Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

04.05.2012(pt) ZA PRZEBACZAJĄCYCH Z MIŁOŚCIĄ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 maj 2012
Odsłon: 902

    W TVN oglądałem film: „Pocałunek smoka”, gdzie krew lała się strumieniami. Tak jest w królestwie ziemskim. Później będę krzyczał do sąsiadki na piętrze, która straszliwie przeklinała swoje malutkie dzieci.

    Tuż po przebudzeniu napłynęły moje „wyczyny”. Jak to wszystko wytrwałem: „Panie Jezu! jak cierpiałeś ze mną, jak wielką ochronę otrzymałem od Ciebie, bo widziałeś moją nędzę”. Łzy zalały oczy, pojękiwałem tylko, że „tak nie można, tak nie można”. To sekundy rozrywające serce i pokazujące nędzę robaka pełzającego na brzuchu.

    Zły wiedział, co się stanie i podsuwał Mszę św. wieczorną, ale zerwałem się, aby po drodze podlać kwiaty pod „moim” krzyżem, bo trwa upał.

    Pomyślałem, że dzisiejszy dzień poświęcę w intencji kolegów, którzy mnie skrzywdzili. W konfesjonale pojawił się kapłan, a to zaproszenie do oczyszczenia serca.

    Podczas spowiedzi pojawiła się subtelna różnica dotycząca przebaczenia. Kapłan słusznie  twierdził, że możemy przebaczyć komuś, kto prosi o to, żałuje złego czynu i chce naprawić krzywdę. W praktyce nie ma czegoś takiego. Ta rada dotyczyła tych, którzy krzywdzą i pragną rozgrzeszenia.

    Wiadomo, że skrzywdzony doznaje znieważenia, poniżenia i jest oszukany, ale nie wolno wrogom odmawiać miłości, a przebaczenie jest jej szczytem! Przebaczenie zatrzymuje lawinę zła w sercu skrzywdzonego i sprawia otwarcie się osoby, której przebaczamy. 

    Kapłan ponadto uważał, że przebaczenie przyzwala na czynienie zła. Ja wiem, że nie można traktować Miłosierdzia Bożego naiwnie i zakładać, że  „zgrzeszę, a dobry Pan Bóg i tak mi przebaczy".

     Tutaj chodzi o moje serce, o obciążenie mojej duszy i pokonanie pokus szatana, który cały czas podsuwa odwet, dochodzenie swego i wpuszcza złość na braci. Z czytanego w radiu Maryja „Dzienniczka” padną słowa s. Faustyny o miłosierdziu, które trzeba wyrażać...na pierwszym miejscu czynem!  

    Bóg nie może z nami postępować inaczej niż my z naszymi winowajcami. Tutaj chodzi o miłość do tych, „którzy nie wiedzą, co czynią”. Dlatego wczoraj Pan pokazał mi „aferę łowców narządów”. Kapłan stwierdził, że „oni dobrze wiedzą, co czynią”, ale tak też postąpili Żydzi z Jezusem, a przecież Pan zawołał: „Boże, mój Boże, wybacz im, ponieważ nie wiedzą, co czynią”. Moje przebaczenie może sprawić, że Pan przestraszy któregoś i padnie na kolana lub „zdradzi” szajkę...

   Podczas litanii loretańskiej wołałem za wszystkich, którzy sprzeniewierzyli się przysiędze Hipokratesa. Przepływały osoby lekarzy z którymi się zetknąłem, a także z komisji lekarskich, rzeczników odpowiedzialności zawodowej, członków sądów lekarskich, a także mediatora.

    Po Mszy św. na ławce przed kościołem odmówiłem zadaną pokutę (koronkę do Miłosierdzia Bożego), a właśnie zaczęło się nabożeństwo za zmarłego kolegę, który brał udział w mojej sprawie. Nawet przyśnił się w symbolicznej grze w pokera...była duża pula, którą zwinął, ale nie pokazał kart ("nieczysta gra").

    Przebaczenie daje pokój. Widzisz wówczas bezsens dochodzenia swego, pisania i szukania „sprawiedliwości” ziemskiej. To jeden wielki krzyk duszy: przebaczam i nic mnie nie obchodzi. Niech Pan Jezus ich osądzi. Nie można tego pojąc będąc człowiekiem normalnym, który wszystko bierze racjonalnie, obliczając za i przeciw.

    Wracałem z sercem całkowicie odmienionym...jak w znanej piosence „motylem jestem”. Naprawdę tak się czułem, bo kamień spadł mi z serca. To dodatkowe podziękowanie Bogu za ocalenie i moja odpłata za podłości życia.

    Oczyszczenie ciała fizycznego wyczerpuje, a tutaj duszy. Po błogiej drzemce w rytm pracy „Frani” (monotonne grzmoty)...zły podsunął osobę krzywdzącego ("kacyk i cham"). Machnąłem ręką, bo przed chwilką przebaczyłem, a ten chce zepsuć moją czystość.

    Jakże Pan prowadzi. Z natchnienia Bożego pojechałem do kaplicy z relikwiami s. Faustyny i ze zdziwieniem słuchałem nauki o miłosierdziu. Spełniło się pragnienie duszy. Po św. Hostii padłem na kolana: „dobry Jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy. On nie odpłaca nam wg naszych grzechów i nie sądzi nas wg naszych czynów”.

    Tuż przed północą moje serce znalazło się w Sercu Pana Jezusa Miłosiernego, a łzy popłynęły po twarzy...                         

                                                                                                                                  APEL

 

03.05.2012(c) ZA FARYZEUSZY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 maj 2012
Odsłon: 1092

     W nocy myślałem o UPA, która o tej właśnie porze napadała na Polaków. Na Mszy św. otrzymałem trochę pokoju z którym wracałem do domu. 

   W „Naszej Polsce” trafiłem na art. o sztuce „Wyklęci”, którą wystawiono w murach Aresztu Śledczego na Mokotowie, gdzie było najcięższe więzienie reżimu. Szaleli tam czerwoni ludobójcy i nasi oprawcy. W podziemiach zabijano „wrogów ludu” nie pozostawiając śladów (zwłoki betonowano i zakopywano w tajniackich ostępach).

   Każdy wróg wiary katolickiej krzyczy, aby oddzielić Państwo od Kościoła, ale wielu z nich lubuje się w celebracjach uroczystości religijnych, aby uwiarygodnić swoje działania polityczne.

   Taki przykład daje prezydent Bronisław Komorowski („wierzący inaczej”), który jest za zabijaniem dzieci szczególnej troski (z gwałtu, z wadami i poczętymi przez chore matki) oraz Donald Tusk, który wziął ślub „wyborczy” i jeździł do Częstochowy w świetle kamer. Ciekawe jak wyspowiadał się z obalenia rządu Jana Olszewskiego („nocna zmiana”)?

   Niezwykle faryzejskie jest zachowanie posła Stefana Niesiołowskiego, który zionie diabelską nienawiścią do przedstawicieli normalnych Polaków, a jako katolik jest przeciwnikiem radia Maryja i telewizji Trwam.

   To pijani nieszczęśnicy, którzy chwieją się pomiędzy Prawem Boga, a uzyskaniem pełni władzy nad ludźmi uczciwymi! Ich celem jest przebiegła polityka i tryumfowanie nad innymi. Dlaczego kapłani podają tym ludziom Najświętszy Sakrament?

    Poganie śmieją się z obrzędów Kościoła świętego, ale puchar piłkarskich mistrzostw wożą po ulicach naszych miast...jak relikwię! Dobrze, że nie każą kłaniać się i klękać.

   Czy Pan Bóg może takie działania karać? Może i to widzimy, ponieważ obecny rząd szerzy zgorszenie i przyzwala na to innym. Stąd tragedia Smoleńska z demolką państwa, rozkradanie wszystkiego i szaleństwa mafii przejmującej władzę. 

   Do tego doszły katastrofalne powodzie, wypadki i trąby powietrzne. Niewierny powie, że to „przyroda”. Cóż oznacza dla Boga skierowanie trąby powietrznej na dąb, aby pokazać, że mieliśmy wielkie szczęście i zobaczyć jak podziękujemy? Tak się dzieje, gdy nie mamy błogosławieństwa Bożego.

    Jakby z przymusu idę na Msze św. za ojczyznę, bo to nabożeństwo jest zewnętrzne: witanie władz lokalnych oraz posła, a także "zasłużonych". Nie pomyliłem się, bo wszystko było dobrze zorganizowane, przybyli najstarsi towarzysze, ale wiernych była garstka...

   Co chwilę mdlał jakiś młodzik wystawiony do pocztu sztandarowego. Nie mamy już armii, ale przebranych w mundury uczniów. Dodatkowo rozpraszały panie w strojach „plażowych” i amant w krótkich spodenkach.

   Ksiądz profesor w kazaniu o patriotyzmie mówił o miłości do Kościoła katolickiego. W ten sposób sprytnie ominął  powrót bolszewizmu. Dalej większa część narodu kontroluje mniejszą, więzi, gnębi i likwiduje w różny sposób. Ci ludzie trwają w bałwochwalczych świętokradztwach służąc Bogu i bożkom (władzy, posiadaniu, chwale własnej).

    Jak oni się spowiadają? Na pewno mówią o przeklinaniu, piciu wódki, zdradzaniu żony, itd. Kapłan powinien pytać tych ludzi o współpracę z okupantami, bo towarzysze mają słabą pamięć. Niech odpowiedzą tylko: "tak lub nie" i żałują, bo podchodzą do świętokradzkiej Komunii św. i dodatkowo gubią swoje dusze.

   Prezydent w przemówieniu z oburzeniem czytał słowa o zdradzie, ale pani HGW wymówiła wynajmowanie lokalu poświęconego pamięci Ryszarda Kuklińskiego, który nas ocalił. W oczach marnieje „wolna” ojczyzna, a Episkopat wciąż boi się ustanowienia Jezusa Chrystusa Królem Polski...                                                                                                                                                                                        APEL   

 

 

 

02.05.2012(ś) ZA ZAKATOWANYCH PO KTÓRYCH NIE MA ŚLADU

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 maj 2012
Odsłon: 1055

    W nocy myślałem o UPA, która o tej właśnie porze napadała na Polaków. Na Mszy św. otrzymałem trochę pokoju z którym wracałem do domu. 

    W „Naszej Polsce” trafiłem na art. o sztuce „Wyklęci”, którą wystawiono w murach Aresztu Śledczego na Mokotowie, gdzie było najcięższe więzienie reżimu. Szaleli tam czerwoni ludobójcy i nasi oprawcy. W podziemiach zabijano „wrogów ludu” nie pozostawiając śladów (zwłoki betonowano i zakopywano w tajniackich ostępach).

    Bolszewicy cały czas specjalizują się w takim zabijaniu. Dzisiaj to: „zaginął bez wieści, powiesił się, umarł na wymyśloną chorobę lub po zderzeniu z ciężarówką”. Towarzysze mają znakomitych lekarzy anatomopatologów z którymi współpracowała dr Ewa.

    Za kłamanie w oczy otrzymała stanowisko marszałka Sejmu RP, a powinna trafić do Komisji Etyki Lekarskiej, ale nic jej nie zrobią, bo w naszym samorządzie była chwalona „jako najlepsza minister po wojnie”!

    W drodze na ponowne nabożeństwo ból zalał serce, prawie omdlewałem i w intencji dnia zacząłem odmawiać koronkę do miłosierdzia oraz moją modlitwę.

    Na Mszy św. wieczornej zdziwiony słuchałem czytań, bo tych: „których rozproszyło prześladowanie, jakie wybuchło z powodu Szczepana (...) opowiadali Dobrą Nowinę o Panu Jezusie. A ręka Pańska była z nimi, bo wielka liczba uwierzyła i nawróciła się do Pana”. D 11, 19-26

    Popłakałem się podczas podchodzenia do Komunii św. ponieważ wzrok zatrzymał staruszek z zaćmą jednego oka, który z trudem szedł po Boski Chleb, a później padł na kolana przed MB Fatimską. Wprost czułem jego świętość...

    Pod  figurą Matki Bożej przy naszym bloku była majówka. Kobiety śpiewały pieśni maryjne, a ja ze łzami w oczach trwałem w wołaniu za żołnierzy „wyklętych” i ich dusze.

    Napłynęła wizja podobnego zakatowania Pana Jezusa! Dziesięć razy powtórzyłem: „Boże, mój Boże czemuś mnie opuścił”. Nawet teraz, gdy to zapisuję łzy płyną po twarzy. Wszystko trwało od 17.30 - 20.00. 

    Dzisiaj prezydent próbował rachitycznie uświęć flagę, a redaktorzy z mediamafii (TVN, „SS”, TVP Info) przypięli sobie „margeritki”, ale ich skandaliście Kubie Wojewódzkiemu za jej prowokacyjne wetknięcie w łajno nic się nie stało. W Instytucie Pamięci Wiecznej wszystkie jest zapisane...

    „Umieranie” z Panem Jezusem sprawiło zesłabnięcie ciała. Cały wieczór spędziłem z rozerwanym sercem i nie mogłem dojść do siebie. Wcześniej poszedłem spać, ale po przebudzeniu dalej trwałem przy zakatowanych po których nie ma śladu.

    Żona zapytała o wyjazd na wczasy, a ja chciałbym być w miejscu kaźni tych biedaków, których niedługo spotkam w Królestwie Niebieskim, bo Pan na pewno wysłuchał mojego wołania...       APEL

    

01.05.2012(w) ZA OPUSZCZONE DZIECI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 maj 2012
Odsłon: 964

      Dzisiaj będę miał pokazane, co oznacza opuszczenie nas przez Boga. Prawda jest taka, że Dobry Ojciec - podczas naszego zesłania - nie opuszcza nas aż do śmierci. Wciąż czeka na krzyk swojego dziecka i biegnie na jego zawołanie.

    Gdybym w tym momencie wołał o uratowanie mojego życia i to samo uczyniłby Jurek Urban lub siejący podobne zgorszenie...Pan znalazłby się właśnie przy nim! To rozważanie jest ludzkie, bo Bóg może być równocześnie przy każdym z nas (bilokacja u o. Pio).

    Przykro mi, bo dzisiaj jest święto Józefa Rzemieślnika, a ja nawet nie drgnąłem, aby zawołać do Opiekuna Pana Jezusa. Nawet „spojrzał” na mnie z figury drewnianej, którą wyrzeźbił dla mnie pacjent. To też był bardzo dobry człowiek. Umarł w Wielkanoc, gdy rodzina czekała na niego ze śniadaniem. 

    Policja, awaryjne otwieranie drzwi, pogotowie, obcy lekarz nie chciał wydać karty zgonu, włóczenie zwłok. Później trafiono do mnie, bo prokurator zrezygnował z sekcji. Miałem kłopot, ponieważ nie wolno wydawać aktu zgonu bez widzenia zmarłego. Przeważył św. Józef z tej właśnie figurki... 

    Na nabożeństwie majowym moją duszę zalała straszliwa pustka duchowa („noc ciemna” wg św. Jana od Krzyża), której towarzyszyło poczucie obojętności do wiary. W moim wypadku to wielkie cierpienie, bo wiem jak jest, gdy czuję obecność TATY. Uśmiechniesz się, że tak piszę o Bogu Wszechmogącym. Nie pamiętasz już jak miałeś 2 latka i właśnie w swoim ojcu widziałeś mocarza, który brał cię na ręce.

    Zaczyna się procesja, a ja mam niechęć do niesienia chorągwi, trzymania baldachimu, a nawet podtrzymywania kapłana podczas niesienia Monstrancji. Dobrze, że nie poproszono mnie o to.

    Na zewnątrz wiało przyjemnym chłodem, pachniały kwitnące drzewa i śpiewały ptaki, a moje serce było normalne czyli puste duchowo. Idę na końcu procesji i chce mi się płakać, bo Pan zabrał mi łaskę wiary. Lepiej być wierzącym „normalnie”, bo wówczas uczestniczysz w obrzędzie zewnętrznie.

    Podczas podchodzenia do Komunii św. kobieta pięknie śpiewała za mną: ”Pan Jezus już się zbliża /../ o Szczęście niepojętne, Bóg Sam odwiedza mnie”, ale nawet Eucharystii nie odmieniła mojego stanu.

    W „Uwaga” pokazano dzieci opuszczone przez własnych rodziców...także przez przybranych! Ci, którzy zrozumieli kim jest dobry ojciec płakali, szczególnie po odwiedzeniu swoich „prawdziwych” rodziców.

    Przełóż to na poczucie opuszczenia przez Boga. Przez sekundę wyobraź sobie, że idziesz do piekła, gdzie ten stan będzie trwał wiecznie. Taka dusza wie już, że utraciła Raj. Ja dzisiaj mam to cierpienie tylko pokazane, ale ono może spotkać każdego, który odwraca się od Boga. 

   Kończę zapis, a pod blokiem, przy figurze Matki Bożej kobiety śpiewają: „Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas”...

                                                                                                                                  APEL

 

30.04.2012(p) ZA TYCH, CO CAŁYM SERCEM PRAGNĄ BOGA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 kwiecień 2012
Odsłon: 1059

    Dziwiłem się dlaczego Pan dał mi stary zapis (z 24.10.1991r.), ale okaże się, że  chodzi o ukazanie niezmienności przeżyć duchowych od czasu Objawienia Boga. Nagle z jasnością ujrzałem, że te dwie intencje trzeba zmiksować.

    Tamtego poranka myśl uciekła do Boga Ojca. Nagła niespodzianka, ponieważ wspólnie z żoną odmawialiśmy „Anioł Pański”: ja goliłem się, a ona malowała oczy. Wszystko zakończyłem: „Prosimy Cię Panie”.

    Tak chciałbym rozmawiać o Bogu i chwalić się, że mam Ojca, ale nie ma z kim. Napłynęła mantra: „Ja Jestem! Jestem! Jestem! Ja Jestem”! Nawet ujrzałem nas chodzących po ulicach W-wy jak "krisznowcy"  i śpiewających Bogu. Trzeba stać się niewolnikiem Ojca, który daje nam radości i smutki, ograniczenia i pragnie sprowadzenia nas na  Swoją Drogę. 

    Teraz słucham piosenki: „To, co dał nam świat...”. Łzy zalały oczy, a serce pełne smutku zawołało: „Jezu! jakże smutno bez Ciebie! Panie! wybacz każdą myśl, która odciąga od Ciebie! wybacz każdy gest, minę, ruch ręki i podniesioną głowę. Wybacz Swojemu obrońcy. Nikt nie może zabrać mi Ciebie. Nasza miłość jest wieczna, bo przekracza śmierć”.

    To tęskne wołanie przypomniało się na Mszy św. wieczornej, gdy popłynęły słowa psalmu (Ps 42): „Boga żywego pragnie dusza moja. / Boga, który jest weselem i radością moją. I będę Cię chwalił przy dźwiękach lutni, Boże mój, Boże"... 

    Wrócił tamten czas (24.101991), gdy w ciszy gabinetu lekarskiego odmawiałem modlitwy, a zawołanie: „Ty, Jesteś" wywołało ukojenie w duszy. Wówczas uniosłem dłonie i wołałem: „Panie Jezu! przyjdź tutaj i spraw, aby to miejsce stało się miejscem zbawienia wielu dusz. Przyjdź Jezu”! Tak było mi dobrze, że nie chciało się wracać do domu!

    Do tego przeżycia pasuje obecna pieśń: „Jezu w Hostii utajony daj mi serce Twoje, daj. Tyś mi jeden ulubiony, Tyś mojego serca raj. (...) Słodkie ziemskie me wygnanie, byś mi Sam Siebie dał. (...) Ty mnie w sercu zawsze miej”.

    Po zjednaniu z Chrystusem w Eucharystii słodycz zalała usta, a pokój duszę. Po wyjściu z kościoła spotkałem trzy gołąbki, a to bardzo miły znak.

    Ze starego zapisu przypomniało się jeszcze moje zaproszenie Pana Jezusa: „Panie Jezu! przyjdź do mojej rodziny, zawitaj do nas, bądź z nami. Proszę Cię, Jezu, Panie mojego serca i mojej duszy".

    Pan Jezus wówczas przybył i nie uwierzysz co uczynił! Żona zdenerwowała się, ponieważ wypiłem kilka kieliszków oryginalnej „wyborowej". Pan sprawił, że na tym skończyłem, a żona, jak nigdy...wypiła moje piwo i całkowicie odmieniła się. Rozmawialiśmy z miłością o sprawach dzieci! 

    Popatrz jak Bóg potrafi odmienić serce (w ułamku sekundy!). Nawet dzisiaj, gdy to piszę łzy zalewają oczy, ponieważ Pan wiedział, że po latach będę całkowitym abstynentem.

    Stało się to, co wówczas mówił ks. Piotrowski: „Pan Jezus przyszedł do nas, aby wyprowadzić nas z ciemności do Światła. Stary człowiek musi umrzeć. Trzeba się nawrócić i zawołać Abba - Ojcze, ponieważ w momencie chrztu stajemy się Synami Bożymi (czy znasz jego datę?)”.

    Faktycznie stary człowiek umarł, a nawrócony stał się Synem Bożym, który pragnie wołać Abba - Ojcze...                                                                                                                                                 APEL

  1. 29.04.2012(n) ZA TYCH, KTÓRYM Z NIEBA SPADŁ SKARB
  2. 28.04.2012(s) ZA WYMAGAJĄCYCH INTERWENCJI
  3. 27.04.2012(pt) ZA DYSZĄCYCH ŻĄDZĄ ZABIJANIA
  4. 26.04.2012(c) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ROZUMIEJĄ NAUKI JEZUSA
  5. 25.04.2012(ś) ZA TYCH, CO WPADLI W ZASADZKĘ
  6. 24.04.2012(w) ZA LUD O TWARDYM KARKU
  7. 23.04.2012(p) ZA NAPEŁNIONYCH DUCHEM ŚWIĘTYM
  8. 22.04.2012(n) ZA NAMASZCZONYCH SŁOWEM PANA
  9. 21.04.2012(s) ZA ZAPOMINAJĄCYCH O SWOJEJ DUSZY
  10. 20.04.2012(pt) ZA MOJE WINY

Strona 992 z 2414

  • 987
  • 988
  • 989
  • 990
  • 991
  • 992
  • 993
  • 994
  • 995
  • 996

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 3311  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?