Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

02.06.1991(n) ZA UPADLANYCH PRZEZ SZATANA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 czerwiec 1991
Odsłon: 1379

opr. 08.09.2014  Narodzenia NMP

    Pan Jezus dał mi do ręki ten zapis z początku mojego nawrócenia, aby ukazać bój duchowy i moją ówczesną słabość w odczytach intencji. Zły mylił odczyty w prosty sposób (modliłem się „za braci odłączonych”).

    Dzisiaj jest wielkie święto Matki Bożej i będę wołał w  „krzyżowej” łączności z tamtym czasem (specjalnie poszedłem do spowiedzi).

    Wówczas w śnie zza zakrętu wyjechał rozpędzony autokar z „braćmi odłączonymi"!

- Tylko tylu?.. zapytałem zdziwiony.

- Tak, bo reszta to niewierzący!...napłyneło wyjaśnienie.

    To prawda, bo ludzi wierzących jest najwyżej 1/5 z podawanych procent (nawet wśród katolików). Jaka jest wiara kalwinistki Elizy Michalik z „Super Stacji”, która atakuje wszystko co święte? Wolę już głupiego wroga wiary Kubę Wątłego.

     W ciele jesteśmy stworzeni jak zwierzęta...poprzez współżycie rodziców, ale w odróżnieniu od tych ostatnich chodzimy na dwóch nogach i mamy ręce. Jeżeli piszę "ręce"...rozszerz to na umiejętność tworzenia. Zwierzęta też potrafią wiele, ale tylko w zakresie w jakim są stworzone przez Boga. Wrona kracze i do końca życie nie nauczy się śpiewać, a małpa nie ma duszy.

   Zaczynam dzień w wielkiej słabości i w podłym nastroju, a podczas wchodzenia do pogotowia, bo dzisiaj mam dyżur bestia pcha mi do głowy „faryzeuszy”!

    W ciszy gabinetu padłem na kolana i zacząłem moją modlitwę za "braci odłączonych i faryzeuszy”!  Pomogło, ale dzisiaj wiem, że zmylił mi odczyt intencji.

    Nagle zostałem wezwany do domu udręczonej niewiasty, gdzie szatan robi bałagan i króluje złość oraz nienawiść, a wszystko jest brzydkie i brudne (czarny sufit oraz odstające tapety).

   Przypomniał się wczorajszy wieczór, gdy w ciszy domu-raju na ziemi tykał budzik, a ja przy lampce nocnej w uniesieniu modlitewnym wołałem do Boga: „Panie Jezu spraw, aby nastało dobro, a w ludzkie serca wstąpiła ufność, sprawiedliwość i poczucie prawdy". 

    Strona Boża to: piękno, dobro, pokój, czy­stość, a także biały obrus na stole, delikatność i miłość. Strona demoniczna to złość, taki właśnie stan ludzkiej siedziby z nieludzkim bałaganem i niepotrzebnym wezwaniem pogotowia (nadużywanie darów).

    Powiedziałem „chorej” wzywającej imienia Matki Bożej, że trzeba to czynić cały czas, a nie na końcu, ale dom powinien być i pomalowany własnym siłami. Tak miałem pokazane elementy nieba i piekła już tutaj! Jakże zły lubi takie poniżanie człowieka.

  Teraz jestem w więzieniu dla młodocianych i sercem znalazłem się przy tych nieszczęśnikach, bo „byłem w więzieniu, a odwiedziliście mnie”. Nawet wskazałem im, że św. Łotr był pierwszym świętym!

    Jakże chciałbym dawać świadectwo wiary i mówić o Jezusie i życiu prawdziwym. Tam właśnie potrzebni są nawróceni przestępcy - oni powinni prowadzić takie chrześcijańskie ośrodki! W intencji tego chłopca odmówiłem modlitwę św. Brygidy (Tajemnicę Szczęścia).

 Zerwali na wyjazd i trafiliśmy do brudnej i zagraconej chałupy z nieprzytomną i zanieczyszczona pacjentką. Chorą szybko obmyto i zabralismy ją do szpitala.

     Z sąsiedniej chaty inna starowinka pchała dziecinny wózek z bańką mleka...do skupu! To znak życia tylko tym światem...często do końca!  Co szatan wyprawia z ludźmi.

  Trafiliśmy też na przyjęcie z okazji Pierwszej Komunii świętej, gdzie upił się do nieprzytomności 60-letni człowiek. Po przybyciu zastałem leżącego na podwórku w otoczeniu mieszkańców wioski.

    Przebudził się i żartował na tematy seksualne. W górnej szczęce miał tylko dwa zęby...jak u węża, bo faktycznie działał w imieniu szatana.

    Chciało mi się płakać, bo całkowicie zepsuł ten święty czas...wciągnął w swój wyczyn całą wieś, zdruzgotał rodzinę i zaangażował pogotowie ratunkowe z oddziałem wewnętrznym (zatrucie alkoholem).                                                                                                    APEL

01.06.1991(s) Moc białej laski...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 czerwiec 1991
Odsłon: 1435

     Po przebudzeniu odczułem wielką radość z powodu wczorajszej głodówki i zauważyłem, że uśmiecha się do mnie o. Pio. Z głębi serca zawołałem: „dziękuję Matko za prowadzenie, modlitwy i  ochronę...jeszcze raz dziękuję”!

    Napłynęło natchnienie, aby wysłuchać "Słowa na dzień" w którym J P II pięknie mówił, że Jezus zna moje serce. Jezus ma Słowo...to nadzieja życia wiecznego, a ja mam się stać sługą Jego sług. 

   W drodze do pracy modliłem się „za pogan i nie znających Jezusa" oraz dodatkowo za prostego człowieka, którego nie wynagrodziłem za wykonanie mebli. Zapłaciłem w biurze, a starszy pan krzyczał: „nie dadzą zarobić...nie dadzą zarobić”!

   „Panie Jezu trzeba dawać, a tym, którzy proszą podwójnie...co mi się stało, że nie okazałem ludzkiej wdzięczności?” Jakby na próbę do gabinetu weszła prosząca o przewóz karetką...do autobusu! Pielęgniarka śmiała się, bo pacjentka miała małe oparzenie pięty, ale dałem jej zlecenie z uwagą, aby nie nadużywała darów!

   Dzień zaczął się pięknie, ale od złego napłynęło: „wykończę cię...zobaczysz na końcu”. Szatan przede mną nie musi się ukrywać, bo obaj wiemy, że istnieje! Ty kręcisz głową, ale ja nie lekceważę jego groźby.

   Właśnie podsuwa mi dzwonienie i pisanie pisma do dyrekcji, które właśnie wysłałem! Uśpiony małą ilością pacjentów zalecałem otyłej posty duchowe, a to kucharka z ośrodka, gdzie mieszkają wegetarianie! Ile ludzie robią postów dla błędnej idei, a jakże trudno jest przyjąć post duchowy dla Matki Prawdziwej.

     Pojawił się też ateista, który sprowokował dyskusję stwierdzeniem, że trzeba zajmować się urządzaniem świata, a nie sprawami Bożymi. Zaleciłem, aby poprosił o znak i przestał kochać to życia, bo wszystko, co dobre jest dopiero przed nami.

    Nie wiem, co w nim zostało, ale w moim sercu poczułem radość i chęć modlitwy za niego. Nawet zawołałem: „Jezu spraw, aby na tego człowieka spłynęła wiara, bo widzę go po raz pierwszy i ostatni". Po skończeniu przyjęć zawołałem do o. Pio, aby objął swoją opieką ostatniego pacjenta i wyprosił u Pana Jezusa jego nawrócenie.

   Nic mi dzisiaj nie wychodzi: wszystko złości, dwa razy uderzyłem się o wystającą gałąź, zauważyłem porysowanie samochodu przez córkę, nie mogłem zrobić potrzebnych zakupów, a na działce krążyłem bez celu. Wreszcie zacząłem odmawiać modlitwę różańcową i słuchałem nagranego kazania papieża z Mszy św. w Koszalinie, gdzie była piękna asysta żołnierzy w mundurach. Jakże pięknie J.P.II podawał Eucharystię do dłoni kardynałom i kapłani pobierający św. Hostię umoczoną w winie!

    Dzisiaj rozpoczyna się nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa, ale w kościele napadła mnie senność i pustka duchowa. Demon w trzecim uderzeniu zalał mnie pytaniami budzącymi zwątpienie: po co Bogu kadzenie ołtarza przez papieża...i procesja z obnoszeniem tego wszystkiego? Patrz! za zmarłych bogaczy modli się aż trzech kapłanów!

    Nie wstawałem do Eucharystii i czekałem co się stanie, a w końcu zawołałem: „Panie Jezu! daj mi moc, odsuń te pokusy...niech przystąpię do św. Hostii”! Nagle w kolejce podchodzących do kapłana zauważyłem niewidomego z białą laską! Wielka moc zalała moją duszę i poszedłem za nim!

   Jezuńku mój! Panie mojego serca i mojej duszy! Ty w słabości dajesz siłę. Przecie ten człowiek jest przykładem ufności Tobie! Jezu mój! Ja mam wzrok, nogi i tylko brak mi jakiejś chęci!

     W tym momencie zły uderzył w swojej podłości i wskazał, że jeżeli przystąpię do Komunii św. to nie będę mógł pić alkoholu!  

   Procesja wyszła z kościoła, a niewidomy cały czas klęczał! Pan wprost mówił do mnie: szczycisz się darem wiary i cóż z tego...czy jesteś cichy i pokorny, mały w sercu?...dajesz świadectwo?...oto siedzisz, a dziadek jest wciąż na kolanach!

    Czy pomóc panu zejść? Nie, nie trzeba! Czy pan nic nie widzi? Nic! Czy wcześniej widział pan obraz „Jezu ufam Tobie”? Nie, bo mieszkałem w odległej wiosce, a tam był mały kościółek i nie było tego obrazu! Czy pan zna koronkę do Miłosierdzia Bożego? Nie, nie znam!

    Może uda się podarować mu magnetofon z taśmami pełnymi modlitw. Wszystko ustaliliśmy i nawet poznał mnie po głosie, bo kiedyś go odprowadzałem!  

   Tak piękny dzień zakończył się spełnieniem groźby złego! Z powodu braku alkoholu do piwa dolałem sobie pół buteleczki spirytusu, który syn używał do przemywania głowic magnetofonowych! Nigdy nie lekceważ szatana i nie śmiej się z niego!                    APEL

 

31.05.1991(pt) ZA DUSZĘ DZIADKA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 maj 1991
Odsłon: 801

     W śnie pojawił się mur cmentarny, kwiaty i grób mojego dziadka...po stronie matki. W jego intencji odmówię modlitwę przebłagalną oraz będę dzisiaj pościł. Pod przychodnią zawołałem: „Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus”, a łzy leciały z oczu. Powtarzałem to wołanie w duszy i tak trafiłem do swojego gabinetu...smutny z powodu wczorajszego upadku.

    Dzisiaj pracuję w ciszy, odmawiam przyjmowanie darów...jednej nachalnej tłumaczę, że złamie moją czystość po Eucharystii.

- Kwiaty proszę zanieść pod krzyż...nie dla mnie!

    Około 14.00 poczułem się słaby i senny z zawołaniem o pomoc; „Jezu pomóż”. Nagle przybył kierownik z informacją, że jest wyjazd karetką na spotkanie z Janem Pawłem II papieżem o 3.30 w nocy! Wielka radość napłynęła do serca...nawet powiedziałem jemu, że „Pan Jezus dał mi ten dar!”

    Teraz modlę się w ciszy na działce, a to wielka łaska, bo jest budka z obrazami, gdzie można paść na kolana. Płynie „Ojcze nasz” i różaniec oraz „Tajemnice szczęścia”.

    Nawet napływają takie wakacje z Panem Jezusem...bo nie trzeba nigdzie jechać. Przecież o. Pio modlił się w szałasie, a ja mam lepsze warunki. Po krótkim śnie na słońcu wróciła radość życia i moc od Matki Najświętszej. Nie jest potrzebny dłuższy wypoczynek, bo Eucharystia daje ukojenie, a nawet gasi głód ciała!

    Już odróżniam poczucie głodu fizycznego i duchowego. Wróciłem do modlitwy za dziadka! Nie wiadomo, gdzie jest jego grób, nie wiem jak wyglądał (nie było zdjęcia). Przeniósł się z Warszawy do pobliskiej wioski...byłem na jego działce, tylko tyle.

                                                                                                                                    APeeL

 

 

30.05.1991(c) ZA DOŚWIADCZAJĄCYCH SŁODYCZY BOŻEJ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 maj 1991
Odsłon: 789

Boże Ciało

    Kończę dyżur w pogotowiu, a moje serce zalała wszechogarniająca Miłość Boża, której wówczas nie umiałem określić. Z powodu tęsknoty za Panem Jezusem...wprost chciało się krzyczeć o „słodkości przewyższającej wszelkie szczęście.”

   W tym chciałem być sam na Sam ze Zbawicielem i wołać własnymi słowami, bo już nie zadowalają mnie ułożone formuły. Pojawiało się dodatkowe cierpienie, ponieważ jestem żonaty, a pragnę być teraz...tylko z Panem Jezusem!

    Przed procesją samo wejście do Świątyni - Domu Pana wywołało ucisk w sercu, a słowa płynące od Ołtarza św. wyciskały łzy w oczach: „Chwała Panu...niech będzie uwielbiony Bóg nasz.” W tym czasie chór śpiewał; „Święty, Święty, Święty.” To chwile rozrywające serce.

    Pan Jezus wie o mojej miłości, którą koi nasze zjednanie w Eucharystii. Nie mam żadnego wstydu, mimo, że idę w rządku samych niewiast. To na początku nawrócenia jest problemem w środowisku, gdzie pracuje się jako lekarz.

    Po powrocie do domu zły próbował drażnić, bo córka spała przy otwartym mieszkaniu, żona nie miała humoru, a syn żądał jedzenia. „Jezu Chryste, Synu Ojca mojego - dzisiaj Byłeś z nami, dzisiaj był dzień Twojej chwały”...

   Jakże piękny film ułożono z wizyt Jana Pawła II, ale dano w telewizyjnej dwójce i zablokowano „Teleexpressem”...fałsz trwa! W czasie spaceru tłumaczyłem żonie, że demon utrzymuje ją w przeświadczeniu, że jest niegodna przystąpienia do Eucharystii, bo dla takich nie ma przebaczenia i tak chce trzymać powracających do wiary, a nawet świętości!

- Ty nie byłeś u spowiedzi od 6 miesięcy, a Faustyna spowiadała się b. często!

- Błogosławiona s. Faustynka była świętą już za życia i prowadziła dzieło Miłosierdzia Jezusa...ja jestem tylko Jezusowym dziennikarzem, który opisuje rzadko spotykane relacje; walkę wewnętrzną...udręki, rozterki, pokusy z odczytywaniem natchnień.

   Po latach wiem, że żona miała rację, ponieważ grzeszymy każdym oddechem i obecnie przystępuję do spowiedzi wg sumienia. Małe grzechy są przebaczane samym westchnieniem do Pana Jezusa i łzami w oczach. Kapłani też nie lubią takich, bo twierdzą, że „to nie jest grzech” (w sensie potrzeby spowiedzi).

    Na ten czas z włączonej kasety popłynie zapytanie: <<Czy doświadczyłeś jak słodki jest Pan? Jeżeli nie doświadczyłeś tej słodyczy i boisz się śmierci...och, to nie jesteś jeszcze zawołany! Wszystko, co czynisz jest martwe - uczynki twoje są w świecie materialnym, nie ma w nich ponadczasowości.

    Jeżeli doświadczysz tej słodyczy - wówczas będziesz wiedział, że Jezus Jest! Wtedy pojawi się pragnienie spotkania ze Zbawicielem, a to jest w pełni możliwe tuż po naszej śmierci. Pierwsi chrześcijanie wierzyli, że Pan Jezus przybędzie jeszcze w ich czasach>>.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (31.05.2019) dodam, że to spotkanie odbywa się podczas każdej Eucharystii, a wiem, że śmierć to życie i spotkamy się wszyscy godni tego w Królestwie Bożym.

    To były wielkie przeżycia duchowe i dopiero teraz zrozumiałem wściekłe ataki złego, który na ich koniec podsunął mi picie wódki…

                                                                                                                          APeeL

 

29.05.1991(ś) ZA CIERPIENIA MOICH PACJENTÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 maj 1991
Odsłon: 783

    Przymusową czystość przekazałem Matce Bożej w intencji kapłanów i zakonników oraz za dusze takich. Pierwszego pacjenta przywiódł Pan Jezus: to młody chłopak z żółtaczką, bardzo zmartwiony, ponieważ jego ojciec przez całą noc szalał po alkoholu (wyłamał drzwi).

- Dobrze panu zrobi oddalenie od tych spraw...wiem, że boi się pan zostawić matkę, ale proszę modlić się w intencji ojca.

    Po jego wyjściu sam zaczynam "Ojce nasz”, a właśnie babulinka położyła na moim stole różaniec, który po pewnym czasie zawiesiła na szyi.

    Teraz jestem w domu nienawistnej staruszki, która ma żal do lekarza, że nie przyjął jej do oddziału. Życzy mu, aby otrzymał wybuchające kwiaty i się rozprószył oraz odmówi Różaniec, aby go szlak trafił!

   Tłumaczę jej, a nawet proszę, bo nie wolno odmawiać modlitwy w złej intencji! Jak się wytłumaczy przed Trybunałem Bożym? Nic nie pomagało...na odchodne podarowałem jej ciasto czekoladowe w opakowaniu. Innej mówię;

- Proszę przyjąć chorobę jako coś dobrego od Ojca,który daje nam ograniczenia z Miłości...nigdy nie wolno utracić ufności - nawet podczas gnicia w lochu!  

    To dzień radości, córka w domu, żona zadowolona, a pod dom przyszła Matka Boża Niepokalana (stawiają kapliczkę). Pan dał dar...słoneczko, ławeczka, modlitwy z drogą krzyżową oraz przesłuchanie kazania z niedzieli o Matce. 

    Zły przeszkadzał i kierował mnie na zakupy, poszedłem za jego „dobrym” natchnieniem i kupiłem niepotrzebną kłódkę oraz dwie butelki wódki (okazja)! 

     Dzisiejszy różaniec i post przekazuję w intencji spraw pacjentów:

- za ojca pijaka, syna z żółtaczką

- nienawistnej

- i tej z brakiem ufności

- oraz ostatniej z zapaleniem płuc.

    Błyskawicznie przepływają obrazy i sprawy tych ludzi - jakże są mi bliscy, przecież to moi bracia i siostry.

    Teraz pędzimy do pacjenta z zawałem, który krzyczy z podwójnego bólu krzyczy, bo niedawno  podpalił się jego syn. Dopiero po podaniu morfiny możemy rozmawiać: syn żył osiem dni i w tym czasie pogodził się z Bogiem, a ja zacząłem wołać - w mojej modlitwie przebłagalnej - za jego duszę!

    Serce zalało pragnienie „wchłaniania dusz”...sam nie wiem, co to oznacza, ale prawdopodobnie chodzi o zbawianie. Pojękiwałem tylko: „Jezu, Jezu, Jezu”... 

    Z dalekiego wyjazdu przywiozłem staruszkę, która ma zapalenie płuc (nie chce iść do szpitala), ale prosi mnie o szklankę wody, ale gazowanej! Niedawno tłumaczyłem koledze lekarzowi, że nawet ta woda jest dana od Boga Ojca!

    Na końcu dyżuru okazałem serce i jedną z butelek podarowałem personelowi (zło).

                                                                                                                               APeeL

 

 

  1. 28.05.1991(w) Radość z Bożej elektryfikacji...
  2. 27.05.1991(p) ZA WYRYWANYCH Z NIEWOLI SZATANA
  3. 26.05.1991(n) ZA MATKI KOCHANE PRZEZ MATKĘ PANA JEZUSA
  4. 25.05.1991(s) ZA KOCHAJĄCYCH MATKĘ BOGA I LUDZI
  5. 24.05.1991(pt) Zawsze ze mną bądź, mój Jezu...
  6. 23.05.1991(c) ZA OFIARY NĘDZY LEKARZY
  7. 22.05.1991(ś) Tak daleko nam do siebie i tak blisko...
  8. 21.05.1991(w) Wdzięczny Bogu za święte ręce kapłanów...
  9. 20.05.1991(p) ZA MODLĄCYCH SIĘ "NA ZŁOŚĆ"...
  10. 19.05.1991(n) ZA TYCH, KTÓRZY ZAPOMINAJĄ O ŚMIERCI

Strona 2222 z 2432

  • 2217
  • 2218
  • 2219
  • 2220
  • 2221
  • 2222
  • 2223
  • 2224
  • 2225
  • 2226

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1939  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?