Budzik przerwał nieprzyjemny sen z pająkiem i grupą płaczących dzieci za ogrodzeniem. Popłynie "Anioł Pański", a w radiu Maryja padną słowa piosenki: "Nie pozwól kochać świata bez Krzyża". Słuchałem to pełen zadziwienia, ponieważ to słowa o Tajemnicy Zbawienia.

     Ci, których określam "ziemianami" kochają to życie, dorabianie się z zatroskaniem o starość, liczą się tylko własne sprawy...nie gardzą też wszelkimi przyjemnościami. Dla tych, którzy odkryli prawdę o naszej wierze wszystko kręci się wokół zbawienia i życia wiecznego. To podział rygorystyczny, a jesteśmy tylko ludźmi. Zimno, wiatr i ciemność, a nawet strach, bo wielu czyni zło i sieje zamęt.

    Podczas przejazdu do kościoła rozpraszali śledzący, trwa dyktatura zła, wiara w wolność komunistyczną ze zwalczaniem Prawa Bożego. Na ten czas wzrok zatrzymał wizerunek Jezusa Miłosiernego, a ja poprosiłem jak małe dziecko o pomoc z przekazem tego dnia Synowi Bożemu. Popłynęły czytania...

Św. Paweł powie o nawale cierpień katolików, wystawianiu nas na szyderstwa i prześladowania (Hbr 10,32-39). Potrzebujemy wytrwałości w spełnianiu Woli Bożej, a to moja łaska. Najważniejsze było jego stwierdzenie, że nie należymy do "odstępców, którzy idą na zatracenie, ale do wiernych, którzy zbawiają swą duszę"

Psalmista wołał wprost ode mnie (Ps 37,3-6.23-24.39-40): "Zbawienie prawych pochodzi od Pana (...) Powierz Panu swą drogę, zaufaj Mu, a On sam będzie działał". Można stwierdzić, że jest to sedno naszej wiary. Posłuszeństwo Stwórcy. To zarazem jest Tajemnica Królestwa Bożego, ujawniona prostaczkom do których dołączyłem!

Natomiast Pan Jezus mówił o Królestwie Bożym (Ewangelia: Mk 4,26-34), a to było i jest trudne do zrozumienia. Pan Jezus nie mówił o istnieniu duszy, nie pokazywał wszystkiego na wielkim ekranie, ale w przypowieści. Dodam do tego, że Królestwo Boże istnieje już tutaj...w nas, ale musisz przeżyć to sam!

      Po Eucharystii w serce wpadną słowa, że moje zbawienie jest w ręku Pana Jezusa! To prawda, bo nie możemy sami siebie zbawić. "Jezu! Jezu! Och Jezu!" Nie mogłem wyjść z kościoła, a dodatkowo z raju na ziemi mam trafić do "młyna", gdzie czeka mnie ciężki dzień, ponieważ panoszy się grypa, zapalenia gardła, a także koklusz oraz zwykłe przeziębienia.

     Pan sprawił, że wstąpiłem na wizytę do sióstr Matki Niepokalanej (dom blisko kościoła), gdzie "patrzyły" przepięknie figury Pana Jezusa i Matki Bożej z Sercami. Tak ujrzałem pomoc i obdarowanie przez Zbawiciela...i to od rana!

     Praca będzie trwała od 7:15 do 17:50...ze straszliwym nawałem chorych, którzy napływali z natchnienia Bożego...systematycznie. Załatwiłem wszystkich, zbadałem zaległych kierowców...nawet udało się podać dożylne penicylinę, którą zlecił lekarz ze szpitala (nie wolno w przychodni).

     W tym czasie od 15.00  -18.00 "byłem" na dyżurze w pogotowiu (na dole), którego nie mogłem zamienić. Całkowicie położyłby mnie wyjazd w tym czasie! Z trudem udało się odmówić spóźnioną koronkę do Miłosierdzia Bożego...padłem jak trup w sen do 20:00!

     Dzisiaj nic nie piję i nie jem (ścisły post) w intencji pokoju na świecie ze szczególnym uwzględnieniem bratobójczej wojny w b. Jugosławii! Dopiero teraz potrzebowałem wyjazdu karetką, aby odmówić moją modlitwę! Na tę chwilkę z kasety Maryla Rodowicz: zaśpiewała: "szukam kogoś, kogoś na stałe". Łzy zalały oczy, ponieważ napłynęła bliskość Serca Boga Ojca.

     Tam były też nagrane słowa mojego telefonu do radia Maryja: "Matko Najświętsza dziękuję Ci za wszystkie łaski, którymi jestem nieustannie obsypywany. Największą jest łaska niesienia krzyża Pana Jezusa (czyli współcierpienia). Dziękuję, że posługujesz się moją osobą w służeniu innym oraz w bliższym w poznaniu Twego Syna, Pana Jezusa!"

     Cała noc była przespana po tak ciężkim dniu...jak wielka to łaska! Dopiero dzisiaj odmówię modlitwę w intencji tych, którzy zawierzyli Bogu Ojcu...

                                                                                                                                            APeeL