Wspomnienie Męczenników Wietnamskich

   Rano trwał bój o wstanie i wcześniejszą pracę, a mam zmienione godziny (od 10.35), ale pacjenci z odległych wiosek nie wiedzą o tym i dlatego postanowiłem jeszcze przez pewien czas pracować od 7.00.

    Zerwałem się na pierwszą Mszę św. za zmarłego, którego córka przyniosła cała torbę leków, które rozdałem później biednym i potrzebującym. Zły zalecał „odpoczynek”, ale dzisiaj jest poświecenie Biblii i muszę spokojnie zdążyć na nabożeństwo wieczorne. Dziwne, bo do pracy zabrałem większy krzyżyk, a to okaże się nieprzypadkowe, bo brakuje dwóch lekarzy.

    Ponadto ja nie mam swoich chorych i naprawdę nie mogę podołać. Ponownie poprosiłem Matkę Pana Jezusa o pomoc w wytrwaniu, bo chodzi o chorych. Na Mszy św. kapłan mówił o wytrwałości w cierpieniach, próbach i o męczeństwie. Sprawdziły się trzy sny „do przodu”...

1. Wspólnie z kolegą (Kurd) zabijaliśmy wielką ilość much w pogotowiu.

   Lekarce schodzącej z dyżuru w pogotowiu, która dojeżdża 30 km powiedziałem, że będę w przychodni od 7.00, a ona zrozumiała, że będę w pogotowiu. Kolega „od much”, który miał mieć dyżur nie przyjechał!

   W tym czasie trafił się wypadek i musiałem jechać, bo nie ma nikogo, a ja „mam dyżur”. Taka spotkała mnie nagroda za wcześniejsze przybycie do pracy i pomoc koleżance. Opóźnienie, przekleństwa dyspozytorki, ponaglenia straży i policji, karetka z kierowcą i sanitariuszem stoi pod przychodnią. „Boże mój”!

   Nie było żadnej mojej winy, ale Pan Jezus dał mi Swoje cierpienie, bo znalezieniem się na ulicach Jerozolimy wśród krzyków i wyzwisk w moim kierunku z nienawiścią tłumu...nawet moich pacjentów. Dodatkowo, po powrocie spotkało mnie niezadowolenie czekających chorych, a wg wywieszki na drzwiach jeszcze nie pracowałem!

   Na miejscu były dwie ciężko ranne siostry (jedna umrze w karetce „R”). W szpitalu popłakałem się i uciekłem od ich matki, która jeszcze nie wiedziała, że jedna córka nie żyje. Nie było ich winy, ponieważ samochód na skrzyżowaniu wymusił pierwszeństwo.

2. W drugim śnie był piękny śpiew chóru prawosławnego

    Tak będzie, bo w kościele trafiłem na śpiew psalmu „Jahwe moim Panem” i popłakałem się.

3. W śnie trzecim polewałem książki wodą...

   Tak się stało, bo biskup poświęcił moją Biblię, a wspólnota agape częstowała ludzi kanapkami. Poprosiłem pięknie grającego i śpiewającego, aby dla Matki Bożej rzucił palenie!

   Trzeba wspomnieć o drugim nawale, który nastąpił o 17.40 tuż przed rozpoczęciem Mszy św. Właśnie trafił się obcy pacjent z zawałem serca, pani po pampersy dla kogoś z rodziny oraz napastliwa matka z dzieciątkiem z zespołu obok, bo kolega wcześniej uciekł z pracy!

   Jeszcze następnego dnia będę czuł niechęć personelu pogotowia do mnie, ale to zdarzenie obudziło dyrekcję. Wydano dyrektywę, że za grafik dyżurów odpowiada kierownik pogotowia!

   Trzeba tragedii, aby każdy stał się odpowiedzialny! Właśnie pokazują bijących się policjantów w cywilu udających dilerów z kolegami w mundurach, bo ktoś „zapomniał” poinformować obie strony o tej akcji...

   Tutaj należy zaznaczyć różnicę pomiędzy otrzymaniem niezasłużonego krzyża Pana Jezusa, a jego dobrowolnym przyjęciem (Jan Paweł II, ks. Jerzy Popiełuszko, o. M. M. Kolbe w obozie).

                                                                                                                                       APeeL