka, a w wiadomościach podano, że Władysław Sikorski był masonem, a później będzie to samo z Radosławem Sikorskim. Napłynęło „Wyznanie zdrajcy”, który przyznał się, że należał do wtajemniczonych! Wszystko wiedział i widział, ale wierzył, że będzie lepiej! 

  Włączyłem radio z muzyką kościelną, a moje nadbrzusze zalał słodki ucisk z rozlanym ciepłem w okolicy sercowej. W oczach pojawiły się łzy, bo napłynęło pragnienie dawania świadectwa wiary. W wyobraźni ujrzałem siebie - z mikrofonem w ręku i na podwyższeniu – mówiącego do ludzi o Panu Jezusie. W naszych rozmowach nieskończonych jest wszystko, ale nie ma słowa o Bogu Ojcu!

   Teraz, gdy mam to edytować (09.06.2017) uśmiechnąłem się, bo napłynęła osoba Jarosława Kaczyńskiego podczas „dziesiętnic smoleńskich”. W wyobraźni znalazłem się też w kaplicy MB Fatimskiej!

   W filmie widziałem naklejanie plakatów jednych na drugie. "Ujrzałem" takie naklejanie wizerunku Pana Jezusa Miłosiernego z napisem: „przyjdź do Mnie, wiem o twoich kłopotach, proś i skarż się, a Ja nigdy cię nie zawiodę!”

   Do gabinetu przybyła niewiasta po wypadku, dodatkowo maltretowana przez męża, który na dodatek ma kochankę.  Do zrozpaczonej powiedziałem: proszę uwierzyć, że on bardzo cierpi., bo ma panią i dzieci, nawet dzisiaj jest tutaj. To wielkie cierpienie! Pani musi wszystko znosić z pokorą.

   Palcem wskazałem na kalendarz z Matką Bożą z Cudownego Medalika. Młoda kobieta dopiero po chwilce spojrzała na ten cudowny wizerunek. Nie wiem co zostanie w niej z mojej rady...

   Zostałem sam na Sam z uśmiechającą się Matką Pana naszego. Tego nie wyrazisz słowami, a ludzie normalni uśmiechną się z politowaniem! Z radia popłynie audycja o Kochanowskim, któremu po śmierci Urszulki przyśniła się zmarła żona z córeczką, aby się nie martwił. To wiem od ludzi, bo to powtarza się w relacjach.

    Każda chwilka życia od mojego nawrócenia (od 3 lat) jest szkoleniem. Właśnie biją dzwony na pogrzeb. Wielu zmarłych, a znam to jako lekarz „pierwszego i ostatniego kontaktu” jest świadomymi ateistami i do końca nie nawracają się...nie chcą kapłana i Ostatniego Namaszczenia. Z drugiej strony w 100 % nie mogę powiedzieć, że ten człowiek w ostatniej chwili nie krzyknął „Jezu”...jak dobry łotr!

    Dlaczego Kościół Pana Jezusa zajmuje się zmarłymi? Pan Jezus mówił "niech umarli grzebią umarłych". Uważam, że w kościele powinniśmy modlić się za dusze takich, a zwłokami powinien zajmować się wyspecjalizowany zakład.

 Kościół Zbawiciela jako zorganizowana formacja wiernych nie może ponosić kosztów pogrzebu niewierzących...na życzenie rodziny, bo taka jest tradycja! To jest zwykła obłuda tolerowana przez hierarchię.

   Dzisiaj była krótka Msza św. z późniejszym wystawieniem Monstrancji i litanią do Matki Boskiej! Nie dano żadnej informacji i uczestniczyło w tym świętym nabożeństwie kilka babć!

   Zjednany z Panem Jezusem zrozumiałem moje pragnienie wiary, które jest zawarte w „Dzienniczku” s. Faustyny i małej Tereski. Jasna stało się też wcześniejsza rozmowa z żoną o egoizmie (ciało fizyczne) i altruizmie (uświęcona dusza).  Po Eucharystii człowiek cielesny z dodaną duszą staje się duszą z dodanym ciałem.

   Co oznacza życie normalne? Jest to egzystencja tylko wg ciała fizycznego („bezduszna”)...

                                                                                                                 APEL

 

 

 

 

06.07.1990(pt) Murzyn...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 lipiec 1990
Odsłon: 1096

    Jadę do pracy, a o tęsknej miłości do mężczyzny śpiewa Wioletta Villas, a ja tak właśnie wołam do Pana Jezusa: "teraz wiem /../ to jest to /../ tylko Twoim chcę być”. Nagle wszystko jest inne...przeważa łączność duchowa z ludźmi, piękna nabierają zwykłe obrazy.

    Oto staruszka niesie naręcze pełne kwiatów! Jakże jest to piękne. Moim sercem jestem przy Sercu Zbawiciela. Idę teraz wolno, spokojnie, cichy wewnątrz, całkowicie nieskory do żartów.

    Kilka razy zastanawiałem się nad tym: „dlaczego Pan Jezus się nie śmiał”. Może śmiał się, ale nie ma o tym wzmianki. Rozumie to człowiek napełniony Duchem Świętym, gdy nie ma żadnej ochoty do żartów!

   Żarty, humor, pogoda w wydaniu ziemskim czyli „luz” świadczą o dobrym samopoczuciu ciała. Nie chcę być źle zrozumiany, bo działanie Ducha Św. nie powoduje smutku, ale daje cichą radość w sercu...to nie jest widoczne!

    W tej cichości i radości serca idę do pracy i nie odzywam się. Dzisiaj jest dzień „nalotów”, ponieważ jest posiedzenie Sejmu RP, zdejmują ministrów, nasila się walka polityczna, a ja jestem decydentem w sprawach państwowych!

   Zaczynam pracę, nadal malutki i cichy, a w duszy prawie uniesiony do Nieba. Narasta smutek, bo moje serce prawie rozrywa się...wprost „widzę” Pana Jezusa. „Krzyczę” ze łzami w oczach „Jezu, Jezu mój” i chciałbym to Imię powtarzać aż do śmierci, a ono oznacza „Ten, który Zbawia”.

   Prawie nie zdarza się, aby o tej porze nie wchodzili pacjenci, a dopiero było trzech. Z radia płynie muzyka akordeonowa, a ja zamknąłem oczy, pogłębił i zwolnił się oddech...nie ma dla mnie świata. Na wydechu „krzyczę” do Zbawiciela i ze łzami w oczach szukam najpiękniejszego określenia dla Pana mojej wieczności.

   To chwile łączności z Królestwem Niebieskim, które będą całym wydarzeniem duchowym tego, bo dalej będzie trwała ciężka i odpowiedzialna zakończona łaska snu na początku dyżuru w pogotowiu.

W ręku mam książeczkę znalezioną na śmietniku, gdzie piszący o mistyce słusznie zauważa, że tacy jak ja nie boją się śmierci, czekają na ten moment i przygotowują się, bo wiedzą, że tylko tą drogą można trafić do Stwórcy.

    Autor rozpędził się aż do chwalenia samobójstwa z różnej „dobrej” przyczyny. Jak przy okazji można chwalić samobójstwo? Nie mogę tego pojąć? Nie boję się śmierci, ale nie jest to argument za samobójstwem! ”Jezu mój! Jak Szatan wykorzystuje każdą okazję, aby mieszać ludziom w głowach!"

    Na wyjeździe do wioski zabitej deskami spotkałem młodego chłopaka o ciemnej skórze, który pracuje u rolnika (wyrobnik). Teraz jedzie na rowerze z zakupami. Żadne to wydarzenie, ale wczuwam się w jego sytuację i ciekawi mnie jego wyznanie wiary.

   Jak ciężko i z jaką pogodą żyją niektórzy ludzie. Wśród lasów jest „pustelnia”, ale trzeba prowadzić gospodarstwo, a dziadek jest ciężko chory. Trzeba uczyć się pogody życia od prostych ludzi...

                                                                                                                                 APEL

 

05.07.1990(c) Mówi pan lepiej...od księdza!

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 lipiec 1990
Odsłon: 940

   Spokojnie idę do pracy z Panem Jezusem w sercu i jest mi tak dobrze! „Jezu, Jezu potrzebni są świadkowie...nie namaszczeni kapłani. Tobie trzeba świadków świeckich”.

   Dzisiaj, gdy to opracowuję (04.05.2017) mam przed sobą miesięczniki: „Ludzie i wiara” oraz "Cuda i objawienia"...z takimi świadectwami. Okazuje się, że moje stwierdzenie z początku nawrócenia (1986-1988) było słuszne. Takie pismo powinien wydawać Kościół katolicki.

   Wróćmy do tamtego czasu i wizyty domowej u 53-latki ze sztywnym kolanem po przebytej gruźlicy z niewydolnością oddechową oraz z chorobą zwyrodnieniową kręgosłupa. Ciężko chora posiada gospodarstwo rolne, które nie ma kto przejąć i obrabiać, a wówczas to był "sprytny" warunek otrzymania renty z rolnictwa...„Jezu mój! Panie!”.

    W jej papiery wrzuciłem podarunek, bo w sercu to jakby moja matka! Nagle przybyła siostra chorej, która dzieli całą rodzinę. Powiedziałem do niej, że miłość ma jedno imię...nie można mówić: kocham poprzez pole z napisem „zło”. Miłość zawsze poznajemy po owocach, bo nie wystarczy dobra intencja. Jaki jest owoc pani miłości do własnej chorej siostry...to podział całej rodziny! Popłakała się i powiedziała, że mówię lepiej od księdza!Co z tego wyniknie?

    Te słowa były z natchnienia  Ducha Świętego...nawet poczułem dziwną lekkość mojego ciała (przewaga duszy). Szatan nie śpi, bo tuż po powrocie do gabinetu zepsuł łączność z Bogiem przez podarunek (butelka), a wcześniej był młody człowiek z ojcem i chwalił moją bezinteresowność. „Jezu mój, Jezu”...nie poradzę!

    W czasie prac działkowych o 18.30 zalała mnie tęsknota za Panem Jezusem. Jak ją można wyrazić? "Panie! Ty przychodzisz do mnie kiedy chcesz! Cóż ja znaczę dla Ciebie, Jezu mój! Nędzny proch poruszysz, a to szczęścia szczyt! Kiedy i gdzie skończy się to cierpienie? Panie! Daj mi siłę do służenia Ci. Daj mi cierpliwość i milczenie. Daj mi to Panie! Jezu mój, daj!”...

   To trwało 4-8 minut, a Szatan nie znosi takich kontaktów z Panem Jezusem! Właśnie w tym czasie zaczęły przeszkadzać sąsiadki działkowe, a ja z bólu uciekłem do nędznej budki!

                                                                                                                                  APEL

 

04.07.1990(ś) Przykłady pułapek demona...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 lipiec 1990
Odsłon: 988

    Sygnał, aby iść do pracy piechotą okazał się zły, bo nie miałem wizyt domowych, ale przeoczyłem dyżur w pogotowiu (zawiadomią mnie telefonicznie po godzinie spóźnienia), a zacznie się ulewa. Nie mogłem spokojnie wrócić do domu i odebrać telewizora po naprawie.

   Piszę o tym na dowód pułapek demona, który ma dostęp do naszej codzienności oraz różnych błędów. Wprowadza wówczas zamieszanie. Nie zgłosisz się na dyżur, a w tym czasie może być wypadek lub mogą przywieźć umierające dziecko...będziesz chodził po sądach i nigdy już nie uzyskasz pokoju.

    Nie wolno opierać się w swoim działaniu tylko na natchnieniach, bo one mogą pochodzić z dwóch stron: od Boga i od Przeciwnika, a oszust podsuwa nam pomysły z nienawiści, aby spowodować zezłoszczenie się, popsucia nastroju i utratę pokoju. Ten sygnał („piechotą”) był podwójny: ze świata niewidzialnego oraz przez radę żony („idź piechotą”). Po latach będę wiedział, ze „słuchaj się żony i rób odwrotnie”.

   Dzisiaj, gdy opracowuję ten zapis (22 kwietnia 2017 r.) pasuje podobne oszustwo Bestii, ale najwyższego lotu, bo jestem już wprawiony w odczytach natchnień. Od dłuższego czasu miałem zamiar kupić nowy komputer, bo stare nie psują się, ale nie chcą z nimi współpracować wyszukiwarki.

  W Wielki Czwartek (!) w sklepie zauważyłem promocję z dodatkami (torba, myszka bezprzewodowa)...wszystko za 1700 zł (z przeniesieniem Kasperskiego oraz instalacją LibreOffice i Google). Zawołałem do św. Michała Archanioła. Nie było najmniejszego sygnału przeciwnego mojej decyzji!

   Zapomniałem o jednym, że była to próba dla mnie (Triduum Paschalne), bo nie wolno w tym Świętym Czasie robić takich zakupów. Cóż się okazało? Komputer nie miał wgranego programu do łączenia się z Internetem, a podczas jego zanoszenia do sklepu (gwarancja) mógł mi wypaść i zbić się, ponieważ źle zamknąłem tekturowe opakowanie. Dobrze, że prosiłem o ochronę św. Michała Archanioła. Wszystko trwało od 13-21 kwietnia 2017r.

    Po odebraniu już sprawnego komputera popłakałem się i podziękowałem Matce Bożej za ten podarunek, bo planowałem wydać ok. 3-4 tys. zł. Przestrzegam wszystkich idących drogą „bądź Wola Twoja” przed Bestią. Wyobraź sobie teraz Kim Dzong Una, który jest przykładem opętania przez władzę. Niech da świadectwo tego, co „gotuje” się w jego głowie, a dalej tow. W. Putina, nie mówiąc o ekstremistach islamskich, a nawet „samotnych wilkach”.

     Wróćmy do tamtego czasu. W przychodni jakoś poszło, a w pogotowiu byliśmy wzywani do wypadku na moście, gdzie w głupi sposób zderzyły się dwa samochody ciężarowe (jeden z piwem!)...mieli strzaskane kabiny, a kierowcy byli pokrwawieni.

    Po uspokojeniu się w ręku znalazła się książeczka, którą znalazłem na śmietniku (01.07.1990): "Ostatnie myśli i wyznania” J. Wł. Dawida. Dziwne, bo o mistyce pisze człowiek świecki i nawet nie wspomina o Bogu i wierze katolickiej.

   Nie zgadzam się z jego niektórymi sformułowaniami. Pisze, że instynkt samozachowawczy (dotyczy ciała), a altruizm (duszy). Moja uwaga jest taka, że im większe jest zjednoczenie z Bogiem, tym większa jest przewaga ducha nad ciałem i altruizm! Po zawołaniu przez Boga i zaznaniu Jego Obecności nabierzesz pewności, że jest Tamten Świat, a Jezus („Ten, Który Zbawia”) jest naszym odkupicielem.

   Jeżeli odkryjesz nadprzyrodzoność to punkt ciężkości twoich zainteresowań został przesunięty, bo wiesz już, że przed Tobą jest życie pełne dobra i prawdy. Ten świat już Cię nie zadowoli, bowiem zauważysz jego „atrakcje”, a zarazem obłudę oraz królowanie Bestii budzącej zwątpienie...szczególnie u budzących się!

    Takie są moje refleksje, a jestem dopiero na początku drogi do Nieba (2 lata od nawrócenia). To stało się  na podobnym dyżurze, ale w środku nocy...padłem wtedy na kolana i przeżegnałem się . Pan Bóg budzi nas w różny sposób (św. Paweł został oślepiony). Ciekawy byłby zbiór takich nawróceń...

                                                                                                                  APEL

03.07.1990(w) Droga do Nieba...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 lipiec 1990
Odsłon: 1042

    Obudziłem się w nocy z jeszcze brzmiącymi słowami, które w śnie mówiła do mnie jakaś zakonnica: „Jeżeli w cierpieniu na ziemi nie wzywasz Jezusa na pomoc, ale przekazujesz Mu swoje cierpienie to już jesteś w Niebie”.

    To prawda, bo słaby krzyczy o pomoc, a mocny swoje udręki przekazuje Jezusowi (uświęca). Dzisiaj pada, a my ponownie jedziemy na egzamin z córką. Nastawiliśmy się na zakupy, ale wstąpiliśmy do kościoła Św. Krzyża w W-wie.

   Żona w uniesieniu duchowym popłakała się, a w modlitwie dziękowała Bogu za tak wielki dar. Powiedziała tylko: „nie wiedziałem, że spotka mnie tyle szczęścia i radości”. Nigdy nie spodziewała się tych przeżyć, a na dodatek ktoś pięknie ćwiczył na organach. Ze łzami w oczach podała mi książeczkę „Droga do Nieba”, ale ja nie miałem w tym momencie potrzeby modlenia się.

    Stwierdziła też, że przed wyjazdem zły budził w niej zwątpienie: „po co będziesz jechać? przecież wszystko masz w domu”! Faktycznie ma wszystko, ale w domu nie doznałaby zjednoczenia z Jezusem! Ja to wiem, a ona zaczyna zauważać działanie Bestii...to dopiero początek jej udręk!

    Większość mądrali nazywa to dialogiem wewnętrznym, ale w którym miejscu tego dialogu włącza się Bestia? Zły często sugeruje „dobro”, gdy wie, że czeka nas osobiste spotkanie z Panem Jezusem.

    Bóg Ojciec zaskakuje nas przez całe życie. Nigdy nie możesz przewidzieć pięknych i niespodziewanych przeżyć. Widziałem jej zadziwienie i radość duchową (nie mogła wyjść z kościoła), a ja sam udawałem twardego, że „to nic takiego”.

   Moją uwagę zwrócił młody człowiek sprzątający kościół, a po zajrzeniu do zakrystii potwierdził się mój sen o typie eksterioryzacji (byłem tutaj w nocy): wszystko zgadzało się, bo widziałem jedno duże pomieszczenie słabo oświetlone z wysokimi szafami.

    W środku rozpalonego dnia, w wielkim tłumie zauważyłem maleńką kobietę z wrodzoną chondrodystrofią (karłowatość z prawidłowym rozwojem umysłowym) oraz młodą niewiastę żebrającą. Przez serce przeleciał dreszcz, a myśl uciekła do Pana Jezusa: „Panie Jezu Ty jesteś z nimi. Jak czuje się w sercu człowiek skazany na żebranie”... łzy zakręciły się w oczach.

   Piszę to, aby ukazać, że miejscem naszego kontaktu z Panem Jezusem nie musi być świątynia, gdzie właśnie nic nie czułem, bo Bóg jest z nami wszędzie. Świątynia jest niezbędna ze względu na otrzymywanie Chleba Życia (Eucharystii).

    Teraz strata czasu duchowego, bo z synem oglądamy mecz: Argentyna - Włochy.

- Do wszystkiego mieszasz religię!...mówi syn.

- Jak możesz naszą wiarę oddzielić od życia...nawet tego meczu! Jeden zawodnik na oczach milionów żegna się lub całuje krzyżyk, a inny pluje lub fauluje! Pan dał mu tak wielką łaskę (piłkarz klasy światowej), a on kopie bezkarnie bliźniego!

- E tam...wypiłeś i bredzisz!

                                                                                                                                 APEL

 

  1. 02.07.1990(p) Nie czytaj, ale módl się i pisz...
  2. 01.07.1990(n) Książka ze śmietnika...
  3. 30.06.1990(s) Speluna...
  4. 29.06.1990(pt) Fanatyk Jezusa...
  5. 28.06.1990(c) Kusiciel jest niezmordowany...
  6. 27.06.1990(ś) Końca udręk ludzkich nie widać...
  7. 26.06.1990(w) Dar bycia lekarzem...
  8. 25.06.1990(p) W kamieniu jest więcej wiary...
  9. 24.06.1990(n) Wspólny znak krzyża
  10. 23.06.1990(s) Śmierć za życia.

Strona 2142 z 2288

  • 2137
  • 2138
  • 2139
  • 2140
  • 2141
  • 2142
  • 2143
  • 2144
  • 2145
  • 2146

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 739  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?