Wniebowstąpienie Najświętszej Maryi Panny

    Po przebudzeniu napłynęło wielkie pragnienie bycia w kościele, ale było zbyt późno, a dodatkowo demon podsuwał: „umyj się i ogol, ubierz oraz przelicz pieniądze!" z tym przeholował. Zarazem wyjaśniły się przeszkody w czytaniu „Dzienniczka” s. Faustyny.

   Ja mam obowiązek głosić dzieło Miłosierdzia Bożego - za to otrzymam wspomożenie w godzinie śmierci. Łatwiej jest to zrozumieć, gdy posiada się niewdzięczne dzieci...tak jak moje, które w innych widzą lepszego. Jakże z niewdzięczności boleje Serce Pana Jezusa. Łzy zalały oczy podczas czytania o wyglądzie Zbawiciela w białej szacie przepasanego złotym pasem: "Tak Jezu mój, Twoje Miłosierdzie przeważa sprawiedliwość!" 

   Ponownie płakałem przy słowach Faustyny dotyczących wielu łask, które otrzymujemy od Boga już jako dzieci. W zaślepieniu nie dostrzegamy ich! Nadal rozmyślałem nad rozpoznawaniem Woli Bożej. Siostra Faustyna pisze, że w posłuszeństwie otrzymujemy - w miejsce naszej słabości - Moc Bożą! 

   Jakie zadanie przede mną? Idziemy do Sanktuarium w Olczy, a ja opowiadam żonie o biczowaniu, a ona słuchała...to dało radość, ponieważ bardzo pragnę mówić o Panu Jezusie, ale nie ma do kogo.

   Znowu jesteśmy u Matki w Olczy: jak dobrze jest przyjść wcześniej do kościoła. "Dziękuję Ci Matko, dziękuję!" Właśnie mija 25 lat od momentu zapoznania żony. Spojrzałem na rzeźbę - stacja Drogi Krzyżowej, zdejmowanie z Pana Jezusa z krzyża, gdzie kobieta zasłoniła sobie z rozpaczy twarz ręką.

   Weszła młodzież góralska, kapłani całują Ołtarz św.: "Jezu, Jezu jakże to piękne i prawdziwe", ale ułomność ludzka jest wielka. Kapłan Polak-Amerykanin mówił w kazaniu o wszystkim oprócz Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. Nie wspomniał: o Matce Prawdziwej!

    Podczas konsekracji przy każdym uderzenia dzwonka powtarzałem: „Dziękuję Matko. Jezu. Ojcze!" Po Eucharystii zamknąłem oczy, a właśnie pięknie grała orkiestra góralska. Na zewnątrz było poświęcenie figury Matki Bożej Cudownego Medalika.

    W tym czasie śpiewały ptaki, a wzrok cieszył widok Giewontu. Nie koniec pocieszeń w telewizji prosta kobieta będzie mówiła o Najłaskawszej Pani. "Jezu mój, Jezu przecież to ja muszę stać się takim prostym...jak dzieci".

   Teraz popłynie wspomnienie o ks. Skorupce: tu zginął 14 VIII 1920 r. (wieś Ossów). Żyją jeszcze potomkowie właścicieli chaty, gdzie zmarł śmiertelnie ranny. Stoi niedaleko krzyż. W W-wie jest dom, gdzie mieszkał. Wszystkie pamiątki po nim były w Muzeum Woj. Polskiego (w magazynach)! Pochowany na Powązkach - w grobie rodzinnym.

    Siostra misjonarka wybudowała w Afryce chatkę opuszczonej przez wieś kobiety, która przy jej wyjeździe podarowała jej kurę! Wszyscy jesteśmy braćmi, ale dostrzegamy to dopiero w cierpieniu. Oto mężczyzna z przeszczepionym sercem (otrzymał damskie) musi chronić się przed zakażeniem. Nic nie mówi o Bogu, natomiast opowiada o matce, która oddała serce zmarłego syna i teraz słuchała jego bicie...w klatce obcego człowieka.

- Nie oddałabym serca zmarłego syna!

- Nie oddałabyś, ale zgodziłabyś się na przyjęcie przez niego czyjegoś serc! Wierzysz w Jezusa i życie przyszłe?

- Śmierć nic nie oznacza, jeżeli pamiętasz o niej i jesteś przygotowana. Ciało może być użyte dla innych - może to pozwoli odnaleźć im Boga? Dla wyznawcy Jezusa przedłużanie pobytu tutaj „na siłę” ma mały sensu. Ja wolę śmierć niż życie bez wiary! Świat nic nie oznacza!  Interesuje mnie tylko ta część życia, która wyciska łzy, ale ogrom nieszczęść przeraża! 

  Faustyna pisze, że spotkania z Bogiem (w duszy) są krótkie, ponieważ nikt nie wytrzymałby dłuższych spotkań. To prawda, bo to są sekundowe błyski powodujące płacz. Faustyna opisuje też napady tęsknoty za Jezusem podobnie odczuwane przeze mnie.

  "Panie Jezu Twoje Miłosierdzie przewyższa wszystkie grzechy razem wzięte. Wiesz Jezu dobrze, że żyłem bez Twojego Światła - ufny, jak większość ludzi w swoją mądrość! Ty, Jezu dobrze wiesz o tym. Błagam o Twoje Miłosierdzie...Jezu, mój Jezu". 

  Sam nic nie znaczę i nic nie mogę uczynić. Nie może też nic się zdarzyć bez wiedzy i pozwolenia Jezusa i Boga Ojca...to jest pewne jak "Amen" w pacierzu!

   Jakże bliska jest mi dusza siostry Faustyny: ja też czuję niechęć do świata i jego honorów, oklasków. Mogę oddać to wszystko za jedną chwilkę kontaktu z Jezusem. Powie ktoś: „czy jest możliwe, aby cały dzień żyć Bogiem lub tęsknotą za Nim”? Ja żyję dla Jezusa i opisuję tylko te chwile... 

                                                                                                                   APeeL