Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

19.11.1989 (n) Prosiłem Boga o wstwiennictwo dla potrzebujących...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 listopad 1989
Odsłon: 1067

     Podczas dalekiego wyjazdu karetką pogotowia ratunkowego myśl pobiegła do znajomego alkoholika. Nagle poczułem jego wielkie pragnienie napicia się alkoholu! On teraz nie pije, ale cierpienie trwa. Poprosiłem Pana Jezusa o odjęcie mu nałogu, bo on sam sobie nie poradzi...znowu upadnie, a to dobry człowiek.

    Trafiliśmy do walącej się chatki z inwalidą mających pięcioro dzieci. Interweniowałem w ich sprawie w PCK, ale tam nie ma ludzi z prawdziwym sercem, bo działają z obowiązku (etat). Znowu prosiłem: „Jezu, pomóż im! Jezu, pomóż im!!”.

    W mgle pokazał się motocykl (mężczyzna z kobietą), a napłynęła bliskością tych obcych ludzi...poczułem, że jestem z nimi. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Zarazem wiem, że została mi dana łaska, która pokazała wszechobecność Pana Jezusa.

    Zbawiciel jest szczególnie z tymi, którzy mają różne cierpienia i kłopoty. Coraz bardziej zaciera się dystans pomiędzy codziennością, moją posługą i wewnętrznym odczuwaniem Boga. Wygląda na to, że Jezus pokazuje mi „nie kochaj mnie, ale ludzi, bo po miłości do stworzeń - zobaczę twoją miłość do Mnie”.

    W wielkiej mgle pędzimy do zatrutego. W tym czasie słucham nagranie o bracie Albercie. To jest wielkie przeżycie typu duchowego, którego wcześniej nie zauważałem. W drodze powrotnej poprosiłem kierowcę, aby zabrał stojącego żołnierza (sentyment związany z pracą w jednostce wojskowej).

- Czy wierzy pan w pomoc poza sobą (nie wskazałem na Opatrzność Bożą)?

- Nie, nie wierzę...chyba nie rozumiał o co pytałem.

- Ja w to wierzę i dzięki temu jedziemy razem tą karetką!

    Śmieliśmy się, a ja opowiedziałem mu o pastorze w Indiach, który nie jadł z rodziną już trzeci dzień i powiedział do Jezusa: „Panie Jezu, ja wiem, że tak ma być, pracuję dla Ciebie, ale zobacz moje głodne dzieci”. W tym momencie do drzwi zapukał sklepikarz i powiedział, że „coś kazało mu przynieść 3 litry mleka”.

    Podczas późniejszego przejścia do kościoła rozmyślałem o prawie ziemskim i nadprzyrodzonym (Bożym). Przepisy ziemskie w swoim zamiarze mają utrudnienia (szczególnie uciążliwe dla ludzi prostych).

    My odpowiadamy za przestrzeganie tych praw, a ktoś za ich tworzenie. Obłuda tworzy struktury pozorne. Np. Rzecznik Praw Obywatelskich: zgłosisz się tam, zanotują sprawę pod numerem np.3001 i czekasz! To właśnie spotka mnie w 2008-2009 roku...

    Na Mszay św. znalazłem się pod moim wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego, który błogosławi nas, ale patrząc od dołu groził mi! W tym czasie demon zalewał mnie pustką, rozdrażnieniem i zalecał wyjście „na zewnątrz”.

    Nie wiedziałem dlaczego Pan daje mi takie doświadczenie, ale miałem pokazaną „normalność” przeciętnego człowieka! Przedrzemałem nabożeństwo i nagle wstałem silny i wielki! W tym stanie mógłbym obudzić niejednego...dotarły słowa kapłana: „obudź się, bo to czas na nawrócenie...Jezus czeka na ciebie!".

    Dzień chyli się ku zachodowi, a w telewizji satelitarnej pokazują prostytutkę rekordzistkę, która ma męża. To coś strasznego...moje serce przeszyła bolesna strzała. Napłynęła bliskość Pana Jezusa ze smutkiem i pragnieniem cichości i milczenia.

    Dzisiaj, gdy to opracowuję (25.02.2017) św. s. Faustyna - w czytanym w radiu Maryja „Dzienniczku” - poprosiła Pana Jezusa o to, aby wszyscy umierający w tamtym dniu zostali uchronieni od Piekła. Zdziwiłem się, bo sam prosiłem o Boże wstawiennictwo dla potrzebujących...

                                                                                                                                   APEL 

 

 

 

18.11.1989(s) ZA SZERZĄCYCH ŚWIATŁOŚĆ...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 listopad 1989
Odsłon: 692

    Wieczorem oglądałem film o hybrydach (mieszanka ludzi ze zwierzętami), a tak ma być na końcu tego świata. Kto tworzy i kupuje taką tfu!rczość? Film blokował rozważania o naszej prokuraturze, która została zorganizowana w systemie stalinowskim (nie podlega Ministerstwu Sprawiedliwości).

    Otworzyłem książeczkę do nabożeństwa, gdzie trafiłem na dwa obrazki. Na jednym z nich była postać z palącą się świeczką trzymaną w ręku (symbolem niesionej światłości)...to św. Bernard z Clairvaux (ur. 1090 we Francji) ze snu. 

  • Psy strasznie rozwalają śmietnik...mówi żona.

  • Od rana trzeba wznosić myśl ku Niebu, bo ona krąży u ciebie po targach i śmietniskach.  Trzeba też dziękować za dobrą noc, szczęśliwe przebudzenie, ciepło i spokój!

  • Masz rację.

   Wiara jest nędzna, wiedza o Jezusie żadna, a myślenie ludzi prymitywne - w tych sprawach. Właśnie rozmawiamy z pacjentką...

  • Dlaczego pani martwi się o jutro?

  • Pan mi da?...pyta diablica, której nic nie brakuje oprócz pokory.

  • Zapomina pani o Opatrzności Bożej.

  • Tak, tak...za pieniądze wszystko można - jedna uzyskała dwa razy rozwód kościelny - syczy Szatan dalej!

  • Niech pani nie miesza Jezusa z kościołem jako hierarchią! Staliniści wymordowali prawdziwych komunistów (gdzie jest Wanda Wasilewska), a kościół często odgradza się od prawdziwych sług Jezusa.

  • Kto to wszystko wie?...był pan tam?

  • Innego Zbawiciela już nie będzie. Jezus przekazał wszystko. Pani jest niewierząca, to nie pani wina, ale nie wolno pani siać szatańskiego zwątpienia i niewiary. Dociera to do ludzi wahających się...

    Czytam drugi raz książeczkę o współczesnych mistykach...podkreślone zdania, które dzisiaj dla mnie są już nieważne - ile tam błądzenia. Światło Pana Jezusa jest Czyste i Jasne. Po co szukać i błądzić? Szuka taki, szuka i nie może odpowiedzieć jaki jest prawdziwy sens jego życia. Na ziemi dobro nie może być oderwane od zła. Przez ten kontrast Pan Bóg pokazuje dobro...

   Oto przykład; córka zbiła szybę, a syn ją naprawił. Wymiana kosztowała 15 tys. zł. (butelka dobrej wódki). Wykorzystałem moment i jako zakładkę do książki "Dialog" dałem córce te pieniądze. Nie chciała czytać. Po dwóch dniach zauważyłem, że czyta!

    Właśnie pogotowiem mam wyjazd do poszkodowanych w bójce rodzinnej. Trwa to już 10 lat...w nędznej chatce ze spornym kawałkiem ziemi. Babcia (62 lata) ma połamane żebra, jej wnuczek i syn są poobijani, a mąż drugiej siostry jest poraniony. Dwoma wyjazdami załatwiam jednych i drugich. Opowiadają to samo, a ja powtarzam im...

  • Diabeł po pani skacze!

  • Nie, to po tam stronie!

  • Zgoda po tamtej duży, a po pani mały!

  • Obie siostry upojone nienawiścią, a pan jest wciągnięty w te głupoty...siedzą w pana głowie, sercu, języku, łazience i w łóżku małżeńskim.

   Może nieprzypadkowo przywiozłem go do pogotowia, gdzie z pielęgniarką rozmawiamy o objawieniach w Medziugoriu.

- To tam są takie cuda?...pyta bijący się.

   Podziękowałem Panu Jezusowi za możliwość mówienia o Nim w różnych sytuacjach. Dopiero teraz, po odkryciu Prawdy widzę nędzę tego świata. W moim sumieniu odbywa się walka pomiędzy "tak" i "nie"...w której rosnę. To, co wczoraj było dla mnie zakryte, dzisiaj jest jasne. Ludzie normalni nie prowadzą takiej walki.

    Dzisiaj zrozumiałem, że najważniejsza jest Miłość z której wypływa wszystko. Spojrzałem na twarz jednej z dziewczynek ze zdjęcia podczas Objawienia w Medjugorju, a łzy zalały oczy. Dotarłem wreszcie do św. Bernarda z Clairvaux, którego największą zasługą było wykazanie błędów w mistyce chrześcijańskiej…

                                                                                                                    APeeL

 

 

17.11.1989(pt) Podwójny jest byt człowieka...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 listopad 1989
Odsłon: 828

   Noc, pogotowie, piwniczna izba przypominająca spelunę...podczas gry w pokera „upływa szybko życie”. Nagle napłynęło pragnienie modlitewnego ukojenia. Nie mogłem bez powodu odejść...tylko bezwiednie rzuciłem karty oraz pieniądze do puli i wpadłem w milczenie.

    To było wyraźne zawołanie przez Pana. Napłynęły zdania, które musiałem zapisać: „Kto ujrzy Światło musi iść. Nic nie opóźni pielgrzymowania. Jeszcze nie dziś, jeszcze nie dziś, bo nie to światło i droga nieznana”.

   Około 2.00 w nocy zacząłem wołać do Pana Jezusa o pocieszenie dla matki dwojga synów alkoholików. Wierzę, że Jezus jej pomoże. Może młodszego skieruje do mnie i porozmawiam z nim. Tak stanie się po latach...razem ze mną będą uczestniczyli w codziennej Mszy Św.

    Teraz podczas przyjęć w przychodni napływa, abym nie brał datku: „kiedyś zobaczysz ile jest to warte...cóż, że teraz schowasz pieniądze pod kartę?” Po napisaniu recept przypiąłem babcine 3 tysiące do zaleceń, które pisałem na maszynie. Nie będę się szarpał...

    Na koniec przyjęć zostałem wysłany do podobnych pań, które Bóg oderwał od ciał! W domach zmarłych zawsze odbieram dobrą energię:

1. pierwsza zmarła była malutka i chudziutka, leżała już w trumnie z monetami na powiekach. Wyglądało to trochę śmiesznie. W pokoju było zimno ze świętą ciszą. Za karty zgonu trzeba płacić, ale rodzina nigdy nie pyta, a ja się nie upominam.

2. druga zmarła leżała za zasłonką w kuchni, bo willa była przygotowywana do wesela! To wielki pech. Proś zawsze o śmierć dobrą (z sakramentem) i godną, bo możesz narobić kłopotu. Wypisuję kartę zgonu, rodzina stoi w ciszy, a z piętra dobiega śpiew i śmiechy malutkich dzieci! 

   W domu zdziwiłem się otwartą butelką spirytusu (kilka otrzymaliśmy od matki na przechowanie). Tak zapewniała sobie spokojna starość. Nie wiedziała, że ojciec w tym czasie zamieniał spirytus w wodę...

    W audycji katolickiej trafiłem na relację anonimowego alkoholik, a zarazem wojujący ateista, który opowiadał o darze jaki otrzymał od Boga: nagle odjęto mu pragnienie picia alkoholu. Przekazał  swoje odczucie, że Bóg przez to pokazał mu: patrz, ludzie się siłują, męczą, chcą, ale nie mogą - ty nie będziesz miał żadnego łaknienia.”

    Według niego jest to dowód na istnienie Boga. Dodał jeszcze, że ludzie kochają nas, gdy spełnimy ich oczekiwania, a Pan Bóg przyjmuje nas takimi jakimi jesteśmy...

   W tym momencie przypomniało się nagranie z Oazy Miłości, gdzie wierni otaczają alkoholika i trzymając ręce nad jego głową lub mając wyciągnięte w jego kierunku wołają:

    „Szatanie rozkazuję ci w Imieniu Jezusa opuścić tego człowieka. Wiążemy twoje moce i wyganiamy ducha alkoholizmu z niego: rozkazujemy ci opuścić go, nie przychodzić do niego, roztaczamy nad nim moce Światła. Panie napełnij go miłością. Panie objaw się i pokaż kim Ty Jesteś. Jezu Panie wypełnij Miłością wszystkie jego puste miejsca i przestrzenie życia, aby zobaczył dla kogo żyje”.

   Dodam, że po latach sam zostanę uwolniony przez Boga od tego nałogu (odjęcie)...w wyniku modlitw żony i moich pacjentek, które zamawiały w mojej intencji Msze Św. w różnych Sanktuariach…                                                                                                                                             APeeL

 

 

 

16.11.1989(c) Co jest dobre, a co złe?...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 listopad 1989
Odsłon: 698

    Wczoraj matka ziemska dała mi litr spirytusu „Kozak”...na przechowanie, bo kiedyś ojciec wypił „po cichu” całą skrzynkę takiej „lokaty kapitału”. Ludzie pokładają ufność w różnych rzeczach, a wszystko czynią „dla spokojnej starości”.

    Znam to z gabinetu lekarskiego. Zadowolenia nie da posiadanie, ale pozbawianie się wszystkich rzeczy. Nie bierz tego dosłownie, bo chodzi o nasze serce...

    Na początku nawrócenia włamano się do mojego mieszkania. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że uczyniła to władza „ludowa”, której podlegają także zawodowi złodzieje. Z drugiej strony to cierpienie przebudziło mnie i skierowało ku Bogu. Powiedz mi w takim razie: co jest dobre, a co złe?

    W domu dzieci zbiły szybę w drzwiach do pokoju...żona krzyczy, lamentuje i mówi, że „nie chce jej się żyć”. Powiedziałem:

  • To są łzy diabelskie. Powinnaś płakać z powodu złości i wstydu przed Bogiem. Ile czasu dzisiaj poświęciłaś Jezusowi? Zobaczymy co do ciebie powiedzą z Biblii, która otworzyłem na chybił-trafił: „W sercu dobrego gości mądrość, a w sercu złego głupota”…

  • Jeszcze im kupujesz podarunki!

  • My jesteśmy też źli, a Pan Bóg daje nam tyle darów!

    Zobacz przez chwilę cierpienia Pana Jezusa. Wielu za te dary obraża Boga, wyrzeka się Jego, nie chce przyjąć Go do serca. Tylko z tego powodu trzeba płakać. Pan nas obdarza także cierpieniem...może ta szyba wywoła dobro w dzieciach?

   W słabości skierowałem myśli ku Bogu: „Pan jest Dobry. Jezus jest Dobry”, a wzrok padł na dwie figurki Zbawiciela z porcelany i drzewa. Myślę, że diabeł źle się tutaj czuje. Nagle stałem się silny, a wielka radość napłynęła do serca, które otworzyło się...mam wstać wcześniej.

    W samochodzie słuchałem słów Guy’a Gilberta o modlitwie: „bez modlitwy niepodobna wytrwać w powołaniu /../ modlitwa łączy nasze dusze ze słowem Bożym, bo duch człowieka staje się rzeczywistym małżonkiem prawdy wiecznej /../ Pan Bóg uczynił wszystko z Miłości /../ Pan Bóg Siebie rozmnaża w ludziach /../ Tak mi Panie Jezu dopomóż...pomnóż siłę do kochania tylko Ciebie i wszystkich ludzi dla Ciebie".

    W audycji telewizyjnej była mowa o kapelanach polowych. Powstał problem noszenia przez nich broni. Sprzeczamy się z kolegą dyżurnym w pogotowiu:

  • Pan nie rozumie partyzantki...

  • Bronią kapelana jest błogosławieństwo od Boga Ojca, Eucharystia z Ostatnim Namaszczeniem, modlitwa, bycie wśród rannych i umierających. Życie takiego kapelana nie jest ważne, bo nad nim jest Opatrzność Boża!

  • Coś się panu pomieszało w głowie...po tych słowach kolega zrobił się nijaki.

  • Po kilku minutach ciszy opowiedziałem mu o kapelanie, który po obstrzale miał poszarpaną całą marynarka przez kule...bez zadraśnięcia ciała! 

   Wczoraj wiedziałem, że ten pacjent jest śmiertelnie chory. Dzisiaj przyszedł z wynikami...ma liczne przerzuty ​nowotworowe do obu płuc (OB 123). Widzimy się drugi raz w życiu...jakże chciałbym być z nim do końca. Z urywanej rozmowy wynikało, że pił i palił...rozpadła się jego rodzina. Rozwiązanie nadejdzie...trzeba prosić o to w modlitwie.

  • Nie potrafią się modlić.

  • Niech pan poprosi o dar modlenia się (rozmowy z Bogiem).

   W wolnej chwilce czytam książkę Thomasa Mertona: "W poszukiwaniu Boga”, ale to trudne rozważania: w każdym z nas istnieje miłość własna, którą trzeba zamienić na miłość miłosierną (caritas)...to może trwać przez całe życie. Wielu w tej walce pozostaje niemowlętami, bo krążą pomiędzy caritas, a posiadaniem.

    Ludziom wydaje się, że odnalezienie Boga i Jego Miłości Miłosiernej daje ukojenie, a to dopiero początek udręk. Nie możesz już normalnie żyć (cieszyć się tym, czym 95 % ludzi). Czujesz Boga w sobie i masz świadomość, że dopiero oderwanie się od ciała daje zjednoczenie ze Stwórcą. Ta miłość wyzwala udręki...

    Pomyślałem o tym, że zawsze źle się czuję podczas pobierania pensji, bo mam tak piękny zawód...i jeszcze mi płacą. W dawnych czasach mówiło się, że lekarz to dobry zawód, ale bez pacjentów.

   Właśnie jest atak demona: „propozycja gry w pokera”. Nie da się z tym pogodzić Pana Jezusa i w uniesieniu duchowym siąść do stołu z brudnymi - dosłownie i w przenośni – pieniędzmi. Zważ, że przez Eucharystię łączę się z Jezusem i Jego Życie staje się moim życiem.

   Dodatkowo trafiliśmy karetką do złapanego przez policję („List gończy”) na którego krzyczano, a dołączył się do nich sanitariusz. Poczułem się w sytuacji skazanego (miłość miłosierna) i powiedziałem do sanitariusza...”panu też może się to przydarzyć i co wówczas?”

                                                                                                                             APeeL

15.11.1989(ś) Bój się Boga, a nie śmierci...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 listopad 1989
Odsłon: 873

    Nawet sen umęczy i człowiek już od rana jest słaby. Jak mam wzmacniać innych, gdy sam nie mam siły? „Jezu najcierpliwszy! Jezu posłuszny, cichy i pokornego serca!"

    Popłakałem się podczas audycji radiowej ze słowami b. Alberta: „jeśliby cię zawołano do biedaka idź natychmiast do niego, choćbyś był w świętym zachwyceniu, gdyż opuścisz Chrystusa dla Chrystusa”.

   W przychodni już o 8.00 był napór chorych z pilnymi sprawami, a to dla mnie czas rozruchu...jestem rozdrażniony, mylę się, nie potrafię pocieszać, a mogę urazić.

   Właśnie wchodzi obca pacjentka, a ja odmawiam jej przyjęcia...nawet mówię, że jest nachalna, ale nie ustępuje. Jak ewangeliczna wdowa u sędziego, który nie bał się Boga i ludzi...

  • To nic, dzisiaj mnie pan przyjmie...

  • Jezu, pomóż!

  • Słucham?

  • Jezu, pomóż...

    Wyczekała swoje i okazało się, że wymagała mojej porady (reumatologa), ponieważ koledzy nie znają choroby przyczepów ścięgnisto – okostnowych (wymagała blokady sterydem z lignokainą). Po wyjściu wróciła ze słowami: „mnie tutaj skierowano, oni mieli rację”...w tym czasie trzymała swoją rękę na mojej piersi.

   Dostałem wyrównanie pensji i wyszedłem wcześniej z pracy...skręciłem w polną dróżkę i blisko pięknego krzyża włączyłem mały magnetofon, gdzie były słowa: „Duch Św. wzbudza modlitwę w naszym sercu, pomaga nam pojąć, że Bóg jest Ojcem zdumiewająco bliskim. Jezus pokazał nam tą bliskość. Jezus modlił się jak nikt...ufnie i z pełnym oddaniem."

   Trafiłem do mojego ojca ziemskiego, który wciąż żyje tym światem: mówi o cenie dolarów i robocie w wieku 80 lat (umrze po roku). Jak mam trafić do niego z Panem Jezusem? Wokół jest tyle nicości, przywiązania do ziemi, pracy, handlu, głupot z umiłowanie tego życia i strachu przed śmiercią. Dziwne, że w tym czasie nie ma strachu przed Bogiem...

   W piwnicznej izbie brat z żoną wyrabiał kiełbasy na handel...zamiast masarni z odpowiednimi warunkami sanitarnymi, a na odjazd matka ziemska dała mi litr spirytusu „Kozak” (ala „Royal”)...na przechowanie. To była jej metoda „lokaty kapitału”, („Amber-Gold”, gdy to przepisuję), a rodzeństwo pukało do nas o różnej porze, gdy zabrakło im „wzmocnienia”. Kiedyś brat przyjechał w nocy (20 km), aby dalej kozaczyć...

                                                                                                                APeeL

 

 

 

  1. 14.11.1989(w) ZA WYZWOLONYCH PRZEZ ŚMIERĆ
  2. 13.11.1989(ś) Wołam do Ciebie Panie...
  3. 12.11.1989(n) Za ludzi cierpiących z różnych powodów...
  4. 11.11.1989(s) Nawrócenie to światło we mgle...
  5. 10.11.1989(pt) Pan Jezus nade wszystko!
  6. 09.11.1989(c) Początki mojego bujnego życia...duchowego
  7. 08.11.1989(ś) Jezu nie opuszczę Cię aż do śmierci...
  8. 07.11.1989(w) Zamiana kolejki...
  9. 06.11.1989(p) ZA CIERPIĄCYCH Z POWODU NAWRÓCENIA
  10. 05.11.1989(n) Liczą się czyny, a nie puste słowa z manipulacją...

Strona 2267 z 2367

  • 2262
  • 2263
  • 2264
  • 2265
  • 2266
  • 2267
  • 2268
  • 2269
  • 2270
  • 2271

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 545  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?