Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

15.11.1999(p) ZA TRACĄCYCH UMIŁOWANYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 listopad 1999
Odsłon: 639

     Zrywa sen o 5.10, wstaję wcześniej i odmawiam „Anioł Pański”. Wychodzę, a w bloku niektóre mieszkania są już rozświetlone. Napłynęła bliskość Boga Ojca z poczuciem garstki Jego wyznawców.

    W czytaniu (1 Mch 1) będzie mowa o Izraelitach, którzy  wrócili do pogaństwa (odrzucili obrzezanie, palono księgi, porzucono przymierze z Bogiem Ojcem). Odwrócenie, ale wielu wolało śmierć niż zdradę wiary i Boga.

   Jeszcze Ps 119, a Pan Jezus w Ew. uzdrawia ślepca. Moje serce zalał wielki smutek z poczuciem wygnania (zimno, ciemno, brudno i trwa ogólna bylejakość). Proszę Najśw. Tatę o poprowadzenie syna i uzdrowienie córki.

    Po Eucharystii ciężko wzdychałem, a moja dusza wołała: „Jezu, och Jezu! Jezu!”. Na ten moment popłyną słowa pieśni: „Czego chcesz od nas za Twe hojne dary?"

    Pracę w przychodni zacząłem wcześniej i jakoś szło. Ludzie starzy i biedni, nie mają na leki, cieślę wspomogłem zwolnieniem, bo nie ma pracy. Pod pogotowiem „chory” oszukał mnie, że ma krwotok z przewodu pokarmowego. Niepotrzebnie zawiozłem go do szpitala (trzeba wcześniej zbadać per rectum).

    Popłakałem się oglądając zdjęcie w „Super expressie”, gdzie zrozpaczony ojciec trzymał na rękach zwłoki 4-letniego dzieciątka. Przypomniał się zgon naszej córeczki Marty (1 rok) oraz zaginięcie syna piosenkarza Grechuty, a także pacjentka, której mąż ma raka. Ogarnij cały świat tego cierpienia... 

    Stoimy karetką pod szpitalem, odmawiam koronkę do miłosierdzia Bożego, a właśnie z radia płynie piosenka o piękniej miłości. Teraz jestem u babci ginącej z powodu raka odbytu, a nad nią cała rodzina. Jeździliśmy bez wytchnienia po terenach, gdzie było pełno figur Matki Bożej i Sanktuarium Maryjne.

   Trafiłem też do domu z którego (przed laty) zginęło czterech chłopczyków...w tym syn chorego z ciężką kolką nerkową. Zabrałem go na oddział urologiczny po podaniu narkotyku.  Przepływa świat tych, którzy utracili umiłowanych.

    Pan Jezus rano powie do mnie (X tom "Prawdziwego życia w Bogu” str. 172): „Zaufaj Mi, gdy ci mówię, że pozostanę z tobą w ten sposób aż do końca - bez względu na to, co się stanie”. Pocałowałem Zbawiciela, łzy zalały oczy, a dzisiaj mogę potwierdzieć, że te słowa Zbawiciela spełniły się (18.11.2018)...

                                                                                                                                   APeeL 

 

 

14.11.1999(n) ZA URATOWANYCH PRZEZ PANA JEZUSA...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 listopad 1999
Odsłon: 650

    Tuż po przebudzeniu w smutku wołałem: „Tato! och Tato, Tato”, a przed wyjściem na Mszę Św. wzrok zatrzymała książka „Raj utracony” Johna Miltona. Tak właśnie czuję się w tej chwilce, gdy to przepisuję (03 lipca 2014) i to będzie trwało...aż do końca życia.

   „(...) Jak się tu znalazłem? Wiec nie sam z siebie, pewnie jakiś Stwórca Wielki, w dobroci Swej najpotężniejszy stworzył mnie. Mówicie jakże Go rozpoznam, jak mam Go wielbić, skoro dzięki Niemu żyję i ruszam się bardziej szczęśliwy niż mogę pojąć (...)”. Popłakałem się…

    Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis słucham na YouTube bluesa Tadeusza Nalepy&Dżem „Modlitwa”: „Do Ciebie pieśnią wołam Panie. Do Ciebie dzisiaj krzyczę w głos /../ Ty Jesteś wszystkim /../ Czy słyszysz mój błagania głos? /../ ”.

    W kościele stanąłem przed Ołtarzem Św. - ze zbolałym sercem i oczami pełnymi łez - z powodu łaski wiary, a szczególnie poczuciu szczęśliwości wiecznej. Każde słowo kapłana wywoływało smutek w duszy przebywającej na tym zesłaniu.

   W intencji tego dnia, której jeszcze nie znałem przyjąłem Eucharystię. Sam zobaczysz tzw. „duchowość zdarzeń” z jej odczytem:

1. o 11.30 będę oglądał program o zatonięciu statku pasażerskiego Andrea Doria uderzonego w bok przez inny (1956)...750 uratowanych, wielu w sposób cudowny. Zatonęło tylko 50! Szczęście uratowanych z odmianą ich życia.

2. z garażu przyniosę „Rycerza Niepokalanej”, który otworzył się na art. „Doświadczenie obecności Boga” i słowa o uratowanych Jego Ręką...

3. w telewizji pokazywano „Słoneczny patrol” ratujący tonących

4. w „Gazecie wyborczej” trafię na Jana Pawła II, uratowanego prof. z Krakowa w czasie eksterminacji hitlerowskiej oraz zdjęcie samochodu, który wpadł do Odry z ocalonym kierowcą

5. była relacja z pomocy ofiarom trzęsienia ziemi w Turcji oraz ofiarom powodzi we Francji.

    O 15.00 wyszedłem na modlitwy ze łzami w oczach, bo ja tak właśnie zostałem uratowany przez Pana Jezusa.

    W wiadomościach o 18.00 pokazano zbiórkę pieniędzy na karetkę, a jeden z ofiarodawców mówi, że kiedyś uratowano mu życie. Natomiast Vasulla Ryden z „Prawdziwego Życia w Bogu” przekazała od Pana Jezusa (12 grudnia 1996 r.) słowa do mnie: „Zdobywaj dla Mnie dusze. Bądź moją siecią (...) Uczyń wszystko, co możliwe, a Ja dokonam reszty”.

    Z telewizji popłynie relacja z domu sióstr, które przygarnęły porzuconą ciężarną, która płakała. Jeszcze obrazy osób zaginionych, które zostają odnalezione. Przepływa cały świat: Turcja (trzęsienie ziemi), Wietnam i Francja (straszliwe powodzie), Kosowo i Czeczenia (zbrodnie wojenne)...ludzie płaczą w schronach. W moim sercu był jeden jęk... 

   Tak przebiegał ten „wolny” dzień sługi Pana Jezusa, który został przez Niego uratowany dla Królestwa Bożego…

                                                                                                                         APeeL

 

13.11.1999(s) Ciche cierpienie...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 13 listopad 1999
Odsłon: 630

    Bardzo długo spałem (21.00 - 7.00), ale męczyły mnie sny o typie eksterioryzacji. Teraz mam ból, bo w jednym błysku Światła Bożego napłynął akt wcielenia Zbawiciela, a pierwszą pacjentką była ciężarna!  Bóg-Człowiek przybył na nasz "padół łez"...

   Teraz w czasie dyżuru przyjmujemy także dzieci. Dobrze, że miałem staż pediatryczny na oddziale noworodków z uczestnictwem przy porodach...nie boją się szkrabów z przestraszonymi matkami.

   Dzisiaj jest piękna pogoda, a to sprawiło poczucie bliskości Królestwa Bożego, a nawet obecności Boga Ojca. Kupiłem kwiaty do domu i pod krzyż Zbawiciela z lampkami, które zapaliłem, a radość zalała serce. Zrozumie to odwiedzający grób osoby umiłowanej...

    Wszyscy wyjechali, cisza w domu: „Módl się za nami Święta Boża Rodzicielko, abyśmy stali się godnymi obietnic Chrystusowych”. Popłakałem się jak dziecko, a to łaska. W czasie odmiania mojej modlitwy przepłynęły ludzkie cierpienia:

- syn piosenkarza Grechuty wyszedł z domu i nie ma go od miesięcy

- trzęsienie ziemi w Turcji z płaczem żyjących

- noworodek porzucony na śmietniku

- matki zostawione z dziećmi

- znajomy drinker, którego żona wyrzuciła z mieszkania...

   Z telewizji popłyną straszne obrazy z Czeczenii i Turcji. To sprawiło poczucie naszego zesłania, a zarazem Pan Bóg pokazuje elementy Nieba na ziemi...jest to przytulny dom z pożywieniem.

   Przed Mszą Św. trafiłem na życzeniami dla nowożeńców. Nie zostawili Panu Jezusowi nawet jednego kwiatka! Dzisiaj w Ew (Łk 18, 1-8) sędzia bronił wdowy. 

     W ręku znajdzie się „Dzienniczek” s. Faustyny, gdzie trafię na słowa Zbawiciela do mnie:

- Wiedź o tym, synu Mój, że co inna dusza dostępuje w wieczności, ty już teraz tego kosztujesz...

- umiłowany synu Serca Mego, tyś jest Mi ochłodą wśród strasznych mąk.

- twoje codzienne, ciche męczeństwo w zupełnym poddaniu się woli Mojej wprowadza wiele dusz do Nieba!

    Tak jest naprawdę. Ja wiem o tym i pragnę tylko tego! Inne sprawy są dodane, bo celem mojego życia jest służenie Panu Jezusowi, świętości i zbawianiu. Podziękowałem za ten dzień mojego życia...

                                                                                                                            APeeL

 

12.11.1999(pt) ZA ZATROSKANYCH O CIERPIĄCYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 12 listopad 1999
Odsłon: 624

    Zerwał budzik (5.40), wstaję, bo dzisiaj muszę wcześniej zacząć pracę w przychodni. Z radia „Ave” popłyną słowa o Zwiastowaniu, Wcieleniu i Narodzeniu Zbawiciela, a łzy zalały oczy.

   Od 6.40 - 18.50 cały czas trwała praca w pośpiechu (nowoczesne niewolnictwo), a około 7.30 napłynęło pragnienie bycia na Mszy św. i spotkania się z Panem Jezusem w Eucharystii. Zrozumiesz mój głód mając moją łaskę.

    Nie udało się wyskoczyć, ale w tym czasie przybył kapłan, który oświadczył, że może dla mnie odprawić Mszę św.! Zobacz drogi Pana...

    Trudno sobie wyobrazić jak to wszystko znosiłem, a szczyt przyjęć był o 17.00! Wracałem w ciemności ze łzami w oczach odmawiając koronkę do Miłosierdzia Bożego. W tym śmiertelnym umęczeniu miałem pragnienie oddania życia dla Zbawiciela, Boga Wiecznego, w Trójcy Jedynego... 

   W ręku znalazła się książeczka „W służbie cierpiącym”, gdzie na ostatniej stronie Jan Paweł II powiedział do mnie: „Podobnie jak Weronika usłużyła Chrystusowi na Jego drodze na Kalwarię, tak chrześcijanie troszczą się o cierpiących (...) błogosławię tym wszystkim, którzy opiekują się chorymi (...) służycie Samemu Chrystusowi”!

     To wielka prawda! Podziękowałem Panu Jezusowi za ten dzień i przeprosiłem...

                                                                                                                       APeeL

 

 

 

11.11.1999(c) ZA TYCH, KTÓRZY WYWALCZYLI WOLNOŚĆ MOJEJ OJCZYŹNIE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 11 listopad 1999
Odsłon: 1110

Święto Narodowe

81 Rocznica Odzyskania Niepodległości

     W śnie znalazłem się na zebraniu służby bezpieczeństwa z różnymi osobami, wyraźnie widziałem torbę kolegi lekarza...”starego i dobrego wywiadowcy”.

    Nie planowałem Mszy św. porannej, ale po przebudzeniu zmieniłem decyzję. Po wyjściu zatrzymałem się w przypuszczalnym miejscu zagubienia krzyżyka i krzyknąłem z radości, bo leżał na ziemi! Ucałowałem Zbawiciela i popłakałem się. „Dziękuję Jezu. Dziękuję! Jezu! Jezu! Jezu!”.

    Nie uwierzysz, ale ten krzyżyk towarzyszy mi do dzisiaj (01.08.2014) i okazało się, że jest w nim relikwia św. Krzyża. W drodze do kościoła mówiłem znajomej z banku, że  celem naszego życia jest zbawienie, które uzyskujemy tutaj poprzez uzyskanie świętości. Inaczej nie wpuszcza do Nieba.

    Podczas oczekiwania na wyjście do kościoła w natchnieniu duchowym napłynęło słowo „wolność” i przypomniał się obraz gołąbków wypuszczanych przez papieża, które nie chciały odlecieć, bo były wychowywane w niewoli oraz więzień, który przepił „wyprawkę”, zmarzł i wrócił pod bramę aresztu.

    Piękna Msza św. z hymnem i kompanią honorową. Zdziwiłem się, bo kapłan zaczął nabożeństwo od słów dotyczących wolności. Płynęły czytania o mądrych, którzy nie potrafią poznać Stwórcy po Jego dziełach, a Pan Jezus ostrzega przed nadejściem czasów ostatecznych.

    Prawdę mówiąc nikt się tym nie przejmuje i wszystko dla ludzi jest ważniejsze od własnego zbawienia i najbliższych...nie wspomnę o uczestnictwu w zasadniczej misji naszego Kościoła świętego. Po Eucharystii popłakałem się i nie mogłem wyjść ze świątyni.

    Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu i w pokoju lekarza dyżurnego włączyłem radiową jedynkę, a tam Bernard Ładysz śpiewał o ofiarnym stosie czyli Legionach z losem straceńców! Płynęły też „Czerwone maki na M. Casino. „Nie damy by nas gnębił wróg, zwycięży Orzeł Biały, zwycięży polski lud”. Łzy zalały oczy.

    Później była Msza św. za ojczyznę o g. 9.00, a towarzysze w tym czasie emitowali w telewizji filmy o kosmosie i atrakcyjne amerykanosy. Tak tłumi się patriotyzm, a nawet go zabija w sercach, bo kochanie własnej ojczyzny to wielkie „zło”.

    Trzeba kochać internacjonalnie jak komuniści, a teraz europejczycy. Nawet stworzono hymn tej sztucznej ojczyzny (bez Boga). Piszę to 02 lipca 2014 roku, a wielu Europosłów ostentacyjnie siedziało podczas tego „hymnu”.

  Ja kocham moją ojczyznę i wszystkich kochających swoje ojczyzny. Stwórca dał różnorodność, aby nam się nie nudziło, a ponadto jest to próba naszej wspólnej miłości. Po latach prawda wyszła na jaw.

  Słońce. Ognisko. Pokój. Personel piecze kartofle, a ja odmawiam moją modlitwę, która skończę podczas przejeżdżania karetkę obok „mojego” krzyża Pana Jezusa. Później dołączę do tego koronkę (3x) w intencji tych, którzy przynieśli wolność mojej ojczyźnie i za dusze takich.

    Nie wiedziałem, że to będzie wyjątkowo spokojny dyżur i zmarnowałem cześć czasu. Wokół tak czyni większość ludzi, którzy nudzą się i marnują ten dar Boga, drugi obok wolnej woli. To żałosne, ale sam tak żyłem. Wcześniej poszedłem spać i zerwano tylko na krótki wyjazd.                                                                                           APEL     

 

  1. 10.11.1999(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NIE MOGĄ ODNALEŹĆ PANA JEZUSA
  2. 09.11.1999(w) ZA OFIARY KRZYWD SPOŁECZNYCH...
  3. 06.11.1999(s) ZA ARYWISTÓW
  4. 05.11.1999(pt) ZA TYCH, KTÓRZY PRACUJĄ ZA DWÓCH
  5. 04.11.1999(c) WDZIĘCZNY ZA OPIEKĘ BOŻĄ
  6. 03.11.1999(ś) ZA PEŁNYCH MIŁOSNEGO POŚWIĘCENIA
  7. 01.11.1999(p) ZA PRAGNĄCYCH ZJEDNANIA Z BOGIEM OJCEM
  8. 31.10.1999(n) ZA WRACAJĄCYCH DO SWOJEGO DOMU
  9. 30.10.1999(s) ZA POTRZEBUJĄCYCH OCZYSZCZENIA
  10. 29.10.1999(pt) ZA POTRZEBUJĄCYCH WSPARCIA MEDYCZNEGO

Strona 1717 z 2295

  • 1712
  • 1713
  • 1714
  • 1715
  • 1716
  • 1717
  • 1718
  • 1719
  • 1720
  • 1721

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 937  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?