- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 680
Na dyżurze w pogotowiu...tuż po północy odmawiałem „św. Osamotnienie” Pana Jezusa w Getsemani. Czy to była ta pora? Wówczas Zbawiciel - po trwaniu na modlitwie - wiedział, że nie może się cofnąć!
Zbudzono mnie z nieba o 3.00, a serce zalało dalsze pragnienie modlitwy. Czy w tym czasie było pojmanie Pana? Czy dlatego w śnie miałem łaskę doznania Jego cierpienia? To była radość męczenników z pojawieniem się mocy Bożej.
Moje zdziwienie jest tym większe, bo przepisuję to 23 lutego 2019 r. a dzisiaj jest wspomnienie św. Polikarpa. To biskup męczennik, uczeń św. Jana Ewangelisty, którego skazano na spalenie żywcem...musiano przebić go sztyletem, bo ogień nie czynił mu szkody.
W tamtym czasie - podczas modlitwy - Szatan atakował mnie z furią...przeszkadzał, podsuwał „dobre” pomysły i nakazywał. Nie miał zezwolenia na uderzanie z całą mocą, bo byłem na początku drogi. Nie mógł też ujawnić się sugerując, że są to moje myśli: "mam nauczać i wszystko przekazywać”, bo to robiło ze mnie głupiego!
Wówczas nie wiedziałem, że to stanie się, ale w przyszłości poprzez Internet. Kategorycznie krzyczałem, że „nie! nie! będę cichy i ucieknę do Pana Jezusa...On jest dla mnie wzorem!”
Zważ, że ten bój toczył się w czasie pojmania Pana Jezusa, zdradzieckiego pocałunku przez Judasza, przy krzykach, prowadzeniu do arcykapłana, który uderzył Syna Bożego z wrzuceniem do ciemnicy.
Wszystkie te cierpienia przekazywałem Bogu Ojcu za dusze pobożne i wierne. Ponownie jestem zadziwiony, bo obecnie wypada intencja modlitewna: za tych, którzy nie zawodzą (23 luty 2019).
Szatan nie ustawał w przeszkadzaniu, podsuwał wstrętną pielęgniarkę, która trwa we wrogości do naszej wiary, a "ja mam ją nawrócić”, nie pozwalał ponownie zasnąć, a podczas snu straszył...właśnie spotkałem młodego "towarzysza", który nie może odczepić się ode mnie. Tłumaczyłem mu, że gubi swoją duszę...nie wystarczyło nawet moje specjalne wejście w kałużę z ochlapaniem go!
Zerwano na wyjazd: „chyba nie żyje”...w takich wypadkach już z daleka widzisz, że masz do czynienia z wezwaniem do zgonu. Wówczas kobiety stoją w małych grupkach z założonymi rękami.
W nędznej chatce z glinianą podłogą, na słomianym sienniku leżała "zimna babcia" z podwiązaną szczęką, a nad nią wisiał piękny obraz Pana Jezusa z Gorejącym Sercem. Wypisałem kartę zgonu, ale nie mieli forsy...wyszedłem i popłakałem się z prośbą do Pana Jezusa o przebaczenie. Nie mogłem się uspokoić jeszcze na początku pracy w przychodni.
Nagle przypomniano o bolesnej męce Pana Jezusa...napłynął „Herod” i „Piłat” (ok. 8.00)...czy to było o tej porze? Ojcze Przedwieczny - przyjmij przez Niepokalane Serce Najśw. Maryi Panny - wszystkie cierpienia jakich doznał Pan Jezus u Piłata, w drodze do Heroda i u Heroda...
9.15...znowu „Piłat” i płynie „Biczowanie”, a o 10.00 „cierniem koronowanie” (u mnie „św. Poniżenie”).
10.30 Czy to była pora wydania Jezusa na śmierć na żądanie ludu...zamiast Barabasza?
13.30 Przybijanie do Krzyża
Pod koniec przyjęć pojawił się syn zmarłej, ponieważ pomyliłem się w wypisywaniu karty zgonu. Podziękowałem Matce Bożej za ten dar (za pomyłkę), bo dzięki temu wspomniałem o pięknym obrazie Pana Jezusa. Nasze spotkanie zostało wymodlone przez jego świętą matkę, bo zauważyłem, że jest zaćmiony przez Szatana...odrzuca wiarę i Kościół Święty.
Zarazem przyznał, że jedynym jej pragnieniem było przystąpienie przez niego do Sakramentu Pojednania. Wyjaśniłem mu błąd: jeżeli odrzuca kapłana to odrzuca także Eucharystię. Wyczułem, że trafiłem w jego serce.
W ciszy gabinetu lekarskiego skończyłem „św. Agonię”, a po zapaleniu lampki pod krzyżem poszedłem na spotkanie na wykład naukowy o Biblii. W tym czasie modliłem się, a po prośbie o temat do dyskusji rzuciłem: „dusza, a Biblia”, ale zgłoszono sprzeciw, ponieważ mają spotkanie „nauczycielskie”, a goście przyszli chyba niepotrzebnie! Wiedz, że św. Jehowy negują istnienie duszy...stąd ten sprzeciw!
W smutku serca wołałem do Boga w moich modlitwach wieczornych. Szatan wykorzystuje każdy moment do niszczenia pokoju w sercu...nawet poprzez Biblię.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 707
W śnie "do przodu" zostałem napadnięty z powodu Pana Jezusa. W tym czasie prosiłem o ochronę św. Michała Archanioła. To potwierdzi się na późniejszym dyżurze w pogotowiu.
Tuż po przebudzeniu zdziwiłem się dzisiejszym wspomnieniem świętego Zenobiusza (337-417) lekarza i kapłana zamordowanego w dzisiejszym Libanie. Zobacz jak ciekawe jest moje życie duchowe...
Dzisiaj, w przychodni miałem dużo pracy, ale momentami napływała pomoc Boża. Dam tylko jeden przykład: męczyłem się z ustaleniem rozpoznania u człowieczka wyglądającego...jak w raku żołądka, ale w natchnieniu padło słowo: „tasiemiec”. Pacjent potwierdził, że przepada za tatarem, a jego dziadek także stwierdził, że ma tasiemca!
Biednej podarowałem czekoladkę i kawę, a ona potraktowała to jako coś niebywałego. Teraz, chorym zalecam;
-
Proszę odchudzać się przez posty!
-
Trzeba zapytać Matkę czy może pani wyjechać na antypody...w pani zdrowiu? Zważ, że jest to punkt „naprzeciw stopy” położony dokładnie po drugiej stronie ziemi.
-
Tym złym chłopakom trzeba mówić o duszy!
-
W lęku proszę wołać o do Boga o pokój, który otrzymujemy w Eucharystii!
Na początku dyżuru w pogotowiu (15.00) padłem na kolana odmawiając moją modlitwę (mamy oddzielne pokoje lekarzy dyżurnych), a demon zalewał mnie mocnymi poleceniami: sprawdź czy zmarła pacjentka (byłem karetką), umyj ręce (miałem brudne), użyj dezodorantu (byłem spocony), zrób zapiski i zadzwoń do syna, aby przybył na zastrzyk szczepionki!
Nie poddałem się i trwałem na kolanach, a towarzyszył mi wizerunek Pana Jezusa z Gorejącym Sercem. W tym czasie napłynęło poczucie, że Matka Boża wytrwała z Jezusem do końca, a moje serce zalala radość i pokój Boży.
Czwartek na piątek do święty czas...jakże chciałbym zapalić lampki pod „moim” krzyżem Zbawiciela. W tym momencie przypomniała się pacjentka, która ze swojego okna widzi figurę Matki Niepokalanej przy naszych blokach z palącą się lampką!
- Nawet nie wie pani jaki to dar...jakże ja chciałbym w nocy popatrzeć na to światełko!
Karetką trafiłem do babci z dusznością, gdzie ujrzałem wizerunek MB Częstochowskiej zalanej łzami! Podczas powrotu do bazy odpierałem zarzuty personelu przeciw naszej wierze. Szczególnie stwierdzenie, że Matki Bożej jeszcze nikt nie widział!
Przecież tyle jest miejsc Objawień (różne Matki)...ja wybrałem sobie MB Pocieszycielkę oraz MB Pokoju. Także Pan Jezus po Zmartwychwstaniu przybierał różne postacie...do siostry Faustyny przyszedł jako żebrak poszukujący strawy!
Kiedyś pod moimi drzwiami stała matka z dzieckiem, a dla mnie był to widok Matki Bożej z Dzieciątkiem...załatwiłem ją z całego serca. Przypomniało się też wezwanie do matki karmiącej, która leżała pod takim właśnie obrazem!
Nagle dyspozytorka napadła na mnie (potwierdzenie snu), że zamykam się w pokoju lekarza dyżurnego (mamy połączenie telefoniczne). Nie mogłem powiedzieć jej, że zamykam się z Panem Jezusem! Na ten moment zostałem pocieszony uśmiechem Czarnej Madonny...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 716
Demon już od rana budził zwątpienie:
- czy tutaj jest twoja ojczyzna? przecież jesteś osaczony, trzeba poskarżyć się, wszystko opisać, a nawet wyjechać stąd!
- Ojcze przekazuję Ci to cierpienie, przecież Pan Jezus w swojej ziemskiej ojczyźnie także był prześladowany i zapowiedział, że tak samo będzie z nami!
Dodatkowo w drodze do pracy zawołałem: „Matko Miłosierdzia uproś - przez Serce Syna Twego, Pana Jezusa zmiłowanie u Ojca Przedwiecznego nad duszami czyśćcowymi”…
Zacząłem moją długą modlitwę (jest w instruktażu ma witrynie)...jakże te dusze pragną naszego wsparcia. Podczas przyjęć chorych napłynęła ich bliskość...zrozumiesz to, gdy ma nadejść ktoś bliski. Nie dojdziemy „na jakiej fali” płynie wzajemna miłość.
W połowie pracy z serca wyrwało się ponowne wołanie do Matki Bożej: „Matko Miłosierdzia, Najświętsza Pani...Jezu mój, Chryste Panie...Ojcze Wszechmocny dajcie łaskę Miłosierdzia tym duszom”. W tym czasie w okolicy mojego serca pojawiło się słodkie pociesznie oraz radość z pracy (pomagania):
-
Współczuję panu, ile pan musi pisać!
-
Lubię pisać, dlatego zostałem lekarzem!
-
Może jakieś lepsze leki..no wie, pan!
-
Wyleczę panią i kogo będę leczył?
Teraz głucha babcia prosi, aby zapisać jej „mysie gówienka na zaparcia”, a przy tym sama się śmieje, a mnie jest trudno taić rozbawienie.
Dzwonią w kościele...Pan wyzwolił dwójkę moich pacjentów:
1. wierząca i modląca się babcię, która była męczona przez syna współżyjącego z córką
2. dennego alkoholika, który po przepiciu pięknej willi spadł z rusztowania i zabił się...
Jak nigdy o 12.00 nie było nikogo i w pokoju mogłem odmówić „Anioł Pański”. Dwie osoby poprosiłem, aby czyniły to w intencji dusz czyśćcowych. Po powrocie do domu grałem na akordeonie, a serce zalewało pragnienie chwalenia Jezusa i Jego Matki.
W drodze z pracy Pan zetknął mnie z kapłanem: kupowałem żarówkę, a on oddawał kasetę video. Nawet zawołałem:
- Boże! Co to za znak?
- ty jesteś moim kapłanem!
Fakt faktem, że w tym czasie odmawiałem modlitwę za kapłanów i dusze takich. W programie telewizyjnym „Rewizja nadzwyczajna” wspomniano zdradzieckie uprowadzenie siedmiu osób z komórki konspiracyjnej (w czasie wojny). Mam zawołać dodatkowo za te ofiary.
Padłem na kolana i odmówiłem pozostałe części różańca, a pomiędzy dziesiątkami prosiłem Boga Ojca, aby w intencji tego dnia przyjął wszystkie cierpienia Matki Prawdziwej podczas Narodzin Jezusa, ucieczki do Egiptu (wygnania) oraz zagubienia się Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej.
Zaznaczyłem też, że „większość dusz czyśćcowych nie wiedziało za życia, że Ty Jesteś...tak, jak większość żyjących nie wierzy, że Jesteś! Nie poznali Prawdy, a więc nie mogą w pełni odpowiadać!"
Na ten czas doznałem pocieszenia, ponieważ trafiłem na świadectwo wiary malarza Mariusza Mikołajki z Wrocławia. Mówił to, co wiem o Panu Jezusie i św. Obecności Boga Ojca!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 756
Tak się składa, że opracowuję ten zapis 06.03.2019 w Środę Popielcową ...posypany popiołem. To niby przypadek, ale „kto dużo gada wielka to wada”. Muszę zacząć naprawę, a Szatan kusi:
-
Zdarzy się bardzo cierpiący i jemu też nic nie powiesz?
-
Wówczas będę modlił się za tę osobę!
Przed wyjściem do pracy podpuścił mnie do napicia się gotowanego mleka, które okazało się zważone i szybko uciekłem z domu bez jedzenia. Teraz podsunął pomysł kupienia „Słowa powszechnego” do czytania w pracy! Trzy razy napływało...”nie”! Kuszenie okaże się słuszne, ponieważ - podczas odmawiania cz. bolesnej różańca - prawie mdlałem.
W tym stanie musiałem iść z zamkniętymi oczami i „na miękkich nogach”...sprawiło to uniesienie duszy, a w tym stanie największą udręką jest kontakt z człowiekiem. Szatan starał się przerwać ekstazę i właśnie pobiegł do mnie „natchniony” staruszek, którego przeprosiłem dając znak, że „nie, nie, nie teraz”. Na pewno był zdziwiony moją reakcją.
Napłynęła tęsknota za Bogiem w Trójcy Jedynym, a w sercu pojawiło się poczucie ogołocenia z wzorem jakim była Osoba Pana Jezusa. Nic nie masz, a masz wszystko, bo w takim stanie zniesiesz każde cierpienie.
W pracy cały czas trwał pokój w sercu oraz miałem moc do milczenia, nie wypiłem kawy (pobudzenie) i nie włączyłem radia (wysłuchanie „Słowa na dzień”), aby nie tracić równowagi.
Po czasie wróciło pragnienie modlitwy z pokojem... to było „promieniowanie” płynące do duszy. Przez całe lata nazywałem to „wzmacniającą słodyczą, której nie wyrazisz ludzkim językiem Dzisiaj, gdy to przepisuję wiem, że tak działa Duch Święty...
Wielkie jest cierpienie mających moją łaskę, bo w czasie tęsknej miłości za Bogiem muszę załatwiać: świerzb, kaszel, badać rozebraną do pasa kobietę, krzyczeć do głuchej babci, strofować niecierpliwych i przestraszonych, wydawać różne zaświadczenia…
Napływa natchnienie: „zachowaj milczenie i pokorę wobec tego co boli i się sprzeciwia.” To słuszne, bo jestem drażniony przez czuwających. „Matko obejmij tych ludzi, ja im przebaczam...niech nie mają policzonego tego grzechu. Jezu Miłosierny, przecież ci ludzie nie wiedzą co czynią i komu służą”.
Jakby dla instruktażu napłynęła osoba Jerzego Urbana świadomie manipulującego mass-mediami. Dobrze, że nie wysłałem do niego listu napisanego w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, bo to groźny przeciwnik. Dzisiaj wypada modlitwa za dusze oziębłe:
-
Och, ta przyjmuje Eucharystię...jak może? - pytam sam siebie!
-
A ty co?...przyjąłeś butelkę, a innych oceniasz! Właśnie przechodziłem obok sklepu i napłynęło, aby oddać tę butelkę. Tak uczyniłem!
Teraz już wiem dlaczego miałem nie zamieniać dyżuru, bo w telewizji płynie transmisja z Lourdes...nawet zostałem pobłogosławiony Monstrancją z tego świętego miejsca! Łzy zakręciły się w oczach i popłakaliśmy się z żoną podczas śpiewu Ewy Błoch modlitwy do Matki Bożej!
W sercu znalazłem się w Sanktuarium MB Cudownego Medalika, a w ręku znalazły się modlitwy za dusze czyśćcowe. Dziwne, bo obecnie z kościoła wziąłem „Modlitwy za zmarłych”.
Jak bardzo cierpią te dusze odłączone od Boga Ojca, ponieważ już nic nie mogą uczynić dla siebie i czekają na nasze wsparcie. Broszurka otworzyła się na słowach do mnie:
„Będziemy ci zobowiązani i wstawiać się będziemy za tobą. Wciąż ofiarujemy nasze cierpienia, które nazwać można męczeństwem za ciebie i twoje duchowe potrzeby, by być przy tobie w trudnej walce z mocami piekła.”
W intencji dusz czyśćcowych przekazałem dzisiejsze cierpienia…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 732
Po spokojnej nocy na kolanach odmówiłem "Anioł Pański" i „Pod Twoją obronę” z początkiem cz. chwalebnej różańca. Wówczas w ciszy wysłuchałem nagranej Mszy św. z normalnym odpowiadaniem kapłanowi, a pokój zalał serce…
W moim uduchowieniu wielkim cierpieniem jest bałagan w przychodni, kłótnie ze złą energią cierpiących, a często rozpacz. Właśnie tłumaczę walczącej z „komuną”, że człowiek nie wygra z Szatanem, bo tutaj potrzebna jest pomoc Matki Bożej...to Ona przewraca mury i wstrzymuje użycie broni wodorowej!
Dotrwałem do południa, obiadu, ale pragnę ciszy, milczenia i modlitwy. Nie interesuje mnie jedzenie i cały świat. Zbliża się koniec pracy, a właśnie serce zalała wielka tęsknota za Panem Jezusem. W smutku zacząłem cz. bolesną różańca, a wierz mi, że jest to jedyne wówczas pocieszenie!
Zły zna mój ból i z zadowoleniem przeszkadza, bo na pustym korytarzu głośno gadała kobieta...o stanie wojennym! Dla pobycia w odosobnieniu wyszedłem do samochodu i wpadłem prosto w objęcia spóźnionej „znajomej” oraz poszukującego mnie policjanta! „Jezu mój! Jezu!”
Teraz w różnych miejscach miasta odmawiałem moje modlitwy w intencji dusz czyśćcowych. Szatan nie cierpi tego...zaczął zalewać mnie rozproszeniami, podsuwał dyskusyjne monologi, a nawet zrobił mnie kierownikiem pogotowia! Wówczas w nadbrzuszu pojawia się ucisk, a w sercu nieprzyjemny niepokój.
Na wizycie domowej trafiłem do biednej, która z wielkim trudem chodzi (obustronne zwyrodnienie stawów biodrowych), a to utrudnia jej klękanie podczas Eucharystii. Jej opiekunka udaje wierzącą, ale jest daleka od spraw Bożych. Czy słusznie tłumaczę jej sens cierpienia?
Powiedziałem tylko: „dam pani biodra tej chorej i zalecę pójście do kościoła...tylko tyle! Proszę jeden dzień swoich lęków przekazać Matce, nie żalić się i nie męczyć tym ludzi”. Pacjentka w tym czasie przytakiwała...
Ledwie żywy wróciłem do domu o 16.30, a z otwartej szafki wypadł obrazek MB Różańcowej! Na ten moment syn włączył telewizję, gdzie płynęło mocne uderzenie z obrazami zdeformowanych twarzy, potwornościami wypływającymi z oka, strasznym uzębieniem, a wszystko w piekielnych kolorach!
W tym czasie syn zaczął się mądrzyć, a lider „Armii” śpiewał, że: „nie chcę zmieniać świata, świata nie uda się zmienić...trzeba zmieniać tylko siebie”.
Na tę chwilę - jakby od demona - żona zaczepnie wskazała, że nie wystarczy mówić o Trójcy Świętej, ale trzeba dawać świadectwo wiary. Dopiero po 20 latach uwierzy w moją łaskę...
Napłynęło natchnienie, abym nie zamieniał dyżuru w pogotowiu i nie brał wolnego dnia, bo w tym tygodniu mam pracować. Przekazuję to na świadectwo jak prowadzi nas od Boga Anioł Stróż.
Teraz w ciszy zdumiony czytam, że w 1215 roku we Florencji objawiła się Matka Boża, która opłakiwała nienawiść i wojnę, która tam wówczas panowała. Wielu mężów ze znakomitych rodów w pobliskich skałach stworzyło cele pokutne służące modlitwie. Tak w 1233 roku powstał katolicki zakon Serwitów, którego celem było rozważanie boleści Maryi i naśladowanie jej cnót.
Dodatkowo mam otworzyć pisma św. Bonawentury, gdzie trafiłem na słowa: „Zobacz /../ jak wielkie dobrodziejstwo wyświadczył ci Bóg /../ stworzył, odkupił i powołał /../ ze świata przepełnionego nędzą, pełnego zasadzek szatańskich /../ powołał cię, abyś Go wielbił i kochał /../”...
APeeL
- 16.02.1992(n) Nie wolno mieszać przyjemności...
- 15.02.1992(s) W INTENCJI POKOJU W MOJEJ RODZINIE...
- 14.02.1992(pt) Wdzięczność Bogu za modlitewną komórkę...
- 13.02.1992(c) Każdy ma swój krzyż...
- 12.02.1992(ś) Słoneczna Światłość...
- 11.02.1992(w) CO CI POWIEM CICHY BOŻE...
- 10.02.1992(p) ZA DZIECI MARYI...
- 09.02.1992(n) ZA PRACUJĄCYCH Z BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM MATKI BOŻEJ
- 08.02.1992(s) ZA NIECHĘTNYCH MOJEJ OSOBIE
- 07.02.1992(pt) W intencji własnego zbawienia...