Św. Cecylii...
Po przebudzeniu o 5:50 serce zaczęło wołać w bólu: "Tato! Tato! Tatusiu!" z powodu spływających na mnie łask, a zarazem miłosną rozłąką. Ja nie chcę być tutaj, ponieważ wiem, że istnieje Królestwo Boże...nawet już tutaj jest w nas. Nie mogę nijak tego przekazać, bo jest to doznanie duchowe...jako wynik nadzwyczajnej łaski (mistycznej).
Nie planowałem Mszy świętej porannej, ale teraz napływa pragnienie i błyskawicznie wyszykowałem się. Dodatkowym znakiem jest zawsze obudzenie się na czas spotkania z Panem Jezusem o 6.30! To wyjaśnia dlaczego dzień opisuję od momentu przebudzenia, bo ten czas często decyduje o przebiegu całego dnia!.
Idę do garażu z płaczem jak małe dziecko. Dziękuję za dom, rodzinę, pracę, proszę w intencji syna i córki..."Tato! Nie patrz na moją nędzę!”
Apostoł Jan przekaże to czego był świadkiem doznając zachwycenia (AP 4,1-11), ale moje serce przebijało uwielbienie niewidzialnego Boga Ojca płynące bez spoczynku: „Święty, Święty, Święty, Pan Bóg Wszechmogący, Który był i Który jest, i Który przychodzi”.
Jest też przekaz o dwudziestu czterech Starcach przed Zasiadającym na tronie oddających pokłon żyjącemu na wieki wieków, i rzucających przed tronem wieńce swe, mówiąc: „Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, odebrać chwałę i cześć, i moc, boś Ty stworzył wszystko, a dzięki Twej woli istniało i zostało stworzone”. Z całego przekazu napływa refleksja, że my także mamy moc tworzenia (elektryczność, atom, cement, itd.).
To było 25 lat wstecz, ale moje doznania wówczas i obecnie są takie same (05.08.2025). Jednak tęskna miłość do Stwórcy mojej duszy jest niewspółmierna. Nasila ją zbliżanie się do kresu tego zesłania. Wówczas nie było jeszcze znane niewyobrażalne Miłosierdzie ani działania Ducha Świętego!
Nie interesuję mnie atrakcje, bo tutaj Cudem Ostatnim jest Eucharystia. Duchowe Ciało Zbawiciela koi tęsknotę wygnańca, wiedzącego, że na każdego z nas czeka Deus Abba z otwartymi ramionami!
Na ten czas psalmista wołał (w Ps 150, 1-6): „Bóg wszechmogący jest po trzykroć święty” z zaleceniem chwalenia na wszystkie możliwe sposoby Stwórcy, szczególnie w Jego Świątyni.
Przepisuję to w środku nocy, a właśnie śpiewa Maryla Rodowicz („Kolorowe Jarmarki”). Nie chodzi o sam fakt, ale o to, że tak powinniśmy wielbić Boga Ojca śpiewem i to bez wytchnienia. Serce ścisnął ból, a w oczach zakręciły się łzy.
Pan Jezus stwierdził to, co wiem (J 15, 16), że: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili”. To dziwi, ale my też wybieramy innych (w różny sposób)...ku ich zaskoczeniu!
Dalej w Ewangelii była nauka Pana Jezusa o Królestwie Bożym (Ewangelia: Łk 19,11-28). Jako wybrani mamy pomnażać otrzymane łaski (przynosić owoc), bo je często marnujemy. Popłakałem się podczas przyjmowania Eucharystii z krzykiem, że: nie byłem tego godny, nie jestem i nie będę! Za kapłanem wołałem, że pragnę służyć Bogu z pokorę!
Od 7:00 do 16:00 będzie trwała bardzo ciężka praca z kłótniami i bałaganem chorych, ponieważ dzisiaj nie ma kolegi! Tęskna miłość sprawiła, że wróciłem do kościoła na ponowne nabożeństwo. Później w ciemności odwiozłem do domu niepełnosprawnego chłopca. Mimo zmęczenia z chwilami przysypiania miałem radość z ponownego zjednania z Panem Jezusem...mimo chwilowego przysypiania na tym nabożeństwie.
APeeL