Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

25.09.1989(p) Książka ze strychu babci...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 wrzesień 1989
Odsłon: 838

    W prowadzeniu przez Ducha Świętego trafiłem na ten zapis, który zmieszał się z obecnym dniem mojego życia (19.10.2018). Wówczas otrzymałem od pielęgniarki książkę ze strychu...po jej babci.

    To były „Rozmyślania i Modlitwy” J. H. Newmana z jego słowami o modlitwie, że jest to spotkanie Bożego i człowieczego pragnienia siebie nawzajem. Tak została podana obecna intencja modlitewna...

   Autor zrezygnował z bycia anglikańskim wikariuszem St. Mayry’s w Oksfordzie, został wyświecony przez rzymskich katolików i jest błogosławionym.

   Ponieważ mamy jeden pokój lekarski rozmawiałem z kolegą o naszym życiu oraz sensie cierpienia. Na tym zesłaniu poprzez cierpienia mamy stać się godnymi powrotu do Boga. Dodałem, że Pan Jezus znał dalszy przebieg swojego życia i do Niego należało dobrowolne przyjęcie tej męki.

   Dziwne, bo już wówczas mówiłem to, co jest w dzisiejszej Ewangelii (19.10.2018), że jesteśmy odkryci dla Boga Ojca (wszystkie włosy na głowie mamy policzone), który zna także naszą przyszłość! Pan Jezus zapewnia nas, abyśmy nie bali się tych, „którzy zabijają ciało”, ale mamy obawiać się Tego, który po zabiciu „ma moc wtrącić do piekła” (Łk 12, 1-7).

   Udręki ludzi trwają już od dziecka...właśnie w środku nocy - w odległej wiosce - dusi się niemowlę. Podczas przejazdu karetką dalej rozmyślałem nad sensem cierpienia. Ja już nie mam zwykłego zadowolenia z tego życia, bo wiem, że jest Niebo...

    W tym czasie napłynęło  pytanie dotyczące mojego pragnienia śmierci (w sensie powrotu do Boga)?Na co odpowiedziałem, że będę żył tyle, ile Bóg zechce! W tym czasie muszę przyjąć swój los i nie mogę mieć względu na ludzi.

   To się sprawdziło, bo mam dodane 15 lat życia. Nigdy nie sądziłem, że będę żył 75 lat z poreumatyczną wadą serca. Chcę być na tym zesłaniu, ale dla Boga i dawania świadectwa wiary. Teraz moją największą przyjemnością jest wskazywanie innym na istnienie Boga i Jego dzieła...robiłbym to w dzień i w nocy!

   Przysnąłem na chwilkę, a jakaś silna ręka szarpnęła mnie z poleceniem: „chodź”...jakby ktoś chciał wyrwać mnie z ciała! Nagle zrozumiałem, że muszę przekazywać doznane związane z otrzymaną łaską wiary. Największym darem jest bycie człowiekiem, a im bardziej zbliżam się do Jezusa, tym bardziej widzę swoją nędzę!

   Nadchodzą takie chwile, że Pan mówi: „odpocznij we Mnie”. Siedzisz wówczas cichutko w sobie, jesteś lekki, nieobecny, nawet nie myślisz. Wówczas czuje się obecność Boga Ojca, a to jest moment na modlitwę serca z błaganiem o sprawy innych, dziękczynieniem i aktami strzelistymi!

   W takim stanie pojawia się pokój wewnętrzny, trwanie „nieruchome", jestem wyjęty z ciała...nie obchodzi mnie nic, co dzieje się obok. Taka obecność Boga Ojca może pojawić się w różnych sytuacjach życiowych.

    To zarazem sprawia wielkie cierpienie spowodowane rozłąką z Panem Jezusem...nawet pojawia się chęć płaczu! W takich chwilach, gdy spotykamy kogoś znajomego i do tego zagadującego...człowiek chciałby „zapaść się pod ziemię”. 

                                                                                                                            APeeL

 

 

24.09.1989(n) Święty jak dziecko...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 wrzesień 1989
Odsłon: 815

    Wczoraj dyskutowaliśmy z córką o liście, który napisałem do Redakcji Programów Katolickich w Warszawie Skwer. Kardynała S. Wyszyńskiego 6. Chodziło o audycję radiową dotyczącą naszej wiary (po „odwilży”).

    Przyznałem jej rację, że nie mogę pisać o Jezusie i atakować, ubliżać, poniżać i pouczać. Tak jest w początkach nawrócenia, bo wówczas dziwisz się, że inni nie widzą tego, co jest jasne, ale w Świetle Bożym. Ten, który zaczyna iść za Panem Jezusem naprawdę musi być cichy, mało mówić, nie oceniać. Cały czas musi za wszystko dziękować!

    Zarazem wskazałem im na otrzymany dar mówienia na cały świat, tego co głosił Zbawiciel! Jak później wytłumaczą się ze świadomego marnowania tej łaski? Audycja była zlepkiem (manipulacją) muzyczki z relacjami „Rodziny rodzin", "Znaku", wyprawy do Zambii, misji "Apostolskiego Ruchu Rodziny Rodzin" (niby opieki społecznej).

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (16.10.2018) w TVN „Uwaga” podano informację o rocznicy wybrania Jana Pawła II na papieża na końcu serwisu...po informacji o Owsiaku („róbta, co chceta”). Normalny człowiek tego nie zauważy, ale Czuby Wstrętne nie mogą dojść do dzisiaj, że on rozpoczął nasze wyzwolenie (dlatego towarzysze chcieli go zabić).

   Redakcji  zaleciłem, aby czytano listy od słuchaczy o Panu Jezusie i dałem rady:

  •  Nie wierzysz i nie umiesz robić - odejdź!
  •  Wierzysz i nie umiesz - słuchaj uwag i staraj się!
  •  Wierzysz i umiesz -  rób i nie bój się!

    Dzisiaj źle się czuję, a w pogotowiu jest dużo chorych. Nie mogłem wysłuchać Mszy Św. radiowej (nagrałem). Dalej rozmyślałem nad audycją radia katolickiego. Właśnie słuchałem „uśmiechniętego kaznodziei” Joela Osteena, który wskazał, że: „pośrodku niech będzie Jezus, strzeż się tego co rozdziela, moim Panem Jest Jezus!”

    Podczas śpiewu zasnąłem i ujrzałem maleńkie dziecko, które przyniesiono do gabinetu...z bijącą od niego świętością! Może od dzisiaj mam stać się dzieckiem? Czy wytrzymam to narzucone postanowienie?

   W tym czasie przepływały ziemskie pokusy: niechęć do czystości...także w małżeństwach oraz fascynacja posiadaniem, dla wielu niedziela to strata, bo nie zarabiają, młodzieniec nie chciał zostawić dla Pana Jezusa marności, a poborca Mateusz porzucił  stoliczek ze stosami monet... 

    W tym czasie Józef z Arymatei zabrał ciało Pana Jezusa, zawinął w płótno, położył w swoim grobie, załatwił cały pogrzeb; Jezus uniknął pochowania w jednej mogile.

   Znowu zasnąłem na 2-3 sekundy jak Napoleon na koniu, ale ja ze słuchawkami lekarskimi na uszach i znalazłem się w półmroku przed Ołtarzem Św., gdzie pojawiła się twarz świętego Apostoła Andrzeja w aureoli...mojego imiennika!

   Zerwano do kobiety chcącej pracować w niedzielę...spadła z drzewa i złamała sobie pięć żeber. Przekazałem jej słowa z kazania...nasze spotkanie nie było przypadkowe.

   Myśl uciekła do udręk, których nasilenie jest przed różnymi świętami duchowymi i przed przemianą duchową człowieka. Czy od dzisiaj nastąpi we mnie szczególna przemiana...może to początek jakiejś drogi?

   Te rozmyślania przerwało wezwanie karetki do domu, gdzie jest siedlisko zła ze zgwałconą przed 2-laty dziewczyną, piękną i delikatną, która teraz ma napady nerwicy lękowej. Od czasu tej krzywdy nie lubi głupich żartów. Dlaczego jest w tym potwornym domu?

                                                                                                                APeeL

 

 

23.09.1989(s) Płacz z powodu własnej nędzy...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 wrzesień 1989
Odsłon: 807

    Myję się płacząc nad wanną z wołaniem do Pana Jezusa, aby mi  pomógł, bo muszę  jechać z żoną do W-wy, a nie może poczuć ode mnie alkoholu. Wiem, że pomoc nadejdzie, a ja w zamian obiecuję abstynencję do Wigilii! Wszystko się udało, bo podczas zakupów rozeszliśmy się...

    Zatrzymałem się przy budce odtwarzającej nagrania i słuchałem smutnej  melodii rosyjskiej "Białe róże”. W środku miasta i w szumie ulicznym łzy zalały oczy z powodu rozłąki ze Zbawicielem. Odwróciłem twarz w kierunku PKiN wołając: „Jezu mój! Jezu!...nie chcę tu być! Ja pragnę Ciebie!”

   Śmierć to dla mnie zysk, ale moje zadanie dopiero się zaczęło, bo muszę leczyć, pomagać, pocieszać, wywoływać pogodę ducha i kasować cierpienie. Wiem to! Wróciła siła..będę to czynił!

   Dzisiaj, gdy to edytuję (05.10.2018) jeszcze nie wiedziałem, że moim prawdziwym powołaniem będzie uczestnictwo w codziennej Mszy Św. z prowadzeniem dziennika duchowego i dawaniem świadectwa wiary. Wówczas nie miałem świadomości, że będzie Internet i moje wstrząsające przeżycia duchowe trafią na krańce świata. Tak Pan Bóg spełnił moje pragnienie wykrzyczenia Jego Dobroci i Miłości na cały świat!

   W kiosku ulicznym kupiłem taśmę, położyłem się w samochodzie i słuchałem z ponownym płaczem piosenki „Białe róże”! W tym czasie wzrok zatrzymał obrazek Pana Jezusa Miłosiernego, który dzisiaj zlitował się nade mną. Wróciliśmy szczęśliwie, a zły poprzez znajomych chciał zaciągnąć mnie na wódkę! „Panie mój pomóż!”

                                                                                                                              APeeL

 

 

 

22.09.1989(pt) Łazarz...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 wrzesień 1989
Odsłon: 860

   Podczas golenia wzrok zatrzymały perfumy, które otrzymałem od córki babci „uwięzionej” w oddziale, której nie chciała rodzina...z tą właśnie córeczką.

   Nagle ujrzałem, że nie wolno - wbrew woli starszego pacjenta - trzymać go w szpitalu. Może on chce umrzeć w szumie drzewa, które posadził i przed obrazkiem zawieszonym na ścianie swojej chatki.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (23.09.2018) popłakałem się, bo przed moim oknem w bloku rośnie takie właśnie drzewo. Kiedyś żartowałem ze starszego kierowcy, który był już niesprawny i prosił o przedłużenie zaświadczenia na dojazdy „z domu do kościoła”. Sam teraz tak jeżdżę...

  Z moich obserwacji wynika, że są ludzi, którzy mają pecha i przynoszą go innym (jakaś diabelska przywara)...dotyczy to także mojej osoby. Właśnie chwaliłem silnik mojego Citroena, a efektem jest potrzeba wymiany w nim uszczelki. Jest też odwrotnie, bo z innymi przybywa „zręczna ręka”. Tacy ludzie nie wiedzą o tym, a te dary lub wady wskazują im inni. 

   Po wejściu pechowego pacjenta zmarnowałem czas, bo zrobiło się zamieszanie, a dodatkowo wezwano mnie do oddziału wewnętrznego, gdzie na noszach wniesiono łazarza: pacjenta, który wrócił po krótkim pobycie w domu: nie chodzi, nie mówi i nie wiadomo na co jest chory.

- Niech pan go nie przyjmuje!...zły podpowiada przez pielęgniarkę.

- Dzisiaj jest piątek...wnoszą łazarza, a ja mam go nie przyjąć. Przecież ten fikcyjny oddział jest właśnie dla takich! Jak mam pani to wytłumaczyć?

   Teraz, gdy jedziemy karetką moje serce zalała wszechogarniająca miłość Boża. Przepłynął cały świat, a w myślach pojawiły się skojarzenia poetyckie: śpiewa cisza, mgły spadły na lasy, pochylił się dom, syn człowieczy jęczy pod obrazem, jabłka czerwienią w dłoni, a na starych drzewach rosną grzyby...

   Pacjent przynoszący pecha sprawił, że koledze trafił się trup w rozkładzie...to balon śmierdzący z daleka, który leżał w bloku, a było go czuć w karetce. Jego zapach przywiózł do piwnicznej izby w pogotowiu

   Wykąpaliśmy się, wypiliśmy po kieliszku koniaku na „odtrutkę”, a to oznaczało rozgrzewkę przed grą w pokera. Na ten czas - jako ostatnie ostrzeżenie - znalazła mnie pechowa pacjentka. Graliśmy i piliśmy całą noc, a moje kieszenie stały się puste...tak stałem się łazarzem, ale prawdziwym, bo duchowym.

                                                                                                                                     APeeL

 

21.09.1989(c) Dobry dzień!

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 wrzesień 1989
Odsłon: 1503

    W życiu każdego trafiają się też dni pocieszenia. Przychodzą ludzie z dobrym słowem, ktoś przyniesie drobny podarunek, smakuje państwowy obiad, a nawet „coś” pomaga w pracy.

    Właśnie przywieziono starszą kobietę, która jest zbyt chora dla naszego oddziału zwanego „izbą lekarską”. Tak, bo ordynator nie ma specjalizacji i to oddział sam w sobie. Ktoś z personelu zauważył, że pacjentka oddała stolec z żywą krwią w dużej ilości i tak trafiła do oddziału chirurgicznego.

    Umiera też mąż pielęgniarki, której podałem książeczkę "Pomoc umierającemu”, ale ona spojrzała na tytuł i coś ją odrzuciło. Dobrze wie, że jej mąż umiera, ale nie chce tego przyjąć. Nie rozmawiają o tym i trwają w fałszu, bo on udaje, że wyzdrowieje, a ona udaje, że go pociesza!

    Trzeba rozmawiać ze sobą, mówić prawdę i przygotowywać się do rozstania...do rozstania, a nie śmierci! Powolna śmierć to wielka łaska, bo chrześcijanin jest człowiekiem nadziei...na dalsze życie.

    Jeżeli nie chcesz prawdy i wolisz oszukiwanie to proszę bardzo: "tak, tak wyzdrowiejesz, wszystko będzie dobrze, nic się nie martw...my lekarze wiemy, co robimy"! Jako lekarze podlegamy tej samej śmierci i nas też będą oszukiwali!

    Dużo ludzi umiera gorzej niż zwierzęta, bo one boją się tylko śmierci, a człowiek ma świadomość, że nie będzie już istniał! Kto takich ludzi oszukuje? Komu na tym zależy?

    To proste zadanie dla każdego demona, który wie, że istnieje rzeczywistość nadprzyrodzona. Chodzi o to, abyś bał się śmierci i nie wierzył w dalsze istnienie, bo to wyklucza przygotowywanie. Trzeba bowiem pogodzić się z Bogiem, wybaczyć doznane krzywdy i naprawić szkody.

    Św. Paweł na ten moment powie: „A jak zmartwychwstają umarli? W jakim ukazują się ciele? O, niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeżeli wprzód nie obumrze. /../ Jeżeli jest ciało ziemskie, powstanie też ciało niebieskie. /../ Nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było potem. 1 Kor 15

    Pan jest dobry, bo miałem chwilkę wytchnienia na działce, gdzie czytałem o modlitwie odpocznienia, gdy zmysły zewnętrzne są wyłączone. Wówczas ludzie pytają mnie: co panu jest?

    W drodze powrotnej zabrałem do samochodu starszą panią, która czynnie uprawia ziemię:

- Więcej dobrego zrobi pani modląc się za najgorszego pijaka w tym mieście! Właśnie na przejściu dla pieszych "bujnął" się taki na samochód. Na pewno ktoś się za niego modli...trafia taki do szpitala i przestanie pić.

- Nikt nie chce tej ziemi. Jeżeli na wiosnę zobaczę panią tutaj to zacznę się za panią modlić!

    Wieczorem rozmawialiśmy z żoną o miłości do naszych dzieci, którym nic nie brakuje i są kochane! Nie rozumie miłości wszechogarniającej, bo ja widzę wszystkie dzieci świata, którym dzieje się krzywda.

    Przed snem dalej rozmyślam o tym, a  serce ścisnął ból, który wycisnął łzy w oczach. W myślach ujrzałem szczyt Miłości na którym stanął Pan Jezus, gdy oddał Swoje życie za nasze grzechy.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (09.01.2013) z telewizji Trwam płynie Msza św. pogrzebowa, gdzie ks. Piotr Chyła mówi o zmarłym o. Jana, który odszedł w czasie apelu Jasnogórskiego, w pierwszy piątek miesiąca.

    Przypomniał też zdjęcie dzieciątka, które podało rączkę lekarzowi w czasie cięcia cesarskiego. W czasie śmierci tak podajemy rękę Bogu naszemu ze słowami „w ręce Twoje składam duszę i ducha mego”.                                                                                                                 APEL 

  1. 20.09.1989(ś) Za mających różne kłopoty...
  2. 19.09.1989(w) Kłaniajcie się Królowie !
  3. 18.09.1989(p) Stań pod krzyżem...
  4. 17.09.1989(n) Rocznica !
  5. 16.09.1989(s) Weź swój krzyż!
  6. 15.09.1989(pt) Początki przemiany duchowej...
  7. 14.09.1989(c) Pan skierował mnie do raju na ziemi...
  8. 13.09.1989(ś) Agonia...
  9. 12.09.1989(w) Ordynans na dyżurze...
  10. 11.09.1989(p) Karanie samego siebie...

Strona 2278 z 2367

  • 2273
  • 2274
  • 2275
  • 2276
  • 2277
  • 2278
  • 2279
  • 2280
  • 2281
  • 2282

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 474  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?