- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 895
Mam wielką radość z opracowywania moich zapisów...szczególnie z początku nawrócenia. Człowiek oślepiony przez wiarę zaczyna szukać i „staje się mądry”. W 1989 r. głośno było o bioenergoterapeucie Zbigniewie Nowaku z Podkowy Leśnej („ręce, które leczą i liczą”...za wizytę brał 250 zł). Stał się wielkim bogaczem i autorytetem, hołubionym przez władzę (odznaczenia).
Napisałem do niego, bo interesował mnie zapis losu (wierzyłem w determinizm), telepatia oraz odczuwanie dobrej i złej energii.
<<W domach śmiertelnie chorych i zmarłych odbieram dużo dobrej energii. Z opisów znany jest dar widzenia duchów...w tym duchów pomagających w "porodzie" na tamten świat. Może ich obecność daje tą energię? Odbieram także złą energię...niekiedy w formie elektrycznego wstrząsu z uciskiem w nadbrzuszu.>>
Ja wówczas byłem na początku drogi duchowej i nie wiedziałem, że takie leczenie jest błędne, bo miesza się do niego Szatan. Pomoże, ale u szkodzi po czasie, bo tak właśnie działa.
Dopiero dzisiaj zrozumiałem, że odbieranie i wysyłanie myśli jest językiem naszego ciała, a „rozmowa” w Bogiem odbywa się poprzez nasze dusze. Stąd podział modlitwy na „myślną” (ustną) oraz „modlitwę serca” (płynącą z duszy)...z krzykiem po Eucharystii lub w tęsknej miłości. Nie potrafię edytować rysunków, ale wyobraź sobie Światłość Światłości i ogarek, którym jest wcielona - po naszym poczęciu - dusza ludzka.
Wówczas po przebudzeniu szukałem siły do pracy na początku miesiąca. Dotknąłem Biblii, a żona w tym momencie zapraszała mnie do jedzenia. Zobacz przeszkody, które już znam. Jeżeli drgniesz ku Bogu - po czasach odejścia od wiary - sam zobaczysz ten taniec demona.
Moc napłynęła podczas czytania Ks. Psalmów (nie zaznaczyłem jakich):
Ps 1. „Jeżeli rozważasz i czynisz swoje wg Planu Boga...jesteś drzewem przy strumieniu i wydasz owoc we właściwym czasie! Pan troszczy się o twoją drogę.”
Ps 2. „Jestem synem Boga - szczęśliwy, że Mu zaufałem!”
Już mam natchnienie i z tym stwierdzeniem, że „jestem synem Boga, któremu zaufałem”...wychodzę do pracy, a podczas powtarzania tych słów rosła moja moc duchowa.
W przychodni trwały normalne kłótnie w kolejce. Wówczas nie było „francji-elegancji”...z numerkami co pół godziny, bo często załatwiałem trzech chorych naraz! Pacjentka przekazała, że kiedyś czekała w kolejce na informację w szpitalu. Poza kolejką weszła para młodych i smutnych ludzi...zrobił się krzyk! Oni powiedzieli, że właśnie zmarło ich dziecko. Ta scena stoi mi przed oczami i od tego czasu nigdy nie kłócę się w kolejce!
Pracowałem z pogodą i delikatnym humorem;
-
wybiera pan śmierć (do palącego tytoń)…
-
pani ma bujną przeszłość (pacjentka z plikiem kart informacyjnych ze szpitali)
-
pobiera pan diabelskie inhalacje (chory walcuje smołę na drodze)
-
obchodzi teren jak kocur (gdzieś zawieruszyła się druga rejestratorka)
-
specjalnie pani była u fryzjera...do kucharki wydającej dzisiaj kotlety schabowe.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 928
Dzisiaj, gdy opracowuję ten zapis (04.11.2018) w sercu mam Królestwo Boże, naszą Wieczną Ojczyznę. Chodzi o to, że 11 listopada wypadnie 100-lecie odzyskania niepodległości. Tą łaskę zrozumie żyjący w czasach okupacji, bo dla młodych i gniewnych to nic nie oznacza.
W moim wypadku ojczyzna ziemska jest namiastką Ojczyzny Niebieskiej, ale nie możesz pragnąć powrotu bez łaski wiary. Nawet naród wybrany tracił wiarę podczas wędrówki...wielu chwaliło wówczas życie na wygnaniu (w Egipcie). To trzeba narysować lub „ujrzeć”...
Wówczas dziwiłem się obrazom przy zamkniętych oczach...jak w telewizyjnej technice komputerowej. Tak właśnie pojawił się ala bilbord Ojczyzna Niebieska z powracającymi pięknymi ludźmi, a właściwie wyskakującymi poza przestrzeń pozaziemską...duszami!
Zrób filmik, który w skrócie pokaże nasz pobyt na zesłaniu w Obozie Ziemia („Egipcie”), którego szefem jest Szatan. Po szybkich obrazach pokaż w zwolnionym tempie: nasze poczęcie z wcieleniem duszy (Światłości), a później błyśnij obrazami porodu z krzykiem matki i dziecka, pokaż Sakrament Chrztu, Bierzmowania, Małżeństwa i starości z umieraniem oraz pogrzebem...
Koniecznie przekaż śmierć jako moment wyskoczenia z ciała rozradowanej duszy (błysk jak przy spięciach elektrycznych). Rzuć na to obrazy cierpienia i radości na świecie z odpowiednią muzyką...
Pielęgniarka wzywa do pacjenta. Nie chce się wstać, bo sam jestem chory, ale pomyślałem, że bliźni jest zdenerwowany. Bliźni to kobieta...o moim nazwisku!
Teraz w domu toczy się bój o wyjście na Mszę Św. o 12.00. Zapamiętaj to, co piszę i sprawdź na sobie, a będziesz wiedział jak działa Szatan. Wpuszcza swoje porady w pierwszej osobie, co sprawia, że uważamy kuszenie jako własne myśli: odpocznę, dzisiaj jest zimno, a ja źle się czuję, pustka duchowa...to nic, tak już jest, bo trzeba zrobić przerwę”...
Pokonałem niechęć, ale dopiero po wyjściu zauważyłem tą diabelską retorykę! Wszystko poznasz po owocach, a właśnie dzisiaj w Dniu Pana jest ciepło i piękna pogoda. Z serca wyrwało się dziękczynienie: „Dobry Jest Pan (powtarzałem)! Ty Panie z miłości do nas oddałeś Swoje życie”.
Właśnie ukarałem z miłości syna, który ubliżał matce. Zabrałem mu moją aparaturę do odtwarzania i nagrywania muzyki. Dałem mu termin na poprawę (2 tygodnie), ale on złości się i nie przyjmuje tego. Wprost chce się powiedzieć: klękaj w kącie i przepraszaj rodziców, że taka mała kara, bo powinieneś mieć sprzęt zabrany raz na zawsze!
Czy nie jest tak samo z nami w relacji z Bogiem Ojcem? Jeżeli nie możesz czegoś pojąć myśl o swoich dzieciach i karaniu, które ma sprawić ich poprawę...zmniejszyć głupotę i pychę!
W kościele znalazłem się na chórze, gdzie było cicho, ja sam i organistka. W czasie kazania pomyślałem, że jestem niewolnikiem Pana Jezusa...taki niczego nie ma oprócz Zbawiciela. Nagle zrozumiałem dlaczego nic mnie nie zadawała, wszystko jest nędzne i niepełne.
Podczas wyznania naszej wiary, którą układał jakiś człowiek...powtarzamy nazwisko zbója Poncjusza Piłata. Czy on sam zamordował Pana Jezusa? Przecież uczynili to Jego rodacy, a Pan jest zabijany nadal...także przez słuchających kazań. Znam to z relacji z gabinetu lekarskiego oraz z życia…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 978
W śnie znalazłem się w kościele, gdzie jakiś kapłan tłumaczył jaka ma być mowa;
-
o rzeczach prostych - p r o s t a
-
o pięknie - p i ę k n a
-
o Bogu i Panu Jezusie - d o s k o n a ł a.
Po wstaniu padłem na kolana i powiedziałem: „Panie Jezu wskaż mi jak mam mówić!” Natychmiast demon - podczas przygotowywania śniadania - szydził:
-
Och! Ty to pójdziesz do Nieba!
-
Idź precz Szatanie...krzyknąłem w myślach!
Właśnie dzisiaj dużo mówiłem do pacjentów...o wszystkie i niczym! Całkowicie zapomniałem o śnie...nawet wdałem się w dyskusję z napastliwym ateistą:
-
Nic nie zależy od nas, bo wszystko jest łaską Boga!
-
To co, z nieba kapie?
-
Tak, właśnie tak!
-
Bzdury!
Tutaj wyjaśnię, że większość ludzi uważa, że wszystko jest wynikiem ich umiejętności i zapobiegliwości oraz układów (sprzedawania się), a palec zginają dzięki łasce Boga.
Dodam jeszcze, że nie wolno dyskutować z wrogami Boga, bo nie pokonamy ich demonicznej argumentacji...nawet grzeszymy, bo tracimy pokój i wywołujemy ich dalszą niechęć do wiary. Nie możemy ich zmienić gadaniem, ale modlitwą.
Dla uspokojenie otworzyłem Encyklikę papieża, gdzie trafiłem na zdania dotyczące Ducha Świętego! Zważ, że za życia Pana Jezusa nie było Pocieszyciela, Ducha Prawdy.
Babcia lat 80 jeszcze pracuje...zmuszana przez młodych (na polu i przy obrządku świń). Napisałem do nich kartkę, a jej powiedziałem, aby pracowała tylko do jutrzejszej Mszy Św. Po nabożeństwie musi udać się na swoją ziemię i uroczyście z nią pożegnać! Od tej chwili nie wolno jej tam wrócić...nawet pod groźbą śmierci.
Stwierdziła, że śmierci się nie boi...popłakała się, chwyciła mnie za ręce i chciała całować z obietnicą, że w każdą niedzielę będzie modlić się za mnie!
Na ten moment trafiła się pracownica „Caritasu” i rozmawialiśmy o starości. Po jej wyjściu otworzyłem książeczkę, którą otrzymałem od współpracownicy. Pomyślałem sobie, że człowiek wierzący nie podarowałby mi czegoś takiego. Tam był opis życia św. Filipa...wielkiego w czynach, a przy tym pokornego.
Jego zalecenia zapadły mi w serce i później mówiłem podobnie do narzekających: „Pan Jezus niczego nie miał, jeżeli leżysz ciężko chory i obsługuje cię personel (karmienie i przewijanie) to pomyśl sobie jak umierał Pan Jezus. Wówczas zobaczysz własną nędzę”…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 868
Od czasu nawrócenia widzę każdego jako duszę dołączoną do ciała fizycznego. Pokazuje to kamień u nogi, a jeszcze lepiej balon, który buja się na wietrze i pragnie wzlecieć w kosmos.
W wyobraźni trzeba ujrzeć połączenie naszego ciała z duszą...jest udowodnione istnienie jakiegoś „srebrnego sznura”. To odwrotność dzieciątka z pępowiną, którą trzeba odciąć po porodzie.
Święta dusza jest dołączona do cudu jakim jest nasze ciało, które zarazem jest prochem. To pewne odwrotności...nasze życie to „śmierć” na zesłaniu, a śmierć jest uwolnieniem duszy ku życiu wiecznemu. Jakże Bóg Ojciec to pięknie stworzył i nie ukrywa tego, ale „macie oczy, a nie widzicie”.
Współpracowniczce, która czyta „Love story” chciałoby się powiedzieć, że „pani jest bardzo piękna, ale sprawia to pani dusza!” To jest tak jasne, że inaczej teraz traktuję kobiety. Niekiedy następuje jakieś drgnięcie w kierunku ciała takiej, ale hamuję się z powodu poczucia świętości jej duszy. Nie mogę odpowiedzieć obecnie na czym polega to polega, ale tak czuję.
Ponadto widzę cierpienia kobiet związane z ciałem...szczególnie wrażliwych (krwawienia miesiączkowe, brak warunków higienicznych, itd.). One są w swojej naturze bardziej święte od mężczyzn: miłość, macierzyństwo, mniej pożądań, pokój, dobro i ciepło...
„Matko Boża! Ty jesteś szczytem tej świętości! Niepokalanie Poczęta! Wielu w Ciebie nie wierzy. Matko moja jakże tajemna jest konstrukcja tego świata.” Popłakałem się…
Na dyżurze w pogotowiu niepotrzebnie wdałem się w dyskusję z kolegą niewierzącym...
-
Życie wieczne...skąd pan to wie?
-
Z daru wiary!
-
Czym pan się chwali?
-
Tym, że wiem...mam pewność istnienia Jezusa, Ducha Św. i Jego działania!
-
Kto stwierdza u pana ten dar...pan sam?
-
Jak mam panu wytłumaczyć co to jest wiara? Pan jest człowiekiem racjonalnym...będzie pan żądał dowodów, a nadzwyczajnej komisji też pan nie uwierzy! Jak wytłumaczę panu coś, co jest ponadzmysłowe, gdy pan wierzy tylko w to, co można stwierdzić rozumowo?
-
Na psychiatrii jest takich wielu...ja np. powiem, że jestem Napoleonem!
-
Z tego wynika, że nic pan nie wie o darach Ducha Św. i Jego działaniu. Pan nie ma daru odróżniania nawet dobra od zła. Z tego powodu pacjenci boją się pana!
Trochę przesadziłem...czy trzeba mówić ziemską prawdę? Włożyłem twarz w dłonie i krzyczałem: „Panie Jezu wybacz! Panie wybacz!”
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 909
Dzisiaj po raz ostatni - zastępuję kolegę w oddziale wewnętrznym - z późniejszym dyżurem w pogotowiu (jeden budynek łącznie z przychodnią). Pacjent, którego nazywano Łazarzem (zapis 22.09.1989) okazał się byłym partyzantem, którego Niemcy bardzo dręczyli...między innymi podwieszali hakiem za żuchwę i bili.
Przywieziono bardzo chorego górnika, a w sercu poczułem ich solidarność pod ziemią. My na świecie powinniśmy robić to samo...w świadomości takiego samego zagrożenia. Nie płacą za śmierć górnika w pracy...jeżeli nie znajdą ciała! Wyobraź sobie przez chwilę udręczenie takiej rodziny, bo nie taki nie ma także grobu!
Teraz przybył pacjent, który na wszystkich procesjach nosił krzyż. Powiedziałem mu o tym...nic nie odpowiedział, ale w jego oczach zauważyłem łzy. Takie same pojawiły się teraz w moich, gdy to przepisuję (17.10.2018).
W tym nawale dyżuruje ze mną pielęgniarka w ciąży, a tak wypadło, że jest sama...udręczona moimi zleceniami zapytała sama siebie: „czy się wyrobię?” Pomyślałem, że każdy człowiek powinien tak postępować w stosunku do Boga: być cichy w sercu i wykonywać to wszystko, co nam zleca!
Zmarł pacjent z wyjazdu w dniu 27 IX 89. Czy wyczuwana wówczas przy nim dobra energia to zwiastuje śmierć? Czytałem, że wówczas pojawiają się duchy opiekuńcze, które pomagają w „porodzie" na tamtą stronę.
Zdenerwowany usiadłem w ciszy pokoju lekarskiego, a weszła do mnie córka ciężko chorej i wtykała mi pieniądze. Powiedziałem jej, że tu trzeba modlitwy, a nie pieniędzy. Dodatkowo pomyślałem: niech wszystkie pieniądze świata zapadną się pod ziemię...
Pacjent - prawie płacząc – mówi, że wszyscy go opuścili. Wskazałem, że nawet w tej chwilce pamięta o nim Prawdziwy Ojciec. Wróciłem po kilku godzinach z zapytaniem: naprawdę wszyscy pana opuścili? Męczył się w myślach i w końcu powiedział, że: „tylko doktór i Bóg został!"
Z drugiej strony wielkim problemem - dla wielu ciężko chorych - są odwiedziny znajomych i rodziny. Czy chciałbym, aby w takim momencie przychodzili do mnie ludzie...ot, tak dla pocieszenia siebie! Nie wiem, bo nie mam doświadczenia związanego z nadchodzącą śmiercią!
Wielu boi się śmierci...nawet pielęgniarka, żona umierającego miota się, bo chce pomóc mężowi, ale jest zbyt słaba duchowo i także boi się mówić o śmierci.
W czasie pisania tego tekstu na dyżurze w pogotowiu zrywają na wyjazd. Wcale się nie dziwię, bo jest to najlepszy moment do oderwania mnie od dania tego świadectwa wiary. Czytasz to dzięki zgodzie kolegi na zamianę kolejki wyjazdowej, który ostrzegł mnie, abym później nie żałował, można „zaliczyć trupa”.
Bardzo lubię prymitywne wiejskie chaty z dużymi drewnianymi łóżkami i obrazami na ścianach...właśnie jestem w takiej z powodu skomplikowanego złamania ręki. Zapytałem kobietę czy miała jakiś sen w tej sprawie. Potwierdziła, że śnił się jej: lekarz, ksiądz i pogryzły ją psy.
Pan zawiódł mnie też do chorego ze śmiertelnym krwotokiem z płuc. Umierający patrzył mi w oczy i rozumieliśmy się bez słów. Krwotok ustał po zastrzykach (AECA, Calcium, vit. C i K). Ja w tym czasie usiadłem przy nim i odmawiałem "Ojcze nasz". Brakowało tylko poświęconej i zapalonej świecy. W tej ciszy napłynęła świętość. Później przekonałem się, że zamiana kolejki była odgórna.
W tej serii jestem u pacjenta od lat przykutego do aparatu tlenowego. To sprytne urządzenie wytwarza tlen po podłączeniu do elektryczności. Ten śmiertelnie chory zaczął mówić mi (dusząc się) o...lekarzach! Uciekłem, bo chciałbym rozmawiać z nim o Panu Jezusie!
Jeszcze przestraszony pacjent 80 lat z niewielkim podniesieniem poziomu cukru we krwi. Znamy się, rozumiemy i patrzymy sobie w oczy, a ja mówię: pan robi „ostatnie okrążenia"! Potwierdził to skinieniem głowy.
Kolega, który przejął moją kolejkę wyjazdową...rano był bardzo zdenerwowany, ponieważ trafił na zatrutego i umierającego z powodu krwotoku...z nosa!
APeeL
- 27.09.1989(ś) Błędna droga do Boga...
- 26.09.1989(w) Ćwiczenia...
- 25.09.1989(p) Książka ze strychu babci...
- 24.09.1989(n) Święty jak dziecko...
- 23.09.1989(s) Płacz z powodu własnej nędzy...
- 22.09.1989(pt) Łazarz...
- 21.09.1989(c) Dobry dzień!
- 20.09.1989(ś) Za mających różne kłopoty...
- 19.09.1989(w) Kłaniajcie się Królowie !
- 18.09.1989(p) Stań pod krzyżem...