Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

26.08.1989(s) Bój duchowy w środku głowy...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 sierpień 1989
Odsłon: 975

    Większość normalnych ludzi uważa, że w ich głowach są ich myśli. To właśnie wykorzystuje Bestia, bo jego przecież nie ma. Budzisz się, a w twojej głowie toczy się bój...z podsuwaniem pokus!

   Na ten moment Annie Besant radzi, aby przez 5-10 minut usunąć od siebie cały świat zewnętrzny...wszelkie myśli, pragnienia i obawy z wejściem na dno własnego serca ze skupieniem się jednym pojęciu lub idei. Później należy szukać własnego Ja, odsuwając wszystko co nierzeczywiste. To brednie duchowe, bo bez pomocy Boga nie wyprzesz myśli podsuwanych przez Szatana!

     Największą siłę ma wymawianie Św. Imienia Jezus ("Jezu, Jezu, Jezu...Jezu pomóż, ratuj i pociesz" itp.) oraz przywoływanie w myślach wizerunku Zbawiciela przy zamkniętych oczach. 

   Ja wówczas - wolno i z powtarzaniem - odmawiałem „Ojcze nasz”, a dzisiaj, gdy to przepisuję (29.08.2018) wołam jak małe dziecko: „Tato! Tatusiu!”

   Wpisz w wyszukiwarce: karma i reinkarnacja, a zobaczysz jak Szatan mami ludzi. Szymon Pajacyk znalazł i spisał jego wyznawców („nauczycieli”): https://forum.o2.pl/temat.php?id_p=5746673

   Nie idź tą drogą, bo ja zostałem oszukany myśląc o wierze katolickiej z reinkarnacją oraz zdeterminowaniem wszystkiego: „co ma być to będzie”, a gdzie nasza wolna wola?

   Dobrze, że uratowały mnie pacjentki („moherowe berety”), które modliły się i zamawiały w mojej intencji Msze św. w różnych Sanktuariach. Szatan chyba znał mój los i wiedział, że będę ujawniał jego „tajemnice”.

   Zacznij obserwować co jest w twojej głowie, a sam zobaczysz! Stale badaj owoce napływających myśli, bo demon podsuwa nam także dobre...sprawdź to na sobie, bo na każdego jest coś innego.

   Na początku dyżuru przeczytałem list kobiety w „Niedzieli” („Rozmowy o życiu i miłości”), która skarżyła się na brak skupienia podczas Mszy św. z napadami myśli nieczystych.

   Napisałem do niej - poprzez redakcję - z podkreśleniem, że jej kłopoty są wynikiem telepatii, a początkującym jest trudno odróżnić myśli własne od napływających. Ta umiejętność - jak każda inna - wymaga ćwiczenia.

  Ponadto...jak Bóg ma nas wypróbować, jeżeli nie przez pokusy (próby, przeszkody, progi, utrudnienia). Fakt, że jest nim poddawana świadczy o tym, że wzrasta duchowo. Największym wrogiem wiary jest zwątpienie...

   Myśli napływają ze świata widzialnego (od innych ludzi) oraz ze świata niewidzialnego. Jedne i drugie mogą być dobre i złe...w tym złości, złorzeczenie i pokusy. Powodują one rozproszenia, a nawet rozdrażnienie, gdy płyną od Szatana. Można to zaobserwować w sytuacji, gdy:

- chcemy uczynić autentyczne dobro, szczególnie bezinteresowne

- pragniemy modlić się, pójść do kościoła...trwają też w kościele

- przed lub w czasie porzucania nałogu z ćwiczeniem się w cnotach

- przed i w trakcie dobrowolnego przyrzeczenia lub ślubowania.

   Msza św. jest szczególnym miejscem do popisów złych duchów...szczególnie u nawracających się i niepewnych swojej wiary. Ojciec Pio przyjmujący Komunię św. usłyszał „wypluj to”...

   Pokusy wzrastają wraz ze wzrostem duchowym, ale są odpowiednie do mocy wierzącego. Przeważnie krążą wokół trzech grup: a) seksu, urody i zdrowia b) władzy c) złota jako symbolu posiadania. 

   Sama pokusa nie robi nam krzywdy, ale ważny jest nasz stosunek do niej...w myśli, słowie i uczynku. Wszystko ustępuje po Eucharystii…

                                                                                                                 APeeL

 

 

 

25.08.1989(pt) Chory psychicznie czy opętany...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 sierpień 1989
Odsłon: 909

   Jako lekarz, który ma kontakty - podczas pracy w pomocy doraźnej - z chorymi psychicznie (głównie w zaostrzeniach) szukałem odpowiedzi na pytanie: jaka jest różnica między chorym psychicznie, a opętanym?

   Struktura naszego świata oparta jest na nędznej wiedzy materialistycznej. Trudno wyobrazić sobie, aby lekarz naszego systemu zastanawiał się nad opętaniem („głupotami”). Opętanie może mieć różne formy (napady szału, całkowite rozdwojenie jaźni, lekkie zamroczenie, natręctwa myśli, przygnębienia, myśli prześladowcze, czyny natrętne, itd.).

   Wielkie niebezpieczeństwo tkwi w uczestnictwie w seansach spirytystycznych. Medium czyli osoba kontaktująca się z tamtym światem spotyka się z demonami, które udają dusze ludzkie...inni uczestnicy też są narażeni. Złe duchy mają wiedzę i są przewrotne...mogą udawać nawet Jezusa. One dobrze wiedzą, że istnieje Stwórca.

   Wszelkie przesłania uzyskane w ten sposób są bezwartościowe, bo zły duch czyta wszystko w naszych myślach...stąd mistyfikacje (pojawia się „żona”, która jest mężczyzną). Starają się szkodzić ludziom na wszelkie sposoby i to z powodu...nienawiści! Jedna z rodzin zdemolowała mieszkanie w poszukiwaniu skarbów zostawionych przez zmarłego (demon wskazywał wciąż inne miejsca)..

   Skutki ich działania mogą być opłakane: obłąkanie, samobójstwo i inne nieszczęścia. Wiele podręczników informuje...jak wywołać ducha, ale żaden nie radzi co zrobić, aby wypędzić ducha! 

    Ludzi pobożni także atakowani są przez złe duchy...tak było z proboszczem z Ars i z o. Pio. Szczególnie narażeni są modlący się za dusze pokutujące. Trzeba dodać, że świat duchów nieczystych największy sukces odnosi w przekonaniu, że: „tamtego świata nie ma, nie ma więc złych duchów”.

    Niebezpieczeństwa kontaktu tkwią już w samym czytaniu o wiedzy tajemnej (okultyzmie, magii, spirytyzmie, zainteresowaniu z ciekawości tamtym światem..itp.).

   Ten problem istnieje także dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (29.08.2018) dlatego w opętaniach biorą udział kapłani - egzorcyści oraz odpowiednio przeszkoleni psychiatrzy (ich współpraca jest nieodzowna).

                                                                                                                                APeeL

 

 

 

 

24.08.1989(c) Ścieżka donikąd...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 sierpień 1989
Odsłon: 931

   W przychodni zaczyna się „młyn”, a ja stwierdziłem, że nie wziąłem kawy. Narastało rozdrażnienie, kawę pożyczyłem i dopiero wówczas zorientowałem się, że nie pokonałem tak prostej próby!

   W tym czasie do mojego serca napłynęła jakaś niezwykła energia dająca pogodę ducha oraz chęć i radość z pracy...której przybywało z godziny na godzinę:

  • przestraszonej poradziłem, aby nie słuchała złych głosów napływających do jej głowy...sama pytała czy atakują ją złe duchy?

  • rzuć pan palenie...trumny drogie i trudno dostać, dodał pacjent

  • żona przychodzi stale z panem...boi się pana wyleczenia?

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (18.07.2018) wiem, że to było działanie Ducha Św. które później określałem „wzmacniającą słodyczą”.

   Czas biegnie, już 14.00, narasta zmęczeni, a końca pracy nie widać! Dodatkowo złapała mnie senność i migrena, a wówczas pomaga drzemka...mam chęć rzucenia tego wszystkiego w jednej chwilce!

   Właśnie jest u mnie marząca o medycynie (będzie zdawała ponownie), a ja przestawiam jej scenariusz jej porzucenia: przepraszam pacjentów...zostawiam wszystko na biurku (historie chorób, otwartą kasetkę, klucze i pieczątki) i wychodzę do pracy...w innym województwie przy wyrębie lasu.

   To było tylko śmiertelne przemęczenie, bo jestem lekarzem-kapłanem i jest to moje powołanie...także przez Boga Ojca! Skąd to wiem? Na najważniejszym egzaminie w biologi (AM w Gdańsku) dostałem wynik celujący z biologii (najważniejsza). Temat był frapujący dla wszystkich, ale ja  - w prowadzeniu przez Boga - 4 lata w LO zbierałem materiały na ten temat (jak do pracy doktorskiej).

     Zacząłem wołać do Pana Jezusa o pomoc. Przyszła siła i pojechałem na wizytę do mojej ciężko chorej pacjentki. Ponadto trafiłem do pięknej i delikatnej dziewczyny, która przed 2-ma laty została zgwałcona. Teraz cierpi na nerwicę i nie nie znosi żartów. 

    To przełamało moje ciężkie udręczenie, a dodatkowo siły dodały słowa Objawienia w Medziugoriu:<<Miłość otrzymaną od Jezusa przekazuj dalej! Wzrastaj w modlitwie, a później szukaj swojego miejsca na ziemi! Wiara jest najwyższą prawdziwą wartością!>>

   Tam padły też słowa, że ktoś, kto wyszedłby z krzyżem na ulicę mógłby być uznany za głupca, a ja już od dawna mam chęć niesienia krzyża na ulicy. Wówczas nie wiedziałem, że na przełomie 2007/2008 r. to spełni się, bo za obronę krzyża zostanę uznany chorym psychicznie (mistyka+psychoza). „Panie mój, Jezu Chryste"...nie mogłem opanować wewnętrznego poruszenia i radości duchowej. Mój dzień był już udany.”

   Późna noc. Czytam "Wtajemniczenie czyli droga do nadczłowieczeństwa”" Annie Besant. To proces doskonalenia się wewnętrznego, ewolucji jednostki, czyli przemierzania przez nią  d r o g i  wiodącej przez wtajemniczenie do nadczłowieczeństwa.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję widzę moje błędne poszukiwania...za  g n o z ą  prowadząca na manowce duchowe. Czynią to w Hare Kriszna poprzez mantry. Moje ówczesne refleksje był następujące: nasza droga życiowa została wytyczona. Chodzi o to, abyśmy na tym „torze prób” przeszli od życia zwykłego (pochłonięci sprawami dnia codziennego) ku życiu Boskiemu.

   Ścieżka, którą wskazał Jezus jest znana...musisz ją tylko odnaleźć i trafić do Drogi prowadzącej ku życiu wiecznemu (Autostradzie Słońca). Niestety, niewielu odnajduje swoją ścieżkę. Większość nigdy jej nie szuka, a reszta błądzi.

   Wówczas miałem wątpliwości czy istnieje reinkarnacja (pasowało mi chrześcijaństwo + reinkarnacja...przeskakiwanie duszy po ciałach z jej ćwiczeniem). Dla obudzonego nie ma to większego znaczenia, ponieważ tacy nie chcą być tutaj...pragną powrotu do Boga Stwórcy! 

    Autorka dawała "dobre rady", którymi jest wybrukowane Piekło: służenie człowiekowi jako główny moment wkroczenia na ścieżkę do nadczłowieczeństwa ze wskazówkami, aby unikać alkoholu, bo przeszkadza w medytacji, ograniczyć spożywanie mięsa, opanować myśli, słowa i uczynki. To brednie duchowe prowadzące donikąd, odciągające przez Szatana od jedynie prawdziwej wiary katolickiej.

                                                                                                                                     APeeL

 

 

23.08.1989(ś) Kłótnie zamiast modlitwy...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 sierpień 1989
Odsłon: 897

    Dzisiaj modliłem się do Matki Boskiej Cudownego Medalika i będę to robił w różnych sprawach...teraz za córkę, aby otrzymała znak od Boga. Wówczas wystarczy tylko jedna łza...

    Wszystkie drogi do Boga Ojca są dobre, a każda kończy się Bramą Niebios z czekającym na nas Panem Jezusem Miłosiernym. Po mojej modlitwie córka jednym tchem przeczytała „Umysł poza czasem” Iana Wilsona...nawet syn zauważył złośliwie, że się nawraca.

   Nasza Matka, a zarazem Matka Zbawiciela jest Pośredniczką pomiędzy małym człowieczkiem, a Bogiem Ojcem Wszechmogącym. Każda modlitwa poprzez Matkę dociera do Jezusa, a każda modlitwa poprzez świętych dociera do Matki…

    Zabierz wiernym Cudowny Medalik, Sanktuaria, różaniec, Częstochowę, Fatimę, Medjugorie, Lourdes - zabierz im zgodnie z literą Biblii!

   Niektóre wiary trzymają się ściśle litery prawa, a Prawo Boże jest jedno: Wszechogarniająca Miłość! Nie pojmują tego św. Jehowy! To nie są świadkowie Prawdy, ale zakłamania...głoszą Słowo z Biblii tłumaczonej przez Szatana...w celu oderwania dusz od Stwórcy!

   W przychodni trwał jeszcze jeden dzień ciężkiego znoju. Idzie zmiana pogody z niżu na wyż, a w takim dniu chce się umrzeć. Chorzy też nie wytrzymują:

- dlaczego pani kłóciła się na korytarzu?

- no, no...nooo!

- przecież lepiej gdyby wszyscy odmawiali np. „Ojcze nasz” - nawet głośno...kto mógłby wam przeszkodzić?

    Myśl pobiegła do relacji ze zgromadzenia 10 tys. osób klęczących i głośno modlących się na placu...w maju tego roku stwierdzono to ukrytymi kamerami w ZSRR.

                                                                                                                                        APeeL

 

 

22.08.1989(w) Pan Jezus jest Panem...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 sierpień 1989
Odsłon: 988

   Znowu trwa ciężki znój w przychodni, który wytrzymuję mimo migreny. Chwilami pragnę być sam i w ciszy czytać. Wokół ludzie „ziemscy” udręczeni szukaniem zdrowia i pociechy we mnie.

   Teraz jestem na wizycie u powoli umierającego, wierzącego, który nie uznaje Sakramentu Pojednania. Nie może w takim wypadku przyjąć Komunii św. Przed miesiącem był u mnie, a teraz ja muszę przyjeżdżać do niego. Rzadko spotykam pacjentów wiedzących, że czekają na śmierć.

   Po moim zaproszeniu czeka go większa odpowiedzialność, bo bój  o duszę toczy się do ostatniego tchnienia, a dowodem jest Dobry i Zły Łotr!

   Już mam spóźnienie do pogotowia, a jeszcze czekają pacjenci. Dodatkowo przyjechał do mnie pan z programu „Telewizja nocą”...do którego napisałem. Mówił, że płakał czytając mój list, a ja płakałem podczas jego pisania.

    Zawołałem do Pana Jezusa, aby nie było w tym czasie wyjazdu pogotowiem. Wszystko się udało: wręczyłem mu książki, leki, pieniądze, kasety magnetofonowe i kawę. Nie mieliśmy czasu na dłuższą rozmowę, ale ja odczułem, że moja misja jest spełniona...może tą drogą odnajdzie Pana Jezusa.

   Napięcie opadło i teraz mogę czytać o Panu Jezusie. Nie zaznaczyłem skąd są słowa, ze: „Ćwicząc się w cnocie /../ wznosisz się do poznania siebie i Boga w sobie oraz Jego Dobroci. Widzisz swoją marność, ogarnia cię boleść z powodu złych czynów i z twojego serca wypływają łzy. /../ Teraz ważna jest tylko i wyłącznie chwała Boga i Jezusa.”

    Na dalekim wyjeździe w słuchawkach płynie nagranie rozważań Johna Ostena: „kiedyś żyłem dla świata, byłem pusty mimo przyjemności, których miałem wiele, ale Bóg zaczął pukać do mojego serca i patrząc w rozgwieżdżone niebo powiedziałem: Jezu Ciebie czynię moim Panem! /../ Wszystko jest szkodą, poza poznaniem i zyskaniem Jezusa /../."

    Trafiłem do wielodzietnej rodziny zgromadzonej na uroczystości urodzinowej. Z relacji wynikało, że w okno uderzyła jaskółka. Wówczas matka dzieci powiedziała, że stanie się coś złego i faktycznie zatruli się tortem: jedno z dzieci trafiło do szpitala, a piątka chorych została w domu. Na środku stołu została resztka okazałego tortu.

   Do bazy wróciłem późno i w ciemności pokoju lekarskiego słucham dalej nagrania: „Imię Jezus usuwa smutek i koi. Jezus, to imię ponad wszelkie imiona. Jezus jest twoim wybawcą.” Położyłem się w ciszy i powtarzałem ze łzami w oczach: „Święte Imię Jezus. Święte Imię Jezus. Dziękuję Ci Panie Jezu". Napłynął obraz ludu śpiewającego pieśń: "Jezus jest Panem"...

                                                                                                                                      APeeL

 

  1. 21.08.1989(p) Wątpliwości w czynieniu dobra…
  2. 20.08.1989(n) Masz 30 sekund i co powiesz Bogu...
  3. 19.08.1989(s) Moc Słowa Bożego...
  4. 18.08.1989(pt) Na niektórych spływa Światłość Boża...
  5. 17.08.1989(c) ZA DOZNAJĄCYCH OSAMOTNIENIA...
  6. 16.08.1989(ś) Pan Jezus przybył do mnie...
  7. 15.08.1989(w) Sitko do oddzielania dobra od zła...
  8. 14.08.1989(p) Szczęśliwy jak dziecko...
  9. 13.08.1989(n) Uświęcenie małżeństwa...
  10. 12.08.1989(s) ZA OBUDZONYCH...

Strona 2284 z 2367

  • 2279
  • 2280
  • 2281
  • 2282
  • 2283
  • 2284
  • 2285
  • 2286
  • 2287
  • 2288

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1905  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?