W śnie przybył do mnie kolega Zbyszek, który zmarł w więzieniu. Po przebudzeniu wyraźnie czułem jego obecność, która wywołała strach: "wiem, wiem, że tu jesteś...pomodlę się za ciebie!" Po tych słowach nastąpiła ulga!

    Po ponownym zaśnięciu znalazłem się w obcym kościele przed Najświętszym Sakramentem. Już na jawie przekazałem ten dzień mojego życia na Ręce Pana Jezusa, a w zawołaniu wyrzekłem się swoich mądrości z pokazywaniem "ja”...

   Nie dałem na wieniec matki zmarłej koleżanki (nie miałem pieniędzy, ale chodzi o serce), bo przed śmiercią prosiłem, aby wróciła do Pana Jezusa! W porę zauważyłem to i przeprosiłem Boga, a ciepło napłynęło do serca. Jakże Ojciec smuci się z powodu takich jak ja...marnych przewodników! Teraz ludzie wciskają pieniądze, a ja dyskretnie wkładam je w zalecenia.

    Na dyżurze w pogotowiu o 15.00 trafiam na wyjazd do chorego psychicznie...silnego osobnika, przed którym nawet rodzina nas ostrzegała. Dzisiaj jest osłabiony, nie może zerwać się z łóżka, bo przed dwoma dniami truł się w celu samobójczym.

   W małej kuchni zebrało się wystraszone rodzeństwo, matka i ojciec. Na ścianie przepiękny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej...jeszcze nigdy takiego nie widziałem.

    Przepiękna błękitna szata Matki do której zawołałem: ”Matko pomóż...pomóż proszę!” Osiłek zerwał się jak dzikie zwierzę, zaczął kopać, uderzać i gryźć. Znienacka udało się podanie ampułki leku, założyliśmy kaftan i związaliśmy mu nogi. Pomogło nam w tym dwóch mężczyzn.

   Wg mnie to było opętanie, ale psychiatria radziecka nie zna takich stanów. Nawet dzisiaj, gdy to przepisuję stosują tabletki. Wpisz: "Moja żona była opętana"... Wróciłem do rodziny i poprosiłem, aby modlili się i prosili Matkę o uwolnienie tego domu od demonów.

    Ruszamy, a ja ze łzami w oczach wołam: „Ojcze zabierz go! Matko! uwolnij tę rodzinę, znieś im te udręki!” To wołanie przeszywało Niebo. Moc wiary naprawdę może przenosić górę!

   Teraz na dalekich wyjazdach mogę odmówić wszystkie moje modlitwy. Napływa, abym mówił własnymi słowami: „Ojcze Niebieski! Ty pragniesz dobra każdego i to dobro rozdajesz...dlatego proszę w intencji tej rodziny"...

    "Panie Jezu, Twoje Miłosierdzie przewyższa wszystko...dlatego pozwoliłeś włożyć krzyż na Swe ramiona...to było tak niedawno! Matko, Gwiazdo i Ochłodo wszystkich w Czyśćcu...proszę Cię w imieniu kolegi Zbyszka, na pewno wspominał o mnie.”

    Pod szpitalem usłyszałem melodię „Santa Maryja”...łzy zalały oczy, a z serca wyrwało się wołanie: „Matko pociesz wszystkich, którzy wołają do Ciebie w tym szpitalu.

    Wszystkie modlitwy skończyłem przed północą...

                                                                                                                              APeeL