Po przebudzeniu o 3:00 wołałem do Najświętszego Taty z przepraszaniem za czynione zło oraz za łaski które marnowałem. Wrócił obraz kursu w Szczyrku, gdzie upiłem się do nieprzytomności, nawet mogłem umrzeć, straciłem pieniądze i w ulewie czekałem na zmiłowanie jakiegoś kierowcy. Teraz poprosiłem o ochronę mojej osoby i mojej rodziny. Budziłem się w niepokoju, co może wskazywać na czekający mnie nawał chorych.
Na Mszy świętej o 6:30 w kościele było ciemno i wchodziliśmy po omacku, nagle stała się jasność, a siostra zaśpiewała pieśń do Boga Ojca ze słowami - z mojego wołania w nocy - o powierzeniu swojego losu. Bardzo lubię słowa z modlitwy "Pod Twoją Obronę, Ojcze na niebie...Ty nam błogosław, ratuj w potrzebie i chroń od zguby, gdy zagraża cios!"
W Słowie będzie mowa o głoszeniu przez Pana Jezusa Ewangelii o Królestwie Bożym (Mt 4,23) oraz o uzdrawianiu ciężko chorych (Ewangelia: Mk 3,1-6): w tym wypadku był to człowiek z porażoną ręką. Ponieważ zarzucano, że czyni to w szabat...postawił chorego na środku świątyni z zapytaniem: "Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? życie ocalić czy zabić? Lecz oni milczeli".
W tym czasie w myśli pojawili się ludzie o zatwardziałych sercach: tygodnik "Nie", gwiazdy tego świata, wrogowie naszej wiary i Boga Ojca! Zbliża się czas Eucharystii, a ja widzę bezmiar łask Pana i ich szczytem, którym jest nasze zbawienie. Łzy zalały oczy z krzykiem w duszy: "Jezu!" Powtarzanie to święte imię, które oznacza "Ten, Który Zbawia". W tym czasie płynęła pieśń, że oddał Swoje Bóstwo na ubóstwo!
Ponownie z krzykiem zawołałem do Boga Ojca: "Tato! Tatusiu! Przyjmij ten dzień - to dla Ciebie!" Msza św. sprawia nasze odkupienie, a to łaska, której nie zrozumie człowiek normalny.
Wcześniej zacząłem pracę w przychodni, napływają wizyty domowe...łącznie pięć. Nie spodziewałem się tego, a stąd był niepokój w nocy. Na pocieszenie przybył rolnik, który otrzymał rentę.
Po załatwieniu chorych udało się wyrwać na wizyty: na pierwszej była ciężko chora na reumatoidalne zapalenie stawów, dalej niewidomy z powodu przerzutów nowotworowych, niewidoma staruszka z demencją...w strasznej biedzie, starowinka z ciężkim niedokrwienie nóg (wysłałem do szpitala) oraz umierająca po udarze.
Ponieważ jestem chłopcem do bicia, nie mam dyżuru w pogotowiu, ale wysłano mnie do wypadku, bo kolega opuścił dyżur! Przy kościele babcia została potrącona przez samochód.
Nawał trwał już na dyżurze od 15.00 aż do 18.00. Na dodatek spóźnił się też drugi kolega dyżurny. W tym czasie był wypadek całej rodziny z rocznym dzieciątkiem!
Poratowała chwilka snu, bo Pan jest dobry. W telewizji pokażą dalszy strajk anestezjologów, a ja o 20.00 musiałem jechać karetką do szpitala...z chorą kierownika (z wizyty "prywatnej")! Przepłynął cały dzień...naprawdę jestem wykorzystywany.
Podczas odmawiania mojej modlitwy w "Drodze Krzyżowej" zwrócił uwagę przymus Szymona do niesienia krzyża Pana Jezusa! Zdziwiony usłyszałem w Trójce radiowej o służbach specjalnych, które wykorzystywane są bliskie zniewalania rodaków. W tym będzie zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów!
Podczas przejazdu do szpitala o 23:00 będę odmawiał "Św. Agonię Pana Jezusa" mając w karetce umierającego dziadka 82 lata. Podczas zabierania go wzrok zatrzymał wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego, a moje serce zalała radość, że ten dzień ofiarowałem Bogu Ojcu. Pełen śmiertelnego zmęczenia zaznałem poczucia namiastki szczęścia duchowego...
APeeL