Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

22.04.1992(ś) O MIŁOSIERDZIE DLA RODAKÓW PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 kwiecień 1992
Odsłon: 677

    W sekundowym śnie pojawiła się szydercza twarz-morda Szatana...okropność, bo ni to człowiek, ni zwierzę! Wstałem, przeżegnałem się wodą s. Faustynki. Zawołałem też do św. Archanioła Michała o ochronę!

    W śnie pojawiło się też wielkie pragnienie przyjęcia Eucharystii, zgłosiłem się „prywatnie” do kapłana, który wziął kielich i podał mi Ciało Pana Jezusa! W serce wstąpił normalny pokój, dobro i wyciszenie - jak po św. Hostii w kościele. Po zjednaniu z Panem Jezusem siedziałem cichutki, nie obchodził mnie bałagan spowodowany przez ludzi.

    W drodze do pracy popłyną modlitwy i już wiem, że nie mogę żyć bez takiego zjednania z Bogiem (rozmowy). „Matko!...Ojcze!...Panie Jezu przekazuję dzisiejszy post, pracę, udręki w nocy i wszystkie cierpienia"...napłynęła chęć, aby dodatkowo pościć w poniedziałki, ponieważ wystąpiło nasilenie wojny w b. Jugosławii.

    Na początku pracy w przychodni Szatan zalał moje serce niechęcią do Pana Jezusa i Boga, a także do wszystkiego, co Boże! Po czasie z radia popłynęła muzyka andyjska, a serce wyrwało się do Matki! Dzisiaj wypada modlitwa za kapłanów i szczególnie służących Panu Jezusowi, a to wyjaśnia atak demona.

    Jakże bliscy są mi kapłani: „Jezu mój! Jezu!...jakże oni cierpią dręczeni przez diabła i nikt im nie wspomaga, bo każdy pragnie tylko korzystać z Twoich łask rozdzielanych przez ich św. Ręce!”

   Wcześniej zgłosiłem się na dyżur w pogotowiu i zamknięty w pokoju odmawiam modlitwę przebłagalną. Uczyniłem to słusznie, bo po czasie napadła mnie śmiertelna senność. Po przebudzeniu wołałem za dzieci, aby ich los ułożył się zgodnie w Wolą Boga Ojca.

   Dobrze, że zabrałem książeczkę o Miłosierdziu, gdzie jest obietnica Zbawiciela dla czczących i wysławiających tę łaskę Boga. Pan Jezus będzie nas bronił w godzinie śmierci!

    „Niech dusza wątpiąca czyta te wywody miłosierdzia Bożego i stanie się ufająca. Miłosierdzie Boże, tajemnico niepojęta...niezgłębiona przez żaden umysł ludzki ani anielski...źródło cudów i dziwów...ogarniające wszechświat, które wypłynęło z otwartej rany Serca Jezusowego, zawarte w Sercu Jezusa dla nas: źródło szczęścia i wesela...słodkie ukojenie dla serc udręczonych, jedyna nadziejo dusz zrozpaczonych...budzące ufność”.

    Czytam to i nagle ujrzałem, że Bóg Ojciec oraz Pan Jezus wszystko, co uczynili dla nas jest wynikiem właśnie Miłosierdzia: życie i Bolesna Męka Pana Jezusa, ustanowienie Kościoła świętego, sakramenty...w tym Pojednania z Eucharystią.

   Największy zdrój otworzył Pan Jezus w chwili konania w opuszczeniu i całkowitym ogołoceniu! Och, nie przypadkowa była wizja szyby samochodu z Panem Jezusem Miłosiernym. Padłem na kolana odmawiając litanię do Miłosierdzia Bożego i wołając za kapłanów: "Panie Jezu chroń u Twoich kapłanów ich świętość, ponieważ zły pragnie niszczyć Twój Kościół!” W dzienniku telewizyjnym wspomnienie Getta Żydowskiego...płynie koronka także za Żydów zmarłych w Gettcie warszawskim”.

    Zdjąłem krzyżyk ze ściany (poświęcony) i przy każdym zawołaniu do Pana Jezusa całowałem go: „Panie Jezu...to twój naród, nie rozpoznali Ciebie i twego Miłosierdzia, a ginęli później w podobnej męce: zdradzani, osaczeni i poniżani, głodzeni..och,Jezu mój, bądź dla nich miłosierny,Panie Jezu”.. W tej ciszy i ciemności Pan mówi: „Pozostań jeszcze ze Mną!”

   ”Panie Jezu, Ty w momencie największego opuszczenia i ogołocenia...podczas św. Umierania na krzyżu, właśnie w tym momencie dałeś nam łaskę miłosierdzia...och,Jezu!”

    Po otwarciu gazety trafiłem na słowa: „Tobie Boże, który jesteś bogaty w Miłosierdzie, pokładam nadzieję.”

                                                                                                                                     APeeL

 

 

 

 

21.04.1992(w) ZA FANATYCZNYCH KATOLIKÓW...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 kwiecień 1992
Odsłon: 714

    Sąsiad malujący balkon dał mi natchnienie do wykonania podobnych prac, a dzisiaj, gdy to przepisuję (25 kwietnia 2019 r.) już inny czyści do żywego metalu balkon. Wcześniej zmieniał dobre rury na "złote", a ja muszę uzupełnić ubytek w suficie łazienki.  

     Moją pracę ofiarowałem za tych, którzy o nic nie dbają. Wszystko powinno być piękne, ale dodane do duszy dążącej do świętości...

    Napłynął obraz Pana Jezusa Miłosiernego oraz rozmowa z kolegą, który stwierdził, ze jestem fanatykiem religijnym. Potwierdziłem, że jestem fanem Pana Jezusa...aż do śmierci, wielbiący Go z całego serca i duszy. Mój fanatyzm to modlitwy za innych, ofiarowane Msze św. i Eucharystia...

    Dzisiaj każdy może zobaczyć fanatyków z Państwa Islamskiego oraz "leśnych dziadków" z SLD kochających TVN oraz Związek Republik Europejskich...fanatyków komunistycznych oraz dinozaurów z Pełnych Obłudy!

    15.00 padłem na kolana odmawiając modlitwę przebłagalną za „braci odłączonych”, bo oni rozrywają Serce Pana Jezusa!

    Ziąb i wiatr, podjechałem do małej suczki z piątką szczeniaków. Rzuciłem jedzenie, które połknęła w 5-7 sekund. Ze strachu nie opuszcza „swoich dzieci” i musi głodować, bo obok kręci się „misiek”, który  może je zagryźć.

   Niektórzy mają samochody, dobre nogi i nie idą do Kościoła, a przybywają tam utykające babcie...często z daleka. Na Mszy św. trafił się też ograniczony umysłowo...podczas przekazywania znaku pokoju z nim najbardziej się uścisnąłem. Poprosiłem Boga, aby obdarowani i ci, którzy zboczyli z drogi „wrócili z serca do wiary".

     Do odprawiania nabożeństwa wyszedł mój kapłan, pochylił się i z namaszczeniem pocałował Ołtarz św. a słowa Konsekracji wymawiał z wielkim uwielbieniem Pana! W tym czasie „patrzył” na mnie św. Józef z Dzieciątkiem, witraż Jana Chrzciciela nad Jezusem w Jordanie, a także Matka z małym Jezusem. 

    To sekundowe błyski w sercu dające niezwykłe przeżycia. W takich chwilkach mam m o c, która pozwala przyjąć każde cierpienie...nic nie może mnie złamać! W tej chwilce święte stało się poranne cierpienie, a teraz poprosiłem Boga, aby kuszenia tego kapłana przeszły na mnie...

   Po Eucharystii zapadłem się w siebie i wołałem: „Ojcze, jakże obdarzasz!” Podziękowałem za całe prowadzenie dnia dzisiejszego, wydarzenia przed i w czasie świąt. Popłynie koronka do św. Ran i św. Krwi w intencji grzechów rodziców chrzestnych. Teraz trwa rozmowa z żoną:

  • Boisz się śmierci?

  • Tak jak wszyscy!

  • To nieprawda, przecież każdy święty marzył o połączeniu się z Panem Jezusem, znasz przecież zapisku s. Faustynki.." kiedy mnie Jezu zabierzesz ? "

  • Tak, ale ona była bardzo chora !

  • Zły mówi przez ciebie, że ona prosiła o śmierć, ponieważ miała dość życia ziemskiego z powodu złego stanu zdrowia !!

  • Odejdź! Moje serce zalał wielki smutek, bo nawet najbliższa osoba atakuje...nikt nie głaszcze po głowie za wiarę w Pana Jezusa...

    Uciekłem do oddzielnego pokoju i na pocieszenie czytałem modlitwy („Tajemnicę Szczęścia”), gdzie na stronie „Ojcze nasz” były piękne słowa: „Ojcze nasz, Któryś Jest wszędzie...spraw, aby wszyscy ludzie poznali Ciebie...Ojcze mój wybaw od wiecznego potępienia ".

    W pewnym momencie chwyciłem twarz w dłonie i wołałem do Pana Jezusa w intencji braci odłączonych: „Jezu mój, miej miłosierdzie nad nimi...przyjmij ich, obmyj, zanurz w Twoich Świętych Ranach". 

   Jak wielkim darem jest koronka do Miłosierdzia Bożego, ale Zły bardzo przeszkadza w tej modlitwie. Nagle ujrzałem, że mam być prowadzony przez Boga także w modlitwie, bo wołania obowiązkowe (ustne) nikomu nie są potrzebne…

                                                                                                                        APeeL

 

 

 

 

20.04.1992(w) ZA WIERNYCH W RZECZACH MAŁYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 kwiecień 1992
Odsłon: 706

    Po przebudzeniu w mojej duszy płynęła modlitwa przebłagalna, ale to sprawiło mi cierpienie, ponieważ wiem, że nie mogę modlić się na leżąco. Podczas wołania za dusze pogan i nie znających Jezusa prosiłem Boga o miłosierdzie nad nimi, bo "nie wiedzieli, że Jesteś"…

    W tym czasie zaczęły bić dzwony kościelne, za oknem śpiewały ptaszki, a z pokoju personelu pomocniczego popłyną nagrania orkiestry weselnej. Anioł podpowiedział: „Dziękczynienie”. To prawda, bo bez łaski Boga sam nic nie mogę uczynić...nawet modlitwa jest niemożliwa, bo ustna jest nikomu niepotrzebna.

    Wczoraj otworzyłem „Boskie Serce Jezusa”, gdzie było zalecenie: „daj mi wierność w małych rzeczach”. W „drobnych” sprawach podpowiada nam Anioł (wg ludzi: „coś mi mówiło”).

   „Ojcze nasz! Dziękuję Ci za Pana Jezusa, który otworzył Niebo. Dziękuje za wszystko, co mi dałeś i  ukazałeś! Dziękuję za każdą chwilkę mojego życia. Panie Jezu dziękuję Ci za to, że wykonałeś Wolę Ojca i wytrwałeś w Bolesnej Męce. Dziękuję za przekazanie nam Matki z otrzymaniem synostwa Bożego."

  •  Archaniołowie i Aniołowie dziękuję Wam za to, że jesteście, ochraniacie nas i dajecie dobre natchnienia.
  • Wszyscy Święci dziękuję Wam za wasze żywoty.
  • Św. Józefie dziękuję za pomoc przy pracy wokół krzyża Pana Jezusa. "Dziękuję! Dziękuję!”

   Do tego podziękowania zostałem wyrwany z „dobrych rozmyślań"...właśnie w swojej wyobraźni byłem na spotkaniu ze studentami, gdzie mówiłem o działaniu Szatana, a to było od niego! Zły nie przeszkadza w prowadzeniu życia pogańskiego, bo wie, że niesiesz jego ”krzyż”, ale w momencie drgnięcia ku Bogu uderza z całą mocą...w nasze słabości!

   Właśnie zaczynam różaniec Pana Jezusa, a już zasłabł człowiek...na miejscu krzyki, bo nagle umarł zdrowy staruszek! Zimny, siny, tak jak położył się wieczorem. Za odpłatnością wypisałem „przepustkę na tamten świat.”

   Nie ma gorszej pułapki niż zdrowy staruszek. Teraz, gdy to przepisuję (25.04.2019) sam "chwalę się", ale tym, że Pan Bóg dodał mi 15 lat życia.   

  • Przygotowany pan?...zapytałem zaczepnie sanitariusza.

  • Nie żyję tym, ale jestem wierzący...chodzę do Komunii św.!

  • Pan jest bardzo groźny, ponieważ krytykuje pan Kościół Pana Jezusa...

    Nie wyczuwam jeszcze delikatnych ataków sił szatańskich: durne rozmyślania, ostre słowa, a moja osoba ma być dla każdego okazją do spotkania Pana. Każdy moment mojego życia i każda sytuacja powinna przynosić owoce. Teraz ofiarowałem czystość w intencji jakiegoś kapłana.

    Na ten świat trzeba patrzeć od strony Pana Jezusa, a wszystko będzie proste i piękne. Teraz przeszedłem bój o decyzje chwilki...zauważ na sobie przeciwstawne natchnienia, które napływają do nas podczas decyzji w „małych rzeczach”!

    W tym momencie zrozumiałem dlaczego Ojciec dał nam Syna Jezusa w ludzkim ciele. Przez to Pan zna wszystkie nasze słabości, pokusy, udręki diabła i to sprawia Jego wielkie Miłosierdzie!

    To miał być piękny dzień, ale córka zaczęła sprzątanie, na klatce lano się wodą i trzaskano drzwiami, a żona zgubiła klucze do piwnicy i wskazała na mnie (miała w kieszenie płaszcza). Teraz serce zalało pragnienie modlitwy...jakże słuszny jest celibat, ale kapłanów Szatan mami „rodziną” i „ogniskiem domowym”.

    Na ten czas w relacji telewizyjnej pojawi się obraz Matki w koronie cierniowej! Przypomniały się słowa - z książki Jana Pawła II -  o cierpieniu: „Przyjmijcie Wasze cierpienia jak Jego uścisk i uczyńcie je dobrodziejstwem /../.”

    Bóg Ojciec poprzez cierpienie sprawia naszą doskonałość, a ostatnią próbą zawierzenia jest czas naszego odejścia. Nigdy nie chwal śmierci nagłej, ale proś o dobrą (z Wiatykiem) oraz  godną, bo ludzie umierają, gdzie popadnie...

                                                                                                                              APeeL

 

 

 

 

 

 

19.04.1992(n) WSZYSTKO I JESZCZE WIĘCEJ OD BOGA OJCA...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 kwiecień 1992
Odsłon: 425

    Żona zaatakowała mnie od Szatana, że wszystko było zapowiedziane i Pan Jezus miał wypełnić! Bestia mówi wprost: "Bóg to zaplanował. Gdzie jest jego klęska? Gdzie zwycięstwo Pana Jezusa? Jezus nie dokonał niczego wielkiego, przecież tak miało być...zgodnie z Wolą Ojca!"

- Jezus nie mógł upaść...tak krzyczy żona!

- Ty nie mówisz tego od siebie, ale od Szatan, który nienawidzi Matki, przecież o Niej nie wspo­mniano, a wszystko wg ciebie jest "ładnie ułożone"...wspomniano o bracie Rogerze, to ewangelicki duchowny...założyciel wspólnoty w Taize (1915-2005)!

   Wyszła, a smutek zalał moje serce. Napłynęło zwątpienie, ale nie poddałem się, ponieważ wiem, że za Matkę i Pana Jezusa nikt mnie nie będzie głaskał po głowie! Szczególnie przykre są słowa najbliższej osoby i zły wie o tym, a żona nie odrzuca "pokusy wykazania błędu!".

   Podczas toalety w duszy popłynie pieśń: "Chrystus Panem...Chrystus Królem". Panie Jezu przekazuję Ci moje odrzucenie przez żonę w intencji porzuconych mężów...Matko pociesz mnie!"

    Trwa procesja, a ja mam chęć skręcić do kościoła, aby zająć dobre miejsce, ale napływa zapytanie: "Ci co zajmują lepsze miejsca gdzie są?" Poszedłem za Jezusem moim Panem wołając: Chrystus Królem, Matko moja, Ojcze nasz!"

   Łzy zalały oczy, krok za krokiem, w tak słowa "wierzę w Jedynego Boga, Ojca" z rozpoczęciem mojej modlitwy przebłagalnej: "za dusze pobożne i wierne"...stąpając po kwiatach. Napłynął obraz: "ujrzysz później łąki kwieciste".

   Nagle zrozumiałem, że "dusze" nie oznaczają zmarłych, ale żywych. Matka zaprowadziła mnie do "kątka" przed drzwiami kościoła. Miejsce wymarzone, gdzie mogę zamknąć oczy i odma­wiać różaniec. Dodatkowo skierowała do mnie pięknie śpiewających: mężczyznę i kobietę.

   Teraz kapłan czyta przepiękne modlitwy...wprost do mojego serca o dawaniu świa­dectwa (tak czynił Pan Jezus). W tym momencie wołałem do Matki, aby dała natchnienie żonie i wyjaśniła jej moje słowa. Szatan wie, że świadectwo w kościele to najważniejsza rzecz. Nie ma tego ani w audycjach telewizyjnych, ani w radiowych!

    Teraz płynie przepiękne kazanie...o zwycięstwie nad Szatanem i naszym dalszym istnieniu...o tym, aby nie bać się śmierci. To wszystko głoszę! Nasz pobyt tutaj to chwilka w stosunku do wieczności...nie umieramy dla śmierci, ale dla Życia Prawdziwego!

   Św. Hostia w intencji "dusz pobożnych i wiernych" - czy wiesz, że kapłan zaczął podawać Eucharystię od końca ludu, tam gdzie stałem! Padłem na kolana na wolnej przestrzeni. W zbiorniku wody święconej pływa plastikowa szklanka...wprost dla mnie. Nabrałem wody, zaniosłem do samochodu...to też od Matki. Tych przeżyć nikt nie wyrazi, żadnym językiem.

   Teraz zobacz satanizmy (strachy)...od samego rana!

  • Napad padaczkowy u pijaczka (ulica, zbiegowisko, bo "umierał z pianą na ustach"

  • Napastliwy telefon do jego żony, bo "zaszkodziłem mu zastrzykiem"

  • Wzywają mnie do bólu stopy po blokadzie, a podczas wychodzenia pokazują mi nowego psa, który ucieka na ulice wywołując gonitwę!

  • Telefon od siostry, która wzywa do matki ziemskiej, ponieważ spuchły jej ręce...jak po odmrożeniu.

   To wszystko w krótkim czasie. Wiem, że to "lipa na biegunach" z próbą mojej udręki. Nawet żona zdenerwowała się "moim szkodliwym zastrzykiem!"

   Zapisuję te przeżycia, śpiewają ptaszki, płyną piękne melodie z taśmy...wiem, wiem, że to wszystko podarunki od Matki mojej...Matki Prawdziwej. Podczas modlitw z Watykanu popłynie od Jana Pawła II uzyskałem odpust zupełny.

   Znowu wyjazd do pijaczka ze złamanymi żebrami, który jęczał od dwóch dni. Wzrok zatrzymał wizerunek MB Częstochowskiej zawieszony w karetce, który uśmiecha się do mnie. Nawet sprawdzałem to pod różnym kątem i zapytałem o to sanitariusza: ja­ki wyraz Twarzy jest u Matki?

   Wrócił wczorajszy dzień, gdy powiedziałem porządkującemu teren wokół figury Matki, aby przybył do Matki. Tak pana tutaj zaprosiła! Napłynął obraz św. Agonii, a każdy moment ostatnich godzin Życia Pana Jezusa to Drogowskaz;

- Rozciąganie i przybijanie do krzyża - poddanie się do końca Woli Ojca, całkowita uległość i przyjęcie w sercu cierpienia.

- Podniesienie na krzyżu - cierpienie zawsze da późniejszą chwałę.

- "Ojcze, mój, odpuść im"...Miłosierdzie.

- "Dziś będziesz ze Mną będziesz w raju" - nagradzanie ufności.

- Niewiasto, oto syn Twój! Oto Matka twoja"...Orędowniczka.

- "Boże mój,czemuś Mnie opuścił' - pozorne opuszczenie przez Ojca, danie nam synostwa Bożego!

- "Pragnę" - pragnienie Zbawienia własnego i innych.

- "Wykonało się" pełne wykonanie Woli Ojca.

- "W Ręce Twoje oddaję duszę Moją i Tobie powierzam Ducha Mego" - w ostatniej chwilce życia należy kierować się ku Ojcu.

- Przebicie boku Zbawiciela...

    Teraz świętujemy, płyną melodie z akordeonu, ot ziemskie radości...a telewizja przekazuje koncert z Sewerynem Krajewskim, który śpiewa o matce ziemskiej, którą utracił. Ludzie wycierają łzy...pokazuje to kamera. Dlaczego nigdy nie pokazują płaczących z powodu rozłąki z Matką Prawdziwą?

    20.30 godzina szczerości z Marcinem Wolskim "nasze na wierzchu, bo mamy głos! (...) wszystko już było w historii (...) historia uczy, że nic nie można się nauczyć". Jakże chciałbym porozmawiać z takim błyskotliwym człowiekiem, który nie wie, że jest Pan Jezus!

   Jak pięknie Stwórca łączy ludzi - obecna Wielkanoc wypada w Paschę...obok siebie świętują Żydzi, chrześcijanie i muzułmanie. Pokój Boży w Jerozolimie!

   Nagle robi się zamieszanie - świat ma swoje wydarzenia: poparzone dziecko ("psotne" wg matki), krwawiąca noga u młodej dziewczyny, zraniona głowa u kobiety ("wyleciały konie i kłótliwa sąsiadka walnęła w głowę")...i w tym pokoju świątecznym smutek w sercu, ponieważ nasza karetka widziała wielki pożar.

   Poczułem w sercu zagrożenia tego świata. Nawet radziłem matce poparzonej dziewczynki, aby "stale żyła w łączności z Matką, wszystko Jej ofiarowywała, prosiła o ochronę...przecież tak, to wszystko na pani głowie - bez pomocy Bożej!"

   Czytam o arcykapłaństwie Pana Jezusa, a wcześniej (nie ma przypadków) Jan Paweł II z taśmy mówił o tym, że nasz Kościół powstał na Krzyżu Jezusa!

                                                                                                          APeeL

18.04.1992(s) ZA PRZYNOSZĄCYCH ZBAWIENIE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 kwiecień 1992
Odsłon: 1353

Wielka Sobota

opr. 11.02.2011

    Podczas dzisiejszych zakupów w markecie do duszy napłynął smutek oraz jakieś nieokreślone cierpienie związane z wygnaniem. Po chwilce wiedziałem, że przybył Pan Jezus, ale dlaczego tutaj? Ból wyjaśnił zapis z 18.0.92, który znalazł się w moim ręku.

    W tak wielkie święto wypadł mi dyżur w przychodni, ale rano nie było żadnego pacjenta i dzięki temu znalazłem się przed grobem Pana Jezusa. Trafiłem na piękne modlitwy kapłana, śpiewającą młodzież i kościół pełen ludzi: „Jezu mój!...dziękuję”!

    Nagle odczułem, że właśnie dzisiaj powinno się pościć i trwać na modlitwie. Nam jest łatwiej, bo już wiemy, że Pan Jezus zmartwychwstał i Jest, ale znajdź się wśród Uczniów w tamtym czasie.

    Myśli uciekły do męki Pana Jezusa, bo jej rozważanie stanowi pomoc duchową w każdej chwilce naszego życia. Pan pokazał mi, że w cierpieniu mam zachować milczenie i to też zalecił kapłan podczas ostatniej spowiedzi. Padłem na kolana, chwyciłem twarz w dłonie, a tak czynię  coraz częściej, nawet wśród znajomych i zawołałem: „Panie Jezu! dawaj natchnienia, abym nie gadał”!

    Wróciłem do przychodni i trafiłem na wielki tłum pacjentów...nawet odesłano do mnie chorą z napadem ko­lki nerkowej! Teraz ścinka duchowa z zatwardziałym wrogiem wiary:

-  Pan jest za aborcją, ponieważ Kościół zabija kurze zarodki („święci się jajka ugotowane na twardo") !

-  Na jednej szali kładzie pan jajko i swoją córkę?

-  A kto ustalił nasze wybranie ?

-  Zły lubi takich...z mocnym rozumem, złapał pana i wciągnął na pole ze swoimi diabelskimi zapytaniami! Trzeba wrócić do Kościoła, bo sam pan nie poradzi.

- To właśnie ten Kościół powoduje moje odwrócenie!

    Zagonionej przygotowaniami do „pogańskiego świętowania" mówię o potrzebie uczestniczenia w obrzędach kościelnych, bo jeszcze nie wstąpiła do kościoła, a sam później  malowałem ogrodzenie przy bloku.

   Wszystko skończyłem spocony i umorusany. Uciekłem na działkę, gdzie na kolanach odmówiłem modlitwę przebłagalną: „za dusze kapłańskie i zakonne”, ale zły nadal podsuwał mi „dobre prace”. Po latach wiem, że tak będzie w każde święto naszego kościoła.  

     W telewizji starsza pani mówiła, że jest na wygnaniu, a towarzyszył tej wypowiedzi obraz stada wolnych koni z niezwykle smutną pieśnią. Moją duszę zalała tęsknota za Panem Jezusem, serce ścisnął ból, a oczy zalały łzy. Napłynęło pragnienie zbawiania dusz. Nie wypowiesz tego cierpienia żadnym językiem.

    Idę do kościoła i wołam: „Panie Jezu! proszę Cię, abyś miał miłosierdzie dla dusz kapłanów i zakonników najdłużej przebywających w czyśćcu. Panie Jezu! nie patrz na ich grzechy, ale na dobro, które uczynili. Przecież Sam pragniesz ich wyzwolenia...wołam do Ciebie, Jezu mój”!

    Trwają obrzędy w czasie których wychodzą nasze słabości, bo starszemu kapłanowi trudno popisać się śpiewem, a niektóre zawołania są niezrozumiałe: ”Ojcze, gdy Twój Duch krążył nad wodą, gdy jeszcze niczego nie było”.

    Stoję z gałązką cierniową w ręku i owiany płomieniem ogniska oraz zapachami wołam: „Panie Jezu! przyślij kilka dusz kapłańskich...do mojej [intencja własna] niech sprawią jej nawrócenie”! Zawsze marzyłem, aby zostać po­rządnie „pokropionym"...właśnie dzisiaj na moją głowę spadł „deszcz” wody święconej! W czasie litanii do wszystkich świętych każdego z nich proszę: „za dusze kapłańskie i zakonne".

      Św. Hostia w intencji dnia. Płynie pieśń z której wnioskuję, że dzisiaj - już tutaj na ziemi - jestem między Aniołami. Odnawiam ślub, który składali rodzice chrzestni. Ciekawe, co wówczas czuli? Co myśleli?...czy pytali kim zostanę? Muszę pomodlić się za nich, bo jeszcze żyją. Podjechaliśmy pod krzyż, zapaliłem lampki, a żona narwała pięknych kwiatków. Dodatkowo zapaliliśmy lampki Matce.

   Późno. Nigdy nie byłem na czuwaniu przy Grobie Pana Jezusa! Piękna sceneria: Krzyż Zbawiciela, świece, wygaszone światła, śpiew i rozważania...z duszy wyrywa się pytanie: „Matko! Gdzie byłaś o tej porze? Co robiłaś? Co czuło Twoje Serce”?  

    Zapałałem wielką chęcią powiedzenia kilku słów o Matce. Zły wie, że dawanie świadectwa   w   Kościele to jego wielka klęska! Napływa natchnienie, aby przekazać zawołania Pana Jezusa na krzyżu...przekazane Matce przez Pana Jezusa. Poprosiłem o wyciszenie. Po godzinie śpiewania i rozważań nie wspomniano o Matce! Podczas śpiewu młodzieży powiedziałem do mikrofonu:

       „Matko Prawdziwa! Matko nasza i naszych rodzin!

        Matko wszystkich! Matko moja i każdego z osobna!

        Co robiłaś w ten wieczór i o tej porze? Co czułaś?

        Co działo się w Twoim Sercu? Do kogo się żaliłaś?

        Pan Jezus w trzecim słowie na Krzyżu powiedział:

        „Niewiasto, oto syn Twój”...ja stałem się Jego bratem!

        Dziękuję za wszystko...”.

Młodzież dalej śpiewała, a na zakończenie ponownie mówiłem:

       „Wykonało się! Wola Ojca spełniona!

        Ten jeden dzień Twojego Życia Panie Jezu zadecydował o pokonaniu szatana.

        Panie Jezu, przecież  mogłeś załamać się w każdym momencie męki.

        Dziękujemy Ci, Panie Jezu”!

Do domu wróciłem po północy, przeżegnałem się i odmówiłem „Ojcze nasz"...     APEL

  1. 17.04.1992(pt) Bój o duszę córki...
  2. 16.04.1992(c) ZA POSŁUSZNYCH BOGU JAK DOBRE DZIECI...
  3. 15.04.1992(ś) ZA NAWIEDZONYCH
  4. 14.04.1992(w) PRAGNIENIE ZBAWIANIA...
  5. 13.04.1992(p) ZA SZUKAJĄCYCH BEZ CELU
  6. 12.04.1992(n) ZA PRAGNĄCYCH WYTRWANIA W WIERZE
  7. 11.04.1992(s) ZA PRAGNĄCYCH KRUSZYNKI EUCHARYSTII
  8. 10.04.1992(pt) ZA OFIARY EKSTERMINACJI
  9. 09.04.1992(c) ZA OSACZONYCH...
  10. 08.04.1992(ś) ZA PONIEWIERANYCH

Strona 2092 z 2367

  • 2087
  • 2088
  • 2089
  • 2090
  • 2091
  • 2092
  • 2093
  • 2094
  • 2095
  • 2096

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 381  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?