Wbrew niechęci zerwałem się na Mszę św. poranną. Żona smutna, ponieważ synowa nie chce karmić wnuczka piersią, a w moim sercu złość na „Aniołki Charliego”. Figuranctwo mam już wpisane w los i tą łaskę Boga nie udaje mi się przyjąć w pełni. Przecież to samo było z Panem Jezusem, który zapowiedział, że: "Mnie prześladowali i was będą prześladować”.

    Płyną czytania w których Job narzeka na boleści życia. Św. Hostia znosi wszystko. „Mój” kapłan zrobił ciszę, a ja wołałem: „Jezu! och Jezu!”. Nie dziw się, bo to Imię znaczy: „Ten, Który Zbawia”. To  ś w i ę t y  czas i chciałbyś, aby trwał wiecznie....”Czego chcesz od nas Panie?”

    Zalany pokojem trafiłem do przychodni, a to zawsze szokuje, bo trafiasz z Nieba w szum, kłótnie i opary złej energii, którą wydzielają podenerwowani chorzy.

    Właśnie przybył  80-latek z listą swoich objawów chorobowych. Już od dłuższego czasu zapraszam go do kościoła, ale on woli dbanie tylko o ciało fizyczne. Wyobraź sobie, że masz bardzo stary samochód i idziesz z taką listą do mechanika. 

    Teraz trafił do mnie schorowany kierowca zawodowy, który ma przerwę w zatrudnieniu...pozostała mu tylko renta społeczna, a woził nawozy i śr. ochrony roślin! Miałem odpowiednie druki i błyskawicznie wypełniłem całą dokumentację.

    W wielu moich czynnościach widzę pomoc, którą ludzie otrzymują od Boga. Ja tylko jestem narzędziem. Często zdarza się, że różne osoby są kierowane do mnie. Pojechałem stwierdzić zgon. Pacjent w moim wieku dostał rentę i umarł.

    Udręka w przychodni trwała prawie do wieczora. Po krótkim śnie wyszedłem odmówić koronkę do Miłosierdzia Bożego. Podczas modlitwy pod figurą Matki Bożej, która jest przy moim bloku usłyszałem głos pijanego, który przeklinał swój los. Nawet jest piosenka, którą często z akompaniamentem akordeonu śpiewają w barze...”taka jest pijacka dola”.

    Wołałem do Boga, a w sercu przesuwał się świat biednych, pozbawionych domu, chorych, porzuconych, niechcianych, bezrobotnych, prześladowanych i inwigilowanych, a także rodziny pogrążone w żałobie.

    Ile utrapienia przynoszą nagłe choroby, utrata zdolności zarobkowania, nagłe inwalidztwo (kierowca zawodowy z napadami migotania przedsionków). W ręku znalazł się artykuł o urodzeniu dziecka z nieuleczalną chorobą, a w TV pokazano film o kobiecie, która 20 lat żyła w śpiączce („Zawsze będę cię kochać”).

    Przypomniał się poranny jęk boleści Joba: „Po co się daje życie strapionym, istnienie złamanym na duchu, co śmierci czekają na próżno /../ weselą się, że doszli do grobu /../”...         APEL