Podczas powrotu do bazy prosiłem o przebaczenie wszystkich niegodziwości jakich dokonałem na zwierzętach. W takich wypadkach myślimy o stworzeniach domowych, bo to nie obejmuje zagazowanych gryzoni, zabijanie ryb, kur, królików, itd.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (14.09.2023) właścicielka psa zostawiła go w przedpokoju po przeprowadzce do kochanka. Uwolniono go po 2 tygodniach. Dalej trwały różne pokusy w myślach (grzech), a każdy ma swoje i nie trzeba szerzyć grzeszności.

    Z rozmowy z koleżanką wynika, że jest niewierząca, a ja wskazałem jej, że jestem lekarzem katolickim - leczę duszę i ciało, nie uznaję psychoterapii, walki z sobą (w nałogach) przy pomocy silnej woli. Gdzie dojdziemy negując istnienie demonów, a przez to także Boga Ojca. Dałem jej przykład nocnego boju z kuszeniami.

     W gabinecie mam płaskorzeźbę z gliny (Twarz Pana Jezusa), którą wykonała dla mnie pacjentka z reumatoidalnym zapaleniem stawów. Teraz "patrzymy" na siebie, a w tym czasie w modlitwie wypadnie pomoc Szymona podczas niesienia krzyża oraz otarcie Twarzy Zbawiciela przez Weronikę. Właśnie w gabinecie jest pacjentka o tym imieniu.

    Zdecydowanie wyjaśniam młodej dziewczynie (prowadzi życie oazowe), że jest Matka Boża. W domu niespodzianka - list z Episkopatu, przesłali moje uwagi do Redakcji Programów Katolickich.

    Wezwano mnie do ojca ziemskiego (mały zator w mózgu)...ma kłopot z wysławianiem się, kręci mu się w głowie i zesłabł (umrze po roku). Dobrze, że wcześniej był kapłan...prosiłem o tę łaskę Matkę Jezusa. "Dzięki Ci Panie Jezu!" Z domu rodziców wziąłem lampkę, którą zapaliłem pod krzyżem od ojca ziemskiego....

                                                                                                                             APeeL