Trzeba wstawać wcześniej do pracy. Na stole gabinetu lekarskiego ktoś zostawił pęk kluczy. Zaczynam przyjęcia wcześniej od pacjenta u którego wystąpił napad migotania przedsionków. Załatwiłem mu wszystko (skierowanie do szpitala i przewóz karetką).
Przybyła pielęgniarka środowiskowa w sprawie chorej z cukrzycą, której trzeba ustawić dawkę insuliny. Niby nie ma dużo ludzi, a z trudem wychodzę o 14:00.
Dwa razy napływała słodycz Boża, a nie mogę tego wyjaśnić - chciałbym aby trwała wiecznie! Po latach będę wiedział, że jest to działanie Ducha Świętego przynoszące wzmocnienie w mojej ciężkiej pracy! Wówczas nikomu nie odmówisz przyjęcia, nawet obcym.
Po koronce do Miłosierdzia Bożego o 15:00 wyszedłem odmówić moją modlitwę w której zostałem zalany duchowością zdarzeń przynoszącą intencję modlitewną:
- matka idzie z chorym dzieckiem
- szczekają psy i krzyczy dziecko do którego podbieg sanitariusz
- badam chłopczyka z zapaleniem krtani w obecności jego ojca
- "patrzy" tablica informacyjna o profilaktyce miażdżycy
- napłynęła osoba żony zatroskanej całe życie z naszego powodu!
Przypomniał się poranek, gdy szedłem i myślałem o Bogu Ojcu zatroskanym o nas! Teraz czas wolny, a wówczas zawsze układam bałagan, ale nic z tego nie wychodzi.
Pierwszy wyjazd karetką będzie około północy. Pomogliśmy staruszce, które upadła i prawdopodobnie złamała sobie biodro. W oczekiwaniu na jej przyjęcie krążyłem po korytarzu szpitalnym jako świadek ofiar wypadków, złamań i całej masy nieszczęść! Udało się odmówić całą moją modlitwę.
Prosiłem, aby znalezione klucze trafiły do właścicielki, nawet nie przekazano wiadomości. Jutro znajdę osobę która była u mnie - jak wielki to kłopot dla kogoś! Sam zobacz tę "duchowość zdarzeń", wiedziałem o tym już od od rana.
Po północy trafił się wyjazd do niemowlaka, który wymiotował, a nad nim stała zatroskana matka i babcia! W ten sposób miałem ukazany szczyt miłości i zatroskania - matka nad chorym dzieckiem! Z drugiej strony w telewizji informowali o porzuconym niemowlęciu, tuż po porodzie!
Na kolanach podziękowałem za ten dzień z pocałowaniem Twarzy Zbawiciela. Prosiłem o uzdrowienie córki, a w ręku znalazł się artykuł o jej chorobie. Do rana był spokój... APeeL