Męczą koszmary senne, a zarazem budzik zrywa ze smacznego snu! Wcześniej wyszedłem do pracy, zaczynam od 6:40 do 15:30 wieczór wszystko w pośpiechu, boli głowa, duszno...
W tym wszystkim miałem natchnienie, aby załatwić wizyty, mimo że mam umówione na dyżur jutrzejszy w pogotowiu. Nie wyrabiam się, nie mam swojego rejonu, można umrzeć z przepracowania.
Wśród tych wezwań był ciężko chory, któremu właśnie zmarł syn mający 50 lat! Wizyty domowe zajęły półtorej godziny, a zapisanie ich około godziny i to z mocą od Boga! To sprawiło radość z wykonanej pracy, także w służbie Bogu Ojcu! Dzięki temu możesz to czytać.
Na spotkaniu z Panem Jezusem psalmista wołał ode mnie (Ps 105,2-7): "Śpiewajcie i grajcie Mu psalmy, rozsławiajcie wszystkie Jego cuda. Szczyćcie się Jego świętym imieniem, niech się weseli serce szukających Pana. (…) On, Pan, jest naszym Bogiem; Jego wyroki obejmują świat cały".
Natomiast Pan Jezus w Ewangelii (Mt 10,1-7) powołał Apostołów z zadaniem ewangelizacji. To trwa dotychczas, zawsze marzyłem, aby wykrzyczeć moją miłość do Boga, z przyznaniem się do jedynie prawdziwej wiary katolickiej. Nie wiedziałem, że to się spełni, że będzie Internet. Teraz potrzebujący mojego świadectwa może je czytać na krańcach świata...
Święta Hostia sprawiła uniesienie duchowe w którym wołałem: "Tato! Tatusiu! Ja zawsze twój, na zawsze!" Nie da się wypowiedzieć tego bólu, chciałbym zostać w Domu Pana, po wyjściu omijałem ludzi! Przepłynął cały świat z garstką należących do Boga Ojca.
Ja wprost jestem agentem Stwórcy. Dopiero następnego dnia ujrzę, że ta praca była z natchnienia Boga Ojca, bo trafiła się okropna pogoda z masakrycznym upałem. Ja przy tym będę bardzo słaby.
Wieczorem w ręku znalazł się artykuł o pracy serca...
APeeL