Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

17.09.1997(ś) ZA PROWADZĄCYCH SŁODKIE ŻYCIE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 wrzesień 1997
Odsłon: 515

   W śnie byłem na wycieczce autobusowej, gdzie rozmawiałem z babcią bojąca się śmierci i pozdrowiłem kapłana; "Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus". Zdziwiłem się, bo wyjdzie do odprawiania Mszy św. o g. 7.00.

    Płyną piękne słowa o Bogu Ojcu, a łzy zaleją oczy podczas wołania; „Tato, Tato”. Po św. Hostii słodycz zalała duszę i nie chciało się wyjść, ale trzeba biec do pracy...mimo, że kolega wrócił będę ciężko harował (8.00 - 15.15).

    Nie znałem intencji modlitewnej tego dnia, ale;

  • rano pokazano Balcerowicza w pałacu
  • ktoś podarował mi miód
  • żona upiekła sernik na imieniny syna, do jego pracy
  • nazbierałem poziomek dla żony
  • na działce w słońcu spożyłem 3 słodkie gruszki...
  • wcześniej wzrok zatrzymała piękna willa oraz bar „O’key”
  • plakat z zadowolonymi członkami Unii Wolności
  • oraz świat knajp i kasyn, a w ręku znalazły się karty.

   Do tego popłynie piosenka; "Jak przeżyć wszystko jeszcze raz? Jak otworzyć świat"? Jakże pasują tutaj słowa mojego wołania sprzed trzech dni (14.09.1997), gdy na dyżurze w pogotowiu napływała Obecność Boga Ojca. W tym momencie chodzi o ukazanie "słodkiego życia" na ziemi w stosunku do Słodyczy Niebiańskich.

   W tym stanie zacząłem wołać do rozgwieżdżonego nieba; Tato! Ojcze! Tatusiu! Tato"...tej tęsknej miłości nie wypowiesz żadnym językiem. Może to zrozumieć tylko matka ludzka, która straciła dziecko i dzieciątko w ramionach taty ziemskiego!

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (17.10.2019) w "Miłujcie się" (5/2018) jest art. "Żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk (Flp 1.21) jest świadectwo wiary, muzułmańskiego duchownego (malwany) dr Mario Josepha, który zdziwił się, gdy podobnie do mnie nazwał Boga "Tatą". Jak wielką przeżył radość, bo; "Stworzyciel świata jest naszym Tatą!"

   Napłynęła bliskość Boga Ojca, zgasiłem światło, padłem na kolana i z płaczem wołem; "Tato! Tato! Tatusiu!...Och Ojcze mój!" To był jeden jęk serce odłączonego od Serca Boga Ojca...trwało to chwilkę, ponieważ więcej nie wytrzyma ludzkie serce, a szczególnie moje chore. Nawet teraz, gdy to piszę płaczę.

    "Bóg Ojciec mój Tata Jedyny i Ostateczny uczynił wszystko jak obiecał." Na ten czas w "Vox Domini" trafiłem na Słowa Pana Jezusa; "O, jakaż Słodycz Twojej miłości, jakiż w Twym Sercu zbytek czułości"...

                                                                                                                              APeeL

 

16.09.1997(w) ZA MARNUJĄCYCH CZAS ŁASKI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 wrzesień 1997
Odsłon: 529

    Płynie koncert rockowy na rzecz poszkodowanych, a moje serce zalewa miłość do ludzi. Łzy kręcą się w oczach, bo przesuwają się straszliwe obrazy głodujących w Korei Północnej. Trwa komunizm i...susza! Dla odmiany w Korei Południowej zamykają kopalnie, co grozi także Polakom. Ile lęku jest w sercach górników i ich rodzin, obawa o jutro.

    Przede mną policja zatrzymuje piękny samochód. Przesuwają się pacjenci: pochylona staruszka i głuchy dziadek. Przypomina się najstarszy Polak (110 lat). Ile bezradności jest w takich ludziach. Jakże lubię „te dzieci” i z serca im pomagam, a chwilami duszę zalewa słodycz Boża. To działanie Ducha Świętego dające wzmocnienie.

    15.00 Nie znam intencji modlitewnej dnia, ale zatrzymał się zegar w radiu, a na stole patrzy „Echo” ze słowami MB Pokoju z 25 08 1997 o czasie łaski. Zaczynam modlitwy, ale „nie idą”. Działka. Dopiero w drodze do kościoła wołam w mojej modlitwie, a w myślach Chiny, Korea, Sowiety...i naród Zbawiciela (Żydzi).

    Święta Hostia zalał serce i duszę, Później wróci pustka i zniechęcenie. Przypomina się zegar i starzy ludzie. To oznacza przepływający czas. To czas dany na nawrócenie, a większość umiera „martwymi”. Takimi jak ja teraz w ciele...

                                                                                                                        Apele

15.09.1997(p) ZA ZBOLAŁYCH W SERCACH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 wrzesień 1997
Odsłon: 584

MB Bolesnej

   Śniła się awaria hydrauliki. Właśnie zgłosiła się pacjentka załamana zalaniem remontowanego mieszkania i sąsiada mieszkającego poniżej. Dziwne, bo w moim gabinecie mam przerwę w dostawie wody, a pacjentka przyniosła mi poświęconą wodę z Lourdes.

    Trwał straszliwy nawał pacjentów z wieloma obcymi. Z pacjentem umówiłem się na wizytę, ale zapomniał mnie wezwać i dopiero dzisiaj przypomniał sobie, że jest chory!

   Z umęczenia chciało się płakać, bo nie lubię odmawiać, a jest to nawet niebezpieczne. „Panie Jezu! zmiłuj się nade mną!”. Przesuwają się pacjenci, których serca rozrywa cierpienie:

- przybyła staruszka, której nagle zmarła córka-opiekunka (udar)

- wdowa z dwójka dzieci, której mąż się powiesił

- biedna, której padł koń i dwie krowy!

- młoda mająca matkę przykutą do łóżka!

    To jedno wielkie cierpienie, a przepływają ofiary powodzi, spaleni, inwalidzi wojenni, biedni, samotni i porzuceni.

    Dzisiaj jest wspomnienie MB Bolesnej. Moje serce zalało poczucie bólu tych ludzi. Wielu pacjentów proszę o przekazywanie swoich cierpień Matce Bożej (uświęcanie cierpień), ale nie wiem czy to czynią, bo u większości jest mała wiara w Boga. Wracam do domu ze łzami w oczach odmawiając moją modlitwę.

    Na Mszy św. wieczornej stałem pod stacja drogi krzyżowej: Pan Jezus na krzyżu, Matka i Jan. To ja tam jestem. Ten dzień i tę Mszę św. z przyjęciem Ciała Zbawiciela ofiarowałem w intencji dnia.

    Łzy zalewały oczy, bo przesuwał się świat cierpień; rodzin zmarłych, opuszczonych, bezdzietnych, biednych. W telewizji poinformują o zaginięciu dwóch samolotów, jeszcze wypadki z ofiarami. W „Zawsze po 21.00” zmarł pacjent odesłany ze szpitala (rzekomo pijany). Złość i bezsilność zalewały serce, a piszę to przed wizerunkiem MB Pokoju... 

                                                                                                                                       APeeL

14.09.1997(n) ŻYJĄCYCH W POCZUCIU OBECNOŚCI BOGA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 wrzesień 1997
Odsłon: 533

Podwyższenie Krzyża Świętego

    Podczas przejazdu do kościoła - kwiatek przy wizerunku Pana Jezusa - dotkną mojej głowy, a dodatkowo przywitały mnie gołębie...bardzo lubię ten znak pokoju. Zły chciał mnie oszukać i „zwolnił” wczoraj z tego nabożeństwa, a teraz łzy zalały oczy. Wczoraj postawiłem kwiaty pod krzyżem i wszystko wyczyściłem, a nie wiedziałem o dzisiejszym święcie. 

    Jakże Bóg cieszy się z tych, którym nie chce się przyjść lub mają przeszkody. Ciało ciągnie ziemia ("sen, wypoczynek"), a nasza dusza spotkania z Panem Jezusem (Eucharystii-Chleba Życia).

   Mojżesz wywyższył węża, a to znak służby zdrowia. Dziwne, bo w samochodzie znalazłem wyschniętego zaskrońca! Kapłan mówił piękne kazanie o historii krzyża, który wówczas był narzędziem poniżenia. 

   Krzyżem jest samotność, niedostatek, przemijanie (w rozumieniu, że śmierć kończy nasz byt) i nieskończoność cierpień. Ilu te cierpienia przyjmuje i ofiarowuje Bogu (uświęca)? Zwykły człowiek nie pojmie Miłości Boga Ojca, który dla naszego zbawienia (odkupienia grzechu pierwszych rodziców) oddał na haniebną śmierć własnego Syna!

    Po Eucharystii wołałem z płaczem: „Tato! Dlaczego tutaj jestem? Przyjmij ten dzień mojego życia, dla Ciebie, w Twojej potrzebie”. W pokoju lekarza dyżurnego słuchałem dodatkowo transmisji Mszy św. z kościoła Św. Krzyża w W-wie, gdzie kapłan udzieli mi błogosławieństwa. Św. Paweł mówił, że mam szczycić się tylko krzyżem Zbawiciela. To prawda. Ja wiem, że dzięki śmierci Pana Jezusa będę zbawiony. Wokół są żyjący dla śmierci.

    Nagle ze słuchania Mszy św. wyrywają do zgonu oraz trafiłem do straszliwej biedy (chata pod strzechą), gdzie była ciężko chora kobieta (częstoskurcz) i jej syn (zapalenie płuc). Zabrałem oboje do szpitala. Blisko tej chaty wzrok zatrzymał krzyż Pana Jezusa i przejeżdżałem obok figury Matki Bożej.

    Po czasie zabrałem chłopca, który przyjechał po matkę wracającą pociągiem...wpadł do rowu i złamał rękę. Przybyło też trochę chorych: półpasiec, choroba wrzodowa, krwawienie z nosa, biegunka, przestraszenie...

    Większość ludzi martwi się o jutro, a mało kto o wieczność. Taka jest nasza mądrość. Personel palił ognisko do którego wrzuciłem drzewo zniszczone przez korniki, natknąłem się na muchomora i drzewo ususzone wraz z korzeniami. Wokół butelki po wódce i piwie. Piorunochron nie zwisa, ale jest wbity w ścianę w wielu miejscach.

   Zapisuję to dla poszukujących znaków Boga, a w/w są symbolem różnych rodzajów śmierci...właśnie wypadł mi krzyżyk, a w ręku znalazła się gałązka cierniowa. Wielu nie przyjmuje lub odrzuca krzyż Pana Jezusa. Takich czeka śmierć lub oczekiwanie na miłosierdzie Boga Ojca.

    Moją modlitwę zakończę na dalekim wyjeździe. Po powrocie położyłem się, ale ponownie napłynęła bliskość Boga Ojca. Zerwałem się, padłem na kolana i wołałem do rozgwieżdżonego nieba: „Tato! Ojcze! Tatusiu! Tato!” Mojej tęsknoty nie wypowiesz żadnym językiem świata. Może to potwierdzić tylko serce matki, która straciła dziecko.

   Na ten moment mam w ręku „Vox Domini” z wizerunkiem Serca Pana Jezusa i Jego słowa: "O! jakaż słodycz Twojej miłości, jakiż w Twym Sercu zbytek czułości”...

         Podziękowałem Bogu za ten dzień.

                                                                                                                                 APeeL

13.09.1997(s) ZA ZGARNIĘTYCH PRZEZ SZATANA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 13 wrzesień 1997
Odsłon: 542

   Budzą z nieba, a właśnie byłem przy zastawionym stole z kanapkami. Wcześniej jestem w pracy, ale serce zalewa niepokój, który przeszkadza w spokojnym zrobieniu kawy. W nocy załatwiłem chorego z okiem, a teraz jest dodatkowo dwóch. To pewny znak duchowy, ale co będzie oznaczał?

   Może dotyczy zaślepionych, bo w radiu Maryja mówiono o masonach, wojujących ateistach oraz bolszewikach (otwartych wrogach kościoła). Właśnie rozmawiam z takim, któremu mówię, że będę się za niego modlił, aby Pan dał mu małe światełko (65lat).

   Wyrobiłem się do 13.30. Wracam w radości. Kupiłem podarunki do domu i kwiaty Panu Jezusowi. Dzisiaj jestem szczególnie pilnowany. Zawsze mam opiekuna przy krzyżu (właśnie podjechał i zawrócił zachodni samochód). Nie wiem jak zagrażam mojej ojczyźnie. Może dlatego, że dzisiaj będzie pr. wyborczy „AWS”? To bardzo przykre, ale nic nie mogę zrobić.

   15.00 Ew. św. Łukasza otworzyła się na słowach o „skrępowanej więzami szatana”. Natomiast "Super express" na pierwszej stronie dał obraz i tytuł "Szatańska pajęczyna" o grupie satanistycznej zmuszającej do rytualnych stosunków seksualnych.

    W kiosku uwagę zwróciło „NIE”, które leży na oczach i wciąż pod ręką. Przypomina się zdjęcie Bolesława Bieruta ze żmiją, które mialem na tylnej szybie samochodu. Teraz to miejsce zajmuje Pan Jezus z Najświętszym Sercem. Wraca nocna audycja o wroga KrK...

   Właśnie jest czas zbioru winogron i palenia chwastów!. Płynie koronka do Miłosierdzia Bożego, a  przepływa cały świat. Smutek zalał serce, bo napływają zgarnięci przez szatana. To smutek Najśw. Serca Pana Jezusa.„Jezu! Boże! To także Twój ból! Dzieci oderwane, porwane przez szatana, które idą na spalenie jak chwasty”.

     Ten ból wróci podczas Mszy św. wieczornej. Komunia św. pęknie na pół „My”. Podczas modlitwy spotkałem dwa kotki, które zabrałem do domu i po napojeniu mlekiem wypuściłem. Cały wieczór płynie modlitwa.

   W telewizji pokażą bolszewickie przesłuchania ze zrywaniem paznokci, a z gazety „patrzą” rozebrane panienki (ofiary buntownika). Teraz wzrok pada na księgę „Historia Kościoła” ze Szwajcarią, gdzie króluje bogactwo i odszczepieńcy. Tak było i będzie. 

   Szatan zaleca „dobro”, abym rano opuścił Mszę św. bo mam dyżur w pogotowiu, a będzie to wielkie święto: Podwyższenie Krzyża Świętego! 

                                                                                                                                    APeeL

  1. 12.09.1997(pt) ZA POWOŁANYCH DO POSŁUGI
  2. 11.09.1997(c) ZA FAŁSZYWIE DOBRYCH
  3. 10.09.1997(ś) ZA TYCH, KTÓRYM ODEBRANO DZIECI
  4. 09.09.1997(w) ZA ZAGARNIĘTYCH W NIEWOLĘ
  5. 08.09.1997(p) ZA OFIARY AWARII
  6. 07.09.1997(n) ZA OMIJAJĄCYCH KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY
  7. 06.09.1997(s) ZA NIECHCIANYCH
  8. 05.09.1997(pt) ZA DZIELĄCYCH SIĘ Z SERCA TYM, CO POSIADAJĄ
  9. 04.09.1997(c) ZA ZEPSUTYCH I DUSZE TAKICH
  10. 03.09.1997(ś) ZA KOCHAJĄCYCH NAJBLIŻSZYCH

Strona 1775 z 2294

  • 1770
  • 1771
  • 1772
  • 1773
  • 1774
  • 1775
  • 1776
  • 1777
  • 1778
  • 1779

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 170  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?