Ponieważ dzisiaj pracuję od 10.00  wyszedłem na poranną Mszę św. na której były tylko cztery osoby. W październiku większość uczestniczy w modlitwie różańcowej, ale najważniejsza jest Msza św. podczas której Pan Jezus nadal umiera...

   Kiedyś ktoś zrobił zdjęcie kapłanowi nad którym pojawił się Zbawiciel na krzyżu, a z Jego św. Ran spływała św. Krew do kielicha z konsekrowanym winem. To wyśmieje człowiek negujący istnienie świata nadprzyrodzonego.

   A ja zapytam - dlaczego w drodze na Mszę św. - płakałem podczas odmawianiem koronki do Miłosierdzia Bożego? Zważ, że jestem twardy, wybuchowy i skory do gniewu...po ludzku tego nie wytłumaczysz („dar łez”). 

    Wielką łaską jest dar łez, których wypływ przynosi ulgę w cierpieniu. Sam jestem ciekaw podstaw fizjologicznych takiego oczyszczającego ich działania (katharsis). Płaczę, ponieważ zlały się przeżycia duchowe wczorajsze i obecne. W tym bólu zabrałem śmieci spod krzyża na głównej ulicy, które ktoś tam właśnie zostawił.

    W tym czasie zły straszył mnie pozbawieniem pracy oraz dachu nad głową, bo jestem „wrogiem ludu”. Napłynął obraz trzęsienia ziemi w Pakistanie oraz bezdomni na dworcach, a zarazem brak wieści o zaginionym synu. Innych szukają, ale na nasze zgłoszenie nie zareagowali...nawet nie pobrano materiału genetycznego.

   Ból trwał także na Mszy św. ze szczytem podczas Eucharystii: „Oto jest Baranek Boży”. Padłem na kolana, popłakałem się skulony...łzy leciały na posadzkę kościoła, jeszcze chwilka, a serce „pękłoby mi na pół”! „Jezu mój! Jam nie godzien tego...Jezu, Jezu, Jezu! Ja naprawdę jestem niegodzien tych łask!” Jak przekazać to cierpienie, a zarazem poczucie „przedsmaku Nieba w duszy” o którym właśnie mówił kapłan. 

   Po wejściu do przychodni wyjaśniło się delikatne pęknięcie św. Hostii (zapowiedź jakiegoś cierpienia). Faktycznie spotkała mnie „powtórka z rozrywki” z dnia wczorajszego, bo dzisiaj dwóch lekarzy będzie pracowało tylko do 13.00.

    Właśnie o tej porze przybyła pacjentka z wnuczką o imieniu Dominika („należąca do Boga, Pana”). W tym czasie z radia płynęła piosenka „To były piękne dni”, a ja popłakałem się, bo wróciła łączność z Bogiem Ojcem. Ostatnim pacjentem był kapłan, a dzisiaj w Sejmie RP wspomniano ks. Jerzego Popiełuszkę, którego wizerunek oprawiłem w ramkę. Praca trwała od 10.00 - 18.30...bez wytchnienia!

   Następnego ranka ostatecznie odczytałem tą intencję...Dominik, Dominika, Dominikanie, a dodatkowo czytałem w „Poemacie Boga-Człowieka” o poświęceniu Maryi Bogu w Świątyni Jerozolimskiej…

                                                                                                            APEL