Narodzenie Jana Chrzciciela
       Po wątpliwości pojechałem na Mszę św. o 6.30, a w kościele wzrok zatrzymała figura Pana Jezusa udekorowana sztucznymi kwiatami. Przykro, bo tyle jest żywych wokół. Ból mieszał się z radością, bo dzisiaj jest, wspomnienie narodzin największego wśród ludzi - Jana Chrzciciela!

     Spotkałem idącego z jagodami i zaprosiłem go do Domu Pana! Popłynie pieśń: "już od rana rozśpiewana chwali dusza Maryję". Zaczyna się nabożeństwo, patrzy wizerunek Ducha Świętego, a moją duszę zalewa uczucie wielkości, miłości i miłosierdzia Najświętszego Taty!

    Zważ, że wystarczy tylko twoje pragnienie powrotu po nawróceniu, ale większość ma inne, ważniejsze sprawy tego świata: handel jagodami, bar, dom, budowa domu, itd.!

     Dzisiaj będą znane słowa (Ewangelia: Łk 1,57-66.80) o przybyciu Matki Zbawiciela do Elżbiety u której nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna (Jana Chrzciciela).

    Tylko garstka pragnie powrotu do Królestwa Bożego...ja mam tę łaskę! Słodycz Boża zalewała serce! Święta Hostia wywołała krzyk w duszy: "Tato, Tato, Tatusiu! Pragnę być tutaj, ale tylko dla Ciebie".

     W telewizji pokażą wypadek z ofiarą: dziewczynie  kosiarka obcięła stopy, straszliwe połamania po upadku z drzewa, palce obcięte piłą, wypadła z samochodu i została przejechana przez inny, uderzyli w wóz, skoki do wody na głowę.

     Popłakałem się podczas oglądania tych nieszczęść, bo właśnie jestem w podobnej sytuacji, ponieważ podczas ze skoku mogłem uszkodzić sobie kręgosłup, kolano lub zginąć. Znam już intencję. Napłynął obraz z zamachem na Jana Pawła II. Ocaliła go Opatrzność Boża poprzez Matkę Najświętszą. Sam pojechałem do matki ziemskiej...smutnej po nagłej śmierci brata (udar). Dla mnie jako lekarza śmierć nie robi jakiegoś specjalnego wrażenia.

     Piszę to o 21:00, a płynie obraz: pies uratował rodzinę z zadymionego domu. Jeszcze Dom Ulgi w Cierpieniu brata Alberta, schroniska dla ludzi i psy obronne, a także schronisko...dla uratowanej foki. Cały dzień przebiegał pod tym znakiem.

      Włączenie telewizji wskazało na straż, policję, celników oraz uratowanych z różnych wypadków. O 18:10 przy kościele rozmawiałem z kierowcą pięknego samochodu czekającego na parę nowożeńców - przeżył śmierć kliniczną! 

    Popłakałem się po ponownie świętej Hostii, nie mogłem wrócić do ciała. Teraz psalm 71 "otworzył się" na słowach: "od łona matki Pan mym opiekunem". Kręciłem głową, bo to tylko jedno nikłe zdanie, a mówi wszystko!

    W wielkim bólu popłynie moja modlitwa przebłagalna, aż trudno się ukoić. Ponownie z telewizji popłyną straszliwy obrazy: wypadku naszego autokaru wycieczkowego w Austrii (ok. pięćdziesięciu rannych w tym dzieci). Prowadząca, właścicielka z powodu oszczędności (chytrości) zasnęła za kierownicą. Jak sądzić takich: "O! Jezu mój!"

     Wołałem do Najświętszego Taty, przepraszałem za całe moje nędzne życie...widząc nieskończoną dobrać Tatusia. Pisze to rano, a łzy płyną po twarzy. Na ten moment z telewizji Jan Paweł II śpiewał: "Pater Noster"...jako reklamę kaset. Zarazem aktor Zieliński wskazał, że w swoim życiu kieruje się wskazaniami znajomej astrolożki!

    "Och! Ojcu mój! Tato, Tatusiu przepraszam Cię za te zagubione siostry i braci. Ty tak jak ja w stosunku do mojego syna pragniesz nas chronić i opiekować się nam,i ale większość nie pragnie tego. Dziękuję za ten dzień i za te doświadczenia...

                                                                                                                         APeeL