Kończy się dyżur w pogotowiu...wcześniej zwijam "majdan", aby pójść do przychodni, a dyspozytorka prosi o łyżeczkę kawy. Musiałem się wrócić, a jeszcze nie wiedziałem, że jest "duchowość" zdarzenia w ramach później odczytanej intencji.
Wcześniej zaczynam pracę (o 7:00), aby po dyżurze wrócić do domu, ale Szatan "lubi mnie"...podsuwał pacjentów mających różne prośby...
- siedmiu prosiło o skierowania do specjalistów
- w środku nawał wpadła pielęgniarka z drugą do badania
- syn z "bardzo chorą" matką, którą badałem wczoraj
- już dawno minął czas przyjęć, a jest chory piekarz
- na zakończenie pani skarży się, że mąż jej nie chce, dodatkowo prosi o zwolnieni z pracy jako rolniczka.
- wizyta przedstawiciela firmy farmaceutycznej z prośbą, abym pisał ich leki...
W czasie Mszy świętej miałem ukazane cierpienie Boga Ojca, którego ludzie proszą w głupich sprawach, a Szatan podsuwa zdrowym babciom modlitwę o zdrowie. Natomiast w Ewangelii (Mk 3,7-12) będzie relacja o umęczeniu Pana Jezusa, bo "szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o Jego wielkich czynach"...
"Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli. Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć. Nawet duchy nieczyste, na Jego widok, padały przed Nim i wołały: Ty jesteś Syn Boży. Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały".
O 19.30 w TVP pokażą marsz górników na Bukareszt w Rumunii, upadki zakładów pracy, także u nas oraz strajk anestezjologów.
Ten dzień zakończył się prośbą syna, abym przed snem coś mu powiedział, a ja padałem wcześniej ledwie żywy...
APeeL