- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 975
Zły nie daje spać, przerywa sen, wpuszcza koszmary...mignęła twarz złej pielęgniarki (tak będzie na jawie). Wreszcie budzi katar (mam tzw. zimne aglutyniny) i poczucie zimna, a po dodatkowym przykryciu się zrywa budzik (5.50) na spotkanie z Panem Jezusem.
Wyszedłem w ciemność, a serce zalała radość i dziękczynienie za spowiedź i uczynioną jałmużnę. Płyną modlitwy poranne, bo to był czas odmawiania całego różańca i innych narzuconych sobie wołań do Boga.
Przy ołtarzu znalazł się mój kapłan, ale nie było nikogo do posługi! „Jezu mój...Jezu, ferie...tyle młodzieży”. Serce rozrywa ból, ponieważ widzę garstkę ludzi, głównie starsze panie...tyle idzie za Panem? Modlitwy i pieśni są dzisiaj śpiewane przez siostrę z głębi serca i przenikają moją duszę.
Natchnienie sprawiło, że dzisiejszą Eucharystię i modlitwy mam poświęcić w intencji własnego zbawienia. Dopiero następnego dnia zrozumiałem, że nigdy nie wpadłbym na taki pomysł. Zawołałem o wybaczenie moich grzechów, a zły podsuwa obraz lekarza ginekologa (był taki na stażu), który rzucał się do aborcji z okrzykiem „juhu”...jak Indianin!
Z radością odmawiałem modlitwy w drodze powrotnej, a dzisiaj „towarzysze” są czujni, a to jest szczególna przykrość, ponieważ widzę szkodę lub zgubę ich dusz! Ja muszę przyjąć cierpienie, a Stwórca im wszystko pokaże! Jest szansa, bo mamy wolną ojczyznę! W drodze do przychodni dodatkowo koi modlitwa przebłagalna za dusze czyśćcowe.
W czasie pracy napływa radość i pokój, bo nie ma pacjentów „dziękujących”...specjalnie prosiłem w modlitwie, aby nie przychodzili dzisiaj z darami. Dziwne, bo pojawiła się babcia o której wspominałem na spowiedzi, bo wcześniej nie chciałem jej drobnych darów, a właśnie przybyła z kawałkiem świeżego ciasta!
Pan pokazuje wdzięczność z serca, a nie przekupstwo lub prowokację. Rozmawialiśmy o przeżytej wspólnie Mszy św. i pieczeniu rogalików. Zaleciłem jej, aby pytała o intencję podczas przyjmowania Eucharystii, ponieważ uczestniczy w codziennych nabożeństwach.
Kończy się dzień przyjęć, ale właśnie napływają pacjenci i przedłuża się niepokojąco pobyt w gabinecie. Zrozumiałem to po 20 minutach po sygnale „lampka”, bo całkiem zapomniałem o krzyżu Pana Jezusa, a to dzień w intencji mojego zbawienia!
Na końcu badam babcię...sztywną od parkinsonizmu miażdżycowego, która zawsze trzyma różaniec w ręku! W wielkiej senności kończę moje modlitwy! Przez cały dzień wypiłem tylko jedną kawę i trochę „Mazowszanki”...w ramach postu w intencji pokoju na świecie.
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 804
Dzień modlitw za kapłanów...
O 3.30 zrywają z ciężkiego snu do odległego porodu. W myśli pojawił się ordynator oddziału ginekologicznego (niewierzący, zdolny aborter), a w natchnieniu dodano: „pomódl się za niego”! Zły mieszał podsuwając cz. radosną różańca, a przecież nie pasuje.
Zacząłem moją ze współcierpieniem z Panem Jezusem i prawie ujrzałem Pana Jezusa skulonego do ziemi w Ogrójcu...to była ta właśnie pora! Popłakałem się wołając w sercu: „Jezu! Jezu!! Jezu!”
Teraz, gdy to przepisuję (08.02.2019) ponownie popłakałem się, bo właśnie z radia Maryja płynęła piosenka: "Okaż nam Panie, Boże dobry, Ojcze nasz...otwarte Serce, które życie daje nam"... Tak miesza się ten i tamten czas z wciąż niezmienną miłością do naszego Stwórcy.
Co wówczas myślał o mnie personel karetki, bo nie odezwałem nawet jednym słowem, a wyjazd trwał 2 godziny! Pod szpitalem pasowała cz. radosna różańca z „Narodzeniem Jezuska”. Tak się stało, że przy poprzednim porodzie też mnie wzywano, bo babcia nie umiała zawiązać pępowiny. Tym razem chodziła przestraszona.
Teraz bez zdziwienia słucham „Męża z Nazaretu”, gdzie jest opis Rabbiego Jeszua modlącego się w Getsemani!
Poprosiłem o pomoc w spowiedzi przed pierwszym piątkiem, bo grzeszę przez datki od pacjentów. Pan zaprosił nas do kościoła Bernardynów w Radomiu, gdzie znalazłem się przed figurą św. Antoniego z puszką: „Jałmużna postna”, a za chwilkę to samo powtórzyło się „Na misje”. Pan Bóg wprost powiedział do mnie: dostajesz i oddajesz. Zdziwienie i wielkie zadowolenie...
„Dziękuję Ci Panie Jezu...za Twoje wezwanie tutaj”. Wróciliśmy do naszego kościoła, gdzie spokojne podszedłem do spowiedzi. Jakże w Niebie lubią nasze prośby w sprawach duchowych...prowadzących ku zbawieniu, także innych.
"Niech błogosławieni będą wszyscy święci...Matka Prawdziwa...Pan Jezus i Ojciec Niebieski. Dziękuję, dziękuję...Panie Jezu. Panie mojego serca i mojej duszy.” To zawsze wyrywa się w najwyższym uniesieniu duchowym.
Znowu wraca Getsemani, bo kapłan wspomina o arcykapłaństwie Jezusa, które ustanowił w czasie Ostatniej Wieczerzy. Zdziwiony stwierdzam, że dwa razy patrzyłem na figurę Jezusa i myślałem, że przedstawia Arcykapłana. Piszę to 07.02.2019, a arcykapłani w TV Trwam wychodzą na Mszę św.
Eucharystia także za ordynatora dzieciobójcy i podobnych z prośbą o Światłość Bożą. „Panie, Ty kochasz, go bardziej ode mnie...niech znajdzie coś w książce, spotka osobę, która go przebudzi...kogoś podobnego do mnie. Inaczej zginie...
Teraz piękny śpiew o „Źródle Życia”. Jezu jak Ci to wynagrodzę? Naprawdę nie wiem jak, ale Pan przypomniał, że dzisiaj jest pierwszy czwartek, dzień modlitw za kapłanów. Po wyjściu z kościoła ujrzałem namaszczonego sługę Boga i zacząłem wołać: „Panie Jezu daj moc Twoim kapłanom, pocieszaj ich.”
Szatan nie znosi takich modlitw po Eucharystii i w swoim zatroskaniu o mnie zaleca kupienie lodów dla żony, a później – jak nigdy – zagadywał mnie miły syn, a wiedz, że nigdy nie rozmawia ze mną. Udało się, bo odciągnął mnie od modlitwy do programu telewizyjnego o Kościele Katolickim z parszywym Adamem Michnikiem. Wyłączyłem, bo to było szyte zbyt grubymi nićmi...
Do butelki z wódką - z przezorności - wkropiłem wodę od s. Faustynki...już się z tego nie śmieję! Zauważ, że od tego momentu nie wypiłem już żadnego kieliszeczka!
Przebudziłem się przed północą z głową w koszmarach i rozterką co do picia, ale przypomniałem sobie, że za „pokutę” miałem odmówić „Pod Twoją obronę”. Jakże jest to piękna modlitwa: „Pod Twoją obronę uciekamy się Św. Boża Rodzicielko, Panno Chwalebna i Błogosławiona...Pocieszycielko nasza.”
Dzisiaj, gdy to przepisuję nadal bardzo lubię to wołanie do naszej Matki Prawdziwej. Naucz się, a zobaczysz jak się przydaje...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 685
W śnie krzyczałem do fałszywych dziennikarzy...wyraźnie widziałem wśród nich Aleksandrę Jakubowską. W ciągu dnia okazało się, że dzisiaj pracował Komitet Obrony Kraju, a towarzysze są czujni...wcześniej bronili ojczyzny „sowieckiej”, a teraz „naszej”; ciekawe dla kogo teraz jestem wrogiem?
Z trudem udało się odmówić modlitwy poranne, ponieważ przeszkadzał demon...trzy razy musiałem używać wody święconej od s. Faustynki. W tym czasie wpuszczał mi „dobre sprawy”: list do leczącej hipnozą (prof. Marii Szulc), porywanie dzieci przez sektę religijną, porzuconą przez kolegę córkę oraz moje odrzucenie przez żonę.
Do tego dołóż KGB i ich oszustwa...przecież u nas też mieszkają i nieźle żyją, bo demokracją demokracją, ale prawda jest po naszej stronie. Modlitwę skończyłem adorując wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego.
Wzrok zatrzymał także obrazek Zbawiciela Arcykapłana. W tym czasie w „Słowie na dzień” mówiono to, co napisali tam niewierzący...od razu wiesz, gdy tacy mówią o modlitwie. Nie ma tam świadectwa wiary, bo swojego terytorium pilnuje Szatan. Przecież nie jest głupi i w takiej redakcji ma swoich. Pokazywali to dotychczas towarzysze...
Dzisiaj w pracy był normalny dzień: chorzy i udający takich, prośby wszelakiej maści i „dary". Dziwne, bo w południe - po odmówieniu „Anioła Pańskiego” - stała się cisza, a moje serce zalała wielka tęsknota za Panem Jezusem:
-
Panie Jezu jakże chciałbym zapalić Ci Gwiazdy na Niebie
-
zawołać tak, aby wszyscy usłyszeli…
-
dać Twoje Serce ludziom, Jezu, Jezu, Jezu!
Płynie smutny śpiew i słowa o wciąż powracającej miłości i w tym momencie wiem, że moje cierpienia nie skończą się nigdy, ponieważ nigdy nie ustanie pragnienie zbawiania dusz. Cały bój toczy się o duszę...Szatan wie, że ciało na nic się nie przyda! Teraz bazuje na nim, ale wie, że w momencie śmierci odpada! Przecież jest to pokazane wokół (orzechy).
Dopiero w takiej miłosnej rozłące możesz ujrzeć dar jakim jest modlitwa, a u mnie dodatkowo „wymodlona”. Podczas „św. Poniżenia” Pana Jezusa prawie omdlewałem...oddalony od ciała, cichutki, schowany „w sobie”.
W czasie Godziny Miłosierdzia dla świata znalazłem się z Panem Jezusem na drodze krzyżowej. Wielkim cierpieniem było dla mnie - załatwianie chorych - w tym czasie. Mnie nie ma dla świata, a w tym czasie: ten ma gorączkę, babcia zesłabła po grochówce...kierowca zagaduje o „bliskim browarze”. Nic nie odpowiedziałem, machnąłem tylko rękę, bo tak daleko byłem od tego świata!
Śmiertelnie udręczony konfliktem ziemi i Nieba...padłem w sen.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 741
W pogotowiu ratunkowym pokój lekarski to piwniczna izba z dwoma starymi tapczanami i wielkim stołem, nie ma nawet jak przejść, a podczas „wypoczynku” budzą, bo dyspozytorka musi przychodzić do każdego z nas.
Po wyjeździe kolegi (o 3.30) do mojego serca napłynął smutek, padłem na kolana i zacząłem modlitwę („św. Osamotnienia” Pana Jezusa w Ogrójcu). Nagle zrywają do pękniętej ciąży pozamacicznej oraz do duszności.
Planowałem wcześniejszą pracę w przychodni, wszystko zawalone, a dodatkowo zgubiłem różaniec od s. Faustynki. Nie mogę dojść do siebie z tego powodu i prosiłem Matkę Bożą, aby się odnalazł!
- Dlaczego wpada pani w zgorzknienie?...przecież to typowe dla pogan!
- W nocy śnił się skrzywiony płot...marnie przymocowany, a teraz rozmawiam z pacjentką (71 lat), która ma konflikt z sąsiadem o płot.
- Twierdzi pani, że on jest wierzący...Pan Bóg kocha go bardziej ode mnie! Jeżeli pani ma mały dar wiary, to i tak większą odpowiedzialność od niego. Proszę zobaczyć na przykładzie: felczer, lekarz, profesor...nie wiedział, błąd i świadoma omyłka! Zawsze najbardziej odpowiada profesor!
Pacjentka słuchała, a ja czułem, że moje słowa wpadały do jej duszy. Sen zakończył się pięknie kwitnąca koniczynką, którą rozdawałem pragnącym!
Nagle znalazł się różaniec wart 2 złote, wielu nie nachyliłoby się, aby go podnieść, a moje serce zamieniło się z Panem Jezusem. W jednej sekundzie napłynęła - trudna do pisania - radość Boża. Nawet chwyciłem twarz w dłonie złożone jak do modlitwy i tak trwałem.„Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus...niech będzie pochwalona Matka Boża...święci i aniołowie”.
Nie uwierzysz, ale teraz, gdy to przepisuję (05.02.2019) w czasie Godziny Miłosierdzia dla świata, gdy Ennico Macias śpiewał Zingarellę...moje serce zalała podobna Miłość Boża. Z płaczem zacząłem wołać: „Jak to będzie św. Piotrze, Pawle, gdy spotkamy się na wieczność...jak św. Apostole Andrzeju, a także św. Andrzeju Avellino oraz Bobolo? Jak to będzie Boże mój, Panie Jezus i Duchu Święty?"
Serce chciała rozerwać tęsknota...tylko nie mówi mi, że coś mi się zdawało, że „to brak krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć” (jak pewne swego koleżanki z psychiatrii).
Po kilku chwilach moje nowe serce zapragnęło pomagania, bo taką łaskę dał mi Pan, taki zawód. Ze łzami w oczach popłynie moja modlitwa...jakże Niebo potrafi pocieszyć i uradować maleńka rzeczą! Zły „mieszał" od rana...teraz na mieście zatrzymał się zegarek i zawaliłem modlitwy, które skończę w zaciszu domowym.
Tak dobrze mi w sercu, a właśnie aktorka Nehrebecka czytała rozważania o modlitwie...o nowym sercu, które może dać nam Pan Jezus. Ja takie nowe serce otrzymałem w momencie znalezienia zgubionego różańca (był w innej kieszeni, która sprawdzałem)! Ten sam człowiek, a największy wróg staje się twoim przyjacielem w jednej sekundzie!
Pocałowałem żonę w rękę, przytuliłem się do niej i tak siedzieliśmy. Teraz wiem, że można dłuższy czas wytrzymać bez kobiety. To jest kwestia znalezienia się ponad ciałem w napadach pokus z wołaniem do Matki o pomoc. Po pewnym czasie odsuwa się „zapis przyjemności w mózgu” - już nie żyjesz seksem! Pan wówczas obdarza Swoimi pociechami..." och,dziękuję Matko za te przyjemności!"
Żona ze smutkiem przekazała, że chłopak porzucił naszą córkę. Czy to sprawiły moje prośby do Matki o pokierowanie jej losami, o opiekę i prowadzenie? Nagle zrozumiałem wczorajsze zaproszenie do wyrzeczenia w jej intencji (przyjęcie odrzucenia przez żonę!). Jakże pięknie ułożone są drobne chwilki naszego życia.
Napłynął zarazem wielki smutek i tęsknota za Panem Jezusem, bo "moją ojczyzną jest Twoja, Jezu...ziemia obiecana z niebem tak błękitnym. Jak długa jest droga rozstania? To 40 lat Żydów na pustyni...jak to wyrazić Jezu? Twoja Ojczyzna to ziemia ciernista...ni domu, ni ukojenia, nawet najbliższy okazał się zdrajcą.
Palestyna - serca pełne zemsty i zła...och, Jezu ja chce Twojej Ojczyzny, gdzie króluje wieczna Miłość, Pokój, Wolność, Prawda i Dobra Nieskończone, gdzie jest Ojciec Prawdziwy...tam nie znasz lęku ani zła. Nie budzi wybuch o poranku, ale dotyka Matka z czułym Sercem!...
Dziwisz się tą intencją, a przecież dzisiaj już przeszczepiamy serca...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 751
Zrywa budzik, bo córka wyjeżdża, wstałem i próbowałem modlić się, ale Zły sprytnie rozpraszał „ważnymi” sprawami. Nim się zauważysz już jesteś nieobecny. Trwa jej konflikt z żoną, która chce dobrze, ale nic nie da odpowiadanie złością na złość.
„Matko moja, obejmij ją Swoją Opieką. Panie Jezu uproś u Ojca łaskę Światła dla niej. Niech ujrzy, co oznacza dom, rodzice...Matko przekazuję Ci niechęć mojej żony do niej, a przez to do mnie”...łzy zalały oczy, odmówiłem cząstkę modlitwy przebłagalnej w intencji córki.
W serce wstąpiła radość i pomyślałem: do kogo i gdzie uciekają się poganie z takim problemem? Na pewno złoszczą się od rana, kłócą i tak żyją aż do śmierci. To sierotki Boże podobne do córki...
Przed rozstaniem wykonałem na jej czole krzyżyk wodą od s. Faustynki, podarowałem różaniec i zaleciłem, aby wstąpiła do kościoła i poprosiła Matkę Bożą o prowadzenie, bo wybrała tkwienie w ciemnościach (Egipcie).
W przychodni spotkała mnie bardzo ciężka praca...po której trafiłem na dyżur do pogotowia, gdzie padłem na kolana i odmówiłem modlitwę przebłagalną. Podczas przejazdu do staruszki kupiłem batony, które smakowały całej załodze. Podziękowałem Bogu Ojcu za wszystko.
Wiem, że moja praca powinna być całkowicie bezinteresowna, ale nie mam siły walczyć i kłócić się z ludźmi...sam lubię wdzięczność i nie wiem, gdzie jest jej granica.
„Proszę wezwać kapłana, przecież pani jest bardzo słaba...dwa razy miała pani utraty przytomności. Przed rokiem była pani u spowiedzi, a teraz mówi pani, że nikt nie wie jak tam jest? Ja mówię pani, że Pan Jezus Jest. Dlatego tutaj mnie przysłano."...
Podczas odmawiania mojej modlitwy znalazłem się ze Zbawicielem na drodze krzyżowej, a najbardziej przeżyłem spotkanie Pana Jezusa z Matką.
„Ojcze! Dziękuję Ci za Twoje prowadzenie od rana...to na pewno sprawiła Eucharystia. Ty, Ojcze wiedziałeś, że dzisiaj będzie ciężki dzień...dlatego dałeś mi łaskę modlenia się i bycia na Mszy Św. Ojcze dziękuję Ci za rodzinę i kłopoty, przecież to próby w których rosnę...dzięki Tobie, Ojcze!”
Z nagłego wyjazdu wybawił mnie kolega, a właśnie na kolanach odmawiałem „św. Agonię” Pana Jezusa. Po chwilce z otwartej Biblii popłyną słowa św. Pawła (Ef. 4, 17-5, 20) zalecające: „abyście już nie postępowali, jako /../ poganie /../ będąc dalekimi od życia Bożego /../ wszelkie zgorzknienie i unoszenie się, gniew, krzyk i złorzeczenie wraz z wszelką złością niech zostanie usunięte spośród was /../
Niegdyś bowiem byliście ciemnością, ale teraz staliście się światłością w Panu. /../ Ćwiczcie się w tym, co miłe jest Bogu i nie miejcie nic wspólnego z płonnymi dziełami ciemności; raczej je zwalczajcie /../."
Jakże człowiek jest prowadzony każdego dnia…
APeeL
- 02.02.1992(n) Za wybierających radości życia doczesnego...
- 01.02.1992(s) ZA MATKI DZIECIOBÓJCZYNIE
- 31.01.1992(pt) ZA OFIARY KONFLIKTU DUSZY Z CIAŁEM
- 30.01.1992(c) ZA WIDZĄCYCH CUD NARODZENIA
- 29.01.1992(ś) ZA KUSZONYCH KAPŁANÓW
- 28.01.1992(w) ZA POTRZEBUJĄCYCH CZUJNOŚCI
- 27.01.1992(p) To prośba nie moja, lecz już Twoja, Jezu!
- 26.01.1992(n) ZA TYCH, KTÓRZY NIE CHCĄ PANA JEZUSA
- 25.01.1992(s) Jeszua...Jeszua
- 24.01.1992(pt) Miłość do Boga jest niezmienna...