- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1090
Syn zadzwonił ok. 3.00...zacząłem mruczeć, że napuszczają na niego różnych „kolegów” i z nimi krąży po nocach. Kiedyś szczytem patriotyzmu stalinowskiego był donos syna na ojca! Żona kopnęła mnie pod kołdrą...
Zerwałem się przed budzikiem i teraz stoję w kościele, ale nic nie czuję. Po co tu jestem? Rozpoczęła się Msza Święta, a kapłan silnym głosem pozdrowił Pana Jezusa.
W jednej sekundzie zrozumiałem, że moc, którą daje mi Zbawiciel muszę przekazywać innym...szczególnie potrzebującym wsparcia duchowego, a takich jest wielu! Samo Imię Jezusa wywołało łzy w moich oczach, a padnięcie na kolana podczas Podniesienia...to najpiękniejsze chwile mojego życia!
W dawnych czasach litanię na końcu nabożeństwa traktowałem jako jego przedłużanie, a obecnie pragnę tego! W kazaniu wskazano na piątek jako dzień śmierci Jezusa...dzień żałoby z pytaniem: czy na zabawie spędzisz rocznicę śmierci rodziców? Pomyślałem, że w tym dniu muszę pracować w łączności ze Zbawicielem.
Podczas Eucharystii doznaję jakiegoś uniesienia...nie potrafię tego wytłumaczyć. Mam ciało, ale duch ogarnia wszystkich w kościele...jako niewytłumaczalną jedność i wielkość! Napływa wówczas tęsknota za Jezusem, ale dzisiaj nie mogę przystąpić do Komunii Świętej, bo trzeba być naprawdę czystym!
Poprosiłem Pana o przebaczenie za słowa wypowiedziane w nocy - muszę być pokorny, cichy, cierpliwy i znoszący cierpienia!
Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu. Wypiłem kawę i w myślach pochwaliłem żonę za dwie kokosowe babeczki. Z tęsknotą wyłapuję każde słowo z transmitowanej mszy radiowej, którą skutecznie zagłuszają rozmowy w dyspozytorni.
Teraz jestem u staruszki. którą znam z przychodni, a badanie zacząłem od podłączenia jej radia do dwóch płaskich baterii...przypomniał się sen z poprzedniej niedzieli w którym właśnie to robiłem. Czy wszystko jest zapisane? Czy ktoś żartuje ze mnie?
Znalazłem się też u 91-latka, weterana spod Kijowa, który żyje na rozruszniku.
- Ile będę jeszcze żył...
- Musimy wypędzić ruskich!
- Nie pojadę już nigdzie, nie będę kontrolował rozrusznika i wymieniał!
- To będzie samobójstwo.
Dzisiaj mam dyżur z kolegą, który podobno studiował teologię i jest oczytany, a ja mam wielkie pragnienie spotkania człowieka duchowego.
- Zauważyłem, że pan doktór zatrzymał się na rozdrożu ziemia-Niebo, bo mimo oczytania pozostaje człowiekiem ziemskim...to bolesny punkt!
- Jaki punkt, przecież Niebo jest w górze.
- U mnie stary człowiek umarł, bo sugerował, że mam flaszkę w szufladzie.
- Kiedy umarł...pyta zdziwiony.
- Tamten człowiek umiera codziennie...i nie będzie końca tego umierania!
- Jak to umarł?
- Najgorsze jest to, że umarł, ale może obudzić się i ożyć z podwójną siłą. Tłumaczę mu, że tamten człowiek to ciało, ale w uśpieniu zmysły mogą zgubić pewnego siebie człowieka duchowego.
- To idzie pan ku uświęceniu...czy pociąga pan za sobą żonę?
- Każdy ma inną ścieżkę i nie wolno nawracać „na siłę”! Szkoda, że pan doktór rozmawia ze mną normalnym językiem i wszystko bierze dosłownie...wielka szkoda, bo bardzo pragnę spotkać podobnego do mnie!
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1377
Podczas odmawiania „Ojcze nasz" zły przeniósł mnie w wyobraźni na zebranie, gdzie poruszyłem bardzo ważny problem: lekarze, których obowiązuje tajemnica lekarska nie powinni pracować w służbach specjalnych.
To typowe diabelskie „dobro”, bo zamiast modlić się miałem przyjemność rozmyślania z marzeniami. Właśnie w środku Warszawy kręcę się za różnymi dobrami i widzę, że duże miasto zabija duszę...zabiera nam czas i kusi „dobrami” („Mazowszanka”, wędliny, kawa, różne fatałaszki).
W moim sercu pojawiła się rozterka: co oznacza miłość samego siebie? Napłynął obraz połączonych serc z krążącą miłością od Boga poprzez moje serce do ludzi i odwrotnie. Ta miłość wraca do Boga...tak jak woda ze strumyków i rzek do morza.
Miłość do Boga realizujemy przez miłość do ludzi (modlitwa za nich, myśli, słowa, uczynki, cierpienia zastępcze itp.). Ładnie to wygląda, ale Nieprzyjaciel Boga nie śpi...i zawsze podsunie „dobrą myśl”, aby modlitwę przerwać, zalać nas fałszywym pokojem, a właściwie spokojem...bez modlitwy i uczynków.
Myśl pobiegła do Pana Jezusa, bo postanowiłem w Jego Imieniu napisać list do matki i ojca z artykułu Ewy Japał „Ucieczka w śmierć” (TIM), który znalazł się w moim ręku. Matka maltretowana psycho - fizycznie próbowała powiesić się, a dzieciom podała środek nasenny bez zamiaru ich uśmiercenia. Ją odratowano, ale zmarł 5-letni synek.
Późnym wieczorem włączyłem TVP 2, gdzie trafiłem na transmisję Mszy św. z łamaniem przez kapłana Eucharystii. Serce zalała tęsknota, którą nasilał piękny śpiew, a to sprawiło, że postanowiłem być rano na nabożeństwie - przed dyżurem w pogotowiu...
Napisałem do do redakcji TIM 00 -131 Warszawa ul. Grzybowska 4
Pani redaktor Ewa Japał. Dotyczy art.: „Ucieczka w śmierć”.
Słowa mojego listu do matki.
Pani została poddana wielkiej próbie („doznania udręk ze świata widzialnego i niewidzialnego”), a świadczy o tym przebieg pani życia. Dla ludzi dobrych szczególnie niezrozumiałe są cierpienia niezasłużone.
Większość ludzi wierzących (!) nie wierzy w realne istnienie świata niewidzialnego...w tym złych mocy, które kuszą udręczonych samobójstwem (to ich sukces). Ja wiem, że te siły działają w sposób prosty i schematyczny: „skończ ze sobą - wreszcie uzyskasz spokój”.
Ludzie nie wierzą w nasze dalsze istnienie (dusza). Tragedia samobójców polega na tym, że budzą się na tamtym świecie i dalej mają problemy...nawet większe!
Proszę Panią w Imieniu Jezusa o zastosowanie się do następujących rad, bo Bóg wie o Pani cierpieniu, synek nie jest teraz w ziemi, ale w Niebie, a Pani go nie zabiła (nie było takiej intencji).
Proszę w każdym kuszeniu (smutek, ból, rozpacz, złość na innych, zwątpienie, itp.) zwracać się o pomoc do Jezusa. Trzeba wołać swoimi słowami: „Panie Jezu! pomóż, prowadź, pociesz, pobłogosław”. Nie wolno odwracać się od Boga! Proszę nie chodzić po sądach, bo po nocach spędzonych na modlitwie wróci Pani do męża.
Słowa listu do ojca rodziny.
W mojej rodzinie było podobnie, bo niosłem taki sam krzyż diabła: pijaństwo, hazard, uciekanie z domu. Bóg poddał nas podobnej próbie, a przez śmierć dziecka połączył w cierpieniu. Nasz los jest w pewien sposób zapisany, a to wyjaśnia zjawisko prekognicji...jasnowidz może powiedzieć jak pan umrze.
Dzieci muszą mieć matkę w domu. Tym dzieciom trzeba wytłumaczyć i wszyscy musicie być razem. Nie wolno chodzić po sądach. Trzeba być razem. Proszę przez chwilkę zamienić się z żoną. Proszę wczuć się w jej duszę...ona niesłusznie czuje się morderczynią własnego dziecka i żyje w izolacji.
Proszę spojrzeć na nią z miłością - wówczas zobaczy Pan jak dobrą kobietę otrzymał Pan od Boga. W wątpliwościach proszę zwrócić się do Pana Jezusa. Proszę zauważyć napływające myśli...
Jeżeli drgnie Pan w kierunku połączenia z żoną napłyną kuszenia: "zamordowała mi dziecko (...) znowu będzie się wieszać”, itp. To jest Pana żona i ona musi być razem z Panem i dziećmi!
Nie wiem jaki jest ich los, ale dowiem się o tym po śmierci... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1264
Przed wyjściem do pracy niepotrzebnie dyskutowałem z żoną o bezdomnych narkomanach i występach w telewizji Marka Kotańskiego (twórcy „Monaru”). Po jego nawróceniu nigdy go już nie pokazali! Wszystko przerwał sygnał „Jezus”...
Wyszedłem bez słowa, bo robiło się późno i ta łączność z Panem Jezusem trwała około godziny. To duże cierpienie, bo wówczas pragniesz odosobnienia i modlitwy, a tu trzeba szarpać się z wciskającymi „malowane papierki” oraz tamować krwotok z nosa spongostanem z adrenaliną!
W tym czasie odmawiałem „Ojcze nasz”...wrócił pokój serca, a duszę zalewała jakaś jasność z ujrzeniem świata od Boga (całej ludzkości). W tym momencie chciałbym głośno krzyczeć z upominaniem, że jesteśmy po śmierci i dalej istniejemy...”dlaczego nie widzicie całego zła świata?”
Właśnie w Sejmie RP trwała burzliwa dyskusja przed przyjęciem ustawy o naszym godle, barwach i hymnie państwowym. Orzeł ponownie otrzymał koronę, a jeden z posłów proponował umieścić w nim krzyż...
Pacjentka zaczyna skargi, a ja proszę abyśmy przez chwilkę posłuchali w milczeniu pięknych słów o tym znaku Pana Jezusa, bo to da nam więcej niż wszystko inne. Uśmiechnęła się, a później stwierdziła, że byliśmy razem w Niepokalanowie!
- Grzeszy pani ciężką pracą w tym wieku (76 lat), bo kocha pani ziemię, a jesteśmy stworzeni dla Nieba.
- Tak już trzeba się domęczyć...mówi starowinka po kompresji kręgu po porodzie, która podczas chodzenia patrzy w ziemię.
- Gdyby pani mogła zobaczyć ten koniec...to będzie jak we śnie, bo wówczas pani wyprostuje się...po odrzuceniu ciała! Zaśmiała się, a ja nie byłem przekonany czy wierzy w życie wieczne.
Wiele moich pacjentek modli się za mnie, zamawiają nawet Msze św. w różnych sanktuariach. Właśnie zgłosiła się córka takiej i prosiła o wizytę. To nie mój rejon, ale powiedziałem, że przyjadę do niej w niedzielę, bo mam dyżur w pogotowiu.
Jednak po wyjściu z przychodni poczułem, że mam jechać do niej dzisiaj! Wróciłem, wpisano wizytę i pojechałem swoim samochodem, a z włączonego radia popłynęły słowa pięknie śpiewanego psalm: „Chwalcie Pana”...
Serce zalała słodycz i podziękowałem Panu Jezusowi za pragnienie pomagania, za samochód, którym mogę dotrzeć do potrzebującej pomocy i za to, że tyle radości sprawia mi wiara. Zgubiłem się, błądziłem przez 30 minut i miałem zwątpienie. Wreszcie trafiłem...
- Cały czas modliłam się, aby pan przyjechał dzisiaj!
Okazało się, że ma wielkie wodobrzusze, przed kilkoma dniami została odesłana przez chirurga...tak sobie, do domu!
Wracam i jasno widzę, że Bóg troszczy się szczególnie o słabych, opuszczonych, złych, zagubionych, smutnych...oni nawet nie wiedzą o tym, a wielka szkoda!
Tylko dla nas ma znaczenie aparycja, uroda i różne dary, które otrzymaliśmy...też od Boga. Przecież uroda nie zależy od naszego wysiłku!
Natomiast Pan Jezus widzi tylko nasze dusze...od potępionych (splamionych) do promieniujących świętością!
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1352
Opr.08.02.2015
Zły atakuje od rana...budzisz się, a w głowie jest już „bardzo ważna sprawa”. Bestia wie, że najważniejsze jest nasze zbawienie i tuż po przebudzeniu powinniśmy postępować wg słów pieśni: „ledwie oczy przetrzeć zdołam wnet do mego Pana wołam”.
Po wielu latach będę wiedział, że jest to taktyka schematyczna i monotonna, ale niezwykle skuteczna. Trawestując słowa znanej piosenki: „na każdego coś innego”. Każdy psychiatra natychmiast może stwierdzić, że masz obsesję. Jaką obsesję mają psychiatrzy-ateiści?
Co się zmieniło od tamtego czasu? Sam zobacz. Swoją drogą miałem zdrowie do stukania na maszynie!
„Tyle numerów robić z wymęczonym narodem, wciąż ta sama władza i te same metody...nawet schizofrenię bezobjawową wymyślili - nie masz choroby, ale masz"! Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że stanę się ofiarą psychuszki (2007/2008) w majestacie bezprawia! Napłynął też obraz bitego po głowie z filmu „Człowiek z żelaza”.
Dzisiaj miejsce tej władzy zajmuje Stefan Niesiołowski, który budował przyjaźń polsko-radziecką (służby), uczestniczył w walce z własnym narodem, a teraz stawia na armię! Piszę to, a w programie TVN "Tak jest" Julia Pitera tłumaczy wszystko "z polskiego na nasze"...można powiedzieć, że to wiedźma polityczna.
Trwa bolszewizm, który osiągnął doskonałość w szkodzeniu, a jego efekt możesz dzisiaj zobaczyć w zrównaniu z ziemią Debalcewa na Ukrainie. To jest pokój czyniony przez opętanych władzą nad światem. Tow. Putin zaproszony właśnie do Budapesztu mówił, że z trudnością przyjmuje się pokonanie przez silniejszego, a zdziwienie budzi fakt, że pokonał nas sąsiad, który jeszcze wczoraj jeździł traktorem. Tak to jest...
Z otworzonego „Dialogu" płynie dla mnie rada: „Jam jest Ten, co lubi mało słów, a dużo uczynków". To wielkie motto dla mojego życia i przez pierwszą godzinę starałem się pracować w łączności z Jezusem, a to oznacza pokój, nie odmawianie nikomu, łagodność i dobro. Nadal nie przyjmuję żadnych gratyfikacji, a szczególnie zmemłanych „malowanych papierków”.
- Prywatnie tak drogo, a pan nic nie chce?
- Czy tamten doktór zje więcej ode mnie?
Po godzinach zapomniałem i już „radziłem”...
- Po postanowieniu z prośbami w modlitwie o pomoc...rzuci pan palenie i będzie pan przykładem dla innych!
- Pani jest wybrana do „chodzenia po lekarzach”, a tego cierpienia nie zna człowiek zdrowy. Można powiedzieć, że przez to jest pani bogata na tle korzystających z życia. Trzeba to ofiarować, uświęcić...
Matka syna, który miał wypadek (wywrotka ciągnika, złamany kręgosłup z niedowładem k. dolnych) powiedziała, że wcześniej miała sen w którym pięknie śpiewała zgromadzonym lekarzom. Teraz przyśniła się kobieta, która klęczała za nią, a ludzie z tego snu powiedzieli, że to Matka Boska. Mówiła to ze łzami w oczach w oczekiwaniu na moje wyjaśnienie.
- Sny wskazują na nadejście tego wypadku, a Matka nasza mówi, że jest z panią w tym cierpieniu. Nie trzeba rozpaczać, wszystko pokornie przyjąć i trwać w zawierzeniu modlitewnym.
Szatan nie lubi takich kontaktów duchowych i zerwał mnie pogotowiem do zemdlonego biesiadnika na hucznych imieninach.
Młoda, szczupła dziewczyna wychodzi za mąż i ma wątpliwości czy robić wesele.
- Ten piękny sakrament zostaje często utopiony w wódce. Początek wspólnej drogi trzeba zacząć z czystą duszą i w podziękowaniu trafić do Częstochowy, a później wyjechać w góry, chodzić po kościółkach i modlić się...o prostą i jasną drogę wspólnego życia. Widziałem, że coś w niej drgnęło !
Na wizycie trafiłem do wierzącej w Boga i umierającej w świadomości (rak płuca).
- Pani wie, że dobiega do mety, a ja rzadko stykam się z takimi osobami. W obliczu śmierci jest pani sama - jak Pan Jezus w Ogrójcu z tego obrazka na ścianie. Niech pani wie, że Jezus będzie z panią...tak jak pani jest z Nim w tej chwilce! APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1078
Tuż po obudzeniu w fazie „jawa-sen” zły zaczął swoją „pracę”, bo znalazłem się na wiecu, gdzie powiedziałem, że to miasto jest pełen szpiclów. Dodałem, że nieważne jest moje życie, ale zbawienie tych ludzi.
Sztuczką demona jest nasze rozmyślanie i zalewanie nas nienawiścią do „wrogów” i „dobro” w którym właśnie tłumaczę znajomemu, aby uważał na tych ludzi, bo są ofiarą systemu wymagającego utrzymywania służb, a one musiały się wykazywać!
Po czasie złapałem się na tym triku Przeciwnika Boga i zacząłem „Ojcze nasz”, a właśnie spojrzałem na wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego i odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego za jednego z „wodzów”, którego skrzywdzono - za jego dobroć.
Nie mam pojęcia jak postępują normalni ludzi podczas takich ataków! Duchowny, autor książeczki „Siła przebicia” boi się śmierci! Diabeł nastraszył go, a później podsunął mu heretyckie prośby...o śmierć nagłą!
W rozmowie z kolegą ateistą mówię, aby nie śmiał się z diabła, bo jemu o to chodzi. Wówczas wszystkich wskazujących na jego istnienie i podłą działalność uważa się za stukniętych!
Nadal w pracy jestem bezinteresowny i odsuwam wszystkie dary...bez żalu! Nawet nie wyobrażam sobie powrotu do poprzedniego stylu. Jestem wolny i mam wielką radość w sercu, że pacjenci mogą przychodzić do mnie bez skrępowania.
Po gabinecie goniła mnie babcia „o kulach”, dwóch pacjentów ze zniekształconymi - przez reumatoidalne zapalenie stawów - rękami wciskało mi „malowane” papiery i kawę, a biedaczka próbowała dać mi wdowi grosz...kategorycznie nic nie przyjmowałem!
- Barbarzyńcy ze wschodu przynieśli swoje rządy, a teraz będzie królował Zachód...Pani zobaczy do czego prowadzi mądrość ludzka. Przecież mamy służyć sobie nawzajem!
- Czego pani beczy po córce, która przychodzi w snach i nawet mówi, że jest jej dobrze! Pani poddaje się działalności złego, który wywołuje rozpacz...tłumaczę starszej pacjentce.
- Mama prosi coś mocnego na nerwy...przekaż jej, że moc uzyska w modlitwie, w ciszy kącika mieszkania. Powinna zgłosić się osobiście.
W ręku mam „Niedzielę”, gdzie jest wzmianka o Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa. Mnie w tej organizacji duchowej zainteresowała zasada ofiarności na rzecz bliźniego z godziną pracy codziennie w łączności z Jezusem.
Jest to ważne ćwiczenie duchowe w codziennej łączności ze Zbawicielem i przeżywaniem czasu danego człowiekowi zgodnie z zamysłem Boga. U mnie tą godziną pracy może czas rozpoczynania przyjęć w przychodni...codziennie rano.
APEL
- 06.02.1990(w) Gorycz opuszczania tego świata...
- 05.02.1990(p) Pierwsze zbliżenie się do Serca Pana Jezusa
- 04.02.1990(n) Panie Jezu, bądź dla nich dobry...
- 03.02.1990(s) Początki walki z samym sobą...
- 02.02.1990(pt) Ave crux...
- 01.02.1990(c) Zemdlał z głodu!
- 31.01.1990(ś) Mgła...
- 30.01.1990(w) Skarb w chatce...
- 29.01.1990(p) Do mety dobiegam - wiary dochowam!
- 28.01.1990 (n) Niewytrwałość...