W śnie znalazłem się na progu kościoła z mikrofonem, który musiałem oddać. W tym czasie rozdawano świętą Hostię, ale zabrakło dla mnie...dziwne, bo przybył kapłan z kielichem! To sen do przodu, który sprawdzi się. W tym momencie myślałem, że: "nigdy nie byłem godny, nie jestem i nie będę, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo"...

      Po zerwaniu się napłynął obraz pięknego dom kolegi lekarza, tak wielkie koszty, a masz wszystko już na początku kariery, ale z brudnych pieniędzy! W takim wypadku nie rozumie się danej łaski.

      Wczoraj Pan Jezus powiedział do swoich uczniów (Ewangelia: Mt 6,19-23): "Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną."

     Ja jestem już poza tym...nawet zawołałem do Matki Bożej, aby chroniła mnie przed takimi pragnieniami. "Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje". Dzisiaj ogłoszono trzecią część Tajemnicy Fatimskiej.

     Kuśtykam, boli noga, a mogłem doznać całkowitego złamania kręgosłupa lub mieć złamanie otwarte. "Jezu! Jezu!" wstałem wcześniej, a tu właśnie pacjentka przyniosła czereśnie.

     To dobry pomysł, ale przecież mogliśmy jeszcze spać! Nie wiedziałem, że to będzie "duchowość zdarzenia" w ramach obecnej intencji. Poza tym właśnie o 6:30 popłynie piękny film o Janie Pawle II z ukazaniem fałszu bolszewików...nie było go w programie, a dodatkowo emitują o takiej porze i do tego w poniedziałek!

     Do Eucharystii stałem w długiej kolejce, a proboszcz podszedł do mnie z boku! To sam Pan Jezus przybył do mnie! Popłakałem się jak dziecko, chciałbym każdemu mówić o tym, rozpowiadać, a nawet rozkrzyczeć. Szatan czuwa, bo w domu żona napadła na mnie, wyładowując złość na syna! Straszliwy smutek i ból zalał serce, ponieważ najbliższa osoba jest tak nietaktowna.

      Przypomniały się słowa Pana Jezusa z dzisiejszej Ewangelii (Mt 7,1-5): "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?"

      Zły natychmiast znalazł się przy mnie i podsunął: odmówienie spożycia obiadu z rezygnacją z pielgrzymki do Lichenia, którą żona wykupiła dla mnie (nie wiedziała, że mam uszkodzony staw skokowy). To było celne uderzenie Szatana, bo jutro jest święto Maryi Panny Nieustającej Pomocy!

      Pomyślałem o wybranych, którzy tak właśnie ranią Najświętsze Serce Pana Jezusa. Nie mogłem usnąć do północy wołając do Najświętszego Taty i przepraszając...tak będzie do rana!

                                                                                                                     APeeL