Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

22.02.1990(c) Poród!

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 luty 1990
Odsłon: 1259

    Ciężki, ciężki jest znój człowieka! W wyobraźni znalazłem się w środku jakiegoś zgromadzenia, gdzie zgłaszam "wotum nieufności dla komitetu obywatelskiego”! Tak naprawdę nie obchodzą mnie już sprawy władzy ziemskiej.

    Spostrzegłem się, że to jest od „podpowiadającego” mi i zacząłem odmawiać „Ojcze nasz”, ale w jakiej intencji?...za co? lub za kogo? Och! niech będzie: za szczęśliwy poród.

   Ponieważ trafiłem to nieprzyjaciel wskazał na wybory prezydenckie, które będą dopiero...w listopadzie i grudniu (Wałęsa z Tymińskim)! Dziwne, bo z całego mojego 40-letniego bałaganu „wyciągnął”  się ten zapis, a dzisiaj (24 maja 2015) mamy także wybory...i to podobne do tamtych!

    Przecież Lech Wałęsa to radykał, przeskoczył przez płot i obalił komunizm, a później pierwszy rząd („Nocna zmiana”). Nam potrzebny był racjonalizm, spokój i bezpieczeństwo, a to gwarantował gen. Wojciech Jaruzelski... Nie poddałem się i dodatkowo odmawiam „Ojcze nasz” za wybranie tych, którzy nie są ze służby, nie są żądni władzy, nie są chciwi majątku!

   Myśl uciekła do moich prześladowców, ale nie życzę im źle...właściwie chciałem prosić Boga, aby spełnił ich największe marzenia. Tak właśnie wczoraj powiedziała do mnie babulinka...Bóg Wszechmocny niech spełni pana pragnienie, moja myśl uciekła do Pana Jezusa!

   „Panie mój! niech spełni im się wszystko zgodne z Twoją wolą...”. To nawet mnie zaskoczyło, ponieważ ludziom nieprzyjaznym życzymy źle, cieszymy się z ich klęski i smucimy z ich radości. A przecież wszystko otrzymujemy od Boga Ojca!

   Ciężarna wsiada do karetki pogotowia i nic nie zapowiadało kłopotów. Po przejechaniu 2 km krzyczy, że „rodzi”... Szybko ja rozbieramy, a w kroczu widzę część przodującą główki dzieciątka, ale nie miała prawidłowego parcia. Pomogliśmy (dzisiaj to zabronione) jej poprzez ucisk powłok brzusznych.

     W tym momencie przypomniało mi się cesarskie cięcie, gdzie ginekolog strasznie ciągnął delikatną główkę - wówczas dziwiłem się, ale niedawno w ten sposób doszło do jej urwania. 

    Podczas wytaczania główki ściągałem ją w nieprawidłowym kierunku. Po chwili wcisnąłem rękę do pochwy i sprawdziłem ułożenie. Odwróciłem główkę na prawidłowy bark i wolno...wolno z tamtego świata na ten wychodził siny człowiek. Trysnęły wody i krew, a po odessaniu usłyszałem najpiękniejszy krzyk na tym świecie! 

    Nasza nędza jest wynikiem schematyzmu i uśpienia, a poród w karetce to błąd, bo powinno badać się rodzącą i przyjmować poród w domu. Wówczas kusi mała odległość i szybki transport. Czy pomogła moja modlitwa?...niewiele brakowało, aby dziecko zadusiło się! Szatan wiedział o tej pułapce i dlatego przeszkadzał w wołaniu do Boga Ojca!

    Po dyżurze czeka na mnie ciężka praca w przychodni, ale nie chcę żadnego obdarowania. Teraz diabeł był sprytniejszy, bo przysłał bogatą i zdrową sadowniczkę z delikatesami (koniakiem, czekoladą, kawą) i „szelestami” (tak nazywaliśmy pieniądze podczas gry w pokera)...”proszę przyjąć, ja mam”! 

- Musi pani wstawać w nocy i dziękować Bogu za zdrowie. Do mnie proszę przychodzić w chorobie! W różnych strachach i napastliwych smutkach trzeba odmawiać „Ojcze nasz” oraz zostawić „wczoraj i jutro”, bo wystarczy codziennych kłopotów, a trzeba zaufać Opatrzności Bożej!

    Odchodziła zadowolona i pocałowała mnie we włosy...                                                                 APEL

 

 

21.02.1990(ś) Pierwsze potyczki duchowe...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 luty 1990
Odsłon: 1010

     W środku nocy pragnienie - po wypitym koniaku - złagodziło zimne piwo. Ponownie pomyślałem o narkomance z tatuażem serduszka w pachwinie, której zwłok nikt nie odebrał.

    Odmówiłem „Ojcze nasz” oraz litanię do Serca Pana Jezusa, które jest pełne miłości i miłosierdzia, dobre, ciche, pokorne, cierpliwe, sprawiedliwe, hojne, pracowite, ochocze i znoszące zniewagi.

   W przychodni towarzyszyło mi przeczytane i zapamiętane zdanie, które powtarzałem jako prośbę w różnych sytuacjach: „Matko Boża wspomagaj innych”!  W pracy lekarza nieodzowna jest pomoc Boża i bliskość naszej Matki Prawdziwej. Ja w moich ciężkościach jestem podtrzymywany przez Ducha Świętego, który zalewa mnie słodyczą, której nie ma na ziemi.

   Właśnie siedzi przede mną smutna babuleńka, która ma łzy w oczach, a dodam, że modli się za mnie. Dzisiaj jest całkowicie zrezygnowana...mówi, że czeka na śmierć! Ma fatalną dolegliwość - wypadanie odbytu, które nie można zoperować.

- Teraz ja będę modlił się za panią, musi pani być mężna aż do końca, bo pokazał to Pan Jezus, który - w czasie Bolesnej Męki - nie poskarżył się nawet jednym słowem! Babcia lekko uśmiechnęła się, a łzy popłynęły jej po twarzy...

- Pani modli się za innych, a grzeszników jest coraz więcej, bo poprzedni barbarzyński system ze wschodu zastępuje materializm zachodni.

    Zaczynam dyżur w pogotowiu...od sprzątania samochodu, a tego nie planowałem i nie wiedziałem, że będzie piękna pogoda z tak dokładnymi elementami z dzisiejszego „snu do przodu”. Może to podsuwać demon, aby udowodnić błędny determinizm, że „wszystko jest zapisane”(„co ma być to będzie”), a to wyklucza istnienie wolnej woli i naszą odpowiedzialność!

    Przypuszczam, że na tą sztuczkę może nabrać się wielu, bo jak inaczej to wytłumaczyć? Sam jestem zaskoczony potwierdzeniem szczegółów tego snu:

1. ujrzałem złamany klucz...przed chwilką byłem w domu, gdzie ktoś ukręcił nasza kłódkę w suszarni, a to wywołało zdenerwowanie żony.

2. podłączałem przewody elektryczne bez wtyków, a takie ma właśnie używany przy sprzątaniu samochodu odkurzacz...nadjechał kolega lekarz widziany w śnie, aby umyć swój samochód!

3. mignęła spocona twarz sprzątaczki, która właśnie wyjrzała przez okno przychodni!

4. widziałem siedzący personel...tak jest teraz na jawie, bo na ławce jest 4-5 osób, które patrzą jak sprzątam samochód!

    Nagle napadła mnie wielka chęć napicia się zimnego piwa. To wyraźna pokusa, nagła i bardzo mocna. Z tego powodu krążyłem po pokoju lekarskim i nie wiedziałem co robić, bo musiałbym opuścić dyżur dla jej zaspokojenia (15 minut).

    „Panie Jezu rezygnuję z tego pragnienia zabierz go łaknącym i niech wrócą do domu...pomóż im w odrzuceniu nałogu"! Jeżeli staniesz się uczniem Pana Jezusa to zaczniesz walczyć z namiętnościami, zobaczysz zarazem własne słabości, a nawet swoją nędzę. Wiesz wówczas, że jako zawołany bardziej obrażasz Boga i boisz się Go utracić!

                                                                                                                                            APEL

 

 

20.02.1990(w) Melina...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 luty 1990
Odsłon: 1335

   Tuż po północy brutalnie zerwano na „pilny wyjazd”, a ja zawołałem: „Panie Jezu dziękuję, że posyłasz mnie i spotykam różnych ludzi  w Twoim Imieniu”.

   Trafiłem na melinę, ludzką norę z bladą kobietą wymiotującą gęstą plwociną...wprost nie można patrzeć! W sąsiednim pomieszczeniu leży jej sparaliżowany - młody syn oraz gruba córka o piskliwym głosie.

- To flejtuchy, brudasy, handlują wódką...krótko komentuje kierowca.

-  Najgorsze są brudy w naszych myślach!...odpowiadam.

    W drodze do szpitala mijamy wypadek w którym  fiacika zmiażdżyły dwa samochody ciężarowe. Przyjemnie jest patrzeć jak w środku nocy pielęgniarki sprawnie obsługują chorą...ty śpisz, a są tacy, którzy czuwają! Siedzę na noszach w korytarzu i czytam w oczekiwaniu na przyjęcie mojej chorej.

    Pan Jezus pragnie być z nami cały czas, a my zapominamy o tym! Zauważyłem, że moje począ­tkowe kontakty z Bogiem były „na Jego wezwanie", później stawały się coraz częstsze, obecnie kontakt urywa się przez moje „zapominanie się".

    Myśl pobiegła do rozważań o istnieniu w nas pierwiastka duchowego, bo większość ludzi neguje istnienie duszy. To co oznaczają Objawienia, udokumentowana bilokacja o. Pio, prekognicja (przewidywanie wydarzeń), opisywane w Ewangelii sny prorocze? Nie możemy tych faktów negować.

   Dalej: czym różni się święty Hieronim od każdego świętego naszych czasów? Czym różnił się chrześcijanin dawnych czasów obdarzony Duchem Świętym ode mnie...zdolnego oddać swoje życie za Pana Jezusa!

    „Bóg jest dla nas ucieczką i siłą najpewniejszą pomocą w trudnościach". Ps 45/46. To wielka prawda, bo trzeba uciekać do Boga w każdej sytuacji, a jest to pokazane na płaczącym dzieciątku, które biegnie do tatusia!

    Jak wielkim darem jest łóżko o 3°° rano. Ze snu wyrywają do maluszka z bolącym uchem, a właśnie byłem w Warszawie, w mieszkaniu cioci, gdzie pojawił się generał LWP...wyraźnie widziałem jego pagony, a to znak, że Wielki Brat czuwa, bo trwa obłęd szpiegomanii.

    Położyłem się ponownie i rozmyślałem o Via Dolorosa...widzę Marię pod Krzyżem, która obejmuje nogi Jezusa. Zacząłem mówić własną litanię uwielbienia: „Serce Jezusa - poranku wiosny, Serce Jezusa - brzasku dnia, Serce Jezusa - śpiewie słowika...”.

    Dzisiaj w przychodni mam ciężki dzień. Przede mną jest młoda i ciężko chora dziewczyna, upada jej zakład, przed nią rozwód, a ojciec nie płaci na małą córeczkę. Żal zalewa serce, które jest z nią...jak mogę jej pomóc (nie miałem grosza w kieszeni)...jak przekazać, że cała jej nadzieja jest w Panu Jezusie...jak to zrobić?

- Proszę to przyjąć dla pani córeczki (torba pięknych jabłek)...

- To teraz lekarze obdarowują pacjentów...pyta.

   Narasta zmęczenie i rozdrażnienie, ale kilka razy zawołałem: „Jezu pomóż”! Wszystko zaczęło przebiegać szybko i sprawnie: ta tylko z informacją, ta po skierowanie, a tamta rezygnuje z sanatorium.

   Ktoś zostawił pieniądze, ale nie wiem kto, a już w mieście do otwieranego samochodu pacjentka wrzuciła mi koniak. Do licha! Jakim mam być naprawdę?                                                                 APEL

19.02.1990(p) Cierp mężnie aż do śmierci!

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 luty 1990
Odsłon: 1240

     „Jezus był Dobry...Jezus był Cichy...Jezus był Pokorny”  to pierwsze moje myśli tuż po przebudzeniu. „Ojcze nasz"...wspomóż Panie Jezu wszystkich słabych...wspomóż proszę...dziękuję Ci Panie Jezu, że posyłasz mnie w świat w Twoim Imieniu".

    Żonę zmęczyły kłopoty w poprzednim tygodniu, mówi, że kiedyś ucieknie z domu, a mnie wypowiedziało się zmienione zdanie przeczytane w "Dialogu": cierp mężnie aż do śmierci, bo to znak, że kochasz Boga prawdziwie!

    Po jego wypowiedzeniu moje myśli uciekły do Pana Jezusa, który cierpiał mężnie do końca. Taki jest sens krzyża każdego człowieka. Taki jest prawdziwy sens cierpienia człowieka - znieść wszystko co Pan zsyła i uciekać w cierpieniu do Niego. Większość złorzeczy w cierpieniach i ucieka od Boga!

   Dzisiaj, gdy to przepisuję sam jestem tym zadziwiony, bo to wielka prawda. Dodam tylko, że większość ludzi niesie krzyż diabelski, a przykłady każdy może zobaczyć w swoim otoczeniu: utrata zdrowia podczas rywalizacji sportowej, różne wyczyny oraz kuszące popisy.

   Z wielką radością i siłą idę do pracy, a pierwsza pacjentka to 91-latka, która jeszcze nie była u lekarza...z sercem bijącym jak u ptaszka - 180 / min (częstoskurcz).

    W mojej duszy pojawiło się uniesienie, a myślami znalazłem się daleko...daleko od gabinetu. Wprost chciałbym tańczyć z poczucia, że jest Pan Jezus i Bóg Ojciec. To był początek mojego nawrócenia, bo później taka wzmacniająca słodycz będzie zawsze napływała podczas ciężkiej pracy. W tym stanie przybyła do mnie dobra dziewczyna z rodziny ateistycznej - jak jej powiedzieć, że Pan Jezus Jest?

   - Ciepło, cicho i jasno...to jest praca...mówię na powitanie w pogotowiu! Nagle pod budynek podjeżdża obca karetka z dzieckiem w stanie drgawkowym. Zastrzyk i pędzimy na spotkanie z karetką „R". Nic nie mogę zrobić, podajemy tlen, odpowiednie ułożenie, oziębienie czoła.

    Klęczę na przednim siedzeniu i patrząc na dziecko krzyczę: „Jezu pomóż, Jezu pomóż”! Zdążyliśmy i nagle świat stał się piękny i dobry. Łzy zalały oczy i zacząłem odmawiać „Ojcze nasz”, a  myśli uciekły do nagrody po tym wygnaniu...Nieba!

    Niewierzący zarzucają nam, że dobro czynimy tylko dla nagrody, a unikamy zła, bo boimy się piekła!. To głupota duchowa, bo można zapytać czy taki człowiek czyni dobro dla nagrody i orderu? Pomyślałem, że tym światem powinni rządzić ludzie dobrzy i sprawiedliwi, ale właśnie trafia się badanie złodzieja...złapanego na gorącym uczynku.

- Gdzie pan mieszka?...nie mam domu!

- Nie jest pan głodny?...wręczyłem mu ciasto.

    Personel śmiał się, a po jego wyjściu żałowałem, że nie dołożyłem mu jabłka. Wprost czuję, że Jezus jest przy tym człowieku. To co robię, nie czynię dla chwały własnej (Bóg to wie), ale z wielkiej miłości do tego brata ziemskiego.

     Zły od razu podsunął, że „służba Boża nie jest atrakcyjna”, bo to wyrzeczenia, ograniczenia, walka z sobą, smutek z powodu widzenia zła, które szaleje wokół. Zobacz jakie "dobro" sieje Przeciwnik Boga!

    Cisza, zbliża się północ. Wielka radość z czytania duchowego...dzięki Duchowi Świętemu możesz nazywać Jezusa swoim Panem, a Boga swoim Prawdziwym Ojcem! Wiary nie możesz osiągnąć własnym działaniem...musisz prosić o tą laskę!

    Jak prosić? „Panie Jezu proszę o łaskę wiary prawdziwej". Proś i czekaj! W tym czasie nie czyń zła lub czyń dobro z miłością. Tak ci radzę, bo na wybranych wiara spada nagle i zaskakuje ich, a ty będziesz czekał.

    Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale ciała ludzi, których dzisiaj badałem wydawały mi się święte! Dla zwykłego człowieka będzie to śmieszne, a w moim odczuciu ta świętość nie ma związku z ich wyglądem i dobrym zdrowiem. Świętość jest większa w opuszczonych, starych i brzydkich, pochylonych i chromych oraz w cierpiących.

    Może zdarzyć się, że w pięknej dziewczynie wyczuwa się świętość. Od takich ludzi płynie „dobra energia” dająca ukojenie oraz  pokój. Odwrotnie jest u złych - ich obecność przynosi niepokój, rozproszenie, a w okolicy serca mam wówczas ucisk...                                                                      APEL

 

18.02.1990(n) Dobry Jezu,Dobry Jezu...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 luty 1990
Odsłon: 1047

    Po przebudzeniu włączyłem radio z audycją, która jeszcze niedawno miała tytuł "Abyś dzień święty święcił”, a teraz są to komunikaty, które zaczynają się pozdrowieniem: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”.

    Dzisiaj mówią o tym, że nasze dzieci są dziećmi Boga i musimy je zaakceptować takimi, jakie są, bo bardzo często chcemy mieć dzieci wg naszych oczekiwań.

   Podczas toalety myśl pobiegła do podziału ciało / dusza...z odwrotnymi cechami, które są charakterystyczne (cnoty i grzechy).

Cnoty: pokora, hojność, czystość, miłość, umiarkowanie,cierpliwość, gorliwość i pracowitość.

Grzechy: pycha, chciwość, nieczystość, nienawiść,nieumiarkowanie, gniew i lenistwo

   Usiadłem w ciszy, ale zacząłem być kuszony: „wyjechać i porzucić wszystko!”...chodziło o kłopoty z synem, złości żony, która w tym momencie ma pretensję, że się pogniewałem i nie chcę śniadania, a ja pragnę iść na Mszę Św.!

   Idę do kościoła i odmawiam „Ojcze nasz” z rozproszeniami na początku Mszy Św. bo w pierwszej ławce siedziała elegancka żona kolegi! Jak sobie radzą w takich sytuacjach zwykli śmiertelnicy? Uciekłem do słów pięknej pieśni śpiewanej przez chór: „Dobry Jezu...Dobry Jezu!” i do drugiej „Wielkiś Boże”. Jak wielka wiara musi być w człowieku, który tworzy tak tak piękne słowa?

    „Patrz na Jezusa, na Jego dobroć. Patrz na Jezusa na Jego cierpliwość, pokorę, miłość do wrogów i nieprzyjaciół”. Poprosiłem Pana o pomoc w milczeniu. Muszę nauczyć się milczeć! „O nic nie proszę Jezu, ale pragnę milczeć!”...

    Napłynęła postać okaleczonego przez krzyżaków Juranda (wypalone oczy, ucięta prawa dłoń i język) - wybacza i puszcza wolnym swojego oprawcę!

    Wszyscy wyszli z kościoła, a chór nadal śpiewał pieśń chwalącą wielkość naszego Boga Ojca. Przede mną modliła się matka, która jeszcze niedawno była niewierząca, ale w wypadku straciła ukochaną córką i maleńką wnuczkę. Podczas opuszczania kościoła powtarzałem: „Dobry Jezu, Dobry Jezu...Wielkiś Boże”...

    Dalej trwała radość w sercu, a w domu...w tym niebie na ziemi czekało na mnie śniadanie na białym obrusie, kieliszek koniaku, kawa...bez syna,który nie chce jeść mimo mojej prośby!

- Nie pozwól skakać diabłu po sobie! Nie widzisz jak się cieszy?

    Na dowód opowiedziałem zdarzenie z transportu karetką chorej psychicznie, a może opętanej? Pacjentka wyrzucała z siebie piosenki, dziwne mądre słowa: „nie będą panowie napełniali szkatuł" poprzez wyzwiska niedobrej kobiety „uliczna caryca” do płaczu na wspomnienie syna, który się powiesił, a nazywała go „gołąbkiem pokoju...to był gołąbek pokoju...gołąbek pokoju”. W potoku słów ubliżała też księżom i papieżowi...”to góral...znacie górali?...kobietę mu dać - nie odmówi”...krzyczała też, że Boga nie ma!

- Czy zna pani 10 przykazań?...zapytam.

- „Panie Jezu bądź ze mną gdy stoję i gdy idę, wszędzie gdzie jestem” odpowiada piękną modlitwą - litanią, której nie mogę nawet powtórzyć! To wszystko płynęło z ust prostej kobieciny, która cały czas trzymała krzyżyk w ręku!

                                                                                                                                APEL

 

 

  1. 17.02.1990(s) Bunt syna...
  2. 16.02.1990(pt) Pierwsze kłopoty z modlitwą...
  3. 15.02.1990(c) Moje drogi nie są drogami waszymi...
  4. 14.02.1990(ś) Czyń ofiarę z siebie dla Jezusa...
  5. 13.02.1990(w) Wstyd przed Panem Jezusem...
  6. 12.02.1990(p) Jeżeli nie ma Boga, to kto kieruje wszystkim...
  7. 11.02.1990(n) Dyżur w łączności ze Zbawicielem
  8. 10.02.1990(s) Krążenie miłości...
  9. 09.02.1990(pt) Krzyż w koronie...
  10. 08.02.1990(c) Rady...

Strona 2169 z 2288

  • 2164
  • 2165
  • 2166
  • 2167
  • 2168
  • 2169
  • 2170
  • 2171
  • 2172
  • 2173

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 242  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?