Dyżury w pogotowiu są marnie płatne i normalni lekarze (kierownicy ośrodków zdrowia) nie pojawiają się tutaj („nie dorabiają”). Często „pomagali” i te dyżury oddawali...z tego powodu stachanowcy wpadali w nałóg pracoholizmu.

   Ta choroba wciąga człowieka tak samo jak władza ze względu na szczególnie stress związany z nagłymi wyjazdami. To tak jak zdobywający szczyty lub uprawiający sporty ekstremalne. Ponadto jesteś w środku prawdziwego życia, a później bierzesz za to dodatkową forsę (po 10 dyżurach).

   W tym czasie byłem niewolnikiem w przychodni...miałem bardzo dużo pacjentów, ponieważ chorych „na reumatyzm” są całe masy, a podczas specjalizacji nastawiłem się na to, co jest przydatne w rejonie lekarskim,

  Przybywali do mnie wszyscy z zespołem bolesnego barku, chorobą przyczepów ścięgnisto-okostnowych, chorobą zwyrodnieniową kręgosłupa (dyskopatią)...szczególnie szyjnego z neuropatią na różnych poziomach, zwyrodnieniem i uszkodzeniem kolana i biodra, z zespołem kanału nadgarstka oraz z zawodowymi uszkodzeniami układu ruchu.

   Nie mogłem - tak jak koledzy dzisiaj - mieć numerków, bo w przychodni zrobiono komunę (wspólnotę)...młode małżeństwo dyrektorowało, bo taki standard był w poprzednim systemie (nepotyzm). Nie wiedziałem kto jest do mnie zapisany (ukryto), a lekarz nie może mieć 5 tys. pacjentów zapisanych, a chyba tak było. W tym czasie płacili normalnie, a sobie brali premie.

  Kiedyś zwolniłem się z rozpaczy, ale to nic dało, bo nie mogłem mieć dyżurów w pogotowiu...siedziałem 2 miesiące w domu i zostałem pokonany przez zbrodniczy system. Nie miałem świadomości, że tracę różne uprawnienia. Musiałem później pisać prośbę do prezesa centrali ZUS-u.

   W tym czasie nie drgnął kolega - kierownik z nomenklatury, który jako ginekolog nie nadawał się na to stanowisko (dzisiejszego zespołu lekarza rodzinnego). Za swoje pozoranctwo na pewno zarabiał 1-2 tys. więcej. Tak zniewalano stanowiskami, a zarazem wykorzystywano "tych, co nie z nami", którzy nie chcieli zapisać się do matki Partii („co panu przeszkadza w partii?”).

   Dobrze, że Pan Jezus przez cały ten czas był ze mną, bo wielu kolegów  umarłoby z przepracowania. Po nawale w czwartek, który zakończył się stwierdzeniem zgonu u babci przygotowanej do śmierci. Niewierzący zdziwi się, że można, a nawet trzeba modlić się o śmierć dobrą (z Sakramentem na Drogę) oraz godną.. pożegnaniem przez rodzinę.

   Żona został zaskoczona „kupionym” dyżurem, ale tak się stało, że miała produkty na kolację (w piątki pościmy w intencji pokoju na świecie). Pan dał na początek wypoczynek...kojący sen na państwowym łóżku, dokonanie zapisu w dzienniku, a po kawie miałem daleki wyjazd do porodu (dzisiaj nie wolno wzywać, bo nie jest to choroba).

   W nocy trafiło się dzieciątko z zapaleniem krtani, które poprawiło się po iniekcjach i inhalacji. To dość przykra choroba, która pojawia się nagle, dziecko dusi się i ma szczekający kaszel.

   Przez cały piątek pracowałem bez wytchnienia (7.00 - 18.00), tylko na dwóch kawach (w piątki pościmy w intencji pokoju na świecie) i prawie spóźniłem się na Mszę św. wieczorną…

                                                                                                          APeeL