Św. Rocha

    Dzisiaj jest święto w naszym kościele parafialnym, a ja pracuję od 7.00-18.00. Po wstaniu napłynęło wielkie pragnienie bycia w Domu Pana, a łzy zalały oczy. Spieszyłem się w pracy, a okazało się, że dzisiaj pracujemy tylko do 15.00.

   Podczas przygotowywania się do Mszy św. ponownie łzy zalały oczy, a serce zapragnęło modlitwy, ale nie znałem intencji. Napłynął obraz „mojego” krzyża Pana Jezusa oraz wdzięczność Bogu Ojcu. Popłynie litania do NMP.

   Poprzez św. Rocha wołałem do Pana Jezusa w intencji córki: o uzdrowienie fizyczne i duchowe. To wielka łaska, wyraz miłosierdzia Pana Jezusa. Nie mogłem wyjść z kościoła. Teraz z telewizji do mojej izdebki przybył Jan Paweł II oraz Pan Jezus Miłosierny. 

   Jakże piękny jest każdy dzień mojego życia. W sercu mam pokój, a w nadbrzuszu słodycz. To niewypowiedziane łaski Boga Ojca. „Panie Jezu! Ty wszystko wiesz. Ty znasz pragnienia mojego serca i tylko Ty możesz je spełnić. Któż może objąć ogrom miłości i miłosierdzia w Sercu Boga naszego. O nic już nie proszę. Dotknij Panie córkę. Uproś to św. Rochu”.

    Podczas wychodzenia z kościoła wzrok przykuły stopy Pana Jezusa na krzyżu w których nie ma gwoździa: „takim pragnieniem duchowym wyjmujesz mi gwóźdź ze stopy”. W telewizji popłyną piękne pieśni na powitanie Jana Pawła II, a łzy zaleją oczy (dar łez). To popłynie od kochających ojczyznę, pragnących odpustu, miłosierdzia i od naszego papieża. Podziękowałem za te łaski...

                                                                                                                                     APeeL