Rano, przed wyjazdem na Mszę św. pocałowałem żonę (kończy 60 lat), a w tym czasie „spojrzał”: zegar + serce + Aniołek z napisem „Na szczęśliwe życie”. Żona otrzymała go od syna, który zaginął bez wieści.

    Właśnie śnił się dzisiaj, miał łzy w oczach: w depresji wziął wcześniej przygotowany ślub (nie nadawał się), bo narzeczona bardzo płakała, a później wygoniła go z jego mieszkania. Psychiatra dodatkowo przerwał kurację, bo „wyzdrowiał”.

   Przypomniał się wcześniej napisane do niej słowa: w mym sercu spraw wiosnę, roztop lody gorącą miłością i kochaj z wzajemnością...przeze mnie kochana! Na pewno wspomnienia nie będą nam szkodzić, a ciała spragnione odetchną z miłością.

   Pod garażem napłynęła obecność Boga Ojca...łzy popłynęły po twarzy, skuliłem się w sobie i nie było mnie dla świata. To musisz przeżyć sam, bo dopiero wówczas poznałbyś, co oznacza ból rozłąki z Bogiem Ojcem, a zarazem poczucie, że możesz zawsze zawołać: "Tato! Tato! Boże Ojcze!”

   To są sekundowe błyski błyski nadprzyrodzonej łaski, bo nasze serce nie wytrzyma mocy Miłości Bożej. Porównam to do słońca i jego promieni. W tym uniesieniu mówiłem do babci, która przychodzi codziennie do kościoła, aby wołała do nieba, bo wielu czci Boga Ojca tylko wargami.

  W intencji żony poszedłem do spowiedzi, a jako pokutę mam odmówić cząstkę części radosnej – ofiarowanie Pana Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej. Udało się kupić piękne i tanie cebulki właśnie rozkwitających narcyzów. Zobacz jak działa Stwórca: żakiecik, wiersz i kwiat! Padną też słowa siostry Faustynki z "Dzienniczka" o radości wynikającej z posługi.

   Czas płynie! Wzrok zatrzyma zdjęcie jej babci oraz matki z nią i bratem...nad morzem! Nic się nie zmieniło, bo dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (07.11.2020) żona robi pranie, aby nie zostawić mnie z kłopotem, bo trwa pandemia i można nagle pożegnać ten świat.  

                                                                                                                               APeeL