Jak dotrwam do emerytury (02.01.2009)? Nie mam swoich pacjentów, wokół lekarze ze swoimi przychodniami, ale na to trzeba sobie zasłużyć. Nie wystarczy mieć papiery, bo potrzebna jest akceptacja władzy...wciąż ludowej.

   Teraz, gdy to przepisuję (22.12.2020) nic się nie zmieniło. Natomiast widzę, że Pan Bóg uchronił mnie od uczestnictwa w rządzeniu. W to miejsce mam krzyż, którym jest niewolnicza praca bez późniejszego podziękowania.

    Dzisiaj zaczynam pracę wcześniej, ale pierwszym jest pacjent mieszkający naprzeciwko przychodni, a cały korytarz wypełniają pacjenci. Ponadto w poniedziałki o tej porze przychodzą przewlekle chorzy po powtórki leków oraz „nasłani” przez demona:

- po skierowania do okulisty (niepotrzebne)

- pobity przez sąsiada (chirurg bez skierowania)

- poprawa zaświadczenia na rentę, bo miał zły druk

- kierowca zawodowy (wydaję tylko amatorom).

    Na ten moment kierownik pogotowia wzywa mnie na wizytę do swojej matki. Włos jeży się na głowie jeszcze teraz. Wielu lekarzy w ten sposób  umiera z przepracowania...

    Szum, kłótnie, ktoś prosi o lewe zwolnienie i przybył oszukany w aptece. Długo schodzi ze starszymi osobami (wiele chorób, a wszystko piszę na maszynie)...jeszcze o 14.40 proszą o przyjęcie. To nie ma końca, bo właśnie wpada pielęgniarka oraz zgłosił się sąsiad z niejasnym drżeniem ciała (jak po adrenalinie).

    W telewizji pokazano właściciela, który odłączył mieszkańcom wodę, a wcześniej kłócących się o drogę dojazdową do sąsiadujących budynków.

   Przed Mszą św. podjechałem pod mój krzyż Pana Jezusa...pocieszyły kwiaty, które nie zwiędły i pięknie wyglądają. Na nabożeństwie wieczornym było duszno i kąsały komary (plaga). Nie docierały słowa kapłana, bo właśnie nie włączono głośników! Siostra siliła się z zaśpiewaniem nowej pieśni (nie jej tonacja).

    Mojżesz powiedział do ludu (Pwt 10,12-22), że Pan Bóg żąda od Izraela, aby chodzili Jego drogami i miłowali Go z całego serca i z całej swej duszy...jako naród wybrany, któy został wyprowadzony z Egiptu.

    Natomiast Pan Jezus w Ew. (Mt 17,22-27) zapowiedział Swój los: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie”.

    Eucharystia pękła na pół „My”...tak, bo w takich chwilach Pan jest ze mną. To próby po których jest radość z przyjętego cierpienia. Nie pojmie tego normalny człowiek. Żona źle znosi takie sytuacje i jest przygnębiona.

    Cóż oznacza jej cierpienie w stosunku do powodzian, którzy tracą wszystko lub do rannych w ciężkich wypadkach. Przez sekundę wyobraź sobie serce matki, której dwójka dzieci uczestniczyła w wypadku: autobus uderzył w tunel (Austria). „Panie Jezu! Zmiłuj się nad nami!”

                                                                                                                         APeeL