- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1379
opr. 08.09.2014 Narodzenia NMP
Pan Jezus dał mi do ręki ten zapis z początku mojego nawrócenia, aby ukazać bój duchowy i moją ówczesną słabość w odczytach intencji. Zły mylił odczyty w prosty sposób (modliłem się „za braci odłączonych”).
Dzisiaj jest wielkie święto Matki Bożej i będę wołał w „krzyżowej” łączności z tamtym czasem (specjalnie poszedłem do spowiedzi).
Wówczas w śnie zza zakrętu wyjechał rozpędzony autokar z „braćmi odłączonymi"!
- Tylko tylu?.. zapytałem zdziwiony.
- Tak, bo reszta to niewierzący!...napłyneło wyjaśnienie.
To prawda, bo ludzi wierzących jest najwyżej 1/5 z podawanych procent (nawet wśród katolików). Jaka jest wiara kalwinistki Elizy Michalik z „Super Stacji”, która atakuje wszystko co święte? Wolę już głupiego wroga wiary Kubę Wątłego.
W ciele jesteśmy stworzeni jak zwierzęta...poprzez współżycie rodziców, ale w odróżnieniu od tych ostatnich chodzimy na dwóch nogach i mamy ręce. Jeżeli piszę "ręce"...rozszerz to na umiejętność tworzenia. Zwierzęta też potrafią wiele, ale tylko w zakresie w jakim są stworzone przez Boga. Wrona kracze i do końca życie nie nauczy się śpiewać, a małpa nie ma duszy.
Zaczynam dzień w wielkiej słabości i w podłym nastroju, a podczas wchodzenia do pogotowia, bo dzisiaj mam dyżur bestia pcha mi do głowy „faryzeuszy”!
W ciszy gabinetu padłem na kolana i zacząłem moją modlitwę za "braci odłączonych i faryzeuszy”! Pomogło, ale dzisiaj wiem, że zmylił mi odczyt intencji.
Nagle zostałem wezwany do domu udręczonej niewiasty, gdzie szatan robi bałagan i króluje złość oraz nienawiść, a wszystko jest brzydkie i brudne (czarny sufit oraz odstające tapety).
Przypomniał się wczorajszy wieczór, gdy w ciszy domu-raju na ziemi tykał budzik, a ja przy lampce nocnej w uniesieniu modlitewnym wołałem do Boga: „Panie Jezu spraw, aby nastało dobro, a w ludzkie serca wstąpiła ufność, sprawiedliwość i poczucie prawdy".
Strona Boża to: piękno, dobro, pokój, czystość, a także biały obrus na stole, delikatność i miłość. Strona demoniczna to złość, taki właśnie stan ludzkiej siedziby z nieludzkim bałaganem i niepotrzebnym wezwaniem pogotowia (nadużywanie darów).
Powiedziałem „chorej” wzywającej imienia Matki Bożej, że trzeba to czynić cały czas, a nie na końcu, ale dom powinien być i pomalowany własnym siłami. Tak miałem pokazane elementy nieba i piekła już tutaj! Jakże zły lubi takie poniżanie człowieka.
Teraz jestem w więzieniu dla młodocianych i sercem znalazłem się przy tych nieszczęśnikach, bo „byłem w więzieniu, a odwiedziliście mnie”. Nawet wskazałem im, że św. Łotr był pierwszym świętym!
Jakże chciałbym dawać świadectwo wiary i mówić o Jezusie i życiu prawdziwym. Tam właśnie potrzebni są nawróceni przestępcy - oni powinni prowadzić takie chrześcijańskie ośrodki! W intencji tego chłopca odmówiłem modlitwę św. Brygidy (Tajemnicę Szczęścia).
Zerwali na wyjazd i trafiliśmy do brudnej i zagraconej chałupy z nieprzytomną i zanieczyszczona pacjentką. Chorą szybko obmyto i zabralismy ją do szpitala.
Z sąsiedniej chaty inna starowinka pchała dziecinny wózek z bańką mleka...do skupu! To znak życia tylko tym światem...często do końca! Co szatan wyprawia z ludźmi.
Trafiliśmy też na przyjęcie z okazji Pierwszej Komunii świętej, gdzie upił się do nieprzytomności 60-letni człowiek. Po przybyciu zastałem leżącego na podwórku w otoczeniu mieszkańców wioski.
Przebudził się i żartował na tematy seksualne. W górnej szczęce miał tylko dwa zęby...jak u węża, bo faktycznie działał w imieniu szatana.
Chciało mi się płakać, bo całkowicie zepsuł ten święty czas...wciągnął w swój wyczyn całą wieś, zdruzgotał rodzinę i zaangażował pogotowie ratunkowe z oddziałem wewnętrznym (zatrucie alkoholem). APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1435
Po przebudzeniu odczułem wielką radość z powodu wczorajszej głodówki i zauważyłem, że uśmiecha się do mnie o. Pio. Z głębi serca zawołałem: „dziękuję Matko za prowadzenie, modlitwy i ochronę...jeszcze raz dziękuję”!
Napłynęło natchnienie, aby wysłuchać "Słowa na dzień" w którym J P II pięknie mówił, że Jezus zna moje serce. Jezus ma Słowo...to nadzieja życia wiecznego, a ja mam się stać sługą Jego sług.
W drodze do pracy modliłem się „za pogan i nie znających Jezusa" oraz dodatkowo za prostego człowieka, którego nie wynagrodziłem za wykonanie mebli. Zapłaciłem w biurze, a starszy pan krzyczał: „nie dadzą zarobić...nie dadzą zarobić”!
„Panie Jezu trzeba dawać, a tym, którzy proszą podwójnie...co mi się stało, że nie okazałem ludzkiej wdzięczności?” Jakby na próbę do gabinetu weszła prosząca o przewóz karetką...do autobusu! Pielęgniarka śmiała się, bo pacjentka miała małe oparzenie pięty, ale dałem jej zlecenie z uwagą, aby nie nadużywała darów!
Dzień zaczął się pięknie, ale od złego napłynęło: „wykończę cię...zobaczysz na końcu”. Szatan przede mną nie musi się ukrywać, bo obaj wiemy, że istnieje! Ty kręcisz głową, ale ja nie lekceważę jego groźby.
Właśnie podsuwa mi dzwonienie i pisanie pisma do dyrekcji, które właśnie wysłałem! Uśpiony małą ilością pacjentów zalecałem otyłej posty duchowe, a to kucharka z ośrodka, gdzie mieszkają wegetarianie! Ile ludzie robią postów dla błędnej idei, a jakże trudno jest przyjąć post duchowy dla Matki Prawdziwej.
Pojawił się też ateista, który sprowokował dyskusję stwierdzeniem, że trzeba zajmować się urządzaniem świata, a nie sprawami Bożymi. Zaleciłem, aby poprosił o znak i przestał kochać to życia, bo wszystko, co dobre jest dopiero przed nami.
Nie wiem, co w nim zostało, ale w moim sercu poczułem radość i chęć modlitwy za niego. Nawet zawołałem: „Jezu spraw, aby na tego człowieka spłynęła wiara, bo widzę go po raz pierwszy i ostatni". Po skończeniu przyjęć zawołałem do o. Pio, aby objął swoją opieką ostatniego pacjenta i wyprosił u Pana Jezusa jego nawrócenie.
Nic mi dzisiaj nie wychodzi: wszystko złości, dwa razy uderzyłem się o wystającą gałąź, zauważyłem porysowanie samochodu przez córkę, nie mogłem zrobić potrzebnych zakupów, a na działce krążyłem bez celu. Wreszcie zacząłem odmawiać modlitwę różańcową i słuchałem nagranego kazania papieża z Mszy św. w Koszalinie, gdzie była piękna asysta żołnierzy w mundurach. Jakże pięknie J.P.II podawał Eucharystię do dłoni kardynałom i kapłani pobierający św. Hostię umoczoną w winie!
Dzisiaj rozpoczyna się nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa, ale w kościele napadła mnie senność i pustka duchowa. Demon w trzecim uderzeniu zalał mnie pytaniami budzącymi zwątpienie: po co Bogu kadzenie ołtarza przez papieża...i procesja z obnoszeniem tego wszystkiego? Patrz! za zmarłych bogaczy modli się aż trzech kapłanów!
Nie wstawałem do Eucharystii i czekałem co się stanie, a w końcu zawołałem: „Panie Jezu! daj mi moc, odsuń te pokusy...niech przystąpię do św. Hostii”! Nagle w kolejce podchodzących do kapłana zauważyłem niewidomego z białą laską! Wielka moc zalała moją duszę i poszedłem za nim!
Jezuńku mój! Panie mojego serca i mojej duszy! Ty w słabości dajesz siłę. Przecie ten człowiek jest przykładem ufności Tobie! Jezu mój! Ja mam wzrok, nogi i tylko brak mi jakiejś chęci!
W tym momencie zły uderzył w swojej podłości i wskazał, że jeżeli przystąpię do Komunii św. to nie będę mógł pić alkoholu!
Procesja wyszła z kościoła, a niewidomy cały czas klęczał! Pan wprost mówił do mnie: szczycisz się darem wiary i cóż z tego...czy jesteś cichy i pokorny, mały w sercu?...dajesz świadectwo?...oto siedzisz, a dziadek jest wciąż na kolanach!
Czy pomóc panu zejść? Nie, nie trzeba! Czy pan nic nie widzi? Nic! Czy wcześniej widział pan obraz „Jezu ufam Tobie”? Nie, bo mieszkałem w odległej wiosce, a tam był mały kościółek i nie było tego obrazu! Czy pan zna koronkę do Miłosierdzia Bożego? Nie, nie znam!
Może uda się podarować mu magnetofon z taśmami pełnymi modlitw. Wszystko ustaliliśmy i nawet poznał mnie po głosie, bo kiedyś go odprowadzałem!
Tak piękny dzień zakończył się spełnieniem groźby złego! Z powodu braku alkoholu do piwa dolałem sobie pół buteleczki spirytusu, który syn używał do przemywania głowic magnetofonowych! Nigdy nie lekceważ szatana i nie śmiej się z niego! APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 801
W śnie pojawił się mur cmentarny, kwiaty i grób mojego dziadka...po stronie matki. W jego intencji odmówię modlitwę przebłagalną oraz będę dzisiaj pościł. Pod przychodnią zawołałem: „Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus”, a łzy leciały z oczu. Powtarzałem to wołanie w duszy i tak trafiłem do swojego gabinetu...smutny z powodu wczorajszego upadku.
Dzisiaj pracuję w ciszy, odmawiam przyjmowanie darów...jednej nachalnej tłumaczę, że złamie moją czystość po Eucharystii.
- Kwiaty proszę zanieść pod krzyż...nie dla mnie!
Około 14.00 poczułem się słaby i senny z zawołaniem o pomoc; „Jezu pomóż”. Nagle przybył kierownik z informacją, że jest wyjazd karetką na spotkanie z Janem Pawłem II papieżem o 3.30 w nocy! Wielka radość napłynęła do serca...nawet powiedziałem jemu, że „Pan Jezus dał mi ten dar!”
Teraz modlę się w ciszy na działce, a to wielka łaska, bo jest budka z obrazami, gdzie można paść na kolana. Płynie „Ojcze nasz” i różaniec oraz „Tajemnice szczęścia”.
Nawet napływają takie wakacje z Panem Jezusem...bo nie trzeba nigdzie jechać. Przecież o. Pio modlił się w szałasie, a ja mam lepsze warunki. Po krótkim śnie na słońcu wróciła radość życia i moc od Matki Najświętszej. Nie jest potrzebny dłuższy wypoczynek, bo Eucharystia daje ukojenie, a nawet gasi głód ciała!
Już odróżniam poczucie głodu fizycznego i duchowego. Wróciłem do modlitwy za dziadka! Nie wiadomo, gdzie jest jego grób, nie wiem jak wyglądał (nie było zdjęcia). Przeniósł się z Warszawy do pobliskiej wioski...byłem na jego działce, tylko tyle.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 789
Boże Ciało
Kończę dyżur w pogotowiu, a moje serce zalała wszechogarniająca Miłość Boża, której wówczas nie umiałem określić. Z powodu tęsknoty za Panem Jezusem...wprost chciało się krzyczeć o „słodkości przewyższającej wszelkie szczęście.”
W tym chciałem być sam na Sam ze Zbawicielem i wołać własnymi słowami, bo już nie zadowalają mnie ułożone formuły. Pojawiało się dodatkowe cierpienie, ponieważ jestem żonaty, a pragnę być teraz...tylko z Panem Jezusem!
Przed procesją samo wejście do Świątyni - Domu Pana wywołało ucisk w sercu, a słowa płynące od Ołtarza św. wyciskały łzy w oczach: „Chwała Panu...niech będzie uwielbiony Bóg nasz.” W tym czasie chór śpiewał; „Święty, Święty, Święty.” To chwile rozrywające serce.
Pan Jezus wie o mojej miłości, którą koi nasze zjednanie w Eucharystii. Nie mam żadnego wstydu, mimo, że idę w rządku samych niewiast. To na początku nawrócenia jest problemem w środowisku, gdzie pracuje się jako lekarz.
Po powrocie do domu zły próbował drażnić, bo córka spała przy otwartym mieszkaniu, żona nie miała humoru, a syn żądał jedzenia. „Jezu Chryste, Synu Ojca mojego - dzisiaj Byłeś z nami, dzisiaj był dzień Twojej chwały”...
Jakże piękny film ułożono z wizyt Jana Pawła II, ale dano w telewizyjnej dwójce i zablokowano „Teleexpressem”...fałsz trwa! W czasie spaceru tłumaczyłem żonie, że demon utrzymuje ją w przeświadczeniu, że jest niegodna przystąpienia do Eucharystii, bo dla takich nie ma przebaczenia i tak chce trzymać powracających do wiary, a nawet świętości!
- Ty nie byłeś u spowiedzi od 6 miesięcy, a Faustyna spowiadała się b. często!
- Błogosławiona s. Faustynka była świętą już za życia i prowadziła dzieło Miłosierdzia Jezusa...ja jestem tylko Jezusowym dziennikarzem, który opisuje rzadko spotykane relacje; walkę wewnętrzną...udręki, rozterki, pokusy z odczytywaniem natchnień.
Po latach wiem, że żona miała rację, ponieważ grzeszymy każdym oddechem i obecnie przystępuję do spowiedzi wg sumienia. Małe grzechy są przebaczane samym westchnieniem do Pana Jezusa i łzami w oczach. Kapłani też nie lubią takich, bo twierdzą, że „to nie jest grzech” (w sensie potrzeby spowiedzi).
Na ten czas z włączonej kasety popłynie zapytanie: <<Czy doświadczyłeś jak słodki jest Pan? Jeżeli nie doświadczyłeś tej słodyczy i boisz się śmierci...och, to nie jesteś jeszcze zawołany! Wszystko, co czynisz jest martwe - uczynki twoje są w świecie materialnym, nie ma w nich ponadczasowości.
Jeżeli doświadczysz tej słodyczy - wówczas będziesz wiedział, że Jezus Jest! Wtedy pojawi się pragnienie spotkania ze Zbawicielem, a to jest w pełni możliwe tuż po naszej śmierci. Pierwsi chrześcijanie wierzyli, że Pan Jezus przybędzie jeszcze w ich czasach>>.
Dzisiaj, gdy to przepisuję (31.05.2019) dodam, że to spotkanie odbywa się podczas każdej Eucharystii, a wiem, że śmierć to życie i spotkamy się wszyscy godni tego w Królestwie Bożym.
To były wielkie przeżycia duchowe i dopiero teraz zrozumiałem wściekłe ataki złego, który na ich koniec podsunął mi picie wódki…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 783
Przymusową czystość przekazałem Matce Bożej w intencji kapłanów i zakonników oraz za dusze takich. Pierwszego pacjenta przywiódł Pan Jezus: to młody chłopak z żółtaczką, bardzo zmartwiony, ponieważ jego ojciec przez całą noc szalał po alkoholu (wyłamał drzwi).
- Dobrze panu zrobi oddalenie od tych spraw...wiem, że boi się pan zostawić matkę, ale proszę modlić się w intencji ojca.
Po jego wyjściu sam zaczynam "Ojce nasz”, a właśnie babulinka położyła na moim stole różaniec, który po pewnym czasie zawiesiła na szyi.
Teraz jestem w domu nienawistnej staruszki, która ma żal do lekarza, że nie przyjął jej do oddziału. Życzy mu, aby otrzymał wybuchające kwiaty i się rozprószył oraz odmówi Różaniec, aby go szlak trafił!
Tłumaczę jej, a nawet proszę, bo nie wolno odmawiać modlitwy w złej intencji! Jak się wytłumaczy przed Trybunałem Bożym? Nic nie pomagało...na odchodne podarowałem jej ciasto czekoladowe w opakowaniu. Innej mówię;
- Proszę przyjąć chorobę jako coś dobrego od Ojca,który daje nam ograniczenia z Miłości...nigdy nie wolno utracić ufności - nawet podczas gnicia w lochu!
To dzień radości, córka w domu, żona zadowolona, a pod dom przyszła Matka Boża Niepokalana (stawiają kapliczkę). Pan dał dar...słoneczko, ławeczka, modlitwy z drogą krzyżową oraz przesłuchanie kazania z niedzieli o Matce.
Zły przeszkadzał i kierował mnie na zakupy, poszedłem za jego „dobrym” natchnieniem i kupiłem niepotrzebną kłódkę oraz dwie butelki wódki (okazja)!
Dzisiejszy różaniec i post przekazuję w intencji spraw pacjentów:
- za ojca pijaka, syna z żółtaczką
- nienawistnej
- i tej z brakiem ufności
- oraz ostatniej z zapaleniem płuc.
Błyskawicznie przepływają obrazy i sprawy tych ludzi - jakże są mi bliscy, przecież to moi bracia i siostry.
Teraz pędzimy do pacjenta z zawałem, który krzyczy z podwójnego bólu krzyczy, bo niedawno podpalił się jego syn. Dopiero po podaniu morfiny możemy rozmawiać: syn żył osiem dni i w tym czasie pogodził się z Bogiem, a ja zacząłem wołać - w mojej modlitwie przebłagalnej - za jego duszę!
Serce zalało pragnienie „wchłaniania dusz”...sam nie wiem, co to oznacza, ale prawdopodobnie chodzi o zbawianie. Pojękiwałem tylko: „Jezu, Jezu, Jezu”...
Z dalekiego wyjazdu przywiozłem staruszkę, która ma zapalenie płuc (nie chce iść do szpitala), ale prosi mnie o szklankę wody, ale gazowanej! Niedawno tłumaczyłem koledze lekarzowi, że nawet ta woda jest dana od Boga Ojca!
Na końcu dyżuru okazałem serce i jedną z butelek podarowałem personelowi (zło).
APeeL
- 28.05.1991(w) Radość z Bożej elektryfikacji...
- 27.05.1991(p) ZA WYRYWANYCH Z NIEWOLI SZATANA
- 26.05.1991(n) ZA MATKI KOCHANE PRZEZ MATKĘ PANA JEZUSA
- 25.05.1991(s) ZA KOCHAJĄCYCH MATKĘ BOGA I LUDZI
- 24.05.1991(pt) Zawsze ze mną bądź, mój Jezu...
- 23.05.1991(c) ZA OFIARY NĘDZY LEKARZY
- 22.05.1991(ś) Tak daleko nam do siebie i tak blisko...
- 21.05.1991(w) Wdzięczny Bogu za święte ręce kapłanów...
- 20.05.1991(p) ZA MODLĄCYCH SIĘ "NA ZŁOŚĆ"...
- 19.05.1991(n) ZA TYCH, KTÓRZY ZAPOMINAJĄ O ŚMIERCI