Objawienie Pańskie

    W śnie mówiłem do kolegi-lekarza o przemijaniu, bo ma wszystko, ale trwa w bezbożności. Zapytałem go wprost: czy jako lekarz nie widzisz tego wszystkiego? Nie wiem do którego mówiłem, ale dzisiaj, gdy to opracowuje (13.02.2014) - trzech z tych komunistów już nie żyje.

    Przebudził mnie dotyk żony, bo wszystko mam naszykowane na dyżur. Serce zalał smutek, bo w dzień święty muszę iść do pracy. Popłynie ”Anioł Pański”, a w „Słowie na niedzielę” - padną słowa o bezbożności - w kontekście ataku na WTC, gdzie zginał syn kolarza Szurkowskiego. Trochę drgnęli duchowo, ale - jak się okaże - na krótko.

    Zdążyłem do pogotowia na 7.30 i prawie godzinę trwało przygotowanie pokoju do dyżuru. Dzisiaj jest cisza, bo często podczas zmiany dyżurantów trzeba wyjeżdżać. Lepiej w tym czasie nie nie umierać. Radość, bo dano świeżą pościel...koi sen, kawa, cisza, a na znak trafił się pacjent z napisem na ubraniu „ochrona”.

   Poprosiłem Boga o godne spędzenie tego dnia, a ponownie napłynął smutek rozstania z żoną i Zbawicielem, bo nie mogę być na Mszy św. Może uda się zapalić lampkę pod „moim” krzyżem Pana Jezusa? Jakoś życzliwie „patrzą” św. Oczy Pana Jezusa z Całunu.  W ramkę włożyłem wizerunek kard. Stefana Wyszyńskiego „Wszystko postawiłem na Maryję”.

    Popłyną czytania z Mszy św. radiowej. Pokój, pokój, a serce zalewała miłość do żony, domu, świata, ludzi i Stwórcy. Na szczycie jest Stwórca, ale zapisałem tak jak przepływał ten strumień, bo inna jest miłość do Boga, którego mamy kochać całym swoim jestestwem. Niższa jest miłość do bliźniego, którego mamy kochać jak siebie samego. To jest nieprzekazywalne...

    Wyszedłem, bo pragnę wołać do Nieba w mojej modlitwie, ale dzisiaj jest święto Radości Bożej, bo Stwórca Objawił się, dał nam Znak. Pasuje cz. chwalebna różańca, a wzrok zatrzymują odbijające gałązki kasztana. Rodzenie się życia.

  Nadal trwał spokój, a zły przed dyżurem straszył. Nie pojechałem z lampką, bo to grzech...opuszczenie dyżuru na 10 minut, a od 13.30 - 21.30 cały czas były wyjazdy. Odmówiłem moją modlitwę. Jakby na znak z Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia zabrałem czterech pacjentów (ponawiane wezwania).

    Dopiero teraz zorientowałem się, że kalendarz, który zabrałem z domu i zawiesiłem w pokoju lekarza dyżurnego zawierał różne wizerunki Matki Bożej. W nocy zbudzono tylko jeden raz do pacjentki przestraszonej ciśnieniem…

                                                                                                                                              APeeL