Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

29.09.1992(w) ZA UCZESTNICZĄCYCH W WALCE DUCHOWEJ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 wrzesień 1992
Odsłon: 433

   Żona zarzuciła mi brak delikatności w zalotach. Nic nie odpowiedziałem, a łzy zalały oczy i zawołałem jako odrzucony; „Matko Najświętsza. Mateczko Najczystsza i Niepokalana...św. Józefie - Ty wytrzymałeś w czystości przez całe swoje życie. Proszę o przyjęcie tego cierpienia"...

   Skuliłem się odmawiając „Anioł Pański”, a Szatan...wrócił żonę do łóżka! Ja przekazałem cierpienie (uświęciłem), a on kieruje ją do mnie! Teraz wołam; „Matko pomóż” i tak się stało! Pojechałem przed żoną do kościoła na Msze św. o 6.30. Szatan nadal nie dawał za wygraną...podsuwał niechęć, a serce zalewał złością i nienawiścią, a ja na to; „Aniele Boży! Stróżu mój!"

    Dzisiaj już wiem, że w takich momentach trzeba odmawiać; modlitwę-egzorcyzm;

   <<Święty Michale Archaniele, broń nas w walce. Przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha, bądź naszą obroną. Niech go Bóg pogromić raczy, pokornie o to prosimy.

   A Ty, wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Maryjo, Królowo Świętych Aniołów, módl się za nami!>>

    W czytaniach będzie objawienie św. Jana o boju między siłami ciemności i Światłością. Jak nigdy „widzę” to wszystko...jedność szatańską na ziemi i Narodziny Pana Jezusa, który poprzez Swoją Bolesną Mękę otworzył Niebo. To zwycięstwo odbyło się poprzez uniżenie, pohańbienie (krzyż). 

    Ten bój w świecie duchowym jest całkowicie niezrozumiały dla ludzi normalnych, a toczy się w naszych myślach, słowach i uczynkach, a wreszcie sercach i duszach. W/w moment z życia małżeństwa katolickiego jest tego dowodem...

    Zaproponowałem wspólną Mszę św. ale żona ona - na złość - zrezygnowała z pójścia do kościoła. Nie potępiam jej i nic nie mówię, bo ten bój jest jeszcze nie dla niej. Po latach wszystko zobaczy...

    Pogańskie mass-media oraz wrogowie życia dzieci nienarodzonych propagują dwa projekty ustaw, które różnią się tylko w kwestii; "umożliwienia zabicia dziecka ze względów społecznych czyli biedy”. To oznacza morderstwo milionów, a w tym czasie czerwoni uwłaszczają się!

   Szatan uparł się i teraz przeszkadza w modlitwie. Wprost czuję jego obecność, której towarzyszy zła energia, ucisk w nadbrzuszu...tak jak czuję obecność złej oso­by za drzwiami! Eucharystia była w intencji wszystkich, którzy w myślach, słowach i uczynkach stają po stronie wrogów Boga, a serce zalał Pokój Boży. 

   Takie doznania nie można relacjonować w otoczeniu, bo wychodzi się na szurniętego, a z drugiej strony działanie łaski sprawia, że pragniesz głosić chwałę Boga Jedynego! Właśnie mówię do jednej z pielęgniarek, że szatańską jedność rozbiło przyjście na świat Jezuska...zły wiedział, że to oznacza jego koniec i kazał wymordować niemowlęta.

    Później liczył na upadek Pana Jezusa w każdym momencie Bolesnej Męki, a to nie otworzyłoby wąskiej furtki do Królestwa Bożego.  Pan Jezus wiedział o tym, ale miał ciało...podczas biczowania wielu umierało!

   Ten bój trwa dalej, ale szatan został osądzony, śmierć została pokonana. Niebo jest otworzone, a tam czeka nas życie wieczne. Teraz bój dotyczy duszy każdego człowieka. Pan Jezus przeszedł największe poniżenie i dał nam wzór postępowania na każdą chwilkę naszego życia. Do Jego Męki trzeba uciekać, cierpienia przekazywać i odczytywać Wolę Boga Ojca, a w tym przeszkadza Kłamca!

- Panie dlaczego mówię to do niej, a nie do dobrych pielęgniarek?

- To osoba i n w a z y j n a...tak napłynęło i taka jest prawda. Tacy mogą zgubić wielu, a ostrzeżeni mają szansę na zastanowienie się!

   Płyną też rady duchowe dla innych;

  • Malutka staruszka ma rozpadającego się raka piersi i nie wyraża zgody na szpital. Zalecam jej zwrócenie się do Matki Prawdziwej, bo Ona wskaże co robić!

  • Pan prowadzi z żoną życie katolickie...och, na pewno zły kręci się przy was, a pan nie wie o tym…

  • Pacjent mówi; "albo opieram się na ufności Matce Bożej albo na badaniach? 

  • Odpowiedziałem mu, że badania są ważne, ale Matka da ostrzeżenie! Cóż da panu regularne badanie poziomu cholesterolu?

  • Pani matka wpadła w fazę „leczenia się"...to jest od złego, którego ona nie zna, a ten kręci się przy odmawiających różaniec. Takie osoby zaczynają leczyć gasnące ciało! Proszę jej przekazać, aby nie modliła się o zdrowie, bo jest zdrowa...odpowiednio do wieku.

    Opisuję przykłady boju z siłami straszącymi chorych, zdrowych staruszków, cierpiących...tacy stanowią pożywkę dla demonów. Ludzie ci nie wiedzą co robić i szukają pomocy u lekarzy, wróżek, kupują cudowne preparaty dających życie i zdrowie. To wszystko jest ważne, ale tylko dodane! Zły wie o tym...

    Dzisiaj wielkie umęczenie i kilku pacjentów współczuje mi, ale odpowiadam, że kiedyś pokażą mi ile dobra mogłem uczynić w białym fartuchu! Takiemu jak ja nie wolno strajkować…

    Zaczynam dyżur w pogotowiu i nie mogę odmówić nawet koronki do Miłosierdzia Bożego, bo już o 15.00 trafia się pacjent z uciętą ręką! Później ranny, stan po przepiciu...uraz nerki i udar. Tę serię zakończy daleki wyjazd do nieprzytomnego z powodu alkoholu 12-latka! Do ręki wpadł obrazek; „Jezu przyjmij w Swoim Miłosiernym Sercu zapracowanych i nie mających czasu dla Ojca". 

   Jeszcze daleki wyjazd do babuszki i podejrzenie zawału u dziadka, którego zabieramy, a ja wołam też za niego. Z audycji radiowej płynie informacja o prosektorium, gdzie ożyła kobieta po porodzie. Przepłynęły obrazy pijanej ob­sługi kostnic z bezczeszczeniem zwłok.

   Podczas mojej modlitwy przekazuję Bogu wszystkie zdarzenia i ludzi z tego czasu (zapracowanych, ciężko chorych, umierających, za ożywioną w prosektorium i za obsługujących takie zakłady). Daję to jako przykład moich modlitw w tamtym czasie.

   Obecnie, gdy to przepisuję (03.05,2020) mam zawsze jedną intencję z ofiarowaniem dnia życia, Mszy Św. z Eucharystią oraz odmówieniem mojej modlitwy. 

   Wcześniej miałem ostrzeżenia i intensywnie unikałem szczerych rozmów z kolegą ateistą, ale dzisiaj jest dzień walki duchowej, a on na wszystko odpowiada naukowo, co wywołuje uśmiech politowania.

     Ten kolega jest oczytany i dodatkowo zna Biblię...

- Dualizm jest w nas - ciało i dusza, a mózg to łącznik (komputer)...

- On mówi o jakimś dodatkowym ciele, któremu możemy zatkać dziury dla złych myśli!

- Nigdzie pan nie dojdzie przez wykluczenie Szatana...przecież codziennie rano podsuwa panu świetne rozważania, książki, cytaty po to, aby nie padł pan na kolana do modlitwy! To jest jego „dobro”, a pan nie obroni się zaty­kaniem dostępu dla złych myśli! To upadły Archanioł o nadprzyrodzonej inteligencji. Nad nim moc ma Matka Prawdziwa. Trzeba odczytywać Wolę Boga Ojca, bo wówczas otwieramy sobie drogę do świętości...

   Wszedłem do gabinetu i w otworzonej książce; „Szatan istnieje naprawdę” trafiłem na tytuł; „Dwulicowość”. Padłem na kolana i kontynuowałem moją modlitwę; za bluźnierców, prześmiewców, dwulicowców i leniuchów duchowych. Na koniec tego w telewizji będzie dyskusja o agenturze, a takim był Judasz. Natomiast kapłan określił Apostołów „jako zbieraninę”...właśnie należę do takich!

                                                                                                     APeeL

28.09.1992(p) JAK TRUDNO BYĆ KATOLIKIEM

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 wrzesień 1992
Odsłon: 590

    W pobudzeniu seksualnym, a boję się takich pokus...wzrok zatrzymała Biblia, która otworzyła się na słowach; "Niech cię ustrzegą przed żoną bliźniego, przed słodkim językiem cudzej (niewiasty) /../ Nie pożądaj w swym sercu jej piękności nie daj się zwabić jej  r z ę s a m i  /../ dla cudzej żony naraża się cenne życie."

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (28.04.2020) uśmiecham się, ale wciąż mam taki sam lęk, a w takim pobudzeniu uciekam się do św. Józefa z lilią w ręku.

    Szatan przed chwilką dodatkowo wpuszczał niechęć do Kościoła, spraw Bożych i robił to sprytnie i z wielką mocą! Zważ, co dzieje się w sercach wrogów wiary, którzy - kierują swoją nienawiść, a właściwie jego - w stosunku do wierzących (nawet z rodziny), kapłanów i samego Pana Jezusa.

   Jakże trudno być dobrym katolikiem z którego szydzi Marcin Wolski! Zwykły człowiek jest nieświadomy walki duchowej, a on też, ponieważ uważa, że sam wymyśla obrażające nas żarty. Niewierzący odwraca się od wiary i wpada w bezbożność z traktowaniem seksu jako bożka. Zerwałem się i zawołałem;

„Ojcze Miłosierny!

Ty, Panie wszystkich serc możesz ukoić każde cierpienie! Oddaję Ci Ojcze to cierpienie…

Pan Jezus był niewinny całe Swoje Życie..teraz takim musi być każdy Jego kapłan”.

    Na kolanach skończyłem modlitwy, ale bój trwał, bo właśnie z kościoła wróciła żona. Taka jest nieskończoność walki duchowej. Nie poprosisz o pomoc to upadniesz i to z kretesem.

    Teraz idę w smutku do pracy, płynie; "Ofiarowanie Pana Jezusa”, a później odnalezienie Go w Świątyni Jerozolimskiej! Jak żyją wszyscy ludzie wokół? Jezu! Jak oni żyją bez Ciebie? Każdy gdzieś się śpieszy i nikt nie pamięta o Tobie!

    Moje serce zostało pozornie opuszczone przez Boga (badane ufności). Dopiero około 11.30 pojawił się wielki pokój w sercu z poczuciem obecność Deus Abba! Może to zasługa pacjentki, która była u mnie i powiedziała;

- Pan jest dany od Boga..ja wiem !

- Bóg kocha bardziej tych, którzy Go nie znają...proszę się za nich modlić, wołać, odczytywać intencję dnia, bo panią z ilości zbawionych!

- Pierwsze wołanie będzie za pana...rzuciła na odchodne.

    Wszystkich sprawnie załatwiłem, nawet dali wypłatę i napłynęło wielkie pragnienie modlitwy, a pod gabinetem w pustej poczekalni siedział młody człowiek - alkoholik proszący o skierowanie na leczenie. Dlaczego przyszedł do mnie, przecież jest poradnia?

   Wypełniłem mu dokumenty i poprosiłem, aby z nałogiem skierował się ku Matce, Ją prosił o pomoc i Jej przekazał to cierpienie. Popłakał się, bo nie chce pić (ma żonę i dzieci).

    W drodze do domu odmawiałem za niego koronkę do Miłosierdzia Bożego, a serce rozrywał ból; „Panie Jezu przyjmij wszystkich alkoholików, prowadź i bądź z nimi. Ty jeden wiesz jak cierpią...ja też znam ten ból”...

    Wprost nie mogłem znaleźć ukojenia, bo ci ludzie są tak samotni, opuszczeni i odsuwani...nawet w klubach AA zalecają żonom takie postępowanie! Nagle różaniec wypadł z ręki i obudziłem się! Tak zostałem wybawiony z tego cierpienia, ale na ten czas ze szkoły przyszła podenerwowana żona. Trwa tam brud, bałagan, brak krzeseł w klasie, nieuctwo dzieci z poniżaniem nauczycieli!

   Uciekłem na działkę, gdzie odmawiałem cz. bolesną różańca. Nie cieszy już nic ziemskiego, tylko Bóg mój, Ojciec Prawdziwy, Pan Jezus i Matka, którzy mogą dać Prawdziwe Szczęście. Na jednej szali władza i cały świat, a na drugiej Eucharystia! To mówiłem przed kilkoma dniami pacjentce pytającej; „co mi daje chodzenie do kościoła”?

    Wieczorem trafię na spotkanie telewizyjne z szefem UOP-u prof. Jerzym Koniecznym. Może ktoś zrobi debatę w telewizji pomiędzy śledzonym i śledzącymi...

                                                                                                                                    APeeL

 

27.09.1992(n) ZA PEŁNIĄCYCH POSŁANNICTWO PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 wrzesień 1992
Odsłon: 591

    Wybija północ, a ja na kolanach wołam; „Panie Jezu spraw, abym był takim jak Ty". Być takim jak Pan Jezus oznacza zbliżanie się do Jego Świętości, to zarazem jest droga krzyżowa! 

   To popłynęło z głębi serca...w takt go­ngu zwiastującego północ. Napłynął obraz Honorata Koźmińskiego, który jest w naszym kościele...dziwne, bo z żoną ustaliliśmy, że dzisiaj jedziemy na Mszę Św. o 15.00 do "jego klasztoru”.

    Teraz pragnę jakiejś modlitwy, a Anioł podpowiada; „róża­niec Pana Jezusa”, to bardzo słuszne, ponieważ tam właśnie wypada wołanie o wypełnianie woli Boga Ojca. Jakże jest to wszystko piękne, to najlepsze chwilki mojego ziemskiego zesłania! Nawet nie śniłem wówczas o takiej stronie internetowej.

    O 3.00 zerwano na daleki wyjazd do pacjenta, którego wczoraj wypisałem z oddziału. W sercu pojawiła się złość na „wrogów”, ale zreflektowałem się i zawołałem; „dziękuję Panie Jezu za łaski, które otrzymałem i za fakt, że mogę służyć innym”. Na miejscu stwierdziłem zawał serca, zagrożenie jego życia. Teraz popłynie cz. bolesna różańca w intencji wszystkich cierpiących w szpitalu.

    „Boże Ojcze przebacz tym, co nie przebaczają aż do śmierci, a ufnych przyjmij, pomóż tym, którzy wierzą w Matkę Pana Jezusa i bądź łaskawy dla opuszczonych! Wynagródź i przyjmij w chwale tych, którzy wykonywali Twoją Wolę i oddali swoje życie w Twoje Ręce!”

    Płyną modlitwy zgodne ze stacjami Drogi Krzyżowej i św. Agonii, a w każdej proszę; "przez zasługę przebaczenia oprawcom przez Pana Jezusa". Ta modlitwa płynie z serca i może być rozszerzana w nieskończoność! Nawet sto razy mogę powtarzać Słowa Pana Jezusa na krzyżu (patrz witryna).

   Jakby dla kontrastu (rodzenie się dla Królestwa Bożego) zrywają do urodzonego dzieciątka. Jakże pasuje tutaj „Anioł Pański” z cz. radosną różańca. Radość zalewała serce i żałuję, że żona nie może oglądać krajobrazów o tej porze. Nagle ujrzałem czystość - przez całe życie ziemskie - św. Józefa, Opiekuna Maryi i Jezuska. Dlaczego Pan zatrzymał mnie na tej scenie? Może dlatego, że wołałem; „być jak Jezus”, a to oznacza niewinność!

   Na miejscu odciąłem pępowinę, którą zacisnąłem od strony matki i moja rola jest skończona. Poród nie wygląda zbyt estetycznie. Czas oczekiwania na łożysko wykorzystuję na rozmowę z dziadkiem, a właśnie wypada Msza św. z okazji 50-lecia jego pożycia małżeńskiego!

    Staruszek zamiast różańca trzyma grabie, a całkiem pochylona babuszka obrządza trzo­dę! Skarżą się na złego zięcia...przygarniętego niewdzięcznika. Wskazuję im na cierpienie, które mają przyjąć.

    Teraz trzymam narodzoną dziewczynkę, odmawiam modlitwy poranne i szukam – w małym kalendarzyku katolickim - jakiegoś słowa na tę sytuację. Tam pod palcem jest; 12 IX Najświętszego Imienia Maryi. Pokazałem to rodzącej, która uśmiechnęła się ze zrozumieniem, a ja przekazałem - dziewczynkę razem z jej rodzicami, także niewierzącego ojca - opiece Matce Prawdziwej!

    Po powrocie do domu podczas kazania radiowego pomyślałem o pacjentach wołających za mnie do Dobrego Ojca. Serce ścisnął ból, a łzy zalały oczy. W tym czasie wzrok padł na Pana Jezusa Miłosiernego oraz napis o „Drodze do Chrystusa", która jest Kościół Święty!

   Z nagłą jasnością napłynęło, że ja znam Pana Jezusa, jestem Jego dłużnikiem, bo Bóg dał mi Światło, abym Jego Promienie przekazywał innym...tak jak niosący lampę. Tak wypłynęła intencja modlitewna tego dnia.

    W drodze na Mszę Św. miałem świadomość, że tacy jak ja są atakowani przez siły ciemności (różne „dziwne” zdarzenia), które pragną moich upadków, a nawet śmierci. Na miejscu ujrzałem piękny pomnik Honorata Koźmińskiego stojącego pod krzyżem Pana Jezus z małym krzyżykiem...

    Starszy kapłan czytał informację o św. Jehowy; to coś jakby odwrotność pełniących posłannictwo Pana Jezusa. Ja w tym czasie proszę; „Panie Jezu bądź przy nas i dawaj Twoją moc...przecież takim był Honorat Koźmiński”. Po Eucharystii do serca napłynął pokój, który sprawił pragnienie długiego klęczenia z zamkniętymi oczami (ekstaza).

    Podczas powrotu serce zalewała radość, a z radia popłynęły bliskie sercu pieśni Dawida o wybraniu Izraela (tam jest  właśnie Nowy Rok). Po drodze wstąpiliśmy do moich rodziców, a matka niespodziewanie nas obdarowała (nieskora, bo wszystko wyciągały od niej trzy siostrzyczki).

   Przy okazji powiedziałem do ojca, nie praktykującego „katolika”, że ma dar doczłapania się do kościoła (blisko) przy dobrym słuchu i wzroku. „Jako lekarz nie zwalniam cię z uczęszczania w niedzielnej Msze św. a od Boga otrzymałeś ten dar”...

   Szatan podsunął alkohol, a Anioł modlitwy wieczorne, gdzie jest było zdanie; „Matko! Dopomóż mi zrozumieć plany Ojca, który pragnie mojego szczęścia”. To było maleńkie zwycięstwo! Dodatkowo Pan Jezus dał mi odczuć Swoje Cierpienie, gdy wypowiedział słowo; „Pragnę”.

   Moje serce zalał smutek z powodu odrzucania Boga Ojca (św. Jehowy, odwróceni, obojętni, znieważający wiarę oraz prześmiewcy). Właśnie czynią to poganie i bluźniercy; Marcin Wolski oraz Jerzy Urban. Prawie chciało się płakać z krzykiem; „pragnę, pragnę, pragnę zbawienia dusz!"

    „Och! Jezu mój...to jest główne i ostateczne cierpienie idących w Twoje Ślady, bo wokół jest ocean niewiary. Ojcze mój! Nie wiem jaka jest Twoja Ostateczna Wola dotycząca mojej osoby, ale wiem, że mam wykonywać to, co Ty Ojcze pragniesz. Spraw, aby to się stało"...

   "Boże Jedyny, Wszechmogący i Ostateczny, Dobry, Sprawiedliwy i Miłosierny! Zarazem Prosty Ojcze! Tylko Ty możesz dać Prawdziwe Szczęście, Pokój, Dobro i tylko Ty pragniesz naszego szczęścia wiecznego, ale większość woli śmietnik ziemi. Przepraszam Cię, Ojcze za ubliżających Ci, głupich, zapartych, butnych, przekornych, będących w opałach złego”.

    Zacząłem koronkę do pięciu św. Ran Zbawiciela z zawołaniem; „Jezu zanurz ich w Swoich Ranach, obmyj, przyjmij, zlituj się, bądź miłosierny". To wołanie ukoiło duszę, a w ręku znalazł się artykuł o postępowaniu kobiety w czasie napadu w ciemnej ulicy. Sam zobacz, bo ktoś uczy jak bronić się przed widzialnymi i niebezpiecznymi przestępcami, a nikt nie mówi o Szatanie – zabójcy naszych dusz!

    Wszystko skończy się ponownym nocnym wołaniem (o 3.00); „Boże przepraszam, że tak trudno jest pełnić Twoją Wolę...dziękuję Ojcze za utrzymanie czystości w dniu wczorajszym”.

                                                                                                                                     APeeL

26.09.1992(s) ZA SKRYTYCH I NIEBEZPIECZNYCH WROGÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 wrzesień 1992
Odsłon: 625

    Wczoraj, w czasie postu w intencji pokoju w b. Jugosławii wypiłem tylko kawę i zjadłem 3 garstki śliwek, które ukradłem sąsiadowi...z gałęzi zwisających nad moją działką. Te śliwki smakowały mi jak nic na świecie! 

    O trzeciej w nocy zerwał mnie sen o żmii (właśnie córka ostentacyjnie oddała wszystkie święte książki); padłem na kolana z zawołałem: „Ojcze! Dziękuję Ci za wczorajszy post, modlitwy i utrzymanie czystości”. 

   W sercu poczuciem „buntowników przeciwko Ojcu Prawdziwemu” (jest to pokazane na naszych dzieciach). Zarazem wiem, że córka może być zbawiona dzięki naszym modlitwom (żony i mnie), bo niewierzący też dostępują tej łaski, ale po przejściu przez Czyściec! Dziwne, że prawosławie neguje tę Prawdę!

    Tak było na początku tego świata, później Pan Bóg Objawił się, a przysłany Syn odkupił nas...tak jak w porwaniach przez bandytów, a tutaj przez Szatana. Zarazem rozgłoszono dzieło Miłosierdzia Bożego! Ja pragnę powrotu do Ojczyzny Niebieskiej ze wszystkimi zesłańcami, ale jest to niemożliwe, bo Przeciwnik krąży jak lew ryczący.

   Podczas modlitwy porannej demon sprytnie podsunął mi „skrytych i niebezpiecznych wrogów”. Chodziło o grzech posądzania innych z wywołaniem niechęci do nich, a nawet nienawiści podczas modlitwy!

   To jeden krok od wołania o ukaranie takich („oko za oko, ząb za ząb”) z uzasadnieniem skrzywdzenia mnie (włamanie...z pobraniem moich odcisków) oraz rozgłoszenia tego poprzez dziennik „Nowy Świat” (będzie wydawany do marca 1993).

   Po wykonaniu pracy w oddziale wewnętrznym napłynęło poczucie dotyczące wdzięczności za wszystkie dary otrzymywane z Królestwa Bożego! Serce zalał pokój Boży i skończyłem moją modlitwę za żyjących tym światem.

    Nie można przekazać poczucia „nieba w duszy”, bo koiły mnie nawet odgłosy rozmów, praca zegarka, światło i kapanie wody z kranu. Nie ma słów na opisanie kontaktu z Jezusem i Matką...oddalasz się od świata, a w nadbrzuszu i w okolicy serca masz ciepły i słodki ucisk.

    Na działce w koronce do Miłosierdzia Bożego zawołałem; „za skrytych i niebezpiecznych wrogów”. Poprosiłem Pana Jezusa, aby przyjął ich do Swojego Serca...”daj im Panie Twoje Światło, przytul, oddal od nich złość”.

    Teraz na dyżurze w pogotowiu trafiłem na imieniny pracownika...całe szczęście, że mam zamykany pokój, ale Zły próbuje wyrwać mnie „na szklaneczką”. Kocham tych ludzi, ale nie chcę prowadzić życia wg zasad pogańskich! Mam dyżur, czuwam, jestem lekarzem.

   Zmęczony spojrzałem na Pana Jezusa z prośbą o wyrwanie mnie z pokusy, co sprawi przybycie chorego dzieciątka, któremu pomogłem. Teraz pozdrawia mnie Matka Boża...z radiowego koncertu życzeń; „zabrałaś serce moje”...tak, Matka Boża zabrała mi serce i ono należy do Niej! Popłynie jeszcze "Czarna Madonna” oraz „Ave Maryja”. Ja w tym czasie zawołałem;

„Pozdrawiam Cię, Matko

Mistrzyni moich dróg

Pozdrawiam Ciebie, Pani...Królowo

Ave Maryja woła cały świat

Ave Maryja - Matko Boga i nas”.

     Na dalekim wyjeździe pacjentka powiedziała; „pan doktór taki umęczony”, a mój wzrok zatrzymał obraz Św. Rodziny...

- Czy wiecie jak umęczony był Pan Jezus, gdy każdy chciał uzdrowienia oraz uzyskania mocy od Syna Bożego...jakże umęczony był pomaganiem!

    Wróciłem do pokoju lekarskiego, gdzie padłem na kolana; „dziękuję, dziękuję Matko! Panie Jezu dziękuję, dziękuję”, a moje serce zalał pokój Boży.

    Teraz czas „wolny”; radio, „Polskie ZOO” z przeglądaniem zaległej prasy. Pełen zadziwienia czytam artykuł; „Czas na herbatę”...wywiad z szefem MSW Andrzejem Milczanowskim. Jakże prowadzi Matka, przecież dzisiaj mam intencję; „za skrytych i niebezpiecznych wrogów”.

   Dotychczas miałem wielką niechęć do tego butnego człowieka, który wprost wygonił swojego poprzednika Antoniego Macierewicza, a teraz wspomina o tym. Napłynęła nitka sympatii, gdy dowiedziałem się, że od 1968 r interesuje się filozofią hinduską i buddyzmem...zna Tybetańską Księgę Umarłych, a w stanie wojennym był internowany i 3 lata spędził w więzieniu (w poczuciu duchowo)...

- Czy to znaczy, że nie czuł się Pan zamknięty, bo tylko ciało było uwięzione?

- „/../ były takie okresy w więzieniu, kiedy czułem się szczęśliwy. Miałem poczucie lekkości /../ Pewnego wieczoru samotnie przeżyłem najpiękniejszy zachód słońca w moim życiu /../ Jak Boga kocham!”

    W ciemności padłem na kolana odmawiając moje modlitwy wieczorne z wołaniem...

    „Matko! Proszę on też jest Twoim synem, obejmij go, to mój brat i to Twój syn. Matko naszych rodzin, przecież my wszyscy to wielka rodzina ludzka...bracia.

   Daj im Światło i spraw, aby w tej ro­dzinie (służbach) ludzie zrozumieli, że mają służyć! Matko Kościoła spraw, aby wszyscy Polacy na świecie przychodzili do Pana Jezusa i Jego Kościoła.

    Królowo Polski! Obejmij ich wszystkich. Królowo świata! Niech wszyscy katolicy mówią o Tobie i niech zanoszą Dobrą Nowinę do poszukujących i błądzących”.

   Nie mogłem wstać z kolan i dodatkowo zawołałem w intencji; „skrytych i niebezpiecznych wrogów”, aby zrozumieli, że jesteśmy wielką ludzką rodziną. „Jezu, zmartwychwstawaj w ich sercach, odmień je, daj nawrócenie...uczyń to, przecież tak rzadko proszę! Ty, Jezu wiesz jak to uczynić”.

    Na ten moment w TVP 2 trafię na scenę z kończącego się filmu; Watykan, a w jego tle piękna Matka z Dzieciątkiem z otwartymi ramionami...

    Udało się wszystko zapisać na maszynie (miałem taką w pokoju lekarza dyżurnego) i sam dziwię się skąd miałem moc do tego grafomaństwa! Dzięki temu możesz to czytać...

                                                                                                                                  APeeL

25.09.1992(pt ZA DUSZE SAMOBÓJCÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 wrzesień 1992
Odsłon: 1027

    Na dyżurze w pogotowiu - po gongu zwiastującym północ - zawołałem: „Boże Ojcze, Jezu, Matko, Archaniołowie, Aniołowie, Święci i Błogosławieni...niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus”...

    Padłem na kolana, a Anioł podpowiada, abym odmówił „różaniec Pana Jezusa”, a właśnie tam wypada zawołanie o oddaniu życia przez Pana Jezusa za nasze zbawienie i modlitwa o to, abyśmy sami byli zdolni oddać życie za innych.

   „Panie Jezu, Ty oddałeś Swoje Życie za innych, a oni niszczą własne życie, robią kłopoty, zabijają się nawzajem, a nawet siebie (samobójcy), narkomani i lekomani i alkoholicy...

   W środku nocy w prasie szukam odczytu intencji modlitewnej tego dnia, a w rękę wpada środkowa część „Ekspresu” z art.; „Egzamin przed Panem Bogiem”. Przekazuję to jako świadectwo, bo właśnie zrywają do pacjenta w ambulatorium i tak będzie możliwa modlitwa: „za dusze samobójców”.

    Po załatwieniu pacjenta napłynęła bliskość Królestwa Bożego z poczuciem trudu powrotu do Raju, bo: musimy ponieść wiele wyrzeczeń, modlitw i postów, przyjmowania cierpień, wyrażania swojej tęsknoty z dawaniem dowodów wiary. Nie wolno nam żyć byle jak i czekać na Dobroć Boga i Jego zmiłowanie...ja też jestem dobry dla mojej córki.

   Tak też jest z Panem, który da każdemu wszystko już tutaj i przyjmie później z miłością! Jakże bliskie jest mi Niebo. Stąd pytanie do dyspozytorki: co przeszkadza jej zostać świętą, bo inaczej nie można wrócić do naszej Ojczyzny Prawdziwej!?  Opowiedziałem jej o chłopcu, który popełnił samobójstwo, a łzy przeszkadzały mi w opowiadaniu tego. 

   Dzisiaj niepotrzebne jest oddawanie życia za wiarę, ponieważ wszystko jest już pokazane...teraz trzeba oddawać Bogu Ojcu każdy dzień naszego życia w jakiejś intencji i wówczas inni (niewierzący) tez będą zbawieni...wierzę, że tak się stanie! 

   Zdążyłem na Mszę św. o 7.30...przed pracą w przychodni, a w czytaniach była mowa o czasie...uśmiech wywołały słowa, że „jest też czas na pieszczoty”.

    "Panie Jezu daj zbawienie tym chłopcom (samobójstwo popełniło dwóch), daj zbawienie całym rodzinom...daj im Twoje Światło, odpędź zwątpienie, wskaż na Szatana, pociesz ich Jezu...Ty zawsze zamieniasz zło w Najwyższe Dobro”.

   Eucharystia była w intencji tego dnia, pozostałem w kościele i skończyłem modlitwy poranne. Napłynęła wielka moc Boża i pokój. Zły ma wiele sztuczek, abyś utracił czystość...w oddziale przywitała mnie staruszka z miażdżycą, która podarowała mi 3 dolary! Nawet głupio takiej odmawiać.

   Nawał chorych nie pozwalał nawet na chwilkę modlitwy, tylko chwilami wołałem: „Panie Jezu, bądź uwielbiony i zmiłuj się nad samobójcami. Boże Ojcze Przedwieczny przyjmij - przez Niepokalane Serce NMP św. Rany i św. Krew Najmilszego Syna Swego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa jako przebłaganie za grzech samobójstwa”.

   Cisza stała się przed 15.00 (czas na koronkę do Miłosierdzia Bożego)...nawet padłem na kolana, ale wpadła pielęgniarka, ponieważ przytomność straciła pacjentka z miażdżycą naczyń mózgowych. Chora była sina, przestraszyła wszystkich, ale po podaniu iniekcji rozszerzających naczynia i tonizujących wróciła do życia. Prawdopodobnie miała tzw. TIA (przejściowe niedokrwienie mózgu).

   W tym czasie skulony odmawiałem moją modlitwę. Dalej trwało zawołanie modlitewne...nawet spojrzałem na Pana Jezusa Miłosiernego. Tak, jakby prosił do modlitwy, bo żona na działce właśnie prosiła o kopanie! Zapaliłem lampkę pod „moim” krzyżem…

                                                                                                                                      APeeL

 

 

 

 

  1. 24.09.1992(c) ZA SAMOBÓJCÓW NA RATY
  2. 23.09.1992(ś) ZA MOJE RODZEŃSTWO
  3. 22.09.1992(w) ZA MOICH NAUCZYCIELI
  4. 21.09.1992(p) ZA SYNA W JEGO IMIENINY
  5. 20.09.1992(n) ZA NIEDZIELNYCH POGAN...
  6. 19.09.1992(s) Umęczenie służbą...
  7. 18.09.1992(pt) Dziękczynienie Panu Jezusowi...
  8. 17.09.1992(c) ZA TYCH, O KTÓRYCH ZAPOMNIANO...
  9. 16.09.1992(ś) ZA SPISKUJĄCYCH W OTOCZENIU JANA PAWŁA II
  10. 15.09.1992(w) ZA CIERPIENIA MOICH PRZEŚLADOWCÓW

Strona 2095 z 2402

  • 2090
  • 2091
  • 2092
  • 2093
  • 2094
  • 2095
  • 2096
  • 2097
  • 2098
  • 2099

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1180  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?