Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

19.02.1991(w) Św. Antoni...bez Dzieciątka

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 luty 1991
Odsłon: 387

 

    Przebudziła mnie gra na akordeonie i śpiew sanitariusza oraz krzyk pijanego na weselu. To sen "do przodu", który sprawdzi się na dyżurze w pogotowiu.

     O 4.00 przy lampce nocnej czytam "Echo Medziugoria" (Objawienia Matki Bożej Pokoju). Dlaczego boimy się śmierci, gdy Jezus daje nam życie wieczne? Śmiercią straszy nas Szatan, który zna prawdę.

   Nienawidzi nas, bo wie, że został wygoniony z Królestwa Bożego...raz na zawsze! Większość nie ma świadomości posiadania nieśmiertelnej duszy, a on nie ma interesu, aby to ujawnić...dlatego nie usłyszysz tego słowa w kościele, bo "zmartwychwstaniemy w czasach ostatecznych". Nie wiem, co to oznacza, bo natychmiast jesteśmy...po odrzuceniu ciała, które na nic się nie przyda.

    Tam, gdzie przyjdzie Matka i Syn pojawia się także Szatan. Na niego mamy broń, którą jest modlitwa. Właśnie "otworzył" się zbiór modlitw...w tym poświęcona Matce Jezusa!

    "Dziękuję Ci, Maryjo za Twoje macierzyńskie wezwanie. Matko mego Zbawiciela, Królowo Pokoju, dzisiaj ofiarowuję Ci z miłością moje życie. Pan Jezus umierając na krzyżu przekazał mi Ciebie. Weź mnie w Twoje ramiona, Matko, tak pragnę kochać Jezusa! Ty Go kochałaś, z Tobą, chcę nauczyć się - słuchać słów Ojca - i wypełniać Jego wolę, Maryjo!

    Z Tobą chcę nauczyć się kochać wszystkich ludzi jako siostry i braci, gdyż wszyscy należymy do Ciebie. Poświęcam się Tobie, aby moja modlitwa była modlitwą serca w której znajdę siłę do pojednania. Zawierzam Ci moją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Pragnę jak Jezus wzrastać u Twego boku. Niech odtąd, razem z Tobą wszystko we mnie uwielbia Pana!

    Niech moja dusza z Tobą raduje się Jego miłością i miłosierdziem! Poświęcam Ci także całą rodzinę, przyjaciół i tych wszystkich z którymi się stykam lub pracuję. Tak jak Ty, pragnę być napełniony Duchem Świętym. Oby moje serce tak jak Twoje słuchało Jego natchnień. Matko Pokoju, niech za Twoim pośrednictwem moje słowa staną się nieodwołalne, niech nigdy nie dam się omamić grzechowi".

     Jak pięknie ułożone słowa aktu oddania się Matce Bożej. Ponownie zasnąłem i tuż przed obudzeniem ujrzałem wysoką postać św. Antoniego, ale bez Dzieciątka. To oznaczało, że nie będziemy mieli dziecka, bo to już inny dzień.

- Proszę modlić się za męża, on sam nie poradzi sobie z nałogiem...proszę wołać o pomoc do Matki Prawdziwej.

- Omamionym ciemnością nie wytykać niewiary, ale modlić się za nich...przecież za nimi stoją ciemne postacie i musimy osłabić modlitwą ich moc!

    Dzisiaj jest wyjątkowy nawał pracy z sześcioma wizytami domowymi: "Jezu mój! Jezu! Dlaczego jest tak zła organizacja...wszystko na mnie". Idę na górę, prawi płaczę, ponieważ w złości odmówiłem przyjęcia jeszcze jednej chorej. "Przepraszam Panie Jezu...przepraszam! Ojcze nasz! Jezu pomóż proszę!"

    O 14.00 wyruszyłem na wizyty, a od 15.00 mam dyżur w pogotowiu!

- Proszę nie bać się śmierci...nóg, których pan nie ma (po amputacji)...odzyska w momencie śmierci! Nie do wiary, ale tak jest!

    Pędzę na wizyty wg mojego planu, ale samochód skręcił (kto go skręcił) do pacjentki z figurą Matki Bożej i "Rycerzem Niepokalanej " (cały numer poświęcony o. Kolbe). Reszta poszła gładko.

    Jako nagrodę otrzymałem czekoladę z orzechami (miałem wielką chęć) i dwa pachnące rogale z masłem. Teraz jasno wiem, że to pocieszenie od Jezusa.

    Zauważyłem, że obecnie w czynieniu zła natychmiast przepraszam Zbawiciela. Niekiedy wiem, że coś nie wypada robić...właśnie skarżyłem się na kierownik pogotowia na źle ułożony grafik (katolikami wpychają niedziele i święta kościelne).

    Z sanitariuszem grajkiem pojechaliśmy do chorego stróża, który w nocy rozrabiał na weselu. Sam mówił, że śpiewa po pijanemu i wówczas zabawa kończy się, ponieważ tym śpiewem, rozpędza gości!

                                                                                                                 APeeL

 

18.02.1992 Strach przed utratą wiary...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 luty 1991
Odsłon: 394

 

     Zauważyłem, że zwykłe życie nie daje poczucia "kuszenia" - wówczas wszystko traktujesz normalnie, tak ma być, wszystko jest wynikiem zdarzeń zewnętrznych. Dopiero w Bożym poruszeniu serca jasno widzisz, że wszystko jest darem: nawet możliwość modlitwy, a także kuszenia (trening duchowy w walce z podsuwanymi pomysłami od demona). Do kuszenia też musisz być wybrany...żyjesz normalnie...przed wybuchem tęsknej miłości za Jezusem, a wówczas pojawiają się różnie nasilony pokusy, które po pokonaniu sprawiają nasz wzlot lub upadek: wracasz do życia tym światem lub wchodzisz na następny stopień drabiny do nieba.

    Tuż po wstaniu padłem na kolana odmawiając moja modlitwę przebłagalną za pokój na świecie. Pierwszy raz odczułem strach przed utratą łaski wiary! Cóż wart byłby dla mnie cały świat? W smutku szedłem do pracy modląc się za rządzących z prośbą do Jezusa, aby dał im j a s n o ś ć.

   W pewnym momencie zapłakałem i wiem, że ta modlitwa "przebiła" Niebo. Stwórca nie pozwoli szatanowi zniszczyć tego świata...dokąd będą płynęły takie wołania! Wiem to z głębi serca. Przyjmuję pacjentów, ale napływa pocieszające uczucie słodyczy i pokoju, których nie mogę opisać.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (28.11.2022) już wiem, że tak właśnie działa Duch Święty! Wówczas pojawia się wszechogarniająca miłość Boża z wielkim pragnieniem pomagania. Wyobraź sobie teraz Miłość Boga w Trójcy Jedynego do ludzkości.

- Proszę modlić się o pokój w serc u - ni e znajdzie go pani u lekarzy, którzy często sami go potrzebują!

- Nie bój się...to Szatan straszy śmiercią i kieruje uwagę na ciało z gonieniem po lekarzach...

- Pani tak obdarowana narzeka zamiast dziękować na kolanach?

- Proszę modlić się o pracę dla syna - jeszcze tego pani nie zrobiła? - Matka Boża mówi do pani przeze mnie. Nasz kontakt nie jest przypadkowy, nie wolno schować mi daru łaski. Proszę zawołać o znak od Boga.

- Zły działa także przez Słowo Boże!

- Nikt tam nie był, nikt nie powie jak tam jest - przecież ja mówię o tym!

    Niedawno zmarła nasza sprzątaczka. Teraz córka opowiada o jej odwiedzinach: dotknęła ją ciepłą ręką i nakryła nogi kołdrą. Czułam to, bo nie spałam! Te relacje przekazywane są z wielkim przejęciem, prawie w konspiracji i to ludzi, którzy wcześniej nie wierzyli w nasze dalsze istnienie .

     Dzisiaj żona "straszy ciążą", a ja odczuwam, że takie domy, gdzie Pan daje dzieciątko zostają wypełnione Miłością i Pokojem Bożym. Tak,bo Niebo zsyła na ziemie niewinną istotkę.

                                                                                                                       APeeL

 

 

 

17.02.1991(n) Modlitwa za niewierzących w istnienie Szatana...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 luty 1991
Odsłon: 433

 

    Nękają mnie straszne sny. Po obudzeniu próbuję odmawiać "Ojcze nasz", ale mylę się. Napływa pocieszenie: piękna melodia kościelna. Wróciła osoba kierowcy karetki, jakby mojego brata, nawet podobnie mówią i przeklinają. Jak wyglądają duszetakich ludzi na tamtym świecie?

    Zacząłem i odmówiłem całą modlitwę przebłagalną za: "nie wierzących w istnienie szatana".Demon nasłał faceta z prywatną sprawą. Na koniec dyżuru czytam "Dziennik" Anieli Salawy, a z serca wyrwał się krzyk: "Jezu jakie to wszystko bliskie mojemu sercu."

   W szumie zmiany dyżurantów, krzykach i żartach łaknę ciszy, komnatki, gdzie mógłbym paść na kolana i modlić się. W moim sercu jest wielki pokój Boży...nawet wolno i cicho mówię! "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Mario". To czas wielkiej łaski Boga Ojca, której nie wolno zmarnować, bo nie otrzymasz większych darów!

    W tym przeszkadza Przeciwnik Boga, a wówczas następuje szarpanie się ciała z duszą. "Jezu mój! Jezu! Dawco Wszystkiego, który za mnie oddałeś Swoje Życie Życie...kochasz każdego z nas bardzie niż Siebie!" Nic nie może ukoić mojej tęsknoty za Jezusem.

     Pojawiły się obrazy z męki Zbawiciela...nie zrozumiesz tego ludzkim rozumem. Żona wyszła, a ja jestem 70 km dalej - tam, gdzie odprawia się Msza Św. transmitowana przez radio. Właśnie płynie pieśń ze słowami: "któryś za mnie cierpiał rany, Panie Jezu zmiłuj się nade mną".

   Znowu słowa o nienawistnym przeciwniku Jezusa, który potrafi operować Pismem Świętym! W swoich machinacjach wie, że uderza w Jezusa - Syna Bożego! Dzisiaj idę na Mszę Św. jak "normalny" człowiek. Wówczas nie modlę się, nie mam poczucia tęsknoty za Zbawicielem, można to określić jednym słowem: o b o j ę t n o ś ć  duchowa. Zarazem wiem, że przybycie w takim stanie

    Na jednym z podwórek stoi przyrząd do cięcia metalu. W wyobraźni Zły ucina mi rękę, może jeszcze drugą...nie będziesz miał czym jeść! Tak próbuje przestraszyć mnie, ale Jezus pomoże mi, gdy nadejdzie czas dania świadectwa.

    Wiem, że przybycie w tym stanie na Mszę Św. z przyjęciem Eucharystii ma szczególną moc! To próba od Boga: co zrobisz, gdy zostaniesz "opuszczony". Tak było z Panem Jezusem na krzyżu: "Boże mój, Boże czemuś Mnie opuścił?"

    Nie docierały czytania, nawet przysypiałem, a po wyjściu z kościoła ciągnie mnie do żartujących ludzi. Nie ma radości i pokoju w duszy. Pan Jezus pokazuje mi stan większości dusz ludzkich, które przybywają tutaj "z obowiązku bycia na Mszy Św. niedzielnej".

    Przenieś ten stan na wrogów naszej wiary, dodatkowo kuszonych chęcią zabijania wiernych Bogu Objawionemu (bolszewicy, islamiści, itd.). W tym momencie przypomniałem sobie dobrowolnie ofiarowanie chęci picia alkoholu (kuszenie) za młodego człowieka...właśnie mam chęć "na setkę".

   W tym czasie przypomni się energoterapeuta Nowak, który swoją energią kasuje kuszenie w nałogach. Ja w domu padłem na kolana z wołaniem: Panie Jezu odejdziesz na chwilkę, a już trzeba płakać!

    Aniela Salawa pisze, że przyjęcie dobrowolnych cierpień (współodkupienie)...najbardziej przybliża nas do Jezusa. Nigdy nie należy nawracać osób skłóconych z Bogiem - trzeba przyjmować za nie cierpienia zastępcze i błagać Boga o łaskę dla nich!

    Tak, jak Jezus...tak, jak ona pragnę szczęścia wszystkich ludzi. Jaki ogrom cierpień płynie z relacji telewizyjnych...szczególnie z wojny.

    Właśnie z Mszy Św. wróciła żona, rozradowana doznaniami duchowymi na "Gorzkich żalach"...z przejęciem opowiada, że najbliższych otrzymała od Boga i ma ich miłować do końca. Wiadomo, że dani od Boga nie zawsze odpowiadają naszym wyobrażeniom.

                                                                                                              APeeL

 

 

16.02.1991(s) Milczenie jest złotem...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 luty 1991
Odsłon: 427

 

    O 2.00 w nocy obudziły mnie nudności i ślinotok z myślą o nędzy naszego ciała, a zarazem cudu jego stworzenia. W ciemności poprosiłem Pana Jezusa o pomoc dla moich pacjentów: "Panie! Tej odejmij lęk, temu nałóg palenia, a tego utrzymaj w trzeźwości...tamtej niech uda się operacja".

   Nagle zrozumiałem, że jestem apostołem Andrzejem Piotrem powołanym przez Jezusa z obowiązkiem szerzenie tego, co głosił! Nawet ujrzałem siebie mówiącego do wątpiących (teraz do czytających), że są tylko dwie drogi: nawrócenia i zatracenia. Nie czekajcie, musicie wybrać już w tej chwili! Padłem na kolana z prośbą do Zbawiciela o milczenie...

    W ponownym śnie Szatan zaatakował mnie bluźnierczymi obrazami kobiety w kościele. Po przebudzeniu zawołałem: "Jezu mój, jakże groźny to przeciwnik...jak nienawistny za moje podziękowanie kapłanowi, że poruszał jego istnienie. Zbyt mało mówi się o nim, a to jego sukces w walce z Tobą".

    Poprosiłem: "Panie Jezu bądź dzisiaj ze mną, ponieważ pragnę milczenia". Po krótkiej dyskusji z żoną - inna ścieżka duchowa - napłynęło, abym "nie rozmawiał z nią o moich przeżyciach".

   Na dyżurze w pogotowiu - podczas pierwszego dalekiego wyjazdu - mijaliśmy wiejskie chaty...na bramie jednej z nich siedziała para czarnych kaczek...przy innej stała grupa mężczyzn, a dalej trwała para w miłosnym zespoleniu (świnia i knur)!

- Niepotrzebnie w piątek pan się upił...mówię do sanitariusza. W jego obronie odezwał się kierowca i z wielką nienawiścią zaczął mówić do mnie...o grzesznych kapłanach! Nie odezwałem się podczas jego tyrady o ich pijaństwie, rozwiązłości i chciwości.

    W tej sekundzie zrozumiałem jak należy bronić się w wypadku napaści słownej, gdy krzyczą na człowieka. Tak przecież czynił Jezus. Przy zamkniętych oczach zawołałem do Pana Jezusa, aby w ich intencji przyjął zapalone lampki pod krzyżem.

    Około 11.00 trafiłem do żony rezolutnego staruszka.

- Czy pan już wierzy w Matkę Bożą?

- Księża chcą rządzić!

- Ja mówię o Matce Bożej, a pan o kapłanach. Przeczytałem mu słowa naszej Matki, że: pomiędzy Szatanem, a Nią toczy się bój o pana duszę!

- Wierzę, wierzę...śmiał się.

    Nagle trafiłem do głuchoniemych, która gestami odmawiała "Ojcze nasz" z przekazaniem swojego cierpienia za tych, którzy grzeszą mową. Tam zarazem "choremu" sanitariuszowi nalałem kieliszek ze stojącej butelki spirytusu do nacierania ciała. Wrócił do życia, chorą ze złamaniem ręki zaopatrzyliśmy, a teraz mam przebudzić serce kierowcy...

- Panie kierowco, teraz giniemy wspólnie w wypadku! Jak pan myśli, co później?

- Nie mam pojęcia..odpowiada, ale widzę, że został trafiony! Wykorzystuję sytuację i opowiadam o cechach naszej d u s z y.

- Gdy umrę pierwszy skieruję do pana aniołów, a jako ocalony modliłbym się za pana i przyjmował cierpienia zastępcze!

   Trafiliśmy do biednej chatki, gdzie małej dziewczynce wręczyłem pieniądze, które znalazłem w kieszeni z poprzedniego wyjazdu. Babci załatwię sanatorium, a matkę z chorym dzieciątkiem zabraliśmy do szpitala. Całym sercem jestem z tymi biedakami. "Matko! Panie Jezu! Pomóżcie im"...powtarzając proszę!

   Wielkie przeżycia daje czytanie duchowe: "Jezus przyjdzie do ciebie w Św. Hostii, a wówczas zakwitnie pustynia!" Z całości przesłania MB Pokoju wynika, że główny przeciwnik Jezusa: Książę Kłamstwa pragnie zniszczyć całą ziemię! Nie usłyszysz o nim w naszej wierze, a to jego sukces!

    Znakiem przynależności do Matki Bożej jest różaniec zawieszony na szyi - kiedyś widziałem takiego pacjenta. Czy on rozumiał tę broń? Jakże bliskie jest mi życie Anieli Salawy. Czytam opracowanie o niej, pochłaniam to i wciąż się uczę;

- Mówi mądrze, bo milczy!

- Praca z chorymi to służba u Jezusa..."sługa Pański", a przez to sługa staje się Panem (tak jest w prawie Bożym)...

                                                                                                                            APeeL

15.02.1991(pt) Każdy ma swoją teczkę w Królestwie Bożym...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 luty 1991
Odsłon: 413

 

Eksterioryzacja - w śnie jestem na komendzie ukochanej policji...widzę wyraźnie wielką aparaturę nadawczo-odbiorczą, czerwone kwadratowe światełko, które wyraźnie odbija się na tle innych (wyłączonych), nawet uczestniczę w rozmowie, ale odbiór jest niewyraźny. Dziwne, ale w "mojej sprawie" chodzi o pieniądze, które znajoma ma przesłać na moje konto...

    "Panie Jezu spraw, aby przeze mnie płynęła moc i pocieszenie dla ludzi". Na kolanach odmówiłem modlitwę przebłagalną za p o l i c j a n t ó w: "Jezu obejmij Swoim Miłosierdziem wszystkie rodziny tych ludzi - życzliwych i nieżyczliwych, którzy zetknęli się z moją osobą!"

    Nagle napłynął obraz mojej "teczki" - jakże okropnie musiał wyglądać obraz mojego życia...z takiej teczki! Tam są nawet zdjęcia moich "wyczynów" ziemskich "Panie Jezu obejmij Swoją opieką wszystkich ludzi tego miasta, którzy nie wiedzą o Tobie i nigdy do Ciebie nie przyjdą!"

    Post ścisły, ale przy. okazji zbadam słuszność - zalecenia Matki Bożej Pokoju z Medziugoriu ("pościć w środy i piątki")! Nie mogę już normalnie pracować...medycyna nie ciekawi mnie. To wiedza ograniczona...jak każda inna.

    Jakże kiedyś uczyłem się - nawet śmiano się ze mnie, bo czyniłem to nawet podczas przejazdu do wypadku na sygnałach! Dzisiaj jest to dla mnie nużące, graniczące ze stratą czasu.

- Pani jest wierząca, a twierdzi, że dusze są niewidzialne...nawet uważa pani, że ich nie ma...nie istniejmy po śmierci? To samo podsuwa Szatan!

- Pan jest tak dobrym człowiekiem, szkoda, że nie budzi się w sercu wiara...pomodlę się w pana intencji, a wolnym czasie porozmawiamy o Niebie!

    Śmiejąc się wykazuje pan i obojętność" duchową w stosunku" do choroby...tu trzeba wierzyć w wyzdrowienie i prosić Matkę, która cierpi widząc pani obojętność duchową...nawet po moich słowach pomaga. Właśnie dała natchnienie, abym pana chorobę opisał, wydał zwolnienie i skierowanie do odpowiedniego oddziału.

    Prawie koniec pracy, cały czas myślę o uczestnictwie w Drodze Krzyżowej...zły nadesłał mi skomplikowane sprawy i jako ostatnich pacjentów parę chorych psychicznie z różnymi życzeniami. Złapałem się na tym tricku i piszę im wszystko z radością w sercu!

   Na mojej drodze z pracy stoi przyjaciel pies ("misiek")...omijam go, bo w torbie mam pachnącą kiełbasę z "darów"! Posłuchałem natchnienia, ponieważ on wiele razy mnie pocieszał i mam go poratować, bo jest duży śnieg. Musiałem się podzielić, bo wyczuł okazję. Nawet odprowadził mnie do domu.

    Droga Krzyżowa: wołam do Jezusa w intencji pacjenta i pacjentki, a także w imieniu wszystkich, których leczę. Do mojego serca - popłynęły słowa od Jezusa - mówione przez usta kapłana: "będę z tobą w godzinie twojej śmierci". Ja jestem teraz z Jezusem, przeżywam Jego śmierć...Jezus będzie w godzinie mojej śmierci.

    Klęczę, łzy płyną na posadzkę kościoła. Komunia Święta kończy spotkanie z Jezusem. Radość w sercu - już jestem na zebrani u dotyczącym budowy domu. Cała sala ludzi, którzy martwią się "tym, co dodane".

    Podparłem głowę prosząc Jezusa, aby pobłogosławił także tym ludziom. Może spełni się moje marzenie dotyczące "Gazety Kościelnej" - właśnie spotkałem kapłana i przekazałem ten pomysł. Wie, wie...ale koszty! Dzieło Jezusa zawsze jest kosztowne (różne krzyże).

    Prawie biegnę po zebraniu, uniesiony w duchu. Na mojej drodze stanął "ten z ludzkiej budy". Nie skarży się, dziękuje za pomoc, którą udzieliłem mu wcześniej. Jednym ruchem daję mu około 150 tys. które miałem w kieszeni...nie moje, tak chce Jezus. "Panie Jezu to w Twoim Imieniu"...

                                                                                                                         APeeL

 

 

 

  1. 14.02.1991(c) Wolna chwilka - rozmawiaj z Jezusem...
  2. 13.02.1991(ś) Popiołem jestem...
  3. 12.02.1991(w) Grzesznik powołany do świętości...
  4. 11.02.1991(p) Pragnienie adorowania Pana Jezusa...
  5. 10.02.1991(n) Najważniejsza jest modlitwa...
  6. 09.02.1991(s) Dzieciątka...
  7. 08.02.1991(pt) Brudne dziecię...
  8. 07.02.1991(c) Chrześcijanie niewierzący...
  9. 06.02.1991(ś) W górę serca...
  10. 05.02.1991(w) Umiłowany...

Strona 2229 z 2418

  • 2224
  • 2225
  • 2226
  • 2227
  • 2228
  • 2229
  • 2230
  • 2231
  • 2232
  • 2233

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 4601  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?