Po przebudzeniu wołałem do Najświętszego Taty z powodu dzieciobójstwa. W śnie pojawił się kapłan (będzie zgon pacjenta) i jakaś sprawa z miejscowościami (zmiana szpitali do których mamy kierować chorych). „Spojrzał” też Pan Jezus w koronie (zapowiedź cierpienia), a w tym dniu okaże się, że duchowego.

    Ja przychodzę do pracy wcześniej (o 7.00 zamiast o 8.00) z powodu niewolnictwa, ale pokój prysnął nagle ("dar w naczyniu glinianym"), bo już wzywają do zgonu pacjenta. Trzeba to załatwić natychmiast, bo bez karty zgonu nigdzie się nie ruszą. Bałagan trwał do 14.20 i nawet przez chwilkę nie mogłem pomyśleć o modlitwie. Nie miałem czasu dla Zbawiciela. Po obiedzie i śnie zerwałem się na Mszę św. wieczorną, ale serce miałem puste.

   Popłakałem się dopiero w czasie zjednania z Panem Jezusem (w Eucharystii), gdy płynęła pieśń: „Nie było miejsca dla Ciebie”. Wracałem z płaczem i krzykiem w duszy: „Jezu! och Jezu! Jezu, przyjmij ten dzień, ten ból za tych w których sercach nie ma miejsca dla Ciebie”. Popłynęła koronka do Miłosierdzia Bożego.

   W TVN relacjonowano spotkanie z prostytutkami. ”Panie Jezu! zmiłuj się!” Jakże szatan potrafi omotać, jak pięknie uzasadniają potrzebę sprzedawania ciała. Jakby dla kontrastu „Echo” zamieściło relację luteranina, który wrócił do Prawdziwego Kościoła! Jakże żałuje czasu, który spędził bez Boga...

    Przesuwają się obrazy: Msza św. za wrogów Kościoła katolickiego, za pałających nienawiścią, lekarzy zabijających dzieci nienarodzone...w tym za ich rodziców, płatni mordercy i ludobójcy typu Slobodana Miloševicza...za porzucających żony, rodziny i zapijających się na śmierć...jeszcze za sławnych i mądrych tego świata, a także za takich jak ja czyli zapracowanych na granicy śmierci.

   Przypomniał się czas Świętej Inkwizycji i wyprawy nawracających mieczem. W moim smutku dodatkowo atakuje mnie Szatan, który podjudził żonę, która przez moje dyżury czuje się opuszczona. Uciekłem do swojego pokoju i poszedłem spać.

     Następnego ranka zły kusił, abym rozstał się z żoną bez pożegnania. Tak właśnie rozpadają się małżeństwa...

                                                                                                                                           APeeL