- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 772
Dzisiaj jadę jako świadek do pani prokurator. Moje serce zalała łaska, bo Dzisiaj „byłem ociemniały i przejrzałem”. Spojrzałem na Jezuska Frasobliwego (w małej kapliczce na półce u córki), a z serca wyrwało się: „och, Jezu mój!”
Zły przeszkadzał w modlitwie...wpuszczał ciągi myślowe i monologi. Po przeżegnaniu się wodą od s. Faustynki napłynęło natchnienie, aby zabrać odbitki moich modlitw i wręczyć komuś, ale komu? Po drodze zabrałem biedną emerytkę.
Rozmawialiśmy o modlitwach, a ona wspomniała, że pochodzi z parafii w Lewiczynie (tam doznałem ostatecznego oczyszczenia przed powrotem do Boga). Przekazuję jej moje modlitwy ze słowami: „wiedzą o pani w Niebie!" Potwierdziła, że modli się razem z mężem.
Teraz siedzę przed panią prokurator, a myśl uciekła do Pana Jezusa...u Piłata i Heroda. Jakże chciałbym rozmawiać, bo przesłuchująca mnie nawet słuchała rady, aby w ciężkich i niejasnych sprawach wołała do Nieba.
Po wyjściu moją uwagę zwróciła tabliczka na kamieniu z informacją o paniach, które zasadziły drzewo obok...w setną rocznicę urodzin Adama Mickiewicza. Jak teraz mnie wszystko zadziwia! Co sprawia, że widzę rzeczy, których przedtem nie widziałem!
W księgarni usłyszałem słowa piosenki, że "wrogów można tolerować, ale nigdy kochać i im przebaczać!” Ma Szatan wysłanników na ziemi. Teraz na targu trafiam na zamieszanie przy straganie, bo „były skarpetki...forsa wzięta i gdzie są?” Powiedziałem, że demon ma różne sztuczki i pragnie nas poróżnić! Skarpetki leżały pod torbą kupującego...
Podczas powrotu omdlewałem przy mojej modlitwie...nawet musiałem wolno jechać. Po drodze wstąpiłem do Lewiczyna, ale Sanktuarium było zamknięte. Wzrok zatrzymał obraz Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych...
Tam oparłem się o wielki kamień, a do serca wpadło zalecenie: „zachowaj pogodę ducha wobec tego co boli i się sprzeciwia.” Podczas drogi krzyżowej poszedłem wokół kościoła, a na trzecim już kamieniu zauważyłem wyryty wizerunek MB z Dzieciątkiem.
Podczas odmawiania "św. Agoni" ze słowami Pana Jezusa wyszło słońce. Po przekazaniu mnie Matce: "oto syn Twój" wracałem do domu z towarzysząca mi muzyka country z akordeonem! Na spacerze z żoną trafiamy na wielkie kamienie.
Dzisiaj przekazałem Bogu moje cierpienie wynikające z gadulstwa! W takich chwilach biorę do ust mały kamyk...tak już czyniłem. Dzisiaj odwiedził nasz dom ks. Paweł Piotrowski...poprzez telewizję. Jakże pięknie mówił o Kościele Świętym jako „Rodzinie Dzieci Bożych!”
Od dzisiaj będę pytał dziwnie mówiących: „czy pan jest z naszego kościoła, z kościoła Pana Jezusa?” Wspomniał o Eucharystii, która łączy nas wszystkich i o swoim pochodzeniu z Baniochy. Pamiętam z dzieciństwa, że tam przegrała nasza drużyna piłkarska: 12 do 0!
Teraz wróciłem do tego świata: kurczak, wódeczka „Ułańska” o wyszukanej produkcji. Napłynął podział stanów upojenia alkoholowego: I - może pić II - jeszcze może pić III - już nie może pić IV - wszystko może!
Kończy się ten dzień, żonka chrapie po winie, a mnie zły podpuszcza, abym pisał na maszynie! APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 739
Po zerwaniu do porodu (1.30) w duszy śpiewał Wodecki, a w natchnieniu zostałem pocieszony, bo wieczorem interweniowałem w intencji ciężko chorego dziecka zbytego przez kolegę w szpitalu.
Teraz wołałem: „Panie Jezu bądź pierwszym i ostatnim w mojej rodzinie...oprócz Boga Ojca i Twojej Matki, proszę Jezu.” Przy zamkniętych oczach, w modlitewnym uniesieniu „ujrzałem” Zbawiciela w moim pokoju trzymającego wyciągnięte ręce nad stołem (błogosławieństwo). Łzy zalały oczy, bo miłosna strzała przepłynęła przez serce. To są sekundy, bo nasze ciało jest zbyt słabe wobec przeżyć w duszy.
W pracy ponownie płynęły piękne melodie, a wszystkie o ziemskiej miłości, które zawsze kierują mnie ku Jezusowi: „na dobre i na złe zastaniesz Ty.” Pojawiła się tęskna rozłąka z Panem Jezusem, a zarazem napłynął „miłosny zalew pokoju”...od Ducha Świętego! To wręcz uniemożliwia złe traktowanie bliźnich, a niesienie pomocy daje radość.
Teraz tłumaczę babci, która od dłuższego czasu odmawia różaniec w intencji 10 lat życia (ma już 70), że „tak nie można, trzeba prosić o dobrą śmierć, a pani chwali nagłą” Matkę Boża boli już głowa od takiej „modlitwy”!
Pod koniec pracy w przychodni wrócił napad tęsknej miłości za Panem Jezusem, którą mogło ukoić tylko rozważanie Bolesnej Męki...padłem na kolana, napłynął głód Eucharystii i prawie omdlewałem w ciele.
Po wyjściu z pracy dalej byłem nieobecny dla świata, z miłości podjechałem pod krzyż Pana i zapaliłem lampkę. Płynęła moja modlitwa, nie obchodziła mnie telewizja, a nawet nie drażnili towarzysze (jutro będzie posiedzenie Sejmu RP).
Na ten czas Ewa Błoch śpiewała: „położę na Pańskim Stole”, a mnie przypomniało się, że Pan dzisiaj błogosławił ten stół...faktycznie miałem na nim wszystkie modlitwy i modliłem się. Dalej piosenkarka przekazała: „odda Bogu skrycie całe codzienne życie”. Tak jest w tej chwilce ze mną.
Napłynął obraz Twarzy Jezusa, a łzy ponownie zalały oczy. W telewizji był film z życia kościoła protestanckiego. Jakże piękne płynęły Słowa Boże, ale po latach wiem, że u nich dominuje celebracja zamiast liturgii (nie ma Eucharystii, kultu Matki Bożej, modlitw za zmarłych).
Zarazem w błysku przepłynęła sieć więzi ludzi normalnych, gdzie dominuje życie codzienne, praca, różne uroczystości, rodzina. Po drugiej stronie jest życie dzieci Bożych, gdzie więź stanowi Miłość Boża, a to oznacza bycie Pana Jezusa z wszystkimi, którzy są braćmi...szczególnie udręczonymi, utrapionymi, cierpiącymi oraz złymi.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 750
Obecnie lubię dzień zaczynać od modlitwy „Anioł Pański” z wołaniem „Pod Twoją obronę” oraz używać wody święconej od s. Faustynki. Napłynęło pouczenie: "módl się w wolnych chwilkach, swoimi słowami...modlitwa nie może być odmawiana w pospiechu z wywoływaniem niepokoju"...
Wyjaśnię, że wówczas narzuciłem sobie odmawianie wielu modlitw i robiłem to "na siłę" i w pośpiechu...jak duchowy stachanowiec.
W przychodni co chwilkę byłem pocieszany...z radia płynęły piękne melodie, a serce zalewał Pokój Boży. W takich chwilach wołałem „Ojcze! Ojcze! Dziękuję Ojcze!”, a łzy szczęścia zalewały oczy. W tym czasie z piosenki Zbigniewa Wodeckiego uwagę przykuły słowa od Boga Ojca: „nie będziesz sierotą długo”.
Ja odebrałem te słowa jako skierowane do mnie: „wiemy o tobie, o twoich udrękach...to sieroctwo skończy się.” Jako ostatnia przybędzie babuszka, którą starali się otruć. Wskazałem jej, że musi dziękować za prześladowców, bo została wybrana do najwyższej próby, ponieważ prześladującym jest własny syn!
Dlaczego nie modli się za nich i nie przyjmuje ich do serca...przecież Matka Prawdziwa może więcej niż najlepsza kłódka! Podwiozłem ją do apteki, dalej tłumaczyłem, obdarowałem kawą dla synowej, a ona określiła mnie świętym!
Podczas kolacji wróciła piosenka od Boga Ojca. Jakże jestem obdarowywany każdego dnia, a dzisiaj dominuje radość z dziękowaniem za kolację i wreszcie posiadanie oddzielnego pokoju.
W tym roku Matka Boża w Medziugorie pojawiała się w Boże Narodzenie w złotej sukni z Dzieciątkiem na ręku! Na wyjeździe karetką ścieram się z żoną chorego, która stwierdza, że: „kiedyś byłam 20 minut nieprzytomna i nikt mi nie powie, że Tam coś jest!”
Proszę ją, aby nie mówiła od Szatana, informuję o duszy ludzkiej i naszym dalszym istnieniu. Po powrocie do bazy z „Boskiego Serca Jezusa” padną słowa, aby każde poruszenie naszych warg wyrażało uniżenie i skruszenie!
W mojej modlitwie wołam do Boga Ojca, aby odpuścił takim winy, bo nie wiedzą, co czynią. W tym czasie Szatan podsunął scenę wezwania mnie przez złośliwą sąsiadkę do męża, który udawał chorego. Tak czyniła bezpieka bolszewicka. Sam ujrzałem, że wymagam takie przebaczenia, bo podczas modlitwy moje serce zalewała nienawiść!
Nagle muszę dzwonić do szpitala i rozmawiać z lekarzem, który nie zbadał ciężko chorego dziecka, bo matka nie zgodziła się na hospitalizację! W rozmowie miałem na uwadze dobro chorych dzieci...przecież każda matka kocha swoje dziecko i nie chce zostawić go w szpitalu, a mnie nie wolno leczyć ciężko chorych niemowląt.
Nie wolno straszyć szpitalem...trzeba dziecko obejrzeć, a matkę pocieszyć z miłością. Nie wiem jak mu to wyłożyć, bo „on jest w porządku”, pielęgniarka wzięła podpis, a w wypadku śmierci?...no, cóż rodzice tak zadecydowali!
Teraz wiem dlaczego wcześniej byłem pocieszany. Tak będzie przez lata, bo przed jakimś atakiem demona otrzymam wzmocnienie Ducha Świętego (Pocieszyciela)…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 722
Napłynęła prośba od Pana Jezusa (2.15): „czuwaj ze Mną!”. Kompletnie nie chciało mi się, a ponadto bałem się kataru (!), bo mam „zimne aglutyniny”, które aktywują się podczas ochłodzenia ciała. Dla formy uklękłam na łóżku i przeżegnałem się...zobacz naszą nędzę!
Po 10 minutach zostałem wzywany do ambulatorium. Jak pięknie wypadłoby moje czuwanie. Ponownie nie posłuchałem prośby i nie pojechałem z tym pacjentem do szpitala (krwotok z płuc)...nie miałbym grzechu zaniechania, a pod moim krzyżem ujrzałbym palącą się lampkę.
Za karę wyjechałem do wypadku z pijanymi (zszedłbym z kolejki)...później miałem porodzik i noc z głowy! Teraz słucham się („kwiaty”) i kupuję kwiaty dla żony, bo zapomniałem o jej imieninach!
Dzisiaj będzie Ewangelia o przebaczaniu. Poprosiłem żonę, aby przebaczyła mi wszystko...całe zło, które jej uczyniłem! Ja w tym czasie przebaczyłem jej całe zło, które uczyniła mojej osobie. Uśmiechnęła się i pocałowała mnie. Od dłuższego czasu miałem potrzebę otrzymania takiego przebaczenia, a w tym momencie uczyniliśmy to z głębi naszych serc.
Po krótkim śnie czytałem „Echo” Maryi Królowej Pokoju i popłakałem się z powodu wielkiej tęsknoty za Matką Prawdziwą. Pomyślałem, że przebaczenie żony to ł a s k a od Matki Zbawiciela.
Na Mszy Św. ujrzałem dar prześladowania, bo jest to współcierpienie z Panem Jezusem. To wielka Tajemnica Boga Ojca: bo jak zbadać postęp kogoś w miłości, która rozciąga się pogańskiego kochania najbliższych do nienawiści wrogów. Na szczycie naszej miłości jest Bóg Ojciec z Jego Wszechogarniającą Miłością (jesteśmy Jego dziećmi, a więc braćmi)...
Człowiek, który nie wierzy w Boga Jahwe ("Ja Jestem"), nie wie o tej próbie i nie będzie w stanie przebaczyć prześladowcom z całego serca. W modlitwie poprosiłem Pana Jezusa: „uczyń serce moje wg Serca Twego”.
Wczoraj przebaczyłem moim prześladowcą i duszom takich, a na Mszy Św. - przed figurką Matki Bożej - ból przenikał duszę: „Panie Jezu przepraszam Cię, nie chciałem czuwać z Tobą w nocy...ja, Twój uczeń...tak samo było w Getsemani, ale ja wiem więcej o Tobie, niż oni wówczas!"
Zacząłem wołać za prześladujących, wymieniać osoby, a do serca napłynęła wielka radość...prosiłem o światło wiary dla nich i objąłem ich wszystkich w moim sercu, bo są słabi i ślepi. Zobacz jak Bóg prowadzi mnie w modlitwie.
W domu Światło napłynęło przy słowach Pana Jezusa na krzyżu: „Ojcze mój odpuść im, ponieważ nie wiedzą, co czynią”. W tym czasie wzrok padł na figurkę Pana Jezusa. Padłem na kolana, bo nawet Pan Jezus to czynił! Zrozumiesz wszystko, gdy pojmiesz Majestat Ojca i Jego Wszechmoc! To wszystko nie było przypadkowe, przecież dalej trwał dzień w intencji przebaczenia prześladowcom.
-
Czy Judasz doznał Miłosierdzia Ojca?...zapytała żona.
-
Bardzo...bardzo cierpiał, pieniądze wyrzucił i z rozpaczy powiesił się! On podlega większemu miłosierdziu niż wielu współczesnych zdrajców...on mniej wiedział o Panu Jezusie niż ja dzisiaj!
Dar wiary nie oznacza ziemskich radości, to trwają ciągłe wybory w małym i dużym. Żona śpi, a ja zostałem pod krzyżem Pana Jezusa z Matką i Janem! Popłakałem się...tak zakończył się jeszcze jeden dzień życia w łączności ze Zbawicielem.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 707
Od pierwszej chwilki po przebudzeniu trwał bój o pokój w sercu! Zły wpuszczał rozdrażnienie, przeszkadzał w modlitwie „Anioł Pański”...słusznie, bo tam jest wołanie do znienawidzonej przez niego Matki Prawdziwej („Pod Twoją obronę”). Napłynęła radość i pokój, a także natchnienie, że „ta modlitwa jest darem dla ciebie”.
W tym czasie miałem narzucono modlitwy, które na siłę chciałem odmówić...nawet w złości!
- Czy ty chciałbyś, aby ktoś zwracał się do ciebie w ten sposób?
- To prawda, po co to czynić? Komu to potrzebne? Nawet można się udławić. Przypomniało się spotkanie z prof. M. Szulc („potęga podświadomości”), która wskazała na swoją sprzątaczkę, która modli się w przerwach w gadaniu...
Podczas nawału chorych nawet przez chwilkę nie mogłem zwrócić się ku Pana, ale nie wolno kosztem pragnienia modlitewnego źle załatwiać ludzi.
Nagle Szatan zerwał mnie do fałszywego wezwania...wypadku z palącymi się w samochodach ludźmi! Wprost poczułem obecność Bestii za plecami. Nawet podsuwał szyderstwa, bo panią Zośkę, która nienawidzi św. Jehowy złośliwie określał „Maniuśką”. Ta bogata pani jest nękana przez niego „biedą”, bo „co to będzie?”...od rana do nocy!
Po jej wyjściu serce zalał pokój...może sprawiły to słowa: „Bóg zapłać”, dla mnie jest to największa zapłata, ale w języku niewierzących oznacza wysiłek nadaremny!
Bardzo źle się czuję, bo właśnie pojawiła się „rodzina Lipców”: babcia 80 lat, po chwili synowa i syn („rodzina” po nazwisku), a po ich wyjściu do kompletu przybył mój syn ze zleconą szczepionką. Do tego chorzy „na nerwicę”, którym wskazałem Pana Jezusa i słowa przed Eucharystią: „pokój Mój wam daję”. Każdy ma wolną wolę i bez skierowania może iść do psychiatry na tym samym piętrze...
Przyjęcia zamknęła poganka żartująca z piekła, bo tam jest cieplej i weselej. Wskazałem jej, że jest nieświadoma tego wyboru i sprawia przykrość przodkom w c z y ś ć c u (nie modli się za nich).
- Gdzie pani dotrze, gdy w tej chwilce pomrzemy, bo ja kieruję się do Matki Bożej!
Serce zalał smutek, ponieważ większość dobrych ludzi odrzuca naszą wiarę. W tym stanie skierowałem się pod „mój” krzyż, gdzie zapaliłem znicz i pełen wdzięczności Bogu Ojcu zawołałem:
„Ojcze nasz, dałeś nam wszystko...nawet niepotrzebne są pieniądze, można wszystkiego używać, a w innych dniach dobrowolnie pościć dla Ciebie i dla Twojej Chwały!”
W tym czasie Jan Paweł II błogosławił wyspę Gore (Senegal) skąd chrześcijanie wywieźli 180 tys. niewolników. Łzy zalały oczy, ponieważ zobaczyłem tragedię tych ludzi i straszliwe cierpienia chrześcijan przebywających z tego powodu w czyśćcu. Odmówiłem w ich intencji moją modlitwę, która rozrywała serce podczas współcierpienia z Panem Jezusem.
W pogotowiu zainstalowano urządzenia głośnomówiące, towarzysze i towarzyszki nie mogą mieć już pretensji do mnie, że zamykam się w pokoju lekarskim z Bogiem. Wcześniej miano nade mną pieczę, ponieważ dyżurowaliśmy w jednej piwnicznej izbie...
Jakże Szatan miesza ludziom w głowach: „szpicel to coś dobrego, a szpieg to coś najgorszego”. Niektórzy tak dorabiają, bo „wrogów ludu” już nie ma...dlatego stwarza się takie fuchy w miejsce nielegalnego handlu wódką. Naprawdę śmieszą mnie dyżurni, którym brakuje tylko czapeczki i chorągiewki w ręku. Wprost prosi się salutowanie!
Z książeczki „Boskie Serce Jezusa” trafiłem na zdania: „Naucz mnie, słodki Zbawicielu doskonałego zapomnienia o sobie, bo to jedyna droga, która prowadzi do Boskiego Serca Twego”.
W ramach dzisiejszego diabelstwa jedziemy na fałszywy wyjazd „na wesele syna kierowcy”...bez mojej wiedzy! Zważ na cierpienie, bo ja jestem na drodze krzyżowej ze Zbawicielem, a orkiestra gra „Mijają lata” i słychać weselników.
Teraz stoimy pod oświetlonym sklepem (ze snu "do przodu"). Po powrocie do bazy uciekłem do pokoju, a z kasety popłyną słowa piosenki: „powiedz ludziom, że kocham ich...że się o nich wciąż troszczę...jeżeli zeszli już z Moich Dróg - to powiedz, że szukam ich!”
Jakże pięknie mam wszystko ułożone...
APeeL
- 21.02.1992(pt) ZA WSPÓŁCIERPIĄCYCH ZE ZBAWICIELEM
- 20.02.1992(c) ZA NAPADANYCH Z POWODU WIARY
- 19.02.1992(ś) Dzień za dusze czyśćcowe...
- 18.02.1992(w) Zaczynam naprawiać siebie...
- 17.02.1992(p) ZA WSPÓŁCIERPIĄCYCH Z MATKĄ PANA JEZUSA
- 16.02.1992(n) Nie wolno mieszać przyjemności...
- 15.02.1992(s) W INTENCJI POKOJU W MOJEJ RODZINIE...
- 14.02.1992(pt) Wdzięczność Bogu za modlitewną komórkę...
- 13.02.1992(c) Każdy ma swój krzyż...
- 12.02.1992(ś) Słoneczna Światłość...