- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 261
Na koniec dyżuru w pogotowiu serce zalała strzała tęsknej miłości do Jezusa, a z duszy wyrwało się wołanie: "Jezu, Królu mojego serca, Najlitościwszy Panie, Synu Ojca, który przyszedłeś także dla mnie...nie wiem, Jezu co mam Ci powiedzieć...co mam Ci dać?..nie wiem Jezu?" Trwało to 3 minuty...
Zbawiciel przychodzi do nas nagle, myli się ten, kto uważa, że Pan Jezus jest tylko w kościele...to my tam przychodzimy do Niego! Tam szukamy ukojenia, a Jezus potrzebuje ukojenia w naszych duszach i odwiedza nas w różnych sytuacjach życiowych.
Na spotkaniu czterech lekarzy przeczytałem opis zgładzenia Jana Chrzciciela, jest okazja do nauczania, obrony dzieła zbawianie Jezusa, budzenia wiary, rzucania Światła...
Problem spowiedzi, która jest wielkim darem Boga. Po zawołaniu przez Boga modliłem się kilka miesięcy o odpowiedniego spowiednika. Odrzucenie spowiedzi oznacza odrzucanie skorzystania z Eucharystii.
Wszystko jest prawdziwe w Kościele Świętym...słuszny celibat, grzeszny kapłan nie kala swojej posługi, nie ma grzeszności w pożyciu małżeńskim, ale niewinność, czystość jest i wstrzemięźliwość są ofiarami (uświęceniem cierpienia).
Bóg brzydzi się letnimi chrześcijanami...nie wolno zabijać dzieciątek i popierać to. Najgorsi są zamknięci w sercach. Czas obiadu, a tu tęsknota za Zbawicielem, pragnienie bycia w ciszy pustego kościoła z adoracją Monstrancji...pojękuję tylko: "Jezu, Jezu".
Jakże pojmuję wielkie cierpienia s. Faustynki. "Jezu mój, gdy wezwiesz do Siebie wszystko wokół marnieje, bledną przyjemności. Gdy zawołasz tylko Ciebie słyszę, a gdy spojrzysz nie ma dla mnie świata!"
- Rosół!...woła żona.
Trwa niejasna sytuacja na Litwie i w Iraku...płynie piękna pieśń o czynieniu pokoju. W moich oczach łzy, jakieś drgnięcie w sercu i ucisk w nadbrzuszu. Duch Jezusa oznacza p o k ó j! Wczoraj w naszym parlamencie płakał min. spr. zagr. Litwy - nic wówczas nie czułem, bo byłem normalny.
Ta krzywda nie dotyczyła mnie, ale zjednany z Panem Jezusem współcierpię, ta krzywda dotyczy także mnie. Inna jest sytuacja, gdy krzywda dzieje się mnie - w Duchu Jezusa cieszysz się z cierpienia. Możesz pokazać pogodę w cierpieniu...
Mam napisać list "miłosny" do kolegi "odłączonego" (Kościół Zielonoświątkowy). Wróciły piękne słowa czytań i tęsknota do Jezusa, a wówczas wszystko chwyta za serce. Kontaktu z Jezusem nie zastąpisz czytaniem, słuchaniem..."cóż to wszystko oznacza bez Ciebie, Panie Jezu?" Pragnę uciec "w cały świat". Moje uniesienie w zamkniętej kuchni przerywa walenie syna (ćwiczy karate), żona budzi się zła i szuka winnego.
"Panie Jezu mój...naprawdę nie wiem Jezu Najmilszy jak Cię określić? Twoja delikatność, cichość, pokora...Twoje Serce, Boskość, a zarazem małość. Jezu mój Panie wszystkiego! Jezu!
Nie chcę nic więcej prócz Ciebie. Jezu, Zbawco w Twoich Ramionach każdy znajdzie pocieszenie! Ty dla każdego Jezu masz Serce i czas! Ty nikogo nie odtrącisz i nie zostawisz! Ty z każdego, który zwraca się do Ciebie zrobisz świętego".
To są sekundowe wybuchy miłosnej tęsknoty, których nie mogę ukoić modlitwą. W ciemności odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 257
Minęła północ. Przeżegnałem się wodą święconą z prośbą: "Panie Jezu Chryste bądź w ten piątek ze mną". Tuż po północy ujrzałem skomplikowany układ dobra i zła, a także odwrócenie tych wartości dla duszy i ciała oraz odmienność znaczenia śmierci.
W codziennym życiu nikt tego nie zauważy, nie pojmie i nie zrozumie...
ciało fizyczne i dusza:
przyjemności to "dobro" dla ciała autentyczna szkoda dla duszy
cierpienia zło dla ciała, ale dobro dla duszy
śmierć koniec wszystkiego, wyzwolenie duszy
Jest oczywiste, że cierpienie nie może być diabelskim krzyżem (nałogi, pragnienie władzy, bogacenia się, używania (grzeszenia), bo "żyje się tylko raz". To prawda, ale wiecznie!
W śnie miałem pokazane jak "czyta się" duchowo: w jednym błysku czytasz jednocześnie cały zapis: "Pan serca i Zastępów". Przy większej ilość tekstu nie możesz go powtórzyć, tylko niektórzy mają dar pamięci fotograficznej.
Tuż po wstaniu napłynęło pragnienie czytania Biblii, ale nie mogłem jej znaleźć (chyba nie czas). Przy okazji zrozumiałem cierpienia ludzi, który nie mają dostępu do tej Księgi (w Chinach karzą za jej posiadanie).
W ręku mam kazania Jana Taulera, wielkiego mistyka średniowiecza, gdzie pada zalecenie do mnie: "strzeż się języka". To słuszne, bo lubię gadać. Zaczynam pracę, ale mam do załatwienia różne sprawy, a odebrałem natchnienie, że: "załatwisz wszystko" i tak się stanie. Nawet zwolniono nas wcześniej z pracy, a w domu zastał mnie list od kolegi ze studiów z Kościoła Zielonoświątkowego (brata odłączonego).
Kolega nic nie wspominał o Św. Hostii, Czyśćcu (Kościół Zielonoświątkowy). W karetce będę czytał pisemko od niego ("Sługa Boży"). To mąż wybrany przez Boga do wykonywania Jego Dzieła, który posiada Boży charakter.
To jest: delikatność i skromność, cichość, łagodność, brak rozgłosu, pełnia optymizmu, ufności i stanowczości, brak zniechęcenia, zawsze pełen nadziei, nie wolno rozgłaszać swojego dzieła i czynić siebie wielkim. W swojej posłudze używa Słowa Bożego i dzielnie znosi cierpienie.
To prawie święty, a niekiedy trzeba powywracać stoły przekupniów w Świątyni Pańskiej, krzyczeć o "grobach pobielanych" i zabijaniu proroków, zdzierstwie i fałszu, itd. To nie do mnie.
Ja wykorzystuję każdą sytuację do ewangelizacji. Właśnie mówię do personelu w oddziale wewnętrznym...
- Nie ma pani co rozdawać? A uśmiech, dobre i pocieszające słowa?
Pomyślałem o moim zadaniu życiowym, a myśl uciekła do Adoracji Nocnej i koronki s. Faustyny. Zawołałem: "Panie Jezu pomóż mi w tym dziele"! Jakby na znak na wyjeździe trafiłem do babci z obrazem Pana Jezusa z Sercem w koronie. Dziwne, bo obok był wizerunek "Jezu ufam Tobie".
Natomiast w książeczce o adoracji będą słowa przepraszające Pana Jezusa. Jakże piękne dzieło rodzi się w ewangelizacji - odpowiednio przygotowywani kandydaci są rozsyłani do ludu (dwójkami, zdani na łaskę i niełaskę.
Wprost widzę siebie w tym dziele na starość (raczej w formie objazdowego barakowozu). Dzisiaj, gdy to przepisuję (04.11.2022) to pragnienie spełniło się, bo tym barakowozem jest internet przez który trafiam do każdego zakątku na świecie.
Przebudzony przed północą badam maleńką dziewczynkę, a po śnie zawsze mam dobry humor. Powiedziałem matce, że córeczka obudziłaby się rano i nie wiedziałaby, że jest chora!
Kolegę zerwano na wyjazd, a to okazja do odmówienia na kolanach mojej modlitwy przebłagalnej (mamy jeden wspólny pokój) za "brata odłączonego" oraz za duszę zmarłego brata ciotecznego. Ponadto poprosiłem Pana Jezusa "o zabranie drażliwości córki" z przelaniem na mnie oraz przekazanie części mojej łaski wiary.
Dzisiaj przeważał dzień pustki w sercu...w takich chwilach trudno jest się modlić. W wezwaniu do modlitwy mamy pocieszenie i moc odrzucania pokus. W dniach "bez wezwania" nasza moc jest mniejsza, pokusy nawet słabe mają wielka siłę. Modlitwa w tych dniach jest szczególnie cenna - świadczy o naszej wytrwałości. Faustynka opisuje, że trwała w takich dniach przez całe godziny!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 270
W nocy zerwałem się z łóżka i w kuchni padłem na kolana (nie mam własnego pokoju) z wołaniem: "Ojcze Przedwieczny spraw, aby nie było wojny z Irakiem...spraw to Najmiłościwszy Panie. Proszę Boże pomóż też Wałęsie".
Podczas mojej modlitwy prosiłem także Pana Jezusa o wspomożenie duszy brata ciotecznego oraz wszystkich taksówkarzy, którzy zakończyli życie z powodu alkoholu.
Po wstaniu, w chwilce ciszy z otwartej Ewangelii padną słowa: "będziesz płakał /../,a świat będzie się weselił". Dalej Pan Jezus mówił, aby prosić Ojca, bo da nam wszystko, co jest dla nas pożyteczne!
Świat może nas uciskać, ale pokój uzyskamy w Jezusie - trzeba tylko uwierzyć, że istnieje życie wieczne! Także zaufać, że mamy Jedynie Prawdziwego Boga Ojca. Już tu na ziemi mam zaznać czym jest Królestwo Boże (w nas) oraz pełnię radości, że mam Ojca, który Jest i wie o mnie! Czy możesz odczuć tę radość?
Przysnąłem na chwilkę, a ukazał się mały drewniany krzyżyk stojący na stole! Dziwny sen, ale znam już siebie i wiem, że go spotkam...drewniany krzyżyk na stole. Idę wolno do pracy, odmawiam modlitwę przebłagalną za pacjentów.
Proszę Jezusa, aby nie było kłótni! "Wiem Panie Jezu, że Tobie przekazać dzień pracy to oznacza ciężar! Gdy coś przekazujesz Jezusowi to licz się z ciężkim znojem i wielkimi przeszkodami.
Mam tylko jedno pragnienie w tej chwili, aby nikt do mnie nie podszedł. Wszystko zaczyna się niewinnie - od dwóch kart chorych! To tylko zachęta, dość typowa. Wolno, wolno napływają rzesze ludzkie ze zgłoszeniem trzech wizyt domowych oraz pacjenci chirurgiczni!
Pocieszam, wskazuję na siłę modlitwy, zalecam uciekanie w udrękach i lękach do Jezusa, wskazuję na stałą potrzebę proszenia i przekazywania swoich cierpień. Ten fragment Ewangelii nie był przypadkowy - szczególnie zalecam proszenie Boga Ojca: o odebranie nałogu palenia, leków, o pocieszenie i moc!"
Całkowicie wyczerpany idę modląc się na wizyty domowe (po 15.00), a serce mam zalane radością: "Jezu jak dobrze jest mi z Tobą, to jest chyba uczestniczenie w Twojej Radości!"
Wróciła sprawa budowa kaplicy w Belwederze (spotkanie Glemp - Wałęsa)..."Pan Jezus będzie w Belwederze". Dlaczego takie dobro nie podoba się ludziom? Nie podoba się dobry nauczyciel, lekarz, dyrektor szkoły, a nawet dobry człowiek? Dlaczego nie podoba się Pan Jezus? To jest proste i wynika z zaćmienia i nienawiści wciskanej przez Mefistofelesa (Kłamcę i Niszczyciela)!
Wizyta pierwsza. To kurna chatka z moją pacjentką, która ma toksyczną anginą. Atakuje mnie jej piesek, ale pojawił się znaleziony kotek przybłęda. Nie biorę zapłaty z prośbą, aby chroniła tego kotka...na pamiątkę tej wizyty!
Wizyta druga. U staruszki spotykam krzyżyk misyjny na stole - drewniany...ten ze snu!
Wizyta trzecia. Pacjentka mieszkająca blisko piekarni: "zazdroszczę wam tego zapachu"!
W nagrodę Pan Jezus dał dobrą wędzoną rybę, którą wszyscy jedliśmy ze smakiem. Ktoś zaśmieje się: Pan Jezus dał mu rybę! Przecież ją kupił! Jeszcze rok temu w tym mieście nie było nic! Ponadto ryba jest symbolem naszej wiary.
Zmęczony popijam koniak, a tuż przed północą czytam list - protest dotyczący powoływania "nadzwyczajnych szafarzy Komunii Św.". Moje serce drgnęło, bo jak czystym musiałbym być, abym mógł podawać Św. Hostię?
"Jezu! Jezu! Cóż biedny mogę bez Ciebie na tym świecie, gdzie trwają próby manipulowania Twoim Dziełem...Panie Jezu nie weź im tego za złe, to tylko brak Twojego Światła!"
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 261
Pan dał odpocznienie: na dyżurze w pogotowiu przez całą noc nie zadzwonił telefon! Spało się i jeszcze płacili! Dodatkowo o 2.30 obudził mnie piękny sen...o Matce Bożej oraz rozmowy i rozważania o Panu Jezusie.
Po wstaniu duszę zalało uniesienie, wróciły też słowa kazanie z radiowej Mszy Świętej: "Światło Jezusa wróci jak świt pogodnego poranka". Powtarzałem te słowa w myślach...dziękując za wczorajszy dzień i za odpoczynek. Nawet kolega stwierdził, że "Dobry Bóg się zmiłował"!
Już wiem, że dzieło Miłosierdzia Bożego jest znienawidzone w najwyższym stopniu przez siły służące nienawiści. Przysnąłem jeszcze na chwilkę, a pojawił się zmarły z alkoholu brat cioteczny (w młodym wieku). Nawet ładnie wyglądał, był pogody i trzeźwy. Stał przy samochodzie z kilkoma młodymi mężczyznami (był taksówkarzem)...jakby mówił "wróciłem do normy".
Planuję wyskoczyć na śniadanie, ale w natchnieniu odczytałem, abym "poszedł wcześniej do przychodni...obiad będzie bardziej smakował!" Tak uczyniłem i zadowolony siedziałem w ciszy i ciemności gabinetu lekarskiego.
Miałem jeszcze kilka minut i planowałem modlitwę, ale Szatan podsunął dobro: umycie butów po dyżurze w pogotowiu. Demon bardzo dba o moje buty wiedząc, że przerywa wołanie do Boga Ojca! Zauważ to na sobie, bo spryt upadłego Archanioła...w czynieniu zła jest nieskończony!
Niespodziewanie mam ciężki dzień. Przesuwają się ludzkie cierpienia: żółtaczka, uczulenie, kaszel, bóle, przetoka pochwowo-odbytnicza, przestraszenie, dokuczliwa starość, kłucie w sercu...prawie przed wyjściem przybył zbolały z zapalenie wyrostka robaczkowego, jeszcze zawroty głowy i nagły wyjazd do pijaka uderzonego w tył głowy, który dziękował mi za stałe pocieszanie jego matki. To kabaret za darmo...
Rzucają większą ilość pieniędzy - wypłata. Dom, żonka, sen, telewizja - wojna z Irakiem nieunikniona! Pragnienie zgaszone dobrym piwem: "Dziękuję Ci Panie Jezu za Twoją Dobroć dla mnie!" Gdyby każdy ujrzał tę Dobroć!
Podczas oglądania "Telewizji nocą" przebudziła się żona i zaczęliśmy dyskusję o pomocy charytatywnej, podziale darów, oszustwach, obłudzie i chytrości. Jasno widzę urządzenie tego świata: Królestwo Boże i Księcia Ciemności. Nic mnie już nie dziwi. Nie mogę przekazać tego, co widzę ciałem i duszą...nawet wierzącej żonie. Prawie kłóciliśmy się! Dopiero po latach ujrzy moja łaskę...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 295
Budzę się z ciężką głową...za dużo wypiłem ("kieliszeczek" na prośbę żony). Z trudem się żegnam. "Jezu przekazuje Ci moje pragnienie i wyrzeczenie...w intencji żony, która czekała na mnie w oknie".
Praca drażni, napływają pacjenci i tak będzie do 15.00! Odpowiadam wewnętrznej informacji, że nie dam rady - bardzo źle się czuję. Chwilkami nudzi i kręci się w głowie. Niespełnienie seksualne, a dodatkowo demon przysłał obnażające się pacjentki: młoda podciągnęła tylko stanik ("patrzyły" na mnie dwa sutki), dobrze zbudowana wdowa wprawnie wszystko zrzuciła!
Prawie padałem, a dodatkowo wysłano mnie ("chłopiec na posyłki") na pilny wyjazd pogotowiem. Napływają dary: miód "od pszczół", jajka "od kur", czekoladki, kawa, także "parę" dolarów (1 dolar = 10000 zł!).
Ostatniemu pacjentowi oddałem wszystko oprócz pieniędzy (zima, a on chodzi w płaszczu ortalionowym, który dałem mu przed dwoma laty). Zawsze podśmiewał się, a teraz powiedział: "dziękuję panu"! To było najprzyjemniejsze. Dziwne, ale po jego wyjściu trafiła się jeszcze większa torba, bo "ciepło i kury dobrze się niosą!"
Na wizycie kończącej przyjęcia trafiłem do opuszczonego pijaczyny z powtórnie złamaną nogą. To prawdziwa ludzka buda, zimna ze świeczką w kubku z piaskiem (brak światła). Na ścianach były tam piękne obrazy z przebiegu Życia Jezusa!
Kręcę się po podłodze, która miejscami się rusza, a pacjent ostrzegł mnie przed wpadnięciem do piwnicy. Sam siebie pytam: co mam robić? Wręczyłem mu posiadane pieniądze (parę dolarów), kanapki wzięte na dyżur, pakę jajek, grzybki i herbaty.
Wracałem samochodem drogą przez las, a z Mszy św. radiowej padną słowa czytań...
Św. Jana (1 J 4,7-10): Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga".
Psalmista wołał (Ps 72,1-4.7-8), gdzie pada prośba o sprawiedliwego króla, który "Otoczy opieką uciśnionych z ludu, będzie ratował dzieci biedaków".
Jezus przekazał (Łk 4,18-19) "Pan posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę (...)", a w samej Ewangelii (Mk 6,34-44) Zbawiciel rozmnoży cudownie chleb i ryby!
Teraz trwa pośpiech, bo od 15.00 mam dyżur w pogotowiu. Pacjentowi, którego zabrałem wykonaliśmy rtg...faktycznie miał ponowne złamanie. Odwieźliśmy go do domu ze skierowaniem następnego dnia do Oddziału Ortopedycznego (transport)...dodatkowo załatwiłem s. PCK. Czy wiesz - jak wielką radością jest dawanie? To jest działanie łaski wiary.
Kolega zajadał kolację, a do mnie napłynęło, że: "nakarmię cię dzisiaj!" Po pewnym czasie wyjeżdżamy do osłabionego alkoholem hodowcy jabłek. Wnieśliśmy biedaczka do willi. W sieni stał kubeł pięknych, czerwonych jabłek! Biorę bez skrupułów dwa - wprost do mojej lekarskiej kieszeni, bo wiem, że jest to dar od Pana Jezusa!
Migawka w telewizji - młode małżeństwo przekazuje wielką sumę dolarów na dzieci w CZD. Prawie popłakałem się. Wrócił biedaczyna z wizyty. Dzień kończy daleki wyjazd z modlitwą przebłagalną - kocham takie chwile. Właśnie, w ciemnym lesie mijamy krzyż...jakże prosi się tam światełko (mała lampka)...
APeeL
- 07.01.1991(p) Dzień darów...dla żony
- 06.01.1991(n) Przyszło na mnie Światło...
- 05.01.1991(s) Nie zasłaniał się i nie bronił...
- 04.01.1991(pt) Umrzeć dobrze i godnie...
- 03.01.1991(c) Krzyk do Pana Jezusa...
- 02.01.1991(ś) ZA SŁUŻĄCYCH INNYM...
- 01.01.1991(w) ZA PRAGNĄCYCH POKORY...
- 31.12.1990(p) SYLWESTER Z PANEM JEZUSEM...
- 30.12.1990(n) Atak szatana na moją rodzinę...
- 29.12.1990(s)) ZA UBLIŻAJĄCYCH PANU JEZUSOWI